Skocz do zawartości
Forum

Zmieniłem pracę i jestem załamany


Gość Majki9225

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Majki9225

Witam, 

Mam 28 lat. Jakieś 8 lat temu, po ukończeniu technikum zacząłem pracować. Na początku była to praca pierwsza z brzegu byle coś zarobić na studia. Niestety studia szybko przerwałem. Po paru zjazdach zrezygnowałem. Matematyka mnie przeraziła i bez żadnych prób odpuściłem. W między czasie przyjąłem się do firmy budowlanej gdzie pracowałem 2 lata. Zrobiłem tam kursy i prawo jazdy na tira. Później pracowałem przez 5 lat w hurtowni jako kierowca gdzie warunki pracy miałem bardzo dobre, a w ostatnim roku dostałem dodatkową podwyżkę żeby nie odejść. Zarabiałem bardzo dużo jak na kierowcę co dziennie jest w domu. Niestety od jakiegoś czasu szef mnie coraz bardziej irytował a ja mając ambicję na jeszcze lepszą pracę i kasę zwolniłem się.... Było to 3 miesiące temu. To był największy błąd. Miałem inną pracę do której poszedłem ale niestety nie dałem sobie rady. Nowi ludzie, atmosfera, presja i ciśnienie w pracy sprawiły że po 2 tygodniach zwolniłem się. Teraz tego żałuję.  Aktualnie pracuję w innej firmie gdzie pracuję więcej godzin za mniejsze pieniądze, ludzie są nieprzyjemni, jeden drugiego obgaduje. Przez sytuację koronawirusa nie ma perspektyw na coś lepszego. Rodzice mnie ostrzegali przed tym żebym się nie zwalniał gdzie robiłem 5 lat. Mówili mi że nie będę miał nigdzie indziej lepiej. Nie wiem czemu tak zrobiłem. Bardzo szybko się poddaję, stresuję. Kiedyś psycholog powiedziała mi że jestem zbyt wrażliwy. Czuję się okropnie. Czuję się beznadziejne że robię takie błędy. Nie wiem jak można być tak bezmyślny i tyle błędów w życiu popełniać. Porzucenie studiów, dobrej pracy.... Czemu ja to widzę dopiero po tym jak jest za późno?  Widzę po sobie że porzucam coś dobrego co miałem. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine

Witaj Majki9225, mam takie odczucie że masz w sobie taki słomiany zapał. Studia przerwałeś, ale naukę możesz zawsze jeszcze podjąć. Na takim kierunku jaki tobie odpowiada. Natomiast najważniejsze abyś wytrwał. A co do pracy to skoro pracowałeś tam 5 lat to może spróbowałbyś tam wrócić...? Pogadać z szefem o ile rozstaliście się w przyjaznej atmosferze. Rozumiem że chciałeś więcej zarabiać i dostałeś jakąs lepszą propozycję, ale czasami tak jest że się rzucamy jak w ogień. Czesto też nie czytając opiniio pracodawcy, firmie. Ważne są pieniądze ale jak sam widzisz jak ludzie są do D... to nie da rady wytrzymać. I najwidoczniej jesteś wrażliwy, bo są osoby które nic sobie nie robią z uczuć innych. Tez  ciezko jest się po wielu latach w jednej firmie z jedną ekipą "zadomowić" w innym miejscu pracy. Ludzie są jacy są i ich nie zmienisz. Zazwyczaj jest tak że już jak jest "po ptakach" to zdajemy sobie sprawę że jednak wcześniej było dobrze. Czasami jest możliwość naprawienia błędów, a czasami trzeba iść dalej i miec świadomośc aby nie dac się wrobić w nic, zanim coś szybko się  zrobi warto jeszcze się zastanowić kilka razy. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Jestem taki sam. Zawsze jak szykowała się porażka to odpuszczałem i rezygnowałem. Dobrze, że cudem udało mi się dostać robotę, gdzie jest może kasa choojowa, ale łatwo i mało się robi, bo bym miał przejepane. Polecam nie zatrudniać się u Polskich przedsiębiorców, tylko w oddziałach zagranicznych korporacji. Nawet obcokrajowcy dają Polakom, którymi gardzą lepsze warunki. A już zwłaszcza z daleka omijaj małe firmy, które prowadzi jakiś Janusz z zadoopia, bo wiekszosc rodzimych przedsiębiorców to dno i pięć metrów mułu. 

