Skocz do zawartości
Forum

Problemy psychiczne po dręczeniu w szkole


Gość Patrycja

Rekomendowane odpowiedzi

Dobry wieczór

Mam na imię Patrycja i za miesiąc mam 15 lat i udaje się do liceum. 

Właśnie skończyłam szkołę podstawową. I właśnie z nią związany będzie ten post...

W szkole dokuczano mi... Wręcz dręczono. W okloicach piątej do siódmej klasy wyśmiewano mnie, używano w moją stronę wulgaryzmów (typu "dz*wka" czy "k*rwa"), czasami też szarpano mnie bądź kopano, rzucano mi też rzeczy. Rozsiewano także plotkę (nie rozniosła się za bardzo, na całe szczęście) o tym, że ojciec mnie gwałci (jest to ohydne kłamstwo). Bałam się nawet wyjść z domu, bo mój dręczyciel był moim sąsiadem. 

Każde moje spojrzenie, wypowiedź, ruch palcem musiał być skomentowany, obśmiany i wyszydzony.

Mimo, iż skończyło się to prawie dwa lata temu (relacje z dręczycialami wciąż po tym były napięte), miewam koszmary z tym związane, typu że ktoś atakuje fizycznie mnie a ja nie jestem w stanie bronić ani siebie, ani ważnej osoby pojawiającej się tam, bądź śmieją się ze mnie w nowej szkole. Dodatkowo, mój mózg ciągle nawiedzają myśli o tych wydarzeniach, co nie daje mi spokoju.

Ostatnio wydarzyły się dwie sytuacje, które sprawiły, że postanowiłam opublikować tego posta:

1. Moja kuzynka, nazwijmy ją X, wzięła mnie na koszykówkę do miasta (ma 19 lat) byli tam jej znajomi. No i jak to normalnie bywa, droczyli się ze sobą (koleżeńsko), śmiali się itd. to przypomniało mi wydarzenia ze szkoły, kiedy też - niby koleżeńsko, ale tak na serio nie - żartowano ze mnie i wyśmiewano mnie w twarz, kiedy próbowałam coś z tym robić - a ŻADNE śmiechy nie były skierowane w moją stronę. Zeszłam na bok. Śmiechy po prostu wydawały mi się tak "obślizgłe" i okrutne nawet, jeśli były one szczere i niewinne. Prawie się popłakałam i miałam uczucie przedwymiotne wręcz. 

2. Byłam z rodzicami w galerii handlowej i też prawie się popłakałam, bo miałam uczucie ciągłego bycia osądzanym. 

Nie potrafię nawet myśleć, że komplementy w moją stronę mogą być szczere i nie być efektem zakładu. 

Niestety, ale zdarzyły się też epizody z samookaleczeniem. 

Odnośnik do komentarza
Gość Również Patrycja
6 minut temu, Gość Patrycja napisał:

Dobry wieczór

Mam na imię Patrycja i za miesiąc mam 15 lat i udaje się do liceum. 

Właśnie skończyłam szkołę podstawową. I właśnie z nią związany będzie ten post...

W szkole dokuczano mi... Wręcz dręczono. W okloicach piątej do siódmej klasy wyśmiewano mnie, używano w moją stronę wulgaryzmów (typu "dz*wka" czy "k*rwa"), czasami też szarpano mnie bądź kopano, rzucano mi też rzeczy. Rozsiewano także plotkę (nie rozniosła się za bardzo, na całe szczęście) o tym, że ojciec mnie gwałci (jest to ohydne kłamstwo). Bałam się nawet wyjść z domu, bo mój dręczyciel był moim sąsiadem. 

Każde moje spojrzenie, wypowiedź, ruch palcem musiał być skomentowany, obśmiany i wyszydzony.

Mimo, iż skończyło się to prawie dwa lata temu (relacje z dręczycialami wciąż po tym były napięte), miewam koszmary z tym związane, typu że ktoś atakuje fizycznie mnie a ja nie jestem w stanie bronić ani siebie, ani ważnej osoby pojawiającej się tam, bądź śmieją się ze mnie w nowej szkole. Dodatkowo, mój mózg ciągle nawiedzają myśli o tych wydarzeniach, co nie daje mi spokoju.

