Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

skomplikowana relacja


Rekomendowane odpowiedzi

Mam 43 lata, 17letniego syna, wychowuję go sama, od 3 mies spotykam się z 60letnim mężczyzną. On jest byłym mężem mojej cioci, nie są ze sobą od ok 15 lat. Nie miał po małżeństwie żadnych dłuższych poważnych związków. Żona, moja ciocia nadużywała alkoholu i była osobą nerwową, to był toksyczny związek. Jestem zaprzyjaźniona z ich 2 córkami, moimi kuzynkami. Widywałam go jako dziecko, później młoda dziewczyna, teraz po prawie 20latach spotkaliśmy się, pojechałam do tej części rodziny w góry w wakacje z moją kuzynką, jedną z ich córek. Poszliśmy parę razy na wspólne wycieczki w góry i po rozmowach zbliżyliśmy się, wybuchła namiętność. Obydwoje byliśmy zaskoczeni takim rozwojem zdarzeń. Dzieli nas ponad 300 km, od tamtej pory telefony, smsy i średnio co 2 tyg spotkanie. On był u mnie dwa razy, ale nie nocował u mnie w mieszkaniu, przeważnie ja jeździłam do niego, ponieważ on pracuje na 3 zmiany i trudniej mu dopasować swoje wolne dni, żeby wyjechać, nie ma także już urlopu. On jest samotnikiem, nie ma prawie znajomych, chodzi w góry, fotografuje, pracuje. Pomimo olbrzymiego zainteresowania moją osobą, na każdym spotkaniu było jakieś nieporozumienie, on się obrażał, albo uważał, że zrobiłam coś nie tak np. on interesuje się buddyzmem, praktykował na własną rękę i jak chciałam się coś więcej dowiedzieć na temat rezultatów, bardzo się oburzał. Gdy na pierwszym umówionym spotkaniu (spotkania trwają 2,3,4 dni) wzięłam laptopa i dowiedział się, ze mam w nim rożne swoje zdjęcia i chciał, żebym mu je pokazała, powiedziałam, ze są to moje osobiste, rodzinne, zdjęcia i jeszcze nie jestem na to gotowa, obraził się, tak na parę godzin, poszedł spać bez słowa. Później też zdarzały się podobne sytuacje, albo źle zinterpretował jakieś moje zachowanie, albo jakieś moje słowa i robiło się nieprzyjemnie, następowało jego odcięcie się, nieodzywanie, jeśli było to na odległość, to był to brak kontaktu. Właściwie dwa razy próbował już ze mną zerwać, ponieważ ja właśnie coś źle zrobiłam, powiedziałam w jego mniemaniu, za drugim razem - bo miałam pretensje, ze on się odcina, izoluje ode mnie a on taki jest i chciałby żebym to zaakceptowała. Teraz powtórzyła się po raz kolejny sytuacja, że wróciłam od niego, 2 dni po powrocie normalny kontakt. W międzyczasie napisałam mu w mailu co w nim lubię, bo bardzo się o to dopytywał na ost spotkaniu. Zebrałam myśli będąc w domu i napisałam mu list, sama chciałabym taki dostać, ale coś mi się wydaje, ze za dużo dobrego napisałam i nastąpiło odsunięcie. Przynajmniej ja łącze to z tym faktem. Na moje sygnały, ze ciężko znoszę jego izolacje, że nie mogę tak dłużej być odpychana przez niego, najpierw twierdził, ze nie wie o co chodzi, później, ze raz jest tak raz inaczej i trzeba to przyjąć, on nie widzi w tym nic dziwnego, taki jest. Nadmienię, ze będąc u niego, znalazłam notatki, które nie były zresztą specjalnie ukryte, napisane po drugim zerwaniu ze mną. W tym piśmie pokazał się jako człowiek, który zobaczył wartość naszego związku, ze obawa przed porażką i bliskością była powodem decyzji o rozstaniu, ze chce być ze mną, mnie wspierać i dać mi poczucie bezpieczeństwa, ze jest bardzo zakochany, ze nie pamięta by spotkał kogoś tak sobie bliskiego i podobnego do siebie. To co napisał zaprzecza jednak jego zachowaniu. Po ostatnim jego odsunięciu się, powiedziałam przez tel o rozstaniu tym razem ja, że chciałabym jakoś odebrać swoje rzeczy, czy on mi przyśle, czy mam po nie przyjechać. Stwierdził w złości, ze spakuje mi paczkę i ją wyśle, żebym nie musiała przyjeżdżać. On tez w końcu stwierdził, ze ma tego dosyć, ciągłego tłumaczenia, ze nie odbiera, nie odpisuje, moich żalów do niego, ze ciągle czuje się winny. Po tej rozmowie jeszcze trochę rozmawialiśmy o moim synu, bo mam z nim pewne problemy, także ton rozmowy zmienił się na spokojniejszy i pożegnaliśmy się spokojnie jak znajomi, trochę nie wiadomo jak. Jestem zdezorientowana, nie wiem co tym myśleć, zaangażowałam się bardzo w tę znajomość, bo to raczej jeszcze nie związek, ale nie radzę sobie z jego reakcjami, zwłaszcza jak się odsuwa na jakiś czas. Nawet jak te sytuacje z nim omawiam, on nie próbuje dążyć do pogodzenia, tylko rozmawia w suchym, bezwzględnym tonie. Powiedziałam mu, ze jestem zła na siebie, ze tak mu zaufałam i się otworzyłam i, ze dostałam tak boleśnie po głowie, on mi odpowiedział tym samym, ze tez z jego strony tak to widzi. Nadmienię jeszcze, że powiedział o naszej znajomości swoim córkom, ja powiedziałam mojemu synowi, mojej mamie, która go zna, jest od niego tylko 5 lat starsza, siostrze jego byłej żony (mojej cioci), która jest moja mama chrzestna. Wszyscy oprócz jego jednej córki zareagowali na ta znajomość pozytywnie i z akceptacją. Ja zaczęłam wiązać z nią większe nadzieje, chociaż zdaje sobie sprawę, ze jest on dużo starszy i chociaż jest w dobrej formie i o siebie dba, to mniej życia przed nim. Niestety jego skomplikowany charakter, oschły kontakt i żal za brak miłości od jego matki i pewnie tez negatywne doświadczenia małżeńskie odbijają się na wszystkim. Jego zdanie na temat naszej znajomości jest takie, że on chce ze mną być jak najdłużej, nawet do śmierci, a na razie poznawajmy się i zobaczmy co przyniesie przyszłość, że ani on ani ja nie możemy sobie dać żadnych gwarancji, więc cieszmy się sobą, a czas pokaże co będzie dalej. Nie bardzo wiem jak mam postępować, czy jest jakaś szansa i sens w ogóle na odbudowanie tego. Często cierpiałam w trakcie, ale teraz też tęsknie za nim i nie jest mi dobrze. Proszę o odpowiedz. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Czytając Twój post zwróciłam szczególną uwagę na takie sprawy:
On jest samotnikiem, nie ma prawie znajomych (a może nie potrafi budować relacji?)

Na każdym spotkaniu było jakieś nieporozumienie, on się obrażał, albo uważał, że zrobiłam coś nie tak

Obraził się, tak na parę godzin, poszedł spać bez słowa

Robiło się nieprzyjemnie, następowało jego odcięcie się, nieodzywanie, jeśli było to na odległość, to był to brak kontaktu

Właściwie dwa razy próbował już ze mną zerwać, ponieważ ja właśnie coś źle zrobiłam, powiedziałam w jego mniemaniu, za drugim razem - bo miałam pretensje, ze on się odcina, izoluje ode mnie a on taki jest i chciałby żebym to zaakceptowała

W kontekście tych wypowiedzi zastanowiłabym się nad prawdziwymi przyczynami rozpadu małżeństwa Twojej cioci i jej przypadłości. Dla mnie jej znerwicowanie i próba niwelowania napięcia i frustracji przy pomocy alkoholu wynika w dużej części z braku możliwości porozumienia się z tym panem.

Teraz przyjrzyj się swoim emocjom. Co dobrego daje Ci ta relacja?

Odnośnik do komentarza

Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Faktycznie, ta relacja powoduje, że czuje się samotna, wyczekuję na jego telefony, smsy, coraz częściej mam pretensję o małą częstotliwość naszego kontaktu. Chodzę poddenerwowana, rozdrażniona, wiele razy już płakałam przez niego. Nie wyglądam i nie czuję się osobą, którą uszczęśliwia związek z bliskim(?) czlowiekiem.

Odnośnik do komentarza

To nie jest łatwe ani proste,bo nad emocjami i uczuciami trudno sie panuje. Przypomnij sobie jednak,że zanim się z nim związałaś, to też miałaś życie i niego w nim ,nie było.
Wróć do strych znajomych i swoich zajęć. Nie czekaj na kontakt, zajmij się czymś co sprawia ci przyjemność, żeby zająć czas. Ja też uważam ,że związek z tym mężczyzną nie rokuje dobrze. Będzie w nim więcej cierpienia niż radości, wtedy kiedy pierwsze najmocniejsze zauroczenie minie. A nawet teraz nie jest już dobrze. Jesteś jeszcze ,młoda kobietą, masz szansę kogoś poznać i ułożyć sobie życie, a tak możesz stracic kolejne lata ,na walkę z przeciwnościami, które jak sądzę trudno będzie ci pokonać. Tak wiem...łatwo się mówi.! Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

" na razie poznawajmy się i zobaczmy co przyniesie przyszłość, że ani on ani ja nie możemy sobie dać żadnych gwarancji, więc cieszmy się sobą, a czas pokaże co będzie dalej "
Ty chciałabyś już konkretów, deklaracji, a jemu odpowiada taki układ, jaki w tej chwili jest.
I nie sądzę, aby to się zmieniło.
60 lat to już jest wiek, w którym człowiek ma swoje nawyki, przyzwyczajenia. Widać, że jest tobą zainteresowany, ale też nie chce zbyt wiele zmieniać w swoim życiu.

Znam parę, która żyje z dala od siebie, ale różnica wieku jest mniejsza i mieszkają bliżej siebie, niż wy.
To jest naprawdę szczęśliwy związek, choć nie mieszkają razem. Różnica jest taka, że oni oboje tego chcieli.
Jeśli zaakceptujesz tego pana takiego, jakim jest i taki układ jaki jest, to możecie stworzyć szczęśliwy związek na odległość.
Podejrzewam jednak, że ty pragniesz bliskości na co dzień, a to w moim mniemaniu, nie spełni się.

Odnośnik do komentarza

" On tez w końcu stwierdził, ze ma tego dosyć, ciągłego tłumaczenia, ze nie odbiera, nie odpisuje, moich żalów do niego, ze ciągle czuje się winny"

OnkaY. To nie tylko ciężki charakter tego pana. Jej brak kontaktów z nim, ona chciałaby go "całego" a on czuje się osaczony.
Spotykają się dopiero od trzech miesięcy, dopiero się poznają, a już tyle pretensji!
Fascynacja jest z obu stron, ale pewnie dla niego, to zbyt szybkie tempo.
A i tak nie wierzę, że on kiedykolwiek będzie co dzień dzwonił i zapewniał o swej miłości. To nie ten typ człowieka.

Odnośnik do komentarza

OnkaY, niestety masz dużo racji, bardzo dojrzałe są Twoje komentarze, mam wrażenie jak byś dokładnie znała mój i jego "przypadek". Przykro mi, bo zaczęłam sobie zdawać sprawę, że tworzy się chory związek. Ostatnio byłam związana z kimś 8 lat temu. Przez ten czas przyzwyczaiłam się do mojego życia i naprawdę szczerze pisząc nie liczyłam już, że kogoś poznam. Wyłączyłam tę sferę życia i nie szukałam, nie myślałam o tej dziedzinie życia. Raczej żyłam w nastawieniu, że jeśli coś mnie spotka, coś do mnie przyjdzie przy okazji mojej drogi życiowej, to wtedy się będę zastanawiać czy w to wejść czy nie. Nie jestem osobą bardzo towarzyską, mam parę zaufanych zaprzyjaźnionych osób.
Kiedy zaczęła się ta historia, pomyślałam, że i na mnie jeszcze ktoś gdzieś czekał, tym bardziej, że wiele zainteresowań nas łączyło, lubiliśmy spędzać czas w ten sposób np. chodzić po górach, rozmawiało nam się super (jeśli oczywiście była między nami dobra atmosfera), to samo nam się podobało, zwracaliśmy na te same detale uwagę, czy to na oglądanych filmach czy w rozmowach o przeczytanych książkach, z nikim ostatnio tak często się nie śmiałam aż do płaczu. Jeśli chodzi o sferę intymną, obydwie strony były zachwycone. Wydawałoby się, że powinno być wspaniale, ale nie było. Niepokojąco brzmi to zdanie o jego prawdopodobnych cechach psychopatycznych, ale niestety tez do dostrzegam i zgadzam się z tym. Tak mi bardzo tego szkoda, bo z jednej strony bardzo odbieraliśmy na tych samych falach, ale z drugiej strony on często stawał się tak obcym i dalekim człowiekiem, bez chęci porozumienia. Wiem, że przy mojej częstotliwości poznawania nowych mężczyzn, mogę już nie trafić nigdy na kogoś tak mi jakby "znajomego, bliskiego" z kim pomimo dziwnych i nieprzyjemnych chwil, miałam więcej chwil wspaniałych. Szkoda też, że spotkałam jednak niewłaściwą osobę i niepokoi mnie, że takie osoby najwyraźniej przyciągam.

Odnośnik do komentarza

Poczytałam sobie dzisiaj ten blog, znajduję u niego cechy, zachowania, które są tam wymieniane, ale to nie tak, że jest ich większość. Niemniej jednak blog bardzo ciekawy i przydatny, będę jeszcze zaglądać.
Jeśli chodzi o jego związek, z przekazów rodzinnych i teraz już od niego wiem, że miał kogoś, zapewne było to dobre parę lat temu, trwało ok 3 miesiące, nie wiem kto to zakończył. Przez resztę czasu miał pewnie jakieś jednorazowe spotkania jak to facet.
Z moją ciocią było mniej więcej tak, że poznała kogoś pod koniec ich związku i wyprowadziła się z ich wspólnego mieszkania, czyli zostawiła go. To chyba był trochę taki desperacki krok, wiem od rodziny, że być może miała nadzieję, że będzie próbował skłonić ją do powrotu, "walczyć o nią", ale nic takiego się nie zadziało. Byli już po wielu latach małżeństwa, ok 20 chyba, wiem, że żyli obok siebie już przez długi czas, była i jakaś zdrada i z jednej i z drugiej strony, kłótnie, alkohol z jej strony, prawdopodobnie jego częsta niedostępność, nieobecność emocjonalna, a na początku małżeństwa i później jeszcze długo w trakcie duża ingerencja jej rodziców w małżeństwo za jej inicjatywą (zwracała się do nich z prośbami o rady i pomoc) co też przyczyniało się do wielu konfliktów i niszczenia tego związku. Był jeszcze w trakcie związku wspólnie prowadzony interes, nieodpowiedzialnie z jej strony, przez co narobiła jemu dużo problemów finansowych. Także oboje zniszczyli między sobą i bliskość i uczucie i zaufanie i taką małżeńską partnerską wspólnotę.
Ona poznała kogoś, bo tak naprawdę była sama a chciała najwyraźniej kogoś mieć.

Odnośnik do komentarza

Ja też nie widzę szczęśliwej przyszłości, dla tego związku.

" miałam pretensje, ze on się odcina, izoluje ode mnie a on taki jest i chciałby żebym to zaakceptowała."
Nie dostrzegam jakiejś szcególnej zaborczości autorki wobec niego. Facet jest trudny, niereformowalny i chce ją nagiąć do własnych wyoabrażeń."

Ja też nie dostrzegam szczególnej zaborczości autorki.
Za to dostrzegam, że obie strony chciałyby nagiąć drugą osobę, do swoich wyobrażeń.
Wspólne życie, to sztuka kompromisu z obu stron. Najlepsza wola jednej ze stron, nic nie da.
On taki jest, jaki jest. Nie chce się zmienić, nie chce, by go do czegoś przymuszano. Albo jej odpowiada, albo się rozstajemy - takie jest jego stanowisko.
Ma trudny charakter, to nie ulega wątpliwości. Ale on się nie zmieni!
Czy KOBIETA jest w stanie go zaakceptować?
Na razie widać że chce go urobić, według swoich wyobrażeń.
To gdzie tu kompromis?
Oboje musieliby zaakceptować siebie takimi, jakimi są.
W spokojnej rozmowie ustalić, na co mogą się zgodzić, na co nie. Powiedzieć, jak wyobrażają sobie przyszłość ich związku, jakie mają oczekiwania itd.
Potem zadecydować, co dalej.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...