Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Co mam robić i jak żyć?


Gość a...l

Rekomendowane odpowiedzi

Mam tak że jak słyszę jakieś słowo to od razu jest ono w myślach i dzielę je na sylaby albo literuję i muszę to robić bo jak nie to się źle czuję jak tego nie zrobię. To jest strasznie ciężkie. Mam tak od od prawie 2 lat. Mam też tak że sprawdzam zawsze przed spaniem czy drzwi są zamknięte czy telefon na pewno się ładuje albo ogółem czy jakiś przedmiot na pewno leży tam gdzie powinien. Ogółem jak mam wiarę w siebie to wystarczy jedna osoba która potrafi to zniszczyć i tracę wiarę w siebie. Czuję się jak nikt. Jak taki wyrzutek. Ogółem przez parę lat ludzie zniszczyli mnie. Mam 17 lat. Nie wiem co to może być. Nie mam żadnych myśli samobójczych. Chociaż czasem chciałabym zasnąć na jakiś dłuższy czas i spać i obudzić się dopiero wtedy jak bd sens w tym życiu. Ogółem jedyne co mi pomaga to muzyka chociaż też od jakiegoś czasu są takie momenty że nie zawsze pomaga. Swojej szkoły nienawidzę. Podstawówka to był okropny okres dla mnie. Od tego zaczęło się złe i niesprawiedliwe traktowanie mnie. Mimo że wcześniej też nie miałam super to nie było aż tak źle jak później. Zaczęli gadać o mnie fałszywe rzeczy. Wyrobili mi fałszywą reputację którą praktycznie przestrzega. Jestem najbardziej krytykowaną osobą. Nikt mnie nie docenia. Wszyscy tylko potrafią mnie krytykować. Gdy w gimnazjum było lepiej bo tam byłam sobą. W podstawówce tak nie było bo wszyscy zrobili ze mnie szarą myszkę która nie miała głosu. Chociaż w gimnazjum miałam koleżanki z którymi miałam dobry kontakt. Ale i tak one jakieś szczere do końca nie były. Nigdy nie miałam prawdziwych przyjaciół. Fakt również hejt na mnie był i w gimnazjum ale było z kim się kolegować i jakoś się żyło. Mam też ojca dla którego jestem nikim. Jest nauczycielem. Kiedyś mnie ośmieszył przy wszystkich dzieczynach z mojej klasy i przeciwnej. To było straszne. Teraz gdy jestem w liceum tak naprawdę chodzę prawie za każdym z przymusu tylko po to żeby przeżyć. Nie mam wyjścia. Ale nienawidzę tej szkoły. Czuję się jak w podstawówce. Chciałabym zmienić szkołę ale nie mam jakiś dobrych ocen i nie wiem gdy dałabym radę. Mam marzenia ale nie mam jak ich realizować i nie mam jak pokazać innym że na coś mnie stać. Wiem że mogło by być lepiej w innej szkole ale też i gorzej zależy jaki jest mój los ale chciałabym. Nie wiem co robić. Tak naprawdę chodzę do tej szkoły dla mamy bo nie chcę żeby się denerwowała. Proszę o pomoc i radę. Bo naprawdę nie wiem co mam robić i jak żyć. Co to wszystko może być. Czy jakaś depresja czy nerwica ? Nie wiem. Bardzo proszę o pomoc i radę. Z góry dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Witaj!

Masz bardzo niskie poczucie własnej wartości, na co z pewnością wpłynęło zachowanie rówieśników w szkole. Zupełnie niepotrzebnie, bo często to właśnie najbardziej wartościowe osoby padają ofiarą takich ataków. Dlaczego? Bo w ten sposób inni próbują zrekompensować swoje braki, zgrywać przed sobą i innymi, że są lepsi od Ciebie. Tępa, bezpodstawna krytyka i hejterstwo to jedyna reakcja, na którą ich stać. Po prostu nie potrafią inaczej. To bardzo niskie budować siebie kosztem innych, ale – niestety – wielu tak robi. To wszystko doprowadziło u Ciebie do nerwicy natręctw (dzielenie słów na sylaby, wewnętrzny przymus sprawdzania czegoś itd.).

Zastanów się, czy mogłabyś jakoś rozwijać swoje zainteresowania. Coś, w czym jesteś dobra. Może uda Ci się poznać osoby, które mają podobne hobby (na jakimś kółku zainteresowań lub czymś podobnym). Aby podnieść swoją samooocenę, możesz zaangażować się w jakieś akcje charytatywne lub stać się woluntariuszką w jakiejś organizacji o podobnym profilu.

