Skocz do zawartości
Forum

Problem nadmiernej dbałości o higienę


Gość Szymon

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Sprawa, o której piszę na forum dotyczy spraw związkowych. Niedawno oświadczyłem się i postanowiliśmy z narzeczoną zamieszkać razem. Zawsze wiedziałem, że bardzo mocno zwraca uwagę na sprawy związane z higieną, ale po wspólnym zamieszkaniu odnoszę wrażenie, że sprawy zaszły za daleko...

Każda sytuacja, w której zdarzy mi się dotknąć czegokolwiek poza domem skutkuje absolutnym obowiązkiem dezynfekcji rąk. Od momentu dotknięcia czegokolwiek moje ręce są już brudne, a więc przenoszę ten brud na inne rzeczy - oczywiście po powrocie do domu muszę zdezynfekować też telefon i rzeczy podręczne. Narzeczona regularnie dezynfekuje też mój komputer i telefon służbowy. Swój prywatny telefon już uszkodziła przez zalanie go płynem do dezynfekcji.
Prysznic przed snem to świętość. Oczywiście nie mam z tym problemu, ale znów - po wyjściu z łazienki nie mogę niczego dotknąć, żeby nie wnieść brudu do łóżka. Klapki po prysznicu też są inne, bo w tych "przed" zdarza mi się chodzić po powrocie do domu. No a z domu wychodzę w butach, w których nie raz zdarzało mi się chodzić w gościnę, gdzie zdejmowałem buty i chodziłem po - zapewne brudnej - podłodze. 
Kiedy wyciągam chleb z woreczka to nie mogę dotknąć go tą samą ręką, którą trzymałem woreczek - bo ręce muszą być świeżo umyte przed dotknięciem jedzenia. Skutkuje to tym, że przygotowanie kanapki to dla mnie średnio trzykrotne mycie rąk.

Oczywiście mogę zrobić inaczej, ale zawsze wiąże się to z "fochem", a przygotowanego inaczej jedzenia Ona nawet nie dotknie. I potem będzie miała problem, żeby nawet mnie pocałować, bo przecież buzia jest już brudna.

Mam problem, bo widzę, że to nie jest normalne zachowanie. Przedstawiłem tylko kilka zachowań, żeby przedstawić ogólny problem, ale tych sytuacji jest więcej. Chciałbym Jej - a właściwie to NAM pomóc - ale nie wiem jak to zrobić. Nie chcę kończyć tego związku, bo jest dla mnie bardzo wartościowy. Boję się jednak, że w takich warunkach zwyczajnie nie wytrzymam. 
Jeśli Jej zachowanie jest zupełnie normalne i to ja jestem tutaj dziwakiem lub "brudasem", to proszę, żebyście mnie naprostowali. Jeśli nie to proszę o poradę jak mógłbym zachęcić Narzeczoną do pracy nad tym tematem. Jestem gotów pójść z Nią na terapię par, ale Ona nie chce się w tym temacie zmieniać. 

Pozdrawiam,
Szymon

Odnośnik do komentarza

Z pewnością nie jesteś dziwakiem czy brudasem. Z nią "w tym temacie" jest coś nie tak. Przesadza i to bardzo grubo.  ja osobiście lubię czystość i porządek i drażnią mnie np. współlokatorzy syfiarze. No ale na takie rzeczy to bym nie wpadł.

Odnośnik do komentarza

To Mizofobia i należy namówić narzeczoną na terapię. To konieczność.

Jak założycie rodzinę i dorobicie się potomstwa to uczyni z ich życia piekło, to raz a dwa przez przesadny pedantyzm osłabi ich układ odpornościowy i pozbawi szczęśliwego dzieciństwa.Myślę, że jest to konkretny argument w rozmowie z wybranką.

Bez leczenia problemy będą się zaostrzać i pogłębiać.

Odnośnik do komentarza

Problemem są zaburzenia partnerki. Byc może ona cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. W kazdym razie jeżeli ciebie też do tego zmusza to z czasem będzie was to dzieliło coraz bardziej. Należy dbac o higienę ale powinieneś pogadać z partnerką o tym że przesada w drugą stronę, bo jest to przesada, także nie jest niczym dobrym.
Znalazłam fajny tekst "Owładnięci manią czystości" i chce tutaj zacytować kawałek artykułu który może coś pomoże:
" Pedantyzm jest tak naprawdę jednym z przejawów cechy osobowości jaką jest perfekcjonizm. Każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu może mieć tę cechę. Problem pojawia się wtedy, gdy pedantyzm, czy szerzej mówiąc perfekcjonizm, zaczyna niszczyć życie, relacje z innymi ludźmi, uniemożliwia realizację celów życiowych - tłumaczy dr Anna Braniecka, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej i Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Dr Braniecka zajmuje się osobami chorującymi na różne zaburzenia psychiczne. Jak zapewnia,  skrajny pedantyzm zazwyczaj da się wyleczyć dzięki terapii psychologicznej i farmakologicznej, jednak to proces długi, wymagający ogromnej pracy.