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość Majki9225 napisał:

Zarabiałem bardzo dużo jak na kierowcę co dziennie jest w domu. Niestety od jakiegoś czasu szef mnie coraz bardziej irytował a ja mając ambicję na jeszcze lepszą pracę i kasę zwolniłem się....

Kasa, hajs, siano... masakra. Zawsze mnie zastanawiało czy ludzie pędzący za kasą chcą ją ze sobą zabrać do grobu ? Moim zdaniem to nie były ambicje, tylko głupota i chore ego. Ambicje to założenie własnej firmy, to wyszkolenie się. Miałeś bardzo dobrą pracę i z powodu irytacji, którą można było -prawdo podobnie- zmienić, zrezygnowałeś z niej.

4 godziny temu, Gość Majki9225 napisał:

Nie wiem czemu tak zrobiłem. Bardzo szybko się poddaję, stresuję.

Dałeś pytanie i zaraz sam sobie odpowiedź. Pracuj nad sobą, relaksuj się. Ja bym dodała jeszcze, że raptus z Ciebie i nie uczysz się na błędach. Pytanie dlaczego? A z jakiego powodu chodziłeś do psychologa i czemu nie chodzisz nadal?

 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły
3 minuty temu, Javiolla napisał:

Kasa, hajs, siano... masakra. Zawsze mnie zastanawiało czy ludzie pędzący za kasą chcą ją ze sobą zabrać do grobu

Tylko, że jak kasa jest chooyowa to nie znaczy, że robota będzie lajtowa i bezstresowa. Właśnie z reguły im mniej się zarabia na jakimś stanowisku tym bardziej jest ono gówniane i pożera ci życie, zobacz na kasjerów w marketach, albo pracowników fizycznych na produkcjach, którzy tyrają jak beduini. Najwięcej kasy to mają ci, którzy mają lajcik i nic nie robią w robocie, wyjątkiem jest chyba moje stanowisko, bo kasa jest ciulowa, a roboty jest mało. No, ale ci wszyscy co zapieprzają to mają przeważnie minimalną krajową.

Po co jest kasa? Nie do grobu, tylko po to, żeby nie musieć pracować w takich warunkach i robić coś czego się nie lubi. 90 procent ludzi nie ma tego komfortu właśnie z tego powodu, że nie mają hajsu. 

Odnośnik do komentarza
5 minut temu, Gość BógJestZły napisał:

Tylko, że jak kasa jest chooyowa to nie znaczy, że robota będzie lajtowa i bezstresowa.

Ale to nie ma nic do tematu. Autor napisał, że praca była bardzo dobrze płatna, tylko szef go zaczął irytować ? No heloł... nie ma ideałów. Lekka irytacja jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Może trzeba było znaleźć sposób na szefa albo na swoją irytację. Bardzo dobrze zarabiał, dostał podwyżkę by nie odejść i nie docenił tego co miał, nie uszanował co mu dano... a więc mu to zabrano. Dla mnie to logiczne. To jest nauczka od losu. Moze gdyby tam został to po kilku m-cach znów miałby podwyżkę.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość Loraine napisał:

 

A co do pracy to skoro pracowałeś tam 5 lat to może spróbowałbyś tam wrócić...? Pogadać z szefem o ile rozstaliście się w przyjaznej atmosferze. 

Podobno mówi się że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.. 

