Skocz do zawartości
Forum

Brak perspektyw na życie ze starszym chłopakiem..


Gość Saraxds

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Zacznę od tego, ze mam 20 lat, mój partner 30. Jak wielu ludzi w tych czasach poznaliśmy się przez internet, spotkaliśmy się. Problem jest jedynie taki, ze ja mieszkam w Polsce, a on w innym kraju na zachodzie. Gdy skończyłam szkole, tuż przed matura postawiłam wszystko na jedna kartę i rzuciłam wszystko i wyjechałam do niego. W Polsce miałam dość ciężkie życie, byłam samotna, problemy finansowe, wiec myślałam, ze będzie czekać mnie lepsze życie z mężczyzna, którego kocham. Jak się później okazało nie do końca tak było. On nie pracował, siedział na zasiłku, państwo mu za wszystko płaciło, twierdzi, ze się już napracował i narazie ma dość. Jednak on pieniądze dostaje tylko na siebie, dla niego by to starczyło, ale jesteśmy teraz we dwoje. Ja nie chce być na zasiłku jak on, wiec gdy przyjechałam poszłam do pracy, on za moja namowa tez to zrobił, lecz miał dość po 3 miesiącach i zostałam w niej sama. Nie znam języka, wiec była to praca fizyczna, po pół roku uległam ciężkiemu wypadkowi, nie było nawet wiadome czy będę kiedykolwiek normalnie chodzic. Na szczęście stanęłam na nogi i mogę normalnie funkcjonować, lecz jak narazie nie mogę iść do fizycznej pracy. Zrozumiałam, ze chciałabym od życia czegoś więcej, byłam dość dobra uczennica, wiec postanowiłam sobie, ze napisze maturę i pójdę na studia, bo zawsze miałam taki plan. Wszystko byłoby fajnie, ja mogłabym się uczyć, on w tym czasie by pracował, wiec starczyło by nam na skromne życie we dwójkę. Jednak jak narazie mieszkamy u niego, on jest na zasiłku i nie wystarcza nam nawet na jedzenie, już rodzice jego jak i moi powoli nie chcą nam pożyczać. Moja mama oczywiście bardzo by chciała żebym mieszkała w Polsce i przygotowywała się do matury,
Mogłabym tez iść do jakiejś lekkiej pracy, która nie obciazalaby mnie fizycznie. Za granica, nie mam takiej możliwości, nie znam języka, tam formalnie nie istnieje, żyje tylko tam dla niego i miłością do niego, nie mam nawet ubezpieczenia zdrowotnego, bo nie pracuje, a wiec mi się nie należy, a w mojej sytuacji jest ono niezbędne, bo mój stan w każdym momencie może się pogorszyć. Jestem w kropce, bo jedyne czego bym chciała to normalnego zycia. Jak narazie żyje na dwa domy. Ten w Polsce i ten u niego, ale tak naprawdę w obecnej sytuacji lepiej mi w Polsce. Stresuje się, ze nie damy sobie tam rady finansowo, mój facet stawia mnie pod ściana, albo będę mieszkać z nim za granica, albo mogę o nim zapomnieć. Nie ma mowy żeby on się wyprowadził do polski nawet dopóki nie wyzdrowieje, lub żebyśmy byli przez jakiś czas w związku na odległość. Popadam już w jakaś depresje, bo bardzo go kocham, ale przestaje widziec jakiekolwiek perspektywy na życie z nim, ja jestem ambitna i pracowita. Zawsze na wakacje, czy na weekendy pędziłam do jakiejkolwiek pracy dopóki nie miałam wypadku. On z własnej woli nie pracuje już 3 lata i tak mu dobrze. Mieszkamy 20 km poza centrum wielkiego miasta, mówi, ze pójdzie do pracy dopiero jak się wyprowadzimy bliżej, bo dojazdy są męczące i straci za dużo pieniędzy na to, wiec pracować się nie opłaca.
Dla nas nawet roznica 200-300 euro jest ogromna i wystarczyłoby na podstawowe potrzeby. Dodam tez, ze mój facet jest bardzo porywczy, nerwowy, podporządkował mnie sobie totalnie. Czuje się jak niewolnik, moja rodzina bardzo go nie lubi, widza jak mnie traktuje. Obecnie jestem w Polsce, bo z powodu pogorszenia się mojego stanu zdrowia
Musiałam szybko wrócić i jechać do szpitala. Obecnie mój stan jest dobry, ale zawsze może być gorzej i co wtedy? Znowu będę musiała jechać z obcego kraju do polski, bo nie mogę iść tam nawet do lekarza.. moja mama i wszyscy znajomi mówią mi, ze w tym wieku on powinien mieć już stabilne życie i skoro mnie kocha i chce zebym z nim mieszkała to powinien zapewnić mi normalne warunki i ubezpieczenie, bo to podstawa, jednak tak naprawdę go to totalnie nie interesuje, ciagle słyszę „razem sobie poradzimy”, „miłość jest najważniejsza” była dla mnie najważniejsza, dopóki prawie nie zginęłam. Sparzyłam się i teraz wiem, co jest naprawdę najważniejsze i rozum oczywiście mówi, żebym go rzuciła i robiła to co dla mnie obecnie jest najlepsze, ale
Strasznie go kocham, liczę ze się zmieni, znajdzie prace i zaczniemy godnie żyć, bo jak dotychczas, on całymi dniami ogląda, seriale, mecze i wszystkie swoje frustracje przekłada na mnie. Jest tez bardzo zazdrosny, wiec
Nie ma mowy o jakichkolwiek znajomych, wyjściach.. zaczynam dosłownie wariować, bo z jednej strony dostałam już mega nauczkę,
Spedzilam dwa miesiące w szpitalu, moje życie wywróciło się do góry nogami, a dalej nie potrafię zakończyć wszystkiego i powiedziec dość. Może ktoś z was będzie w stanie mi w jakikolwiek sposób doradzić, bo ciagle się wacham i nie wiem co mam robić. Zawsze jak chce odejść to przypominam sobie jaki czasami potrafi być kochany, jak ze mną siedział całymi dniami gdy leżałam w szpitalu, to nie pozwala mi odejść, nie chce zachować sie podle wobec niego, ale z jednej strony mieszkając tam z nim,
Ja potwornie się mecze i cierpie, on tez lubi sobie wypić czasem i wtedy robi się agresywny, potrafił kilka razy mnie popchnąć czy szarpnąć, ale ja ciagle daje mu szanse. Wiem, ze to toksyczny związek, proszę o pomoc..

