Pomocy

[Gość Eryk88]

Witam, kieruje tutaj pytanie bo już sobie nie dajemy rady. Mam 22 lata, moja dziewczyna 21, jesteśmy od 4 lat w związku. Początki tego związku to bajka i mój najlepszy czas w życiu, lecz szybko zaczeło się to psuć. Zabraniałem jej zbyt dużo rzeczy typy wychodzenie ze znajomymi, wychodziliśmy lecz zazwyczaj z moimi, były też przejawy agresji. Po pewnym czasie zaczeły występować znaczne skoki w zachowaniu, zwłaszcza mojej dziewczyny, nie potrafiła nad sobą zapanować, wpadała w furie, szał, wiele sytuacji nie rozumiałem i reagowałem na nie nieodpowiednio (śmianie się, przedrzeźnianie). Lecz były one raz na jakiś czas, a w między czasie jak juz to wszystko przechodziło było mniej więcej normalnie. Lecz od jakiegoś miesiąca jest poprostu tragedia, codzienne wybuchy agresji, szału, bieganie z nożem, wrzaski. Dzieję się to z błahych na pierwszy rzut oka powodów, bo potrafi to się stać od jednego zdania, w którym mam inne zdania niż Ona. Dziewczyna ma stwierdzoną depresję, brała z 2 lata temu przez okres 3-6 miesięcy tabletki i przestała. O depresję obwiniamy mnie w 90%, że to ja ją u nieij wywowałem i stworzyłem. Ostatni tydzień to jest poprostu tegedia, ciągłe mówienie o samobójstwie, wzywanie policji, kompletnie sobie z tym nie radzimy. Nie potrafię być dla niej miły, opiekuńczy, chociaz bardzo ją kocham, a to przez to że codziennie słyszę ze jestem "kurw*, cwe***, szmat*" ... (!) . Chciałem iść razem z nią na terapię lecz Ona narazie,l dopóki ja czegos nie zrobię i nie zoruzmiem nie chce nawet o tym słyszeć. Proszę o jakąkolwiek pomoc, gdzie mogę udać się ja sam, jak mam sobie radzić w tej sytuacji, jak pomóc jej.

[ka-wa]

Sam wybierz się do psychoterpety, jest nadzieja, że z czasem dziewczynę też namówisz i będziecie razem uczęszczali na terapię.