Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Problem w rodzinie


Gość Smutnylolek1233

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Smutnylolek1233

Dzień dobry. Mam problem i nie mogę sobie z nim poradzić. Mam 22 lata, studiuje dziennie dosyć wymagający kierunek. W wolne dni, weekendy pracuje w hotelu. Wcześniej tkwiłam w bardzo toksycznym związku przez 4 lata. Mój były ciągle mnie okłamywał, imprezował, zdradzał, wiele nocy przez niego przepłakałam. Teraz od roku mam innego chłopaka. Jest on o 4 lata starszy, pracuje, trenuje sztuki walki. Jest on zupełnym przeciwieństwem poprzedniego. Nie pije (czasem ze mną jakieś wino, albo na weselu), nie imprezuje, jest dojrzały, na każdym kroku udowadnia mi że o mnie myśli. Dużo osób go lubi, koledzy jak i również ludzie z pracy. Mam też brata. Brat jest młodszy o rok. Brat jest moim przeciwieństwem. Ma małe grono znajomych, traktuje ludzi z góry, kiedyś był zakompleksiony ale teraz nie wiedzieć czemu "obrósł w piórka". Ma opinię chama i buraka. Lubi imprezować i pić. Załatwiłam mu pracę, gdyż miał z tym problemy. Dziewczyny nie ma, kiedyś miał jedną która go zdradziła. Czasami się dogadujemy dosyć dobrze, chociaż wkurza mnie jego podejście do ludzi. Mam też tatę. Tato jest osobą despotyczną i troche rozchwianą emocjonalnie. Z wybuchu wielkiej złości potrafi przejść w chwilę do dziwnej radości. Jest bardzo zazdrosny o moją mamę- do tego stopnia, że podejrzewał ją o romans z własnym bratem kiedy przychodził do nas w odwiedziny, o romans z jego bratem- kiedy rozmawiała mama z moim wujkiem przy wigilijnym stole. Był zazdrosny gdy moja mama rozmawiała z moim byłym- chociaż miał 18 lat a także wybuchła awantura kiedy pokazałam mamie zdjęcia moje i mojego obecnego chłopaka z wakacji rok wcześniej na ktorym byliśmy w strojach na plaży. Mój tato uważa że nie ma przyjaciół i każdy chce go wykorzystać. Nienawidzi mojej babci od strony mamy, ani nikogo z jej rodziny. Wszyscy są głupcami i "patusami". Swojej mamy już też nie lubi ani swoich braci- w zasadzie nie wiem czemu urwał im się kontakt. Nie ma znajomych, nikt nas w domu nie odwiedza. U nas w domu też panuje dziwny zwyczaj- kiedy przychodzil do mnie czy to był czy obecny chłopak- zamykane były wszędzie drzwi. Nie mogliśmy w jadali zjeść obiadu, czy wypić herbaty, tylko w moim pokoju. Akceptowałam to i szanowałam, chociaż w porównaniu z tym co widziałam u nich, czy u koleżanek w domu, ich zachowanie było trochę dziwne. Były chłopak przestał mnie odwiedzać w domu- tato powiedział że ma mnie gdzieś bo nie przyjeżdża. Obecny przyjeżdżał- źle bo za często. Chciaż wyobraźcie sobie jak mogło to być często skoro w tygodniu mieszkałam w innym mieście, 100 km od domu rodzinnego a weekendy i dni wolne byłam w pracy. Chłopak odbierał mnie z dworca i siedzieliśmy u mnie w piątek po południu do późnego wieczora i czasami po pracy w poniedziałek kiedy nie miałam zajęć. Oprócz tego często gdzieś jeździliśmy w te dni. Wszystko było w miarę okej do czasu wesela mojej kuzynki. Kontakt mojego brata z chłopakiem nie był udany. Chłopak twierdzi że brat ignorował go, co w sumie było prawdą. Chłopak też zaczął ignorować brata kiedy ten opowiadał o imprezach i jak stawiał dziwkom drinki, "a ten grubas to, ten pedał tamto". Nie mieli wspólnego języka, mój chłopak nie lubi imprez. Dzień przed weselem zorganizowałam grilla. Był na nim brat, chłopak, koleżanka moja ze studiów- załatwiłam bratu partnerke na wesele, moja koleżanka i kolega brata. Brat śmiał się że chłopak nie chciał pić wódki i powiedział że on "żadnego szwagra nie ma". Chłopak rozmawiał normalnie ze wszystkimi, z bratem nie gadali. Na drugi dzień rano mieliśmy śniadanie. Chłopak przyszedł do stołu jako ostatni, usiadł i położył talerz na naszym szklanym stole- wiadomo wydał się wtedy jakiś dźwięk. Brat od razu do chłopaka się zwrócił tekstem "możesz tak nie strzelać tym talerzem" a chłopak zirytowany odpowiedział mu "a możesz się nie czepiać mnie od rana? Poza tym jesteś taki trochę burak". Na weselu było okej do północy. Pokłóciłam sie z moim chłopakiem, było