Ja bym tego więc nie doradzała. Wieje to desperacja. Popełniłeś błąd to ponieś konsekwencje. Może z czasem znajdziesz dobra pracę. Z reguły o dobrą pracę trzeba pi postarać raczej ona z nieba nie spada. A na raz następny to się zastanów 10 razy nad zmianą jeśli właściwie praca Ci odpowiada a są jakieś mniejsze minusy.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine
7 minut temu, laurette napisał:

Podobno mówi się że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.. 

laurette, jak najbardziej to się sprawdza często jeżeli chodzi o związki, natomiast jeżeli mu się dobrze pracowało, dostawał podwyżki i miał fajną atmosferę w pracy to nie jest żadną hańbą aby zadzwonić czy podjechać, zapytać czy nadal byłoby miejsce. Sytuacją fatalną jest że po 2 tyg. się odchodzi bo w zasadzie warunki pracy miały być lepsze, a wyszło do D. Więc desperacją jest ciagłe zmienianie pracy i szukanie w tej chwili pracy lepszej od tej w której robił 2 tyg. A z tym będą problemy, także przez ten słomiany zapał.
Majki9225, faktem jest że w pracy gdzie  robiłeś 5 lat, już się znałeś ze wszystkimi, podwyzki i t.p. Natomiast wiadomo było że jak pójdziesz do nowej roboty to wszystko zaczynasz od nowa, od jakiś minimum, podstaw i mam na myśli tutaj także pieniądze. Prawie wszędzie pracodawcy piszą i mówią o fajnej atmosferze w pracy, ale nie zawsze jest to zgodne z prawdą. Tym bardziej że ta atmosfera także zalezy od nas. Napisałeś że bardzo szybko się poddajesz i stresujesz i to uważam jest też powodem dla którego nie utrzymałeś się w pracy tamtej 5 letniej i późniejszej. Ktoś cię wkurzy, coś cię zestresuje, coś ci sie nie spodoba i koniec. Nie ma takiej idealnej pracy gdzie nie ma stresu. Przyznaję może tylko ja nie znam. Ale pewne rzeczy, sprawy w pracy trzeba brać na klatę. Zawsze możesz szukać pracy poza Polską. Czemu nie,  masz jakies kursy i prawo jazdy na Tira. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
36 minut temu, Gość Loraine napisał:

laurette, jak najbardziej to się sprawdza często jeżeli chodzi o związki, natomiast jeżeli mu się dobrze pracowało, dostawał podwyżki i miał fajną atmosferę w pracy to nie jest żadną hańbą aby zadzwonić czy podjechać, zapytać czy nadal byłoby miejsce. 

Owszem mówi się o tym głównie w kontekstach związku . Wiem. Jednakże ja znajduje i w tym aspekcie zastosowanie. Praca, nastawienie szefostwa, kolegów itp. może się radykalnie zmienic po powrocie na stare śmieci zwłaszcza z winy swojej( po zwolnieniu się dobrowolnym). Rzadko bywa kolorowo. Z reguły ludzie potrafią zmienić zdanie, stać się perfidnym. 

Ja bym nie wróciła do miejsca poprzedniego zatrudnienia w żadnym z razow. Nie o to że była to zła praca, brak atmosfery, brak znajomych itp ale właśnie dlatego, że lepiej zacząć od nowa w innym miejscu i się swobodnie piać w górę bez przeszłości. A takowa zawsze jest i może utrudnić dalszą karierę w firmie po ponownym powrocie. 

Ale zdaje sobie sprawę że to kwestia indywidualna.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
Gość Majki9225

Witam, dziękuję za odpowiedzi. O powrocie nie ma mowy. Ma nowego pracownika na moje miejsce a to mała firma kilkuosobowa. Szef też zawsze mówił że drugi raz kogoś nie przyjmuje więc takie coś odpada. 

Zwolnieniem się głównie z tego że chciałem pracować w firmie co po 2 tygodniach odszedłem. Z zewnątrz firma wydawała się super, pieniądze troszkę lepsze, no ale właśnie dużo stresu było i w ogóle. 

Jeśli chodzi o psychologa to kiedyś chodziłem bo mam zaburzenia obsesyjno kompulsywne i zaburzenia lękowe. Długo chodziłem ale mało co to pomogło. 

Nie rozumiem siebie dlaczego takie błędy robię.

