Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

złe stosunki z rodziną


Gość paulinna30

Rekomendowane odpowiedzi

Gość paulinna30

Mieszkamy w moim rodzinnym domu z moimi rodzicami, my na górze, oni na dole. Trwa to już 2 lata z małym hakiem (od maja 2016). Z początku jeszcze tak najgorzej to nie wyglądało. Od biegłego roku się pogorszyło gdyż mama wchodziła na górę i zagladała nam do lodówka i narzekała, że mamy tam syf i ogólnie w domu też (jest perfekcjonistką i wszystko musi zawsze mieć idealnie posprzątane). Żyjemy nie bogato ale szczęśliwie. Pracujemy obydwoje i wyciągamy łącznie ponad 3,5 tysiąca, spłacamy raty, rachunki i zostaje na życie. Mamy problem z dzieckiem i niewielkie szanse, że się nam uda (a mamy oboje po 30 lat), najwięcej scysji jest z naszym dużym podwórkiem, kiedy tylko możemy to robimy co się da mimo naszych ograniczeń (ja np. mam chory kręgosłup po dwóch operacjach). Ostatnie miesiące przybrały już gorszą formę, przytoczę kilka sytuacji pierwszych z brzegu:
1. Jacek (Mąż) od dzieciństwa cierpi na lęk wysokości a mama kazała mu wejść na wysoką drabinę zrywać wiśnie. Na odpowiedź o lęku wysokości usłyszał od swojej teściowej ripostę, że lęki trzeba przezwyciężać i niech nie pie*** czy jakoś tak. Męża mama gdy o tym słyszała w rozmowie telefonicznej była przerażona bo gdyby coś się stało to ja ponoszę największe konsekwencje.
2. Przedmiotowe traktowanie nas i tyrańskie rozkazy zrób to, zrób tamto. W sobotę zbieranie jabłek spod drzewa - ja z bólem kręgosłupa ale dałam radę a Jackowi kazałam w pewnym momencie iśc do domu szykowac mięsko na obiad. Na co mama do mnie, że ON się obija, mógł dokończyć swoje najpierw. Na nic się zdały moje tłumaczenia, że podzieliliśmy się pracą by było szybciej. W trakcie tej czynności dostaliśmy ochrzan, że jak my to robimy ... a skąd mamy wiedzieć skoro zawsze kazano mi siedzieć w pokoju i się uczyć a na ogrodzie nie mogłam nic robić bo to nie dla mojego kręgosłupa. A teraz nagle jest <?> Ogólnie tam mojego męża zwyzywała, że nic nie robi. Na co ja, że sobie nie życzę takich komentarzy bo to jest mó mąż i to jemu ślubowałam a nie rodzicom. I że się wyprowadzimy. Mieliśmy obiecane pieniądze na mieszkanie przed ślubem a że teście nie mieli jak się dołożyć to zostaliśmy tam gdzie jesteśmy. Miały być dla nas na przyszłość. Dowiedziałam się od mamy "to są moje pieniądze" i że niby do podziału czy jakoś tak. Brat dostał prawie 200 tysięcy na mieszkanie i było mówione że jak on to i ja. A teraz jesteśmy wystawieni do wiatru i grosza nie dostaniemy więc jaka to sprawiedliwość<?>Oczywiście patrzymy na domy do sprzedaży, weźmiemy większy kredyt jak się nie da inaczej. Ten dom jest za duży, podwórko też i nie dla nas taka robota. Dla nas dobre byłoby małe podwóreczko. Nie każdy jest do wszystkiego, ktoś do wszystkiego to jest do niczego.
3. Raz była sobota, szliśmy na spacer z psem, mieliśmy super humory. Mama coś robiła przy kwiatkach i jak wyszliśmy to nas zaatakowała, że siatka na płot nie założona (mieliśmy wówczas felerny sprzęt i nie było jak tego zrobić, zrobiliśmy w następnym tygodniu na spokojnie z lepszym sprzętem). I tak nie ustąpiliśmy i poszliśmy na spacer ale humory poszły w dół i prawie się pokłóciliśmy, ja cały dzien byłam nerwowa. Z tatą się dogadaliśmy i ja mowłam na gos by mama słyszała "po co załatwiać coś nerwami jak można na spokojnie).