Ostatnio wydarzyły się dwie sytuacje, które sprawiły, że postanowiłam opublikować tego posta:

1. Moja kuzynka, nazwijmy ją X, wzięła mnie na koszykówkę do miasta (ma 19 lat) byli tam jej znajomi. No i jak to normalnie bywa, droczyli się ze sobą (koleżeńsko), śmiali się itd. to przypomniało mi wydarzenia ze szkoły, kiedy też - niby koleżeńsko, ale tak na serio nie - żartowano ze mnie i wyśmiewano mnie w twarz, kiedy próbowałam coś z tym robić - a ŻADNE śmiechy nie były skierowane w moją stronę. Zeszłam na bok. Śmiechy po prostu wydawały mi się tak "obślizgłe" i okrutne nawet, jeśli były one szczere i niewinne. Prawie się popłakałam i miałam uczucie przedwymiotne wręcz. 

2. Byłam z rodzicami w galerii handlowej i też prawie się popłakałam, bo miałam uczucie ciągłego bycia osądzanym. 

Nie potrafię nawet myśleć, że komplementy w moją stronę mogą być szczere i nie być efektem zakładu. 

Niestety, ale zdarzyły się też epizody z samookaleczeniem. 

Jejciu ;-;... Naprawdę przykro czyta się twój wpis. Ogromnie Ci współczuję tego co przeżyłaś :(. Dodatkowo jesteś moją imienniczką. Mam nadzieję, że nie jesteś w tej sytuacji całkiem sama? Tutaj nie widzę innego wyjścia jak pomoc psychologa jak i również policji bo sprawa jest poważna. Chyba że i na policji i u psychologa już byłaś?

Odnośnik do komentarza
Gość Również Patrycja
5 minut temu, Gość Patrycja napisał:

Na policje nie trzeba, bo już się skończyło (a do np. wandalizmu nie doszło), ale problem z tym, że nie wiem, czy to się nadaje, a dodatkowo moja mama wydaje się to ignorować 

Jak dla mnie z tym to by trzeba było iść jednak na tę policję ale teraz to już może lepiej to zostawić. Jakby nie daj Boże to się powtórzyło to leć, jeżeli nic inne nie skutkuje, takie zachowanie jest karalne a w szkole pewnie są kamery na dowód w sprawie znęcania. Jeżeli chodzi o pomoc psychologa... może spróbuj wizyty u szkolnego pedagoga? A jeżeli nie będzie Ci odpowiadać to poproś go o poradę gdzie się w takiej sytuacji udać, na pewno Ci pomoże, da namiary na kogoś w twojej okolicy kto się takimi przypadkami zajmuje.

Odnośnik do komentarza
21 godzin temu, Javiolla napisał:

Patrycjo, a czy rozmawiałaś o tym wszystkim z rodzicami? Wiedzą, że się samookaleczałaś i jakie miałaś problemy w szkole? Masz z nimi dobre relacje?  

W miare mam, ale każda próba rozmowy z mamą (z ojcem nie rozmawiam, i tak często go nie ma, a jak jest to jest zmęczony) kończy się "Ale wszędzie cię mogą wyśmiać, nie przesadzaj, to dziecko było z patologicznej rodziny i tak". A o samookaleczeniu jej nie powiem, bo i tak pewnie stwierdzi że to przez telefon

Odnośnik do komentarza

Przykro mi, ale moim zdaniem powinnaś powiedzieć o samookaleczaniu i zdecydowanie poprosić o pomoc specjalisty. Powiedzieć, że potrzebujesz jej pomocy i prosisz o nią zanim nie będzie za późno. Powiedz, że mama ma sobie poczytać o młodzieńczej depresji, samookaleczaniu a nie wymyślać wymówek, by nie pomóc. Niestety, ale powinnaś być bardziej stanowcza. Mam podejrzenia, że to mama się boi wyśmiania. Tymczasem wyśmiać nas mogą zawsze i wszędzie nawet bez powodu. To nie jest żadne usprawiedliwienie braku reakcji na problemy dziecka.  Masz dopiero 15 lat i do pełnoletności jeszcze 3 lata i nie możesz tyle czasu czekać. Ktoś dorosły musi Ci pomóc. Masz jeszcze kogoś bliskiego w rodzinie (babcie, ciocie)? Czy udałabyś się po pomoc do psychologa szkolnego? 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...