Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

kiedyś zniknę


Gość smutna dziewczyna

Rekomendowane odpowiedzi

Gość smutna dziewczyna

Nie jestem z patologicznego domu, mam normalną rodzinę gdzie wszystko gra. Na brak pieniędzy nie narzekam (dobrze nam się powodzi, tata zarabia za granicą). Oceny w szkole zazwyczaj najwyższe/jedne z najwyższych, wyjątkowo dobrze zdana matura-nie ma się do czego przyczepić. Kilku znajomych też się znajdzie. Zaraz zaczną się studia: nowi ludzie, nowe środowisko i najlepsze imprezy. Żyć nie umierać.

No właśnie, tylko dlaczego ja zastanawiam się nad tym drugim.

Życie wygląda na poukładane, ale ja w środku-chaos, desperacja i beznadzieja. Czuje się nikomu niepotrzebna, łatwa do zamieniania. Mogę przynosić do domu dobre oceny, ale nigdy nie będę jak towarzyski, charyzmatyczny brat. Nie mogę powiedzieć, że rodzice mnie zupełnie pomijają albo nie kochają.o mam wyrzuty sumienia, bo ja sama uważam że zasługują na kogoś lepszego niż ja. Do tego chory wewnętrzny przymus, żeby oddać im pieniądze, albo chociaż brać jak najmniej. Staram się nie popełniać żadnych błędów, nie chcę ich rozczarować. Wyrzucam sobie, że jestem nieczuła, bo przyzwyczaiłam się do nieobecności taty, nie utrzymuję częstych kontaktów, bo o czym rozmawiać jak większość rozmów dotyczy chwili obecnej, dnia codziennego z życia, z którego mój tata jest w pewnym sensie "wyłączony". Chyba go już nie potrzebuję, ale może to efekt dorastania.

Nie mam bliższych przyjaciół. Tylko znajomych. Ostatnie(może jedyne) osoby, które nazwałam przyjaciółmi(a było to jeszcze w gimnazjum) ostentacyjnie dały mi znać, że ich tak na prawdę nie obchodzę, że powinnam się cieszyć że wogóle okazują mi tolerancję i zawsze byłam tą "na przyczepkę", a jak mam problem to z pewnością pomocy nie powinnam szukać u nich. Taka prawda, a ja czułam się jak tekturowa postać, ktorą ktoś sobie postawił i gada do niej, zwierza się z problemów, radości ale jakby ktoś na prawdę postawił tam kawałek kartonu to "przyjaciołom" nie sprawiłoby to różnicy. Oczywiście, taka kartonowa przyjaciółka jak ja nie powinna mieć swoich uczuć, własnego zdania, a już na pewno nie powinna mieć prawa do buntu. Kiedy już miałam dość i powiedziałam to, licząc na zmianę sytuacji, wtedy zaxzeły się docinki, krzywdzące oskarżenia i emocjonalne wykańczanie mnie. Najgorzej, że chyba im się to podobało, a starałam się z całych sił nie popełniać błędów, nie dawać im powodów.

Gdy ktoś zbiera komplementy, ja tylko stoję obok. Uważam się za brzydszą od wiekszosci koleżanek. Nie wyobrażam sobie, aby jakiemukolwiek mężczyźnie miało na mnie zależeć. A na razie żadnej osobie nie zależało na tyle, aby nie dało się mnie czymś zastąpić. Pewnego dnia może po prostu zniknę...i tak nikt nie zauważy.

Strasznie się rozpisuję, a nwet nie wiem czy mam prawo tak narzekać, czy to aby nie jest niewdzięczność wobec rodxiców, losu....? Przecież mogł mnie gorzej dośwuadczyć. Tyle że ja sama siebie nie lubię, nie akceptuję (ani wyglądu ani charakter) a to jak żyć w wyjątkowo niedobranym związku. Tyle że bez możliwości rozwodu ;(

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...