Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Związek dwóch osób z depresją. Błagam pomocy


Gość Kobieta deprecha

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Kobieta deprecha

Cześć, mam 25 lat i od wielu lat walczyłam z depresją... na różne sposoby, przez co wpakowałam się w alkoholizm i ćpanie ale po paru terapiach od 2 lat jestem czysta i nie pije. Ale ten post nie miał być o mnie... z partnerem poznaliśmy się kiedy obydwoje lubiliśmy używki ale zakochaliśmy się w sobie, wyjechaliśmy do innego miasta, odcięliśmy od przeszłości i staramy się żyć jak normalni ludzie. I udało się zmienić nasze życia o 180 stopni, wyjść z nałogów, a nawet zaszłam w ciążę... i wtedy zaczął się w naszym związku koszmar. Mój partner stał się apatyczny, nie zwracał na mnie uwagi, nie chciał wykonywać podstawowych obowiązków, nie chciał iść do pracy choć mieliśmy straszne problemy finansowe i dziecko w drodze (ja pracowałam do 8 miesiąca ciąży, ogarniałam mieszkanie i zajmowałam psem), siedział tylko przed tv i narzekał, że mu się nic nie chce. Myśleliśmy, że to organizm zmęczony dawnym trybem życia, depresja od odstawienia używek, że to minie i trzeba dać mu czas... jak urodziło się dziecko to poszedł do pracy ale w domu nie zmieniło się za wiele - wszystko na mojej głowie, a doszły jeszcze obowiązki związane z dzieckiem, a on tylko przed tv. Musiałam pokrzyczeć żeby coś zrobił to wtedy mi pomagał ale sam się raczej nie domyślał. Przestaliśmy ze sobą sypiać jeszcze jak byłam w ciąży bo twierdził, ze boi się o dziecko a po porodzie nic się nie zmieniło - a kiedyś było fantastycznie..Zaczęłam podejrzewać zdradę - okazało się, ze to coś gorszego, jego libido spadło praktycznie do zera, porobiliśmy badania, tarczyca Ok, wszystko ok. Wysłałam go do psychoterapeuty - zdiagnozował depresje i odesłał do psychiatry po leki. Wizyta za 2 tygodnie, na efekt trzeba poczekać a ja już nie mam siły żyć. Nasz kryzys trwa już 2 lata i mam dość. Wróciła moja depresja, niska samoocena, wstydzę się wychodzić z domu, znowu zaczęłam pić bo jestem przemęczona tym marazmem, który mam w domu, tą ciągłą walką i niepowodzeniami, rozczarowaniami. Po alkoholu puszczają mi nerwy, nawet na trzeźwo już puszczają bo mam straszny żal do niego o to, że jego problemy sprawiły, że moja depresja wróciła. Tyle lat walczyłam o siebie i znowu to samo! Od 2 lat prosiłam go żeby poszedł do lekarza bo podejrzewałam, że przy takim trybie życia jaki prowadziliśmy pewnie będzie mu potrzebna psychoterapia lub leki. On dużo przeżył. W końcu zdecydował się na te leki i niby jest szansa, że wszystko się ułoży ale po takim długim czasie teraz ja staje się problemem.. kocham go ale nienawidzę za to, że zburzył to nad czym latami pracowałam. Nienawidzę siebie bo nie mogę być dobrą matką mając depresje. Ani dobrą partnerką dającą odpowiednie wsparcie choremu facetowi. On pracuje a ja siedze z dzieckiem, rano nie mam siły wstać. Nie mam siły się zajmować własna córką. A chciałabym robić to z przyjemnością bo to naprawdę wymarzone dziecko.. wiem, ze pewnie muszę iść na terapie znowu choć przeraża mnie perspektywa przechodzenia tej ciężkiej drogi kolejny raz. Mam wrażenie, ze nie kocham już mojego partnera ale nie wiem czy to prawdziwe uczucia czy depresja. Nie wiem czy zostać z nim i walczyć o te rodzine, czy to w ogóle jest możliwe żeby 2 osoby z depresja stworzyły szczęśliwy związek? Naprawdę dużo już przeżyliśmy razem, razem odbiliśmy się od dna, gdybyśmy się nie odcięli od starych znajomych i nie wyjechali na drugi koniec Polski to nikt by nie uwierzył, że tak nam się udało życia poukładać. Pozornie poukładać bo wszystko psuje ta depresja.. Nie mogę pozwolić na to by w naszym domu panował taki smutek ze względu na dziecko. Teraz to na zmianę leżymy na tej kanapie i narzekamy, ze nam się żyć nie chce... Są teraz 2 opcje - albo się rozstajemy i żyjemy w spokoju osobno bo już nawzajem obydwoje mamy siebie dość, albo idziemy razem na terapie i przechodzimy przez to razem ale boje się ze to po prostu nie możliwe, ze to ponad nasze siły i na końcu się bardzo rozczarujemy, bo po tylu ciężkich przeżyciach tego związku się już nie uratuje... o ile można jeszcze nazwać nas związkiem. Błagam pomocy!

