Skocz do zawartości
Forum

Co mógłbym zrobić?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, na wstępie chciałbym podziękować wszystkim osobom które zechcą udzielić się pod tym postem. Wiele to dla mnie znaczy. Na początku chyba powinienem opowiedzieć coś o sobie? A więc jestem 20letnim mężczyzną,który mieszka w centrum Warszawy. Kończę właśnie technikum, za 2 tygodnie koniec roku szkolnego. Nie mam ogromnych problemów z nauką, podejdę spokojnie do matury. Egzaminy zawodowe pozdawałem z bardzo dobrymi wynikami. Nie chciałbym was dłużej zanudzać swoją dość nudną egzystencją więc przejdę do sedna. Całe życie byłem raczej typem osoby,która nie trzyma się żadnej konkretnej grupy (pośród rówieśników). Zawsze trzymałem się na uboczu i nigdy nie chciałem wybierać konkretnie jednej ze stron. Sądziłem,że w ten sposób mogę pozostać neutralny i nikt nie będzie na mnie zły. Nienawidzę zawodzić ludzi. Niestety często wychodziło,że jest inaczej a ludzie zmuszali mnie w sumie aby w końcu wybrać którąś ze stron. Kończąc podstawówkę,potem gimnazjum nie zostało mi wiele kontaktów. Ogólnie nigdy nie posiadałem zbyt wielu przyjaciół, podchodzę pod raczej takiego samotnika. I to jest chyba mój największy problem. Niedługo jak już wcześniej wspominałem koniec roku szkolnego, wszyscy rozejdą się w swoje strony i na tym się wszystko zakończy. A ja znowu w sumie zostanę sam jak palec. Uprzedzę z góry wasze pytania, tak mam rodzinę. Bardzo o nią dbam i są to dla mnie najważniejsze osoby w moim życiu. Czy mam dziewczynę? Otóż nie. Dlaczego? Byłem ponad 2 lata w związku,jednak niestety skończyło się wszystko dość boleśnie. Oczywiście bardziej dla mnie, raczej wszyscy ogarniają w jaką stronę w tych czasach zmierza świat i większość powinna wiedzieć jakie są kobiety w moim wieku niestety (Jestem przekonany,że istnieją wyjątki i broń Boże nie wrzucam wszystkich Pań do jednego wora). Po tym wszystkim odseparowałem się od świata w zasadzie jeszcze bardziej, pouciekało mi dość sporo kontaktów. Stwierdziłem,że osoby które dla mnie nic nie znaczą nie są warte utrzymywania jakiego kolwiek kontaktu. Od tamtego czasu nie potrafiłem dopuścić do siebie nikogo. Zacząłem ćwiczyć i udoskonalać swoje ciało. Wpadłem w wir treningów,żeby czas mijał zwyczajnie szybciej. Aby łatwiej było mi się po prostu z wszystkiego otrząsnąć. Niestety nie potrafię nawiązywać już kontaktów tak jak kiedyś. Z facetami to wiadomo, nigdy nie miałem żadnego problemu się dogadać. Nikt nic do mnie nigdy nie miał. Ale jeśli o kobiety to wolę się nawet nie wypowiadać...Nie potrafię już normalnie rozmawiać na jakiej kolwiek płaszczyźnie. To znaczy.. mam jakieś znajome które do mnie piszą ale ja nie czuję żeby to była serio taka przyjaźń. Tylko coś co jest chwilowe,przejściowe i zakończy się wraz z końcem szkoły. A co dopiero kogoś do siebie bliżej dopuścić (to chyba niemożliwe haha). Prawda jest taka,że jestem cholernie nieufny. Mam wrażenie,że ufam tylko swojej rodzinie. Nikomu więcej,nie potrafię tego zmienić. Mam wrażenie,że nabyłem tej nieufności po tym co mnie spotkało.Nawet nie pamiętam w sumie kto był ostatnią osobą którą przytuliłem (z po za rodziny). A chyba żeby nawiązywać nowe znajomości wszystko musi się opierać mniej więcej na zaufaniu nieprawdaż?Post napisałem po to,że może znajdzie się jakaś dobra dusza która powie mi jak mógłbym próbować w końcu się złamać? Jakie działania podjąć ?Nie jestem typem imprezowicza, który lubi latać po klubach. Lubię wychodzić do kina,jeździć na wczasy, wychodzić na spacery ale po prostu przy większej ilości osób czuje się średnio komfortowo. Dziewczyny ogólnie mają mnie za "przystojnego"? gościa,który dobrze się zachowuję i szanuję kobiety. Zdarzało,że słyszałem od koleżanek że jestem szarmancki. Sądzę,że wypada coś z tym zrobić. Niestety jestem świadomy,że mojej rodziny wiecznie przy mnie nie będzie i w końcu nastanie moment kiedy zostanę tak na prawdę kompletnie sam( jeśli byłaby opcja,że zawsze przy mnie będą to już na pewno bym nie pisał tego posta:) )Może jeśli uda mi się zdać maturę i pójdę na studia + pracy będzie opcja,że trafią się jakieś kolejne nowe kontakty? Mam nadzieję,że któremuś z was uda się we mnie wnieść jakiś malutki płomyk nadziei..że nie zostanę sam.

Pozdrawiam wszystkich którzy zdołali dotrwać do końca, miłego dnia!

