Skocz do zawartości
Forum

Problem z decyzją.


Gość sula4444

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Jestem 42 letnim żonatym mężczyzną z dwójką dzieci syn 18 i córka 12 lat. W małżeństwie jestem już 19 lat. Od jakiegoś czasu czuję, że się wypaliłem do związku. Od 12 lat choruję na depresję, a od 6 lat jestem pod stałą kontrolą psychiatry z powodu myśli samobójczych. Od jakiegoś czasu depresja mi się powiększa z powodu tego, że sypie mi się cały związek. W tym roku jestem już po dwóch próbach samobójczych. Nie chcę by dalej tak to wyglądało, bo widzę co się ze mną dzieje. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nigdy nie miałem w żonie wsparcia czy pomocy przy tej chorobie czy w innych sprawach. Mówiłem żonie, że coś się dzieje z naszym zwiazkiem, że się oddalamy, ignorowała to co mówię. Twierdząc, że mówię głupoty i stwarzam problemy których nie ma. Nie było kłutni, lecz milczenie. Coraz mniej intymności od roku wcale, coraz mniej rozmów, wcale nie spędzamy ze sobą czasu. Problem nawet jest w tym by wyjść gdzieś wspólnie, odprężyć się. Bardzo doskwiera mi samotność. Mieszkamy z jej rodzicami i bliskich ma przy sobie, ja swoich bliskich pozostawilem. A jestem typem domowinika, lepiej się czuję w gronie rodzinnym ale nie w tym wypadku. Poprostu się poddałem już. Ona twierdzi, że nic nie robię by to ratować. Jak mam co kolwiek ratować jak nie mam ani punktu zatrzepienia się. Za długo sobie człowiek wmawiał, że mnie nie kocha, nie okazywała uczuć czy nawet potrafiła odepchnąć wtedy kiedy była mi najbardziej potrzebna. Za dużo ten temat z żoną był wałkowany i nie dało rezultatu. Od 6 miesięcy chodzę na terapie indywidualną by jakoś ten okres przetrwać. W marcu się wyprowadziłem z myślą, że troszkę odpoczynku pomoże, że zatęsknie za nią, że uczucia w jakimś stopniu powrócą. Lecz nawet to nie pomogło. Nie wiem co dalej robić, jedynie co zauważyłem to niszczy mnie to od środka. Nie ma dnia bym nie płakał z bezradności. Nie wiem co mam robić. 

Odnośnik do komentarza

Nikt za Ciebie decyzji nie podejmie. Przyjmuj leki, korzystaj z terapii, bądź tam gdzie lepiej się czujesz i zastanów się czy jest sens tkwić w tym związku, jak już teraz jest tylko na papierze... Z drugiej strony dzieci... 

Pracujesz? 

Odnośnik do komentarza

Pracuję, a raczej zmuszam się do pracy. Psychicznie nie daję rady. Nie mam siły na nic. Na przedostatniej kontroli u psychiatry, lekarz stwierdzil, że mi zamiast się poprawiać to mi się pogarsza. Właśnie są dzieci, ale dzieci już też mniej czasu chcą przebywać z rodzicem a bażej ze znajomymi. I tu jest problem, że nie potrafię do końca patrzeć na siebie choć dochodzi do samodestrukcji. 

Odnośnik do komentarza

To zmień leki lub psychiatrę. 

Dobrze, że pracujesz, bez pracy to dopiero byś popadł w jeszcze głębszy dół... Zawalcz o siebie, jesteś młody. Może faktycznie czas zakończyć ten związek, skoro w sumie jest tylko dołujący. 

Odnośnik do komentarza

Nie chciałem tego, ale na dzień dzisiejszy nie widzę innej opcji. Próbuję to zrobić od 3 lat i jakoś nie mam tej odwagi, wciąż krąży mi ta myśl, że zostanę sam. I nadal tkwie w tym niby związku, a tylko dlatego że są dzieci. 

Odnośnik do komentarza

Jakby nie było, szczególnie syn w tym wieku potrzebuje ojca, tylko ojca silnego, który będzie wsparciem, ale i "strażnikiem" prawidłowego rozwoju, dlatego walcz o swoje zdrowie, czy będziesz z żoną czy nie. 

W związku też jesteś samotny, więc nie wiem jak będzie dla Ciebie lepiej, sam musisz zdecydować. Twoja choroba też was oddaliła, dlatego zdrowie powinno być dla Ciebie priorytetem. 

A tak w ogóle to stosowałeś się do zaleceń psychiatry czy sam sobie "dawkowałeś", bo chyba wiesz, że nie można na własną rękę odstawiać czy zmieniać dawki leków. 

Odnośnik do komentarza

Stosowałem się do zaleceń lekarza. Teraz dostałem Parogen. Staram się walczyć z chorobą chociażby dla samych rodziców, których mam poważnie chorych tata rak prostaty z przerzutami a mama rak jelita grubego. Wszystko w jednym czasie tak wyszło. 