to o pierdołę. Wyszłam na chwilę z koleżanką, on widział że wychodzę, ale miał żal że mu nie powiedziałam o tym i że go zostawiłam. Chciałam wracać do domu, lecz on chciał jeszcze zostać. Mój brat namawiał go do powrotu, wypili sobie jeszcze. Byliśmy wszyscy już pijani. Wróciliśmy do domu, chłopak źle się czuł, poszedł na spacer. Brat chciał go przekonać żeby poszedł do domu. Chłopak odchodził od brata i mówił mu żeby odszedł, brat zaczął mówić że mój chłopak zachowuje się jak baba, jak "je*any dzieciak" i jeszcze coś tam gadał do niego. Chłopak się wkurzył i zapytał czy ma udowodnić mu że nie jest babą. Brat mówił
"no uderz mnie" i ten go uderzył. Nie wiem jak było dokładnie bo obaj mówią coś innego, jeden twierdzi że brat poklepał chłopaka i powiedział że nic się nie stało a drugi twierdzi że brat się zaśmiał że chłopak bije jak baba. Chłopak przewrócił brata na ziemię. Strasznie padał deszcz i było błoto, więc brat miał brudny rękaw i nogawkę od garnituru. Brat kazał spadać chłopakowi grożąc że zadzwoni na policję. Dodam że brat nie miał śladu uderzenia, ani siniaka ani zadrapania ani nic. A mój chłopak jest bardzo silny i jedną ręką mógłby go zabić jakby chciał. Prosiłam całą noc brata, błagałam go wręcz żeby nic nie mówił rodzicom. Brat powiedział że będę się tłumaczyć rano im, że ten zwierzak już nigdy do nas nie przyjedzie. Rano rodzice wiedzieli. Tato na początku jakoś to przyjął, ale później brat powiedział o tym, jak go chłopak zwyzywał od buraków przy śniadaniu, że jak jego uderzył to mnie na pewno też, opowiadał o tym jak kiedyś opowiedziałam mu przy fajce że się pokłóciliśmy. Chłopak napisał wiadomość bratu. Że go poniosło, że przeprasza, ale że nie sądził, że będzie w swoje sprawy mieszał rodziców i że podkopał teraz pode mną dołek. Brat nie odpisał mu tylko wyslał screen do taty. Tato uznał że chłopak się śmieje jeszcze z mojego brata i poszła fala. Pojechał na policję z brudnym garniturem, kazał oddać za brudny garnitur chłopakowi 600 zł- które oddał. Brat wyprał garnitur i dalej w nim chodzi. Na policji ponoć naopowiadał że mój chłopak mnie terroryzuje i prześladuje. Pojechał też do jego rodziców i to samo naopowiadał i że ma się nie zbliżać do naszego domu bo od razu zadzowoni na policję. Powiedział że jak wpadnie mu w ręce to nie ręczy za siebie, że rozwali mu samochód. Powiedział że będzie szukał świadków że mój chłopak w przeszłości był agresywny i że pójdzie do sądu. Powiedział też że przyjży się klubowi w którym trenuje chłopak- czy płacą podatki itd. Jestem przerażona tym, nikt nie patrzy na moje uczucia. Ojciec zabronił mi się z nim widywać. Powiedział że jestem idiotką, wyzywał mnie i żebym nie miała żadnej nadziei że kiedykolwiek odpuści. Ze jak chce się z nim spotykać to mam się wyprowadzać i mam wybierać on albo rodzina. Codziennie mnie męczy ojciec, że ma nadzieje że nie pisze z "tym śmieciem". Ze jak mi daje jeść i dach nad głową to ma prawo mną rządzić- jego odpowiedź na to jak mu powiedziałam że to moje życie. Później ojciec się zachowuje jakby nie było tematu, później znowu wybucha. Mama nie ma na niego wpływu, jest po mojej stronie ale mówi że ma już dość tego. Mineły 2 miesiące a to się zaostrza. Mój brat ma to gdzieś, gra sobie na kompie ze słuchawkami kiedy w domu jest wojna. Spotykam się z chłopakiem w ukryciu. Ale ten strach mnie przytłacza. Że mnie zobaczy ojciec. Narazie nie możemy zamieszkać razem. Powiedzcie jak wy to widzicie. Widzę winę w chłopaku, w sobie, w bracie, w ojcu. Mam straszne wyrzuty że się z nim wtedy pokłóciłam, mam żal do chłopaka że uderzył mojego brata.. z drugiej strony nie raz miałam ochotę go zabić i wiem jaki potrafi być i nie rozumiem czemu mieszał w to rodziców. A mój ojciec po prostu nie mam słow. Nie wiem co robić. Kocham moich rodzicow, nie chciałabym z nimi a zwłaszcza z mamą tracić kontaktu. A jakbym się wyprowadziła to pewnie by tak było. Z drugiej strony kocham chłopaka i nie chcę żeby ktokolwiek ograniczał mi wolność i zabraniał się spotykać z tym kim chce.. chyba tak być nie powinno. Jak Wy to widzicie? Co robić?