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Jeśli zdecydowaliście się na dziecko, to ono powinno być Waszym priorytetem.
W pierwszej kolejności pomyśl,czy jest ktoś,kto Wam pomoże w opiece nad dzieckiem,czy nawet przejmie obowiązki w czasie terapii,zdrowienia.
Jesteście oboje po mocnych przejsciach,uzależnieniach,do tego dochodzi depresja.Bardzo trudno bedzie Wam stworzyć związek w którym Wasze dziecko bedzie się prawidłowo rozwijać.
Rozważcie to,zanim nie będzie za póżno.

Odnośnik do komentarza
Gość Kobieta deprecha

Oczywiście, ze jest priorytetem, dla mnie to sprawa tak oczywista, że nawet nie rozpisywałam się za dużo w tym temacie. Gdyby nie córka już dawno bym od niego odeszła, trzyma mnie marzenie o stworzeniu jej pełnej rodziny, bo niestety i moja i partnera rodzina była rozbita. Daje z siebie wszystko żeby być najlepsza matka i jak narazie chyba wychodzi - każdy mówi, ze jestem świetna matką a mała jest cały czas uśmiechnięta i rozwija się ponadprzeciętnie (tak twierdzą lekarze i rodzina). Ja się trzymam lepiej niż on bo czuje, ze depresja wraca (znam ten temat bardzo dobrze) ale to dopiero początek, potrafie narazie jeszcze przezwyciężyć niechęć do życia dla córki i na pewno niczego jej z mojej strony nie brakuje. Gorzej z ojcem ale staram się motywować go do opieki nad nią i nawet się nieraz udaje... on bardzo kocha mnie i córkę, problemem jest ten wewnętrzny ból, którego ona narazie może jeszcze nie widzi bo ma dopiero 9 miesięcy ale i tak mnie to martwi bo dzieci są bardzo empatyczne. Mój powrót do picia to narazie 2-3 piwka kiedy młoda spi, a nie parotygodniowe maratony z wódą jak kiedyś i zaniedbywanie obowiązków. Ale i tak mnie to martwi bo przez 2 lata nie miałam nawet czekoladki z alkoholem w ustach i chciałabym żeby tak zostało. Jedyną osobą, która może pomoc nam w opiece jest moja mama, która jak narazie dużo pracuje ale może niedługo pójdzie na emeryturę i będzie trochę łatwiej, będę mogła wrócić do pracy. Nie mam czasu na zdrowienie, poczucie obowiązku nie pozwala mi chorować. I właśnie to maskowanie emocji, tłumienie bólu w środku mnie tak strasznie meczy. Nie chce dopuścić do rozwoju sytuacji, do stanu w którym już nie dam rady się zmusić do niczego. Dlatego wiem, ze trzeba działać szybko, pytanie tylko czy sama czy z nim.. bardzo bym chciała żeby moja córka miała kochających się mamę i tatę, wzór w domu, dzięki któremu będzie mogła kiedyś stworzyć szczęśliwą rodzinę.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Zdajesz sobie sprawę że wróciło uzależnienie,/ bo wróciło/ że juz jesteś w depresji i że nie będzie lepiej tylko gorzej.
W takim razie,postaw sobie pytanie.Czy dasz radę ciągnąć do góry Was oboje,jeśli sama ze sobą już polegasz?