Odnośnik do komentarza

"A chyba żeby nawiązywać nowe znajomości wszystko musi się opierać mniej więcej na zaufaniu nieprawdaż"

Ciekawy wniosek. Ja zwsze myślałam, ze nawiazywanie nowych znajomości opiera się na mojej ciekawości drugiego człowieka. Oraz na zaufaniu, ale wobec siębie samej. Czyli, ja znam siebie i wierzę, ze moja osoba może być interesująca dla kogoś innego. Znam siebie i wierzę, ze moj trzeci zmysł jakoś tak niezauważalnie podpowiada mi do jakiego stopnia mogę się odkrywac wobec drugiej osoby, aby za bardzo nie wystawić się na widelcu i nie denerwować się, ze jesli żle rozpoznałam jej intencję to ona mnie zrani czy ośmieszy, wykorzysta czy zrobi jakąś inną krzywdę. Oraz znam samą siebie na tyle, ze nawet jak się pomylę i ta nowa znajomośc jednak przysporzy mi bólu, to ja jednak jestem na tyle silna, ze mimo pewnych perturbacji ja będe umiała się otrząsnąc po porażce. A poczucie mojej sily nie wywodziło się z tego, ze ja jestem silaczką tylko raczej z tego, ze bylam na tyle mądra, ze nawet największe moje żle ulokowane uczucia, po bólu i cierpieniu kwalifikowalam do rodzaju zbierania doświadczeń życiowych, rodzaju rozpoznawaniu świata, poznawania psychiki męzczyzn i swojej reakcji na nowe sytuacje. Ja, kobieta tak zbierałam swoje siły i tak ladowalam swoje akumulatory do dalszego zdobywania mojego małego świata.

A Ty co po jednej porażce z dziewczyną myślisz się poddawać? Przeciez niewiele jest związków trwalych, doroslych, idących zgodnie przez życie, ktore wywodzą się z lat szkolnych. Dlatego, ze w wieku nastoletnim dopiero uczymy się życia i rozpoznawania swoich potrzeb. Dorastamy i nasze potrzeby się zmieniają.To co jest wartościa dla dziewczyny czy chłopaka w wieku lat 16 nie jest juz tak ważne dla osoby np. 21 letniej.Dlatego trzeba juz troche pózniej umiec się wpasowac w osobę ,z ktorą będzie się szlo przez życie ale i będzie się wspólnie do tego życia dorastało. Czyli wcześniejsze, nawet bardzo silnie przeżywane znajomości kiedyś byly nazywane "pierwsze koty za płoty". Teraz czas iśc otwarcie przez życie a ono postawi na Twojej drodze tych, na których będzie Ci zależalo, jesli tylko zechcesz ich dostrzec.

Odnośnik do komentarza
Gość noctilucent1

Tak naprawdę w większości kontaktów (a już na pewno tych powierzchownych) zaufanie nie jest potrzebne. Co do tych ważniejszych znajomości, wszystko wychodzi w praniu i jest to kwestia tego, byś trafił na "swojego człowieka". Jeśli będziesz kontynuował swój rozwój przez naukę, pracę z pewnością trafisz na ludzi, którzy zostaną z Tobą dłużej i będzie się to działo w sposób "naturalny". po czasie, kiedy daną osobę poznasz, będziesz wiedział, czy możesz jej zaufać.
I do rzeczy:
Po tym, jak zawiodłeś się na bliskiej osobie, nie byłoby niczym dziwnym, gdybyś miał problemy z zaufaniem.
Moja rada: postaraj się znaleźć znajomych, parę lub grupkę ludzi spoza rodziny, w których mógłbyś mieć oparcie w razie gdyby miało Ci się zdarzyć (odpukać) przejechanie się na płci pięknej. Jeśli całą energię wkładasz w jedną osobę, to tym bardziej boli kiedy związek się rozpada.

To co piszesz o sobie wygląda jak charakterystyka typowego introwertyka :) uwierz mi, jest cała masa dziewczyn, które nie lubią chodzić po klubach, a wolą spędzać czas na świeżym powietrzu, podróżując tudzież przy książce czy oglądając dobry film. Mieszkając w Warszawie na pewno trafisz na towarzystwo dla siebie. Jesteś też bardzo młody; masz jeszcze ładne parę lat na praktykę w sprawach damsko-męskich :)

Odnośnik do komentarza

Wystarczy miec zaufanie do siebie, do swojego zdrowego rozsądku, do swojej szczęsliwej gwiazdy.

Piszesz, ze dobrze czujesz się w rodzinie. Dziwne, ze rozwijając się w fajnej rodzinie nie nabrałes pewności co do swoich życiowych umiejętności.Fajna rodzina to równiez ta, ktora wypuszcza w swiat silnego osobnika, ciekawego świata ale takiego, ktory ma ZAUFANIE DO SIEBIE SAMEGO.

Zaufanie do siebie to rodzaj pewności, ze co życie nie przyniesie, to ja sobie z tym poradzę. I nawet jak nie będzie po mojej myśli, to ja i tak znajdę rozwiązanie adekwatne do sytuacji, ktora mimo moich oczekiwań się zdarzy. Czyli taki rodzaj pewnosci siebie, Nie zadufania w sobie. tylko zdrowej pewności , że dam sobie radę niezależnie co życie przyniesie.

Odnośnik do komentarza

Odpukać to właśnie chyba przez płeć piękną taki się stałem (a raczej pojedynczą jednostkę). To znaczy,to nie jest też tak że ja nigdzie nie wychodzę na imprezy czy coś tylko chodziło raczej że nie jestem zwolennikiem robienia tego co tydzień:) No cóż, niedługo zacznę studiować to może trafię na ludzi o których wcześniej wspominaliście. Zaufanie do siebie posiadam, raczej gorzej aby przekazać je komuś innemu. Dzięki za słowa otuchy, wyciągam z nich wnioski. Miłego wieczoru wszystkim.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...