Odnośnik do komentarza

Cytuje za Tobą :"rozum oczywiście mówi, żebym go rzuciła i robiła to co dla mnie obecnie jest najlepsze,"

Kobieta najczęsciej wiąze sie z facetem równiez po to aby miec z nim dzieci. Moze nie od razu, nie teraz, bo jeszcze bys chciała sie uczyć. Jak juz wymyslisz, ze chcesz miec dzieci to czy Twój aktualny partner to jest fajny facet dla ojca? Nauczy je pracowitosci, rzetelnosci, wytrwałosci, czy zwróci uwagę, ze trzeba mieszkac na peryferiach, z niskimi marzeniami materialnymi i w państwie z dobrą opieką socjalną. A czy w tym panstwie jest dosc wysoki zasiłek na dzieci, czy okaze sie tak jak teraz. On ze swojego zasilku żyje a dla Ciebie juz nie ma miejsca i pieniędzy i tak samo nie będzie dla Waszych dzieci.

Miłosc to piękna rzecz, tyle, ze miłosc uklada się w konkretnych realiach. On ma 30 lat a Ty 20 lat. Kto komu narzuci swoją wizję swiata? Kto komu wytłumaczy jak żyć? Ty nie trafiłas na faceta o podobnych poglądach na życie. Tafiłas na faceta, który mówi o miłosci, bo chce miec darmową panią do seksu. Jego perspektywiczne spojrzenie na życie ma bardzo inną perspektywe niz ta, którą Ty pragniesz miec. Nikt nie przerobi na siłe swojego partnera. Przerobic to możesz siebie samą ,co jak piszesz powoli juz pod naciskiem partnera sie dzieje.

Kazda kobieta, która jest z facetem juz nie tak bardzo jej sie podobającym wciąz przywołuje te momenty, które były swietne i mówi, ze pragnie aby było jak dawniej. Nie będzie, bo związek ewaluuje Czy w dobrą stronę, to musisz sama ocenic. Jednak z tego co piszesz, nie jest to związek rozwojowy.

Odnośnik do komentarza

Juz w momencie gdy przyjechałeś i odkryłaś, że on się napracował i siedzi na zasiłku...powinnaś wrócić do Polski i olać go. Czasem miłość to za mało, aby z kimś być. Jeśli to była miłość. Skoro facet Ci mówi, ze albo z nim za granica albo won...to raczej miłość nie jest. Co Cię przy nim trzyma?
Jesteś taka Halinka Kiepska z serialu "Świat wg Kiepskich".

Masz w domu obiboka, leniwego dziada, który nawet Cie nie kocha, traktuje jak służącą, a nadal tam z nim siedzisz i głodujesz, męczysz się. Gdzie tu jest sens? On na 100% nie kocha, nawet jeśli wciska Ci taki kit, bo kochający facet nie zachowuje się w ten sposób. Ty go kochasz, hmmm. Przypomnę, że czasem miłość to za mało by z kimś być!

Chcesz normalnego życia a robisz wszystko, aby go nie mieć.
Piszesz "strasznie go kocham" i wiesz co(?) dokładnie tak jest -strasznie go kochasz. Nie miłością mądrą, piękną...ale chorą i straszną. Nie chcesz się zachować podle wobec niego...ale jak on się zachowuje wobec Ciebie? Jest zanadto zazdrosny, ogranicza Cie, zniewala, liczy, ze go będziesz utrzymywać, pije, poniża Cie, popycha... a Ty nie chcesz go zostawić bo mu będzie przykro? No wiesz..jakbym miała darmowa służbę i niewolnika i ten by mi któregoś dnia uciekł, to też bym się zdenerwowała heh.
Poza tym sama piszesz "czasami potrafi być kochany" . CZASAMI, a na co dzień jak? Wiesz, ze w życiu powinno być na odwrót, że czasami nie jest kochany?

Zacznij się skupiać na sobie. Brakuje Ci pewności siebie. Może trzymasz się go kurczowo, bo obawiasz się, że nikogo nie znajdziesz, że nie zasługujesz na nic lepszego, że tylko on jeden jest Ciebie wart?
Weź sobie kartkę i długopis, zrób tabelkę: wady i zalety bycia z nim. Uczciwie wypisuj plusy i minusy, ale nie oszukuj. Jeśli chcesz to zrób taki bilans tu na forum. Czasem nie jesteśmy obiektywni wobec własnych problemów, a inni widzą więcej. Co Ci wyjdzie z bilansu tak postąpisz.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...