Odnośnik do komentarza
Gość Kobieta deprecha

Dziękuję za to idealnie trafione pytanie.. może właśnie nadszedł czas by przestać się oszukiwać, że dam radę naprawić wszystko, wszystkich i cały świat kiedy nie radzę sobie już nawet sama ze sobą.

Odnośnik do komentarza

Skro jak twierdzisz, potrafisz rozpoznać u siebie symptomy rozwoju depresji, to jak najszybciej idź po pomoc do lekarza. Wysłałaś partnera, byłaś w stanie na niego wpłynąć, by wziął się za siebie. Teraz pora na Ciebie. Oboje potrzebujecie terapii. Warto ją podjąć, bo w końcu macie córeczkę, na której Wam zależy. Trzymam kciuki i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość NatalkaM-I

Krótko - masz wielki problem i nie lekceważ go. Wybieraj dziecko w domu dziecka. Czy przy Tobie. W domu z uzależnieniami nie macie żadnych szans. Wybór jest oczywisty rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Ty jako matka weź się w garść i pomyśl o życiu dziecka. Czy może się dobrze wychowywać w takiej rodzinie? Jaka będzie jego przyszłość? Co dalej? Czy pozwolisz, aby kiedyś jego koleżanki i koledzy śmiali się, że ma matkę z nałogami? Nie rób tego dziecku. Wolałabym się rozstać z partnerem nawet za cenę ,,miłości'' której jak piszesz i tak nie ma. Albo poskładacie wspólnie ten ,,związek'' albo.... no właśnie co dalej?

Odnośnik do komentarza
Gość NatalkaM-I

[quote="123misia"]"Mój powrót do picia to narazie 2-3 piwka kiedy młoda spi"

Kiedyś może się okazać, że córcia będzie wymagać natychmiastowej pomocy. E, lepiej nie snuć czarnych scenariuszy.

Z Twojego listu wynika, że wiecie, gdzie szukać pomocy.
Nie czekajcie, nie chcecie chyba odwiedzać córci u rodziny zastępczej. Wiesz dla Ciebie to zero piwka. Uwierz mi piwko to też nałóg i zaczyna się od jednego, a kończy różnie. Czasami to bardzo szybko zamienia się w 3 później 4 a później idą już w butelki różnej ilości. Piwo to też uzależnienie.

Powodzenia

Odnośnik do komentarza
Gość Kobieta deprecha

Rozmawiałam dziś z mamą, mam jej pełne wsparcie. Jutro zapisuje się na wizytę do psychiatry, podobno świetny gość od uzależnień. Narazie jeszcze poczekam aż mój facet weźmie leki, po około miesiącu powinny zadziałać. Wytrzymałam 2 lata, wytrzymam jeszcze półtora miesiąca i zobaczymy czy coś się poprawi. Jest o co walczyć. Dziękuje wszystkim za wsparcie, na prawdę trochę lżej na duszy. Dziś wieczór bez piwka. I miejmy nadzieje, ze każdy następny, kategorycznie.

Odnośnik do komentarza
Gość NatalkaM-I

123misia
Natalko,

To jest wątek Kobieta deprecha

Jeśli nieudolnie zacytowałam, to sorki.