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine

Witaj Majki 9225, czyli szef od razu jeszcze zanim zdecydowałeś się odejść już zaznaczał że nie ma powrotu. Trochę szkoda. A czemu teraz nie chodzisz do jakiegoś innego psychologa skoro masz zaburzenia? To był psycholog czy chodziłeś na psychoterapię? Jeżeli masz te różne kursy i prawko na Tira to może poszukaj pracy w jakiejś firmie przewozowej międzynarodowej. To na pewno większe pieniądze jeżeli tylko o forsę chodzi. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
19 godzin temu, laurette napisał:

Praca, nastawienie szefostwa, kolegów itp. może się radykalnie zmienic po powrocie na stare śmieci zwłaszcza z winy swojej( po zwolnieniu się dobrowolnym). Rzadko bywa kolorowo. Z reguły ludzie potrafią zmienić zdanie, stać się perfidnym. 

I tak jest. W poprzedniej mojej pracy wróciła po latach dziewczyna. Była w trudnej sytuacji, więc szef ją przyjął.  Gdy kiedyś odchodziła to niby na lepsze. Jednak dzieci urodziła i do tej lepszej roboty nie miała powrotu. Nasz szef ją przyjął, ale dostała gorsze warunki płacowe niż kiedyś i więcej pracy. U męża w pracy podobny przypadek. Kolega wyjechał za granice i miało być tak kolorowo, a okazało się przeciętnie ? Uprosił szefa o powrót, nikt nie wie na jakich warunkach, ale koledzy do tej pory się z niego śmieją, i czasem gdy na coś narzeka, robią docinki w stylu: czy nie chce za granicę. Przykra sprawa.

Moim zdaniem trzeba wypić piwo jakie się nawarzyło. Wyciągnąć wnioski i wreszcie zacząć się uczyć na błędach. Lekkomyślność jest niebezpieczna, gdyż następnym razem można sobie napytać poważnej biedy.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Jeżeli masz te różne kursy i prawko na Tira to może poszukaj pracy w jakiejś firmie przewozowej międzynarodowej. To na pewno większe pieniądze jeżeli tylko o forsę chodzi.

Też o tym pomyślałam i jeszcze o założeniu własnej działalności. Wielu kierowców ma jednoosobowe działalności (np. mój szwagier). Gdy uda im się podpisać umowę z jakąś firmą to mają zapewnioną dobra prace na lata. Nie ma się co załamywać. Tylko-tak jak pisałam- wyciągnąć wnioski z tej życiowej lekcji i wymyślić inny sposób na życie. Moze jako właściciel firmy mógłbyś podjechać do byłego szefa i pogadać jak przedsiębiorca z przedsiębiorca oferując współprace. To nie będzie aż takie poniżające jak wypraszanie o łaskę przyjęcia z powrotem do pracy. Zawsze może pracować dla byłego szefa jak i dla innych, aby mieć zabezpieczenie. Wszystko da się zorganizować, tylko trzeba chcieć ? 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
17 godzin temu, Javiolla napisał:

I tak jest. W poprzedniej mojej pracy wróciła po latach dziewczyna. Była w trudnej sytuacji, więc szef ją przyjął.  Gdy kiedyś odchodziła to niby na lepsze. Jednak dzieci urodziła i do tej lepszej roboty nie miała powrotu. Nasz szef ją przyjął, ale dostała gorsze warunki płacowe niż kiedyś i więcej pracy. U męża w pracy podobny przypadek. Kolega wyjechał za granice i miało być tak kolorowo, a okazało się przeciętnie ? Uprosił szefa o powrót, nikt nie wie na jakich warunkach, ale koledzy do tej pory się z niego śmieją, i czasem gdy na coś narzeka, robią docinki w stylu: czy nie chce za granicę. Przykra sprawa.

Moim zdaniem trzeba wypić piwo jakie się nawarzyło. Wyciągnąć wnioski i wreszcie zacząć się uczyć na błędach. Lekkomyślność jest niebezpieczna, gdyż następnym razem można sobie napytać poważnej biedy.

No właśnie. To też doradzałam autorowi.  Trzeba ponieść odpowiedzialność za swoje decyzje. Zawsze. Tak robi i postępuje człowiek dojrzały. 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...