Odnośnik do komentarza

Sytuacje masz bardzo skomplikowaną, my Ci rodziny nie zmienimy.
Póki jesteś na łasce rodziców, brzydko mówiąc, musisz kombinować, czyli spotykać się w tajemnicy, choć to też trudne, albo z nim zerwać.
Niech sam naprawia stosunki z rodzicami jak posunął się do rękocznów, choć mniemam, że brat go celowo sprowokował bo mu nie "leżał" od początku.

Póki co nic nie możesz zrobić, niech się chłopak martwi, bo Ty widzę martwisz się za wszystkich.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

A masz coś na myśli? Chłopak ma jakieś propozycje? Bo ja nie widzę tu rozwiązania, żeby wszystkie strony były zadowolone.
Pamiętaj zawsze, że rodzinę znasz od podszewki, wiesz na co możesz liczyć a na co nie, poza tym rodzinę ma się jedną...
Z czasem może się coś zmieni.., w życiu nigdy nic nie wiadomo, tak że nie spinaj się, jak się kochacie naprawdę to tak czy tak będziecie razem.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Smutnylolek1233

Chłopaka martwi to że jestem w domu gnębiona przez tę sytuację i mówi że jak będzie mógł to mnie zabierze stamtąd. To mnie przerasta już, jeszcze 2 miesiące temu wszystko było dobrze a dziś... żyć mi się odechciewa :(

Odnośnik do komentarza

Wiesz, zabrać to można walizkę w podróż...
Musisz stać na własnych nogach, nie licz na utrzymanie chłopaka, bo się przeliczysz...
Możesz jedynie, pójść o pracy, przenieść się na studia zaoczne, tylko czy to ma sens, to co zarobisz opłacając studia, nie starczy na utrzymanie.
Spotykajcie się poza domem, czas rozwiąże Twój problem, najważniejsze, żebyś miała dobry zawód, zarabiała dobre pieniądze, wtedy nikt za Ciebie nie będzie decydował, bo dzisiaj decyduje ojciec a w przyszłości będzie facet...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ja jestem ni za tym, ni za tym..,ale chłopak będąc gościem też zachował się po chamsku, nazywając brata burakiem, a nie powinien, niestety ale jak się bywa u kogoś trzeba zachować fason..., albo nie bywać w takim domu.
Nie musiał też go wtedy uderzyć.
Widać też nie jest opanowny.
Nie można też wymagać od dziewczyny innego zachowania, bo została tak wychowana, nie inaczej...

Kocham dziewczynę, bywam w jej domu, znoszę jej rodzinę lub do widzenia, innego wyjścia nie ma...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Smutnylolek1233

Masz rację, zawiniłam i nie mogę sobie teraz tego darować. Ale w ogóle się nie spodziewałam że może wybuchnąć taka afera która zmieni moje życie. Co do sytuacji z policją- nikt się nie odezwał do niego. A podobno policjanci powiedzieli ojcu że sprawa nadaje się do sądu.. o brudny garnitur, który był dowodem. Wszyscy znajomi którzy nas znają, zarówno Ci w pracy jak i inni mówią, że mój brat to świnia, że coś takiego zrobił. Mama mówi, że chłopak nie powinien podnosić ręki na członka rodziny do której chce wejść. Ale że rozumie też jaki jest mój brat i że to wszystko było pod wpływem. Fakt, rządzi tato. Dlatego mój brat ciągle mu się podlizuje. Boli mnie to że ja dla brata wszystko bym zrobila a on nie mógł zatrzymać tej rzeczy dla siebie, a nawet zaostrzać ten konflikt. Ojciec myśli że jestem posłuszna, że nie jestem asertywna. Wymyślił że ten chłopak nie jest dla mnie, że ja się daję wykorzystywać i mam za dobre serce. Nie lubię się długo gniewać to fakt, ale to tyle. Może powinnam zacząć. Na weselu ojciec również mi wkręcał, że mój chłopak gapił się cały czas na moją mamę....

Odnośnik do komentarza

Nie obwiniaj się..., ja tu mie widzę żadnej Twojej winy, chłopak to nie jest małe dziecko, żebyś nie mogła go zostawić na chwilę, nie jesteś jego niańką, jak nie teraz to przy innej okazji doszo by do scysji, przecież nie możesz go na każdym kroku pilnować.

Chlopk widać nie potrafi trzymać nerwów na wodzy, a to nie wróży dobrze na przyszłość.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...