Skocz do zawartości
Forum

Moje życie to jedna wielka porażka, już nie wiem co mam robić...


Gość Kasia

Rekomendowane odpowiedzi

Od jakiegoś czasu kompletnie nie radzę sobie z życiem, wszystko idzie w jakimś dziwnym kierunku i nie potrafię nad tym zapanować. Nie mam nikogo bliskiego. Moje kontakty z rodziną są słabe. Rodzice są po rozwodzie, matka ma problemy emocjonalne i niebardzo mogę się jej wygadać bo w niespodziewanym momencie rozmowy wybucha i zaczyna się na mnie drzeć, mówi żebym dała jej spokój i nie gadala o swoich problemach. Z bratem nie mam żadnego kontaktu bo jest bardzo zamknięty w sobie i mam wrażenie, że nie chce mnie w swoim życiu. Na ojca też nie za bardzo mogę liczyć. Nawet jeśli ze mną pogada to chyba nie traktuje moich problemów wystarczająco poważnie. Z całą resztą dalszej rodziny nie mam żadnego kontaktu (również z dziadkami) bo matka ma ze wszystkimi konflikt, przez co odcięli się również ode mnie. Moje życie towarzyskie oczywiście nie istnieje. Mam jedynie płytkie kontakty z paroma osobami od czasu do czasu ale nie są to żadne przyjaźnie, nie da się porozmawiać z tymi osobami o niczym więcej niż o bieżących sprawach, tylko te ich interesują. Do tego są to osoby z innego miasta wiec nawet nie mam nikogo z kim moglabym się spotkać. Moje wcześniejsze przyjaźnie dawno się zakończyły bo zawsze ktoś nagle przestawał się mną interesować, zmienił towarzystwo albo zaczął mnie obgadywać. Wszystko pogorszyło się jeszcze bardziej kiedy 4 lata temu poszłam na studia do innego miasta bo chciałam się odciąć od toksycznej rodziny, zacząć wszystko od nowa. Niestety to wlasnie wtedy zaczelo się całe pasmo moich niepowodzeń. Na studiach nie znalazłam swojego towarzystwa, wręcz na każdym kroku spotykałam nieprzychylnych ludzi. Kiedy przez pewien czas spotykałam się z pewną grupą znajomych, okazało się, że jedna dziewczyna mnie tak nienawidziła, że cały czas odwracała resztę osób przeciwko mnie. Udało jej się to i znowu zostałam sama. Dodam, że trafilam na wyjątkowo wrednych profesorów, którzy zdążyli mi niezle dokopać przez te kilka lat. Nie wytrzymałam tego wszystkiego i przeszłam na urlop dziekański, na którym wlasnie jestem. Przez te wszystkie sytuacje nabawiłam się nerwicy lękowej i podejrzewam, że depresji. Po tych sytuacjach stałam się bardzo wycofana, zaczelam bać się ludzi i boję się nawet podjąć jakiejkolwiek pracy. Mam wrażenie, że nie nadaję się do niczego, nie będę umiała się dogadać z ludźmi i jak zwykle ktoś mnie zle potraktuje. Nigdy nawet nie pracowałam, mimo że mam 23 lata bo się boję, że sobie nie poradzę. Poza tym mam lęk przed przestrzenią więc mialabym nawet problem do tej pracy dotrzeć. Nie mam też chłopaka, ostatnio caly czas jestem oszukiwana. Wszystko kończy się na internetowych znajomościach a kiedy ma dojść do spotkania na żywo, ktoś zaczyna wymyslac milion wymówek. Nie mam pojęcia dlaczego jestem tak traktowana przez ludzi bo nie jestem konfliktową osobą, zawsze byłam otwarta i pomocna. Jednak nie dawałam sobie wchodzić na głowę czy się wykorzystywać, mam swoje zdanie. Jakby tego było mało, probowalam pomocy psychologicznej i psychiatrycznej. To również zawiodło. 4 razy probowalam dostać się do psychologa, raz pani nawet nie otworzyla mi drzwi, inna pani odwołała wizytę z powodu kwarantanny. Udalo mi się dostac do 2 pozostalych ale zostałam potraktowana jak osoba bez żadnych problemów, poczułam się zignorowana i psychoterapia została mi przez nich odradzona. O wizycie u psychiatry nie wspomnę, wyszłam z niej z płaczem bo pani miala do mnie ciągłe pretensje, obwiniała o wszystko, zlekceważyła moje problemy a na koniec przepisała nietrafione leki gdyż mialam po nich reakcję alergiczną. Po tych sytuacjach zraziłam się do takiego rodzaju pomocy i myślę, że już nic nie byłoby mnie w stanie przekonać. Czy jest jeszcze jakakolwiek szansa na żyjecie z tego życiowego bagna? Co mogę jeszcze zrobic bo przyznam, że probowalam naprawdę wszystkiego i wszystko zawodzi... Niech ktoś mi w koncu pomoże 