- Na ogół problem ten ma podłoże emocjonalne. U jego źródła leży silny lęk i niepokój, które osoba stara się zredukować poprzez opanowanie bałaganu, wprowadzenie ładu w otoczeniu. Ma iluzję, że jeśli wszystko będzie posprzątane zgodnie z harmonogramem, to osiągnie wreszcie upragniony spokój. Ale problem się pogłębia, bo czystość musi być coraz większa. Nawet, kiedy jest już czysto, to dalej trzeba sprzątać. Ten niepokój dalej istnieje. Gdy osoba posprząta czuje ulgę, ale ma jednocześnie poczucie winy, że nie kontroluje  swojego zachowania, że ulega lękowi. Zaczyna nakręcać się błędna spirala lęku - dodaje dr Braniecka."

Odnośnik do komentarza
Gość Andrzej79

Znałem jedną osobę co np. w łazience czyściła skrupulatnie kafelki w łazience na podłodze i ścianach, i tak codziennie (muszlę klozetową oczywiście też). Czyściła cały czas i tak już lśniące kafelki. To już było zaburzenie. Bo to nie jest normalne.

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Gość Szymon napisał:

Jestem gotów pójść z Nią na terapię par, ale Ona nie chce się w tym temacie zmieniać. 

Myślę, że po przeczytaniu powyższych postów, znajdziesz argumenty, żeby namówić narzeczoną na terapię, ale to musi być dla niej terapia celowana, nie ogólna dla par. 

Sam musisz też wiedzieć, jak reagować na jej zachowanie, ale to może znajdziesz w literaturze. 

 

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Wam bardzo za wszelkie informacje. Poszukam jeszcze jak odpowiadać na Jej zachowania, ale może kojarzycie jakąś pozycję, którą byłoby warto, jakbym przestudiował? Nie chcę strzelać po omacku. 

Z terapią dla par pomyślałem, że może to być dobrym kierunkiem na początek. Wolałbym, żeby to specjalista psychoterapeuta zasugerował ten kierunek - nie chcę mówić Narzeczonej, że "to z Nią jest  coś nie tak", bo obawiam się, że może się w tym momencie u Niej włączać mechanizm obronny. 

No nic, trzeba zacząć drążyć, bo samo  się nie poprawi... 

Odnośnik do komentarza

"Mizofobia – fobia często nazywana germofobią, bakcylofobią lub bakteriofobią, polegająca na unikaniu zanieczyszczenia, zabrudzenia, czasami również zakażenia się, często towarzyszą jej natręctwa (np. kompulsywne mycie rąk)." 

Odnośnik do komentarza

Cóż, wspomnienie przyszłych dzieci (których oboje chcemy) spotkało się z krótkim "dzieci nie będę tak kontrolować, przestań". Mam niestety pewne wątpliwości, bo przed zamieszkaniem razem było łagodniej. I były zapewnienia o pracy nad tym problemem. Teraz Narzeczona cały czas mówi, że to przecież zwykły rozsądek. Kiedyś zasłaniała się pandemią, teraz otwarcie mówi, że to nie ma żadnego związku... 

W zasadzie chciałem Was zapytać jeszcze o jedną poradę (czytałem w różnych źródłach, ale tego nie znalazłem niestety) - czy myślicie, że lepszym rozwiązaniem będzie twarde postawianie granic, czy może krok po kroku omawianie poszczególnych dziwnych zachowań, a póki co godzenie się na pewne ustępstwa z mojej strony? Nie chcę, żeby uznała, że można mnie ustawić pod siebie, ale też nie chcę, żeby proces szukania jakiegoś wspólnego rozwiązania był dla Niej powodem cierpienia. 

Przepraszam, że tak męczę temat, ale bardzo mi zależy na tym, żeby znaleźć jak najlepszy sposób do rozpoczęcia pracy terapeutycznej. 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Szymon napisał:

żeby znaleźć jak najlepszy sposób do rozpoczęcia pracy terapeutycznej. 

Ty jedynie możesz ją namawiać na terapię, jeśli ona nie widzi problemu, to ja bym się nie podporządkowała temu reżimowi, niech się focha, może wtedy coś się ją ruszy. 

Sam musisz próbować, albo krok po kroku, jak nie przyniesie efektu, to pozostaje terapia szokowa. 

Tak czy tak, nie jesteś w stanie jej pomóc, ona musi sama chcieć sobie pomóc, czyli terapia, jak nie będzie efektu to psychiatra, jak będą potrzebę leki. 

Jak będziesz to akceptował, to tym bardziej utwierdzi się w przekonaniu, że nie ma problemu. 

 

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 31.07.2021 o 23:52, Gość Szymon napisał:

Boję się jednak, że w takich warunkach zwyczajnie nie wytrzymam. 

Możliwe, że nie wytrzymasz. Aż dziwne, że mimo nie mieszkania razem nigdy wcześniej nie widziałeś aż takich zachowani np  w restauracji, w gościnie, u niej w domu? Niby napisane, że zawsze wiedziałeś o jej nadmiernej dbałości o czystosć... ale jeśli teraz się tak zachowuje, to u niej w domu podczas Twojego pobytu, z pewnością też nie kryła się z takim zachowaniem. Cóż... teraz trzeba z nią poważnie porozmawiać, podsunąć jakiś mądry psychologiczny art albo książkę i poprosić o zapisanie się na terapie. Może jest to jakieś rozwiązanie z tą wspólną terapią, aby tylko trafić na dobrego terapeutę. 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...