Skocz do zawartości
Forum

Asertywność agresywna u żony


Gość kacper88

Rekomendowane odpowiedzi

Od jakiegoś czasu w naszym małżeństwie mamy kryzys. Byliśmy na dwóch spotkaniach u psychologa, który po takich spotkaniach z nami zasugerował, że u żony występuje asertywność agresywna. Żona ciągle wywołuje konflikty w rodzinie mojej ale i również swojej. Czasami traci kontrolę nad swoim zachowaniem i krzyczy na dzieci. Za wszystkie problemy obwinia innych nigdy siebie. Jakiś proponowany krok pomocy ze strony moich rodziców odbiera jako wtrącanie się i wywołuje u niej agresję. Mało istotny i nic nie znaczący problem potrafi wyolbrzymić do nieograniczonych rozmiarów oraz przeciągać go w nieskończoność zamiast go rozwiazywać. Coraz bardziej jej ulegam, żeby tylko załagodzić jej zlośc i wybuchy agresji ale potem żle sie z tym czuję bo czuję, ze tracę swoją osobowość. Nie mam w niej żadnego wsparcia, gdy ja mam jakiś problem, czasami już myśle i tak odczuwam, że stałem się dla niej nic nie znaczącym i obojętnym człowiekiem a nawet jakby drażniła ja moją osoba.  Często myślę teraz o rozstaniu sie, ale powstrzymują mnie tylko o dzieci, bo wówczas musiałbym wyprowadzić się ( mieszkamy u teściów) i widywałbym je rzadziej i miał mniejszy wpływ na ich wychowanie ale tez i boję się całkowicie zostawić je tylko z ich matką.. Z kolei żyć tak dalej  i być nieszczęśliwym?

Nie wiem, czy terapia u psychologa cokolwiek pomoże i jak długo to może trwać?  A może to ja powinienem chodzic do psychologa, zebym nauczył sie jak mam sobie z tym radzić? Może ktoś miał taki przypadek i wie z własnego doświadczenia jak radzić sobie z taka zaburzoną osobowością i czy jest jakaś szansa na powrót do normalności.

 

Odnośnik do komentarza

Każdy przypadek jest inny. 

Dlatego spróbujcie wspólnej terapii, ale z psychoterapeutą z prawdziwego zdarzenia, który zna i rozumie takie problemy. Jeśli w ogóle żonie zależy na tym związku. 

14 minut temu, Gość kacper88 napisał:

Coraz bardziej jej ulegam, żeby tylko załagodzić jej zlośc i wybuchy agresji ale potem żle sie z tym czuję 

I tu robisz błąd, na krzywe drzewo kozy skaczą, więc wyżywa się, bo ma przyzwolenie. Musisz stawiać na swoim. Zaburzenia zaburzeniami, ale z jakiej racji Ty masz cierpieć. Może bardziej ją wkurza to, że jesteś za miękki, nie czuje, że ma mężczyznę w domu i chce Cię "wymienić na nowszy model", gra na rozwód.

Dlatego nie trzymaj  się jej na siłę, zobacz po kilku spotkaniach czy coś da ta terapia, jeśli nie, to pozostaje się rozstać. 

Nie wiem co wymyślił ten psycholog, ale ja tu związku z asertywnością nie widzę, jak już to zaburzenie osobowości, chwiejna emocjonalnie, typ impulsywny, ale to też jest do  utemperowania przez partnera, po prostu nie można akceptować takiego irracjonalnego zachowania. 

Ona jest sobą i to bez hamulców, Ty też musisz być sobą i nie udawać, że się z tym godzisz. 

 

 

Odnośnik do komentarza
13 godzin temu, Gość ka-wa napisał:

Ona jest sobą i to bez hamulców, Ty też musisz być sobą i nie udawać, że się z tym godzisz. 

Mnie jest i tyle trudniej że mieszkamy razem z jej rodzicami i ona ma wsparcie swojej rodziny a jakakolwiek reakcja obronna z mojej strony zaraz pobudza ich reakcje obronna ich córki. Utrudnia widywanie się z wnukami u moich rodzicow. Skłóciła się z nimi nie jeździ do nich i mnie tez utrudnia żebym jeździł z dziećmi do nich. Raz posądza że będą manipulowane przez nich potem że jak je zabiorę to wezwie policję to tak jakbym chciał uprowadzić wnuki do dziadków a raz że bez żony się nie jeździ nigdzie ale jechać też nie chce. Żadna opcja więc nie jest dobra.

Sama nie raz porusza temat rozwodu że złoży pozew z orzeczeniem o mojej winie z pozbawieniem mnie praw rodzicielskich nie mając ku temu żadnych podstaw.

Wiem że jeśli by nawet doszło do rozwodu to z jej podejściem agresywnym zrobi wszystko żebym mnie dobić nie patrząc na to że przez to wyrządzi krzywdę dzieciom bo dzieci są bardzo ze mną zwiazane.