Odnośnik do komentarza

Życie jest zawoalowane i zawalone, co ciekawe proces ten nabiera tempa. A PISowskie hasło Budowanie-Rozwój-Rodzina, wciąż brzmi jak religia dla ludzi. Tymczasem droga do odnalezienia szczęścia to odwrotny kierunek, ale ludzie nie umią na to wpaść i mało kto potrafi sie wyłamać z systemu.
Ludzie, nie zauważyliście, że mimo że powstało tyle wspaniałych wynalazków, robotów, to macie mniej czasu? i jeszcze bardziej gonicie za pieniędzmi i materialnoścami? To daje do myślenia, że coś nie tak...

Odnośnik do komentarza

to tak  jest, jak się ma spaprane w rodzinie. Przechodziłam to samo, do tego studia, które wymyśliła mi matka okazały się nietrafione. Na zdobywanie kwalifikacji poświęciłam potem tysiące złotych i okupilam to ciężką harówką bo musiałam pracować 7dni w tygodniu latami. Jest lepiej, ale i tak wpadam w toksyczne prace, oram sobą...mam zakodowany perfekcjonizm, bo mamunia nigdy nie była zadowolona, choć w rodzinie jestem najlepiej wykształcona. 

Pisz tutaj, bo to trochę pewnie pomoże.    Ja znów szukam pracy i znów będe przechodzić te fochy pracodawców i to mniemanie o ich wyjątkowości. Pociesz się, że jesteś młoda i masz całe życie przed sobą. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 11.08.2021 o 13:17, Gość Kasia napisał:

nie da się porozmawiać z tymi osobami o niczym więcej niż o bieżących sprawach, tylko te ich interesują.

A co powinno ich jeszcze interesować wg Ciebie? Jakie masz oczekiwania w tej kwestii?

W dniu 11.08.2021 o 13:17, Gość Kasia napisał:

nabawiłam się nerwicy lękowej i podejrzewam, że depresji.

Szkoda, że się nie leczysz ?  Jeśli nam na czymś zależy to pchamy się oknem, jeśli zamkną drzwi. Trafiłaś na złą psychiatrę-to szukaj dalej. 

W dniu 11.08.2021 o 13:17, Gość Kasia napisał:

Nie mam pojęcia dlaczego jestem tak traktowana przez ludzi bo nie jestem konfliktową osobą, zawsze byłam otwarta i pomocna. Jednak nie dawałam sobie wchodzić na głowę czy się wykorzystywać, mam swoje zdanie.

Trudno stwierdzić po jednym wpisie. A jak wygląda Twoje poczucie wartości, samoocena? 

W dniu 11.08.2021 o 13:17, Gość Kasia napisał:

Czy jest jeszcze jakakolwiek szansa na żyjecie z tego życiowego bagna? Co mogę jeszcze zrobic bo przyznam, że probowalam naprawdę wszystkiego i wszystko zawodzi... Niech ktoś mi w koncu pomoże 

Dość często powtarzasz słowo "problem". Że masz problemy, nikt nie chce o nich słuchać, nikogo one nie interesują itp. A czy byłabyś w stanie tak w kilku krótkich zdaniach przedstawić na czym wg Ciebie te problemy polegają? Rozumiem, że to co napisałaś to streszczenie Twojego życia, ale tak konkretnie w podpunktach umiałabyś wypisać w czym widzisz główne problemy na jakimi chcesz popracować? A czy to co próbowałaś (twierdzisz, że wszystkiego) to jest tylko to co napisałaś, czy jest coś jeszcze? 