Pozdrawiam,
Misia

123misia +-+ Wybacz - to wina portalu,który przerzucił tekst do Ciebie. W każdym bądź razie zgadzamy się ze sobą, że picie nie jest rozwiązaniem. Nie było to skierowane w żadnym wypadku do Ciebie. Przepraszam. Depresja to nie powód powrotu do picia. To zaprzepaszcza całą wcześniejszą terapię. Dziecko w tym związku jest najważniejsze i na tym powinna się skupić teraz matka. Nie na partnerze. On może mieć lepsze lub gorsze dni, ale to właśnie On po rozmowie powinien coś zrobić ze sobą, aby nie obciążać jeszcze rodziny, a zwłaszcza dziecka swoimi problemami. W przypadku depresji mimo wszystko zdajemy sobie sprawę co jest dobre a co złe. Samopoczucie można poprawić nawet wychodząc z rodziną na spacer, a nie siedząc w domu przed telewizorem i nic nie robić. To nie jest rozwiązanie problemu. To stwierdzenie faktów. Jeszcze raz przepraszam bo to nie moja wina, że moje zdanie przeleciało do Ciebie.

Odnośnik do komentarza
Gość Kobieta deprecha

Rozmawialiśmy znowu, koleiny raz jak zwykle szczerze, jak zwykle doszliśmy do wniosku, ze kochamy się i będziemy walczyć. We wtorek idę poprosić lekarza o szybszą wizytę, bo termin mam dopiero na marzec... to prawda są lepsze i gorsze dni, w te gorsze nie jestem w stanie partnera namówić na spacer, w te lepsze staramy się robić cokolwiek razem i np wczoraj udało się wyjść nawet do kina - i tu super motywacja w postaci filmu "Najlepszy". Weekend wiec można zaliczyć do udanych, bez alkoholu, facet się stara, ja się staram. Czekamy na nasze wizyty u specjalistów. I jeszcze raz dziękuje Wam za wsparcie!

Odnośnik do komentarza
Gość Kobieta deprecha

~NatalkaM-I
123misia
Natalko,

To jest wątek Kobieta deprecha

Jeśli nieudolnie zacytowałam, to sorki.

Pozdrawiam,
Misia

123misia +-+ Wybacz - to wina portalu,który przerzucił tekst do Ciebie. W każdym bądź razie zgadzamy się ze sobą, że picie nie jest rozwiązaniem. Nie było to skierowane w żadnym wypadku do Ciebie. Przepraszam. Depresja to nie powód powrotu do picia. To zaprzepaszcza całą wcześniejszą terapię. Dziecko w tym związku jest najważniejsze i na tym powinna się skupić teraz matka. Nie na partnerze. On może mieć lepsze lub gorsze dni, ale to właśnie On po rozmowie powinien coś zrobić ze sobą, aby nie obciążać jeszcze rodziny, a zwłaszcza dziecka swoimi problemami. W przypadku depresji mimo wszystko zdajemy sobie sprawę co jest dobre a co złe. Samopoczucie można poprawić nawet wychodząc z rodziną na spacer, a nie siedząc w domu przed telewizorem i nic nie robić. To nie jest rozwiązanie problemu. To stwierdzenie faktów. Jeszcze raz przepraszam bo to nie moja wina, że moje zdanie przeleciało do Ciebie.

Na dziecku skupiam się cały czas i uważam, że jedyne czego jej teraz brakuje do szczęścia to szczęśliwy tata i szczęśliwa mama. Gdyby nie ona pewnie już bym dawno olała sprawę i skupiła się na sobie. Partner za każdym razem gdy rozmawiamy wykazuje chęci zmiany i gdy ma lepszy dzień to widać, ze się stara ale gdy ma gorszy to choćby bardzo chciał, nie ma siły podnieść się z tej kanapy i na tym między innymi polega depresja, tym się różni od zwykłego lenistwa... wiem, ze przez mój nawrot choroby pogłębiam swoim zachowaniem jego stan, on mój i tak koło się zamyka. Dlatego czekamy na pomoc od naprawdę dobrych specjalistów. Wiem, ze jeśli damy radę to wygramy życie. I pisząc to cały czas mam na myśli szczęście mojej córki. Ta myśl motywuje mocno, a jak będzie - przekonamy się niedługo. Ważne, ze on myśli tak samo i widać, ze chce - choćby nie dawał rady to i tak te chęci są na dzień dzisiejszy najważniejsze.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...