To wcale nie jest takie łatwe ani żyć z taką osoba ani z nią się rozstać.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Kacper88 napisał:

To wcale nie jest takie łatwe ani żyć z taką osoba ani z nią się rozstać

Wiem, ale jak facet daje się zastraszyć partnerce, to jest już źle. 

2 godziny temu, Gość Kacper88 napisał:

Mnie jest i tyle trudniej że mieszkamy razem z jej rodzicami

To też nie ma specjalnie znaczenia, wszystko zależy od osobowości i charakteru. Znam przypadek, gdzie synowa weszła do rodziny męża i to ona rozstawia wszystkich po kątach. 

Jesteś jaki jesteś, dałeś sobie od początku wejść na głowę, żona rządzi i dzieli, a Ty nie ma nic do gadania. A to facet powinien nosić spodnie w rodzinie. 

Faktycznie zacznij pracę nad sobą z pomocą psychologa, bo dzieci patrzą na takiego bezradnego ojca, a są coraz większe i coraz więcej rozumieją. 

 

Odnośnik do komentarza

Dodam, że najważniejsze, żebyś przestał bać się żony, stawiać sprawy na ostrzu noża, niestety ale tak trzeba. 

Małymi krokami zacznij stawiać na swoim, zacznij od zabrania dzieci w odwiedziny do swoich rodziców i nie wierz w tej strachy na Lachy o porwaniu. "Będą bitwy, ale wygrasz wojnę". Jak się odważysz raz, następny krok będzie łatwiejszy. 

Odnośnik do komentarza

Jesteśmy po kolejnej wizycie u psychologa... Żona znowu wzięła przewagę slowno-agresywną w trakcie spotkania, nie dała dojść mi do słowa przerwała moje zdania, psycholog zwróciła jej uwagę ze swym.zachowaniem że nawet nie pozwala mi się wypowiedzieć, co do zakazu odwiedzin wnuków u moich rodziców skwitowała że mogę jeździć sam bez dzieci, psycholog znowu uświadomiła jej że tak nie powinno być bo dzieci powinny mieć kontakt z dziadkami obu stron. Przyznałem że żona zakazuje mi cokolwiek mówić moim rodzicom np.o tym czy dzieci zdrowe, czy o wyjeździe z dziećmi na krótkie wakacje ale ich rodzice wiedzieli a potem zdawała relacje telefonicznie i przesyłanie zdjęć. Agresywnie ustosunkowywała się do kazdej niemal sytuacji podczas wizyty. Gdy psycholog zasugerowała separację od rodziców ( z moimi trwa już ponad pół roku niestety) to od razu wyskoczyła : a widzisz! Ale psycholog wyjaśniła zaraz: od pani rodziców też. Wówczas skwitowała że nie ma takiej opcji.

Reasumując żeby szczegółowo już nie opisywać przebiegu wizyty psycholog zasugerowała terapię grupowa. Mnie z kolei wypracowanie asertywności. Chciałbym zabrać dzieci do moich rodziców ale już widzę te kłótnie żony o to a nie chciałbym żeby dzieci wystraszone i zaplakane jechały w odwiedziny bo żona nie panuje przy dzieciach również. Co mam.wtedy robic? Dzwonić ma policję? Siła nie będę zabierał ich do auta.

Jakoś przestałem już wierzyć że nasze relacje staną się poprawne. Żal mi tylko naszych dzieci bo żona nawet dla ich dobra nie próbuje zmienić swojego zachowania.

 

Odnośnik do komentarza

Dodam jeszcze że na profilu społecznościowym u niej przeważają posty o toksycznych osobach jak się przed nimi bronić jak izolować. Problem w tym że zawierają one treści dokładnie opisujące jej osobowość a świadomie adresuje je do moich rodziców

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość Kacper88 napisał:

Przyznałem że żona zakazuje mi cokolwiek... 

A Ty jesteś niewolnikiem, żeby wypełniać zakazy? 

3 godziny temu, Gość Kacper88 napisał:

Chciałbym zabrać dzieci do moich rodziców ale już widzę te kłótnie żony o to a nie chciałbym żeby dzieci wystraszone i zaplakane jechały w odwiedziny bo żona nie panuje przy dzieciach również. Co mam.wtedy robic? Dzwonić ma policję? Siła nie będę zabierał ich do auta.

Przed wszystkimi przestań bać się kłótni...  Jak nie radzisz sobie inaczej, to zabierz dzieci do swoich rodziców, jak jej nie będzie w domu, zostaw kartkę, gdzie jesteście. 

Dajesz się zastraszać jak małe dziecko, to ja mam wątpliwosci czy jesteś w stanie wypracować asertywność. 

Sam korzystaj z terapii grupowej, jak żona nie będzie chciała. 

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...