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
W dniu 22.08.2021 o 17:09, Javiolla napisał:

A co powinno ich jeszcze interesować wg Ciebie? Jakie masz oczekiwania w tej kwestii? 

Hm, myślę, że byłoby w porządku gdyby tych ludzi interesowało moje zdanie na jakikolwiek temat. Mam wrażenie, że niektóre z tych osób odzywają się do mnie jedynie żeby się pochwalić co tym razem im się udało/co sobie kupiły. Natomiast kiedy ja mówię o sobie w pozytywnym sensie (np. że coś mi się udało) to spotyka się to z brakiem reakcji albo wręcz próbą udowodnienia, że to nic wielkiego i prędzej czy później nic z tego nie wyjdzie. Krytykują też ostro moje własne decyzje, często nie akceptują mojego zdania, próbują za wszelką cenę udowodnić, że nie mam racji. Dam taki przykład: kiedy wzięłam urlop dziekański, koleżanka X niepytana o zdanie nagle zaczęła mnie krytykować, mówiąc, że jak teraz mi się nie chce to później sobie nie dam rady. Dodała, że jakoś koleżanka Y z mojego roku ma te same przedmioty i sobie radzi w przeciwieństwie do mnie. Oczywiście nie powiedziałam jej o mojej nerwicy bo nie sądzę żeby zrozumiała. 

W dniu 22.08.2021 o 17:09, Javiolla napisał:

Szkoda, że się nie leczysz ?  Jeśli nam na czymś zależy to pchamy się oknem, jeśli zamkną drzwi. Trafiłaś na złą psychiatrę-to szukaj dalej. 

Nie wiem, szczerze mówiąc bardzo się zniechęciłam. Po wyjściu od tej pani łzy same mi się cisnęły do oczu. Nie wiem czy chcę przeżywać to samo jeśli znowu ktoś by mnie potraktował podobnie. Mówienie o takich delikatnych sprawach sporo mnie kosztuje. Kiedy do tego nie spotykam się z żadnym zrozumieniem to raczej nie jest to coś co chcialabym powtórzyć. 

W dniu 22.08.2021 o 17:09, Javiolla napisał:

A jak wygląda Twoje poczucie wartości, samoocena? 

W tym momencie jest bliskie zeru. Wydaje mi się, że głównie to wynika ze słów, które wiele osób mówiło o mnie za plecami. Zdarzały się nawet wyzwiska albo określenia typu "dziwna" tak naprawdę za nic bo nie jestem konfliktowa i staram się nie rzucać w oczy. Wcześniej sama o sobie raczej nie myslalam źle, dopiero to wszystko dało mi do myślenia, że coś ze mną nie tak. 

W dniu 22.08.2021 o 17:09, Javiolla napisał:

Dość często powtarzasz słowo "problem". Że masz problemy, nikt nie chce o nich słuchać, nikogo one nie interesują itp. A czy byłabyś w stanie tak w kilku krótkich zdaniach przedstawić na czym wg Ciebie te problemy polegają? Rozumiem, że to co napisałaś to streszczenie Twojego życia, ale tak konkretnie w podpunktach umiałabyś wypisać w czym widzisz główne problemy na jakimi chcesz popracować? A czy to co próbowałaś (twierdzisz, że wszystkiego) to jest tylko to co napisałaś, czy jest coś jeszcze? 

