Skocz do zawartości
Forum

Jak wyjść z tej sytuacji


Gość ADA

Rekomendowane odpowiedzi

Na początek proszę mnie nie oceniać. 

 

Jestem w nieszczęśliwym związku, gdzie partner mnie zdradził. Najpierw obiecywał poprawę, że zadba o mnie, będzie się starał. Odkąd znów razem mieszkamy, zasiadł na laurach i olal mnie totalnie. Dodatkowo ciągle reaguje agresją na moje pytania, tematy, chęci spędzenia wspólnie czasu. 

 

Jestem pipką, nie umiem uciec z tego związku. Nie umiem zakończyć tej relacji. Nie mam " jaj"... I tu można na mnie wieszać wszystko co możliwe. 

 

Dlatego pomyślałam, że gdybym ja znalazła kogoś, kto  by mnie docenił, kto by się o mnie starał i pokazal mi ponownie moją wartość.. może wtedy umiałabym odejść bez cienia wątpliwości. W moim gronie nie mam osób, które mogłyby mi pomóc. Miałam przez parę dni tindera, ale większość traktowała mnie tylko przedmiotowo ( oczywiście nie spotkałam się z nikim tylko rozmawiałam). 

 

Jestem w sytuacji bez wyjścia. Tak się czuje. On zdradził mnie z zimna krwią, potem kłamał i starał się tylko, kiedy go wyrzuciłam z domu. Po powrocie i daniu drugiej szansy, jestem dalej olewana, niedoceniana, jak że wspolpkatorem i wszystkie obietnice już zapomniał. 

 

Wszystkie sygnały mowia mi, że powinnam zakończyć ten związek. Ale nie umiem. Boję się, że mimo powiedzenia dość, znów ulegnę, znów pokaże słabość. Jak to psycholog mi kiedyś powiedziała, jestem automasochistką, bo już miałam związek, gdzie nawet zostałam uderzona, a nie zakończyłam tego bo nie umiałam..  

 

Placze pisząc to, bo czuje się bezsilna. Nie mam wsparcia wśród znajomych, bo oni jednogłośnie stwierdzili, że powinnam to zakończyć i tyle. Ale nikt nie jest w mojej skórze. Chcę być szczęśliwa, doceniana, chce być jedyną kobietą w życiu mojego mężczyzny na dobre i złe. Nie chce więcej cierpieć

Odnośnik do komentarza
Gość Psychoholik

Znajomi radzą Ci szczerze, jednak za Ciebie nikt tego związku nie zakończy. Zastanów się mocno, co Cię łączy z tym człowiekiem. Miłość? Moim zdaniem, jest to zdecydowanie uzależnienie. Nawiasem mówiąc, często powoduje je deficyt miłości w dzieciństwie i związana z tym zaniżona samoocena. To by oznaczało, że jest nad czym pracować. Nie wyjdziesz z tego, dopóki będziesz sobie wmawiała, że nie jesteś w stanie zakończyć związku. "Jaja" nie są Ci do tego potrzebne — Twój partner też ich nie ma, skoro traktuje Cię w opisany sposób. Wystarczy, abyś sobie tak dogłębnie uświadomiła, co Twój związek wnosi w Twoje życie, i jaką płacisz za to cenę. Zacznij rozważać to i koncentruj się wyłącznie na tym, a nie na fakcie, czy potrafisz zakończyć związek. W przeciwnym razie utoniesz w lęku pozostania samą. Lęk ten jest bezzasadny, bo choć teoretycznie w związku, i tak jesteś pozostawiona sama w sobie, a więc samotna. Nie daj się sparaliżować temu lękowi, bo paradoksalnie to właśnie on zamyka Ci drogę do stania się szczęśliwą kobietą.

Spoglądaj więc na to, czy związek daje Ci satysfakcję, czy możesz się w nim spełniać i realizować swoje pasje. Gdy dostrzeżesz, że tak nie jest, staraj się dążyć do swoich celów — w pojedynkę, bo na (tego) partnera nie masz co liczyć. Zacznij odbudowywać siebie, swoje poczucie własnej wartości. Kawałek po kawałku. 

Zakończenie związku przyjdzie samo, gdy wreszcie uświadomisz sobie, że bez tego partnera znaczysz więcej niż z nim. A nową relację buduj na zdrowych emocjach, dostrzeganiu zalet i świadomym przyjmowaniu wad potencjalnego partnera, które naprawdę jesteś w stanie zaakceptować, nie zaś na potrzebie wyrwania Cię ze szpon toksycznego związku. To żaden fundament do stworzenia szczęśliwego związku. I rodzi duże prawdopodobieństwo, że wpadniesz z deszczu pod rynnę.

Wdrożenie tych rad przyjdzie Ci zapewne trudno. Miej to na względzie i nie zrażaj się. Jeżeli mimo wszystko nie dasz rady, nie wahaj się skorzystać z profesjonalnej pomocy. Poszukaj grup wsparcia dla osób borykających się z uzależnieniem emocjonalnym od drugiego człowieka. To żaden wstyd. Ten, kto ocenia… ciekawe, jak sam by wypadł, będąc w Twojej sytuacji. Nie wyrzucaj swojego życia. Niech ten koszmar wreszcie się zakończy! Droga do szczęścia jest długa, ale każdy — powtórzę: każdy — krok przybliża Cię do celu. Pamiętaj o tym. Wyrusz jak najszybciej i nie oglądaj się za siebie. Nie ma tam nic wartego Twojej uwagi.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...