Fachowe rady znajdziesz także w tych artykułach:
Jak podnieść poczucie własnej wartości?
Niska samoocena
Sprawdzone metody na podniesienie poczucia własnej wartości

Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Przymus literowania, sylabowania słów w myślach plus trudności w relacjach społecznych mogą świadczyć o zaburzeniach z grupy nerwic, a konkretniej o nerwicy natręctw. Do tego dochodzi rzeczywiście nieadekwatna i niska samoocena. Uważam, że powinnaś rozważyć rozmowę z psychologiem albo pedagogiem szkolnym. Możesz też skorzystać z darmowej, anonimowej rozmowy telefonicznej (telefon zaufania dla młodzieży) pod nr telefonu 116 111. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Mam też tak, że mam kłucia w sercu od ok. roku i pulsowanie brzucha głownie w okolicach pępka. Wydaję mi się, że to wszystko z nerwów. Czytałam, że mogą jakieś nerwy zostać naderwane albo uszkodzone. Nie jestem też szczęśliwa w życiu. Żyję bez sensu życia. Żyję bo muszę, bo powinnam. W gimnazjum odseparowałam się od ludzi, bo po prostu dziewczyny przychodziły do mnie tylko po to, żeby się najeść. Nie przychodziły do mnie. Już miałam tego dość. Spotykały się z osobami których nie lubiłam i nie chciałam z nimi chodzić. Miałam ich dość. Chciałam innych ludzi, inny świat, ale nie było to możliwe dlatego wolałam wychodzić gdzieś sama. Tak najbardziej to zaczęło się to 2 lata temu. Niby wcześniej też trochę tak było, ale nie aż tak. Dopiero potem było źle. Nienawidzę nie mieć nikogo. Zawsze chcę mieć kogoś przy sobie. Nigdy nie czułam się wystarczająco kochana, doceniana. Nikt mi bardzo nie pomagał, nikt mnie bardzo nie wspierał, nikt bardzo nie był przy mnie. Niby mówiła prawie wszystko swojej mamie, ale ona też do końca nie rozumiała i też nie była w stanie cokolwiek zrobić. Ojcu nigdy nic nie mówiłam, myślał, że jestem taka za jaką mnie uważają ludzie, ale gdy w tym roku coś mu o tym wspomniałam to chyba nie wiedział co powiedzieć. Sam nie lubił mojego charakteru. Byłam zawsze radosna, ale mimo to nie byłam nigdy jakaś bardzo szczęśliwa. W gimnazjum trochę poczułam szczęście, nie było ono wielkie, ale to było zawsze coś. Bo w końcu miało się jakieś koleżanki nie do końca szczere, ale niby zawsze coś. Po prostu trzeba było przeżyć, ale mogłam wytrzymać w gimnazjum w podstawówce i liceum nie mogę. W podstawówce się dusiłam nie chcę znowu tego powtarzać przez 3 lata liceum. Mimo to, że ojciec kiedyś mnie ośmieszył to nie lubił mojego śmiechu, chociaż był on głośny, denerwowało go to. Chociaż sama nie słyszałam dawno swojego prawdziwego śmiechu. Walczę o to, żeby dawna ja wróciła, ale jest to strasznie trudne. Nigdy tak naprawdę nie akceptował mnie taką jaką byłam. Strasznie to boli gdy osoba, która niby jest Ci jedną z najbliższych nie akceptuje Cię. Ale cieszę się, że jestem inna. Zawsze się za to ceniłam. Nie to, że nigdy w siebie nie wierzyłam. Najpierw wierzyłam potem nie potem tak i teraz znowu nie. Lubiłam siebie za to, że byłam pełna życia mimo, że w duchu bolało mnie serce i tyle osób mnie raniło, ale ja byłam sobą i to dawało mi siłę. Miałam jakieś koleżanki z którymi przynajmniej były jakieś tematy. To też mi pomagało. Ojciec ma problemy z alkoholem. To też sprawiło, że mam do niego odrazę. Zawsze wieczorem kiedyś musieliśmy z bratem uciekać na górę po to, żeby nie było awantur. Mama musiała panować nad całą sytuacją. Teraz się ograniczył bo ja unikałam go z 2 lata. W ogóle na niego nie patrzyłam, nie odzywałam się z nim. Kiedyś mu dużo wygarnęłam. I może trochę to przemyślał. Muszę coś z tym zrobić. Nie chcę się tak marnować. Nie chcę się już tak dusić. Chciałabym się realizować. Ale nie wiem czy to realne. Czułabym się o wiele lepiej jakbym w końcu robiła to co kocham. I może kiedyś bym była szczęśliwa. Nie wiem. Chcę spełniać marzenia o ile jest to realne. Chciałabym mieć nowych ludzi, nowy świat. A przeszłość mieć za sobą i tych wszystkich ludzi. Ale najpierw chcę walczyć o zdrowie. I będę działać w tym kierunku.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...