Rzeczywiście, teraz zauwazylam, że wiele razy użyłam tego słowa. Wymieniłam je mniej więcej w tamtym poście ale tak w skrócie moimi problemami są słabe relacje międzyludzkie, samotność, brak wiary w swoje siły jeśli chodzi o pracę. Nigdy nie wiem do końca o czym rozmawiać z nowo poznanymi ludźmi, może po prostu boję się tej oceny, która w ostatnim czasie była bardzo krytyczna. I tak, to czego probowalam to jest właśnie to co opisałam. Rozmowa z psychologiem, leki, rozmowy z rodzicami, olanie tego wszystkiego. Nic nie skutkowało a nie mam pomysłu na jakieś inne rozwiązania.

Odnośnik do komentarza
W dniu 1.09.2021 o 00:57, Gość Kasia napisał:

to spotyka się to z brakiem reakcji albo wręcz próbą udowodnienia, że to nic wielkiego i prędzej czy później nic z tego nie wyjdzie.

Może więc czas zerwać z tymi ludźmi kontakt i poszukać kogoś kto podziela Twoje zainteresowania. Lepiej mieć 1-2 takie osoby niż 10 takich jak masz teraz. 

W dniu 1.09.2021 o 00:57, Gość Kasia napisał:

szczerze mówiąc bardzo się zniechęciłam.

Zawsze się wszystkim zniechęcasz tak bardzo po 1 razie? Łzy nam lecą z różnych powodów, przykro nam będzie jeszcze ze 100 razy ale z tego powodu nie można się zamykać w skorupie. 

W dniu 1.09.2021 o 00:57, Gość Kasia napisał:

W tym momencie jest bliskie zeru. Wydaje mi się, że głównie to wynika ze słów, które wiele osób mówiło o mnie za plecami. Zdarzały się nawet wyzwiska albo określenia typu "dziwna" tak naprawdę za nic bo nie jestem konfliktowa i staram się nie rzucać w oczy. Wcześniej sama o sobie raczej nie myslalam źle, dopiero to wszystko dało mi do myślenia, że coś ze mną nie tak. 

Droga Kasiu> ale takie rzeczy spotykają wielu osób. Ja jeszcze kilka lat temu w pracy usłyszałam, że jestem jakaś dziwna... i pewnie w pewnym sensie jestem ? W dzieciństwie byłam poniewierana, nazywano mnie córką pijaka (nie znali mojego imienia), byłam tą naznaczoną, popychadłem. Wiem co czujesz ( a przynajmniej się domyślam, że coś na kształt tego co ja czułam). Z Tobą jedyne co mogło być nie tak to, że byłaś może za dobra, może za spokojna, może nie dałaś się lubić tym trzymaniem z boku, pozwalałaś sobie wejść na głowę.... domniemam jedynie ? Zwykle jest tak, że ludzie nas traktują tak, jak im na to pozwalamy. Tymczasem to, że taka byłaś prawdopodobnie wynika z wychowania, z domu rodzinnego. 

W dniu 1.09.2021 o 00:57, Gość Kasia napisał:

tak w skrócie moimi problemami są słabe relacje międzyludzkie, samotność, brak wiary w swoje siły jeśli chodzi o pracę. Nigdy nie wiem do końca o czym rozmawiać z nowo poznanymi ludźmi, może po prostu boję się tej oceny, która w ostatnim czasie była bardzo krytyczna. I tak, to czego probowalam to jest właśnie to co opisałam. Rozmowa z psychologiem, leki, rozmowy z rodzicami, olanie tego wszystkiego. Nic nie skutkowało a nie mam pomysłu na jakieś inne rozwiązania.

Samotność to stan naszego ducha. Można się czuć samotnym w tłumie i niesamotnym na bezludnej wyspie. To z kolei wynika z niskiego poczucia wartości, podobnie jak brak wiary w siebie, słabe relacje. Niska samoocena powoduje lęk. 

Jeśli nie chcesz ponownie spróbować wizyty u specjalisty psychiatry i terpaeuty (do czego nadal zachęcam) to czy jesteś na tyle konsekwentna, zmobilizowana, aby sama nad sobą pracować każdego dnia? Mając metody, techniki i sposoby na prace nad sobą czy niezłomnie i żmudnie będziesz w stanie pracować? 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...