Odnośnik do komentarza

Kolejność jest taka ze najpierw porządkujemy sibie, a potem relacje, świat wokół. 

w zależności od problemów w naszym " na zewnatrz" długo, długo, może nie zmieniać się nic. Ważne by umieć to wytrzymać...

Prawdopodobnie, jak większość ludzi wszedłeś w związek nie będąc doukładany...i odpowiadacia za stan małżeński, jeśli żona była, zachowywała się nieodpowiednio -  to Twoja odpowiedzialnosc że nie stawiałes w porę granic i nie kształtowałes tej sytuacji, pozwoliłeś na to by trwała w ten sposób jaki trwala.

Widzisz że związek padał, ale to co bardziej pierwotne to Ty sam... 

W stanie który opisujesz odpuściłabym sobie teraz jednak rozkminki na temat małżenstwa, rodziny.

Musisz zająć się sobą, bo bez tego nic dobrze nie zmienisz wokół. Pozwól sobie na ewakuację od tych problemow- to to jest jedyne co możesz teraz zrobic., Nie rozwiążesz teraz tych problemów małżeńskich. Zostaw to i zajmuj się sobą. Od podstaw. Pozwól sobie na to 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Dziś otrzymałem propozycję związek małżeński typowo koleżeński, dokładanie się do rachunków i by tylko być. To nie jest dla mnie wyjście, jestem sam w obcym mieście, w obcym miejscu, bez znajomych z którymi bym mógł czas spędzić. Sam już nie wiem co mam myśleć na to wszystko. 

Odnośnik do komentarza

Ja wiem, że popełniałem błedy w końcu jestem tylko człowiekiem. Ale starałem się żonie ukazywać to, że źle się dzieje między nami. Lecz za każdym razem byłem wyzwany od głupków i idiotów, że wynajduję sobie problemy. Później puste obietnice, tylko z każdą pustą obietnicą umierała jakaś część mnie. Psychicznie nie dawałem rady, bo już nie wiedziałem sam co robię nie tak. Bażej obwiniałem siebie niż ją. Ale się poddawałem już. Dopiero w tam tym roku gdy zmarły mi bliskie osoby i zauważyłem, że nie ma ani z jej strony wsparcia. Poczułem się tak jakbym w tym związku był sam. Nie miałem nawet komu się wyżalić co mi leży na sercu, poprostu wyrzucić to z siebie. I ten moment otworzył mi oczy, że nie takiego związku oczekiwałem. Że pora coś zmienić. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość sula4444 napisał:

Lecz za każdym razem byłem wyzwany od głupków i idiotów

Jak sobie na to pozwalałeś... Ten Twój uległy charakter pewnie doprowadził Cię do tego punktu w którym jesteś... 

I tego już w sobie nie zmienisz, dlatego ja nie widzę sensu ciągnąć tej relacji, nawet koleżeńskiej. Żona znajdzie sobie faceta i przyprowadzi d domu, zebyś też z nim się zakolegował?

Dlatego najlepiej wyprowadź się, sam wyjdź na prostą, potem złóż papiery rozwodowe. 

W swoim życu jeszcze znajdziesz kobietę z którą będzie Ci po drodze, tego się trzymaj, a nie tego, że będziesz sam. Choć to też lepsze niż tkwić pod butem koleżanki-żony. Przy niej nie wyjdziesz z depresji, wręcz odwrotnie. 

Odnośnik do komentarza

Najgorsze to, że o wszystko mnie obwinia. Sam mam wyrzuty a jeszcze mi dokłada. Zawiodłem się na żonie i to pod każdym względem i poprostu się już wypaliłem. A najgorsze jest to, że nie rozumie jak to można się wypalić. 

Odnośnik do komentarza

To ja ci wpoje nie bądź egoista bądź człowiekiem i szanuj uczucia emocje ludzi wokół ciebie oni też przeżywają twoja depreche na swój sposób. Nikt nie będzie cię ciągle wynosił na pielestal. Masz rodzinę zrobiłeś dziecibto bądź ojcem przykład um dla nich. ZROZUM TO!!! 

Odnośnik do komentarza
Gość sula4444

Wciąż jestem w tym domu i coraz gorzej się czuję. Nie ma dnia bym nie płakał z tej bezradności. Mam żal, złość sam do siebie, że nic nie mogę z tym zrobić. Żona też w niczym nie pomaga, by zmienić we mnie te myślenie. Poprostu tylko chciałem by były te uczucia, mieć poczucie bezpieczeństwa, poprostu mieć te wsparcie. Coraz bardziej nachodzą mnie myśli samobójcze tylko by przez to nie przechodzić. Nie mam się komu wygadać by tylko to z siebie wyrzucić i nie męczyć się. Czuję się jak wrak człowieka, który nawet nie ma siły już zawalczyć o samego siebie a co dopiero o związek. 

Odnośnik do komentarza
Gość sula4444

Wiem właśnie i czekam na tą terapie jak na zmiłowanie, bo mogę się wygadać i ulżyć choć trochę sobie na psychice. Ale to jeszcze muszę wytrzymać tydzień. Tu jedynie moge po części to wyrzucić z siebie. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...