4. Pretensje, że nie robimy imprez np urodzin czy imienin. Sęk w tym, że chcemy rodziny z obu stron zaprosić a nie zawsze każdemu pasuje. Podobno brat z bratową się skarżyli zamiast nam osobiście to powiedzieć. Mama wyolbrzymiła i zrobiła z tego aferę. Poza tym rodzina ok.. ale my z nimi nie mamy żadnych tematów ani wspólnych zainteresowań a widzimy się po dwa razy w tygodniu.
Dodam, że jak żyła babcia to mama żyła pod jej dyktando i więcej była u niej niz z nami, babcia się znęcała psychicznie nad nią i pozwalała sobie na to, była ualezniona od niej emocjonalnie, na mnie też najeżdżała. Nie miałam w nikim wsparcia, sama musiałam sobie radzić z problemami, dużo sama w pokoju siedziałam smutna bo albo działka albo babcia wazniejsze albo jakieś seriale mało wartościowe, qalbo polityka, albo praca (rodzice pracowali w jednym zakładzie dla patologicznych dzieci) . A że ja jestem silniejsza to chyba matce się to nie podoba. Dogadać się ciężko, jak mamy skosić trawę to niewązne nasze plany, my, inne obowiązki domowe tylko trawa i koniec. No i czy te wiśnie i jabłka są warte takich kłótni rodzinnych i niszczenia inny spokoju i zdrowia? Na pewno nie, to są i tak stare drzewa to najlepiej je ściąć. Chcą nam dyktowac kiedy i gdzie mamy jechać na urlop - urlop w domu kłócąc się to juz wolimy chodzić do pracy. A jak jeździmy to tylko za swoje, płacimy sami za swoją częśc domu także. Cały czas mówią, że sa coraz starsi i kiedy ich nie będzie my musimy wszystko robić jakby chcieli nas uziemić tam na zawsze a my i tak mamy inne lepsze plany na życie. A brat z bratową nic nie robią mieszkając blisko, brat za kawalera tez nic nie robił w domu i było dobrze "bo to jest naukowiec" - ma doktorat z medycyny, bratowa prawniczka tez ma doktorat prawie habilitację więc wg nich na ich tle wypadamy słabo (mąz jeszcze mgr nie ma) bo biedniejsi itd a małżeństwo nie musi być bogate by było dobre, szczęśliwe i zgodne.
spędzanie weekendów na odpoczynku z rodziną tez uważają za "be" bo trzeba pracowac, dorabiac itd...że odpoczynkiem nic nie osiągniemy. Tylko jak się zaniedba relacje z rodziną to sięzostaje samemu z tymi pieniędzmi na nic. Bratostwo co tydzien bywa u rodziców na obiedzie i nie mamy tematów, nudzimy się z nimi, bawimy się jedynie z ich rocznym synkiem. Wobec małego Marcinka równiez wielkie wymogi mają: zabierają mu smoczek od 10 miesiąca życia bo jest za duży, popychają go w rozwoju by szybko chodził, robili dziwne badania po urodzeniu, że niby ma byc inteligentny... ech mamy dośc a ja tez jużznerwicowana , nie wiemy co robić, życie z kredytem jest trudne ale lepszy kredyt od takiego życia... może dlatego te zmamy problem z zajściem w ciążę...

Odnośnik do komentarza
Gość paulinna30

aha ostatnio też przyjęliśmy taktykę, że zbieramy sami te jabłka codziennie bo lepiej po troszkę niż tak dużo naraz. Wczoraj mężowi kazano ściąć wyższe chwasty w trawie i nikt nie mówił już nic... wszystko można zrobić a przy takim traktowaniu i podejściu to się odechciewa. Moja mama nie lubi mojego męża, nie wiem czemu... naprawił jej drukarkę-źle, ustawił nowa ofertę telefonu, która sama chciała źle bo naciągał... ech ;/ dużo bym mogła jeszcze pisac to tylko w pigułce...

Odnośnik do komentarza

Nie ma szans na dogadanie się, jeśli nie ma dobrej woli z obu stron. Żyjecie w jednym domu z rodzicami, więc matka czuje, że może wpływać na Wasze decyzje. Macie żyć wg jej warunków albo będzie źle. Jeśli naprawdę nie ma szansy na porozumienie, dla Waszego zdrowia psychicznego lepiej pójść na swoje, nawet na stancję, ale nie pozwolić wchodzić z butami w swoje własne życie. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...