Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Czy związek ma szanse zaowocować w przyszłości?


Gość Karolina2136

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Karolina2136

Cześć, mam małe zawirowanie w głowie i potrzebuję waszych opinii. Otóż, 2 lata temu pracowałam w pubie i poznałam faceta, gdzie grał jako DJ. Po pracy często spotykaliśmy się, dużo rozmawialiśmy, zwierzaliśmy się sobie z problemów. Jego problemem było to, iż żył z żoną w separacji mając z nią dwójkę dzieci (natomiast ona z poprzednich związków ma łącznie 5 dzieci). Ich związek rozpadł się, gdyż to ona go zdradziła, nawet pokazał mi dowody - pikantne rozmowy z facetami przez facebooka, zdjęcia jak się namiętnie całują itp. Po 1,5 miesiąca czasu spotykania się zadecydowaliśmy dość szybko - o zamieszkaniu razem. Przez pierwszy rok układało nam się super, dosłownie powiedziałabym facet ideał..jednak po tym czasie stopniowo zaczynały się kłótnie, a mianowicie - nadal nie ma rozwodu, z miesiąca na miesiąc mówi, że sprawa ruszy, a jedynie co ruszyło to tylko sprawa o alimenty. Kontakt z jego "ex?"żoną mamy dobry, często zabieramy z Kubą dzieci i są również zadowolone. Bardzo boli mnie jednak sprawa, że tego rozwodu brak, a kiedy się dopytuje to jego odpowiedzi brzmią tak: -do wiosny się sprawa rozwiąże; -nie bój się to w końcu nadejdzie; -a co, aż tak ci to przeszkadza?, -tak, rozmawialiśmy z Żanetą na temat rozwodu i powiedziała, że pismo napisze w tym miesiącu. Wiem, że nie byłby skłonny, aby wrócić do swojej żonki (podczas kiedy my jesteśmy razem ona zdążyła już być z 4 facetami). Jednak nie wiem co mam robić w tej sytuacji, tak wiem, że muszę się liczyć z tym, że co miesiąc będzie szła kasa na alimenty i że zawsze ten kontakt będą mieć bo to ich wspólne dzieci. Druga rzecz-nie toleruje jego dwóch kolegów, którzy sprowadzają go na dno. A mianowicie zdarzają się, że sięga po jakieś używki - poznaje to po nim, gdy np. nie śpi całą noc, jest pobudzony. Kiedy pytam czy coś brał twardo się zapiera, jednak zdarzyły się sytuacje, kiedy znalazłam biały woreczek lub jego w wc podczas zażywania i prawie się rozpłakałam z nerwów. Nie trawie jego kolegów, bo tylko przy ich dwójce on się znajduje w takim stanie. Oczywiście mi krzywdy nie robi ani nic, tylko wyrządza sobie ją sam, bo jak wiadomo szkodzi to na zdrowie. Moi rodzice są bardzo przeciwni naszemu związkowi, gdyż rozumieją, że mogło mu się nie udać w związku i każdy zasługuje na kolejną szanse, problemem są jednak dzieci i tylko o to im chodzi. Proszę bardzo doradźcie mi co byście zrobili w mojej sytuacji. Chcę też jeszcze dodać, że kiedy nie ma kontaktu z tymi kolegami przez jakiś czas to nasz związek znowu mogłabym nazwać "idealny". Jednak rozwód i jego używki są dla mnie bardzo poważną rzeczą. Nie wiem jak go zmusić do rzucenia tego.

Odnośnik do komentarza
Gość Karolina2136

Chcę jeszcze dodać do tego, iż chcąc z nim porozmawiać zmienia temat albo mówi - dobra, tak tak, dobra weź skończ... Próbuje spokojnie do tego podejść bo wiem że jak będę bardziej nerwowa to tym bardziej nic nie da...

Odnośnik do komentarza

Dlaczego on sam nie złoży wniosku o rozwód, tylko czeka na Żanetę? :)
To zasadnicze pytanie.
Inna sprawa, to ta, że Żaneta zalatuje patologią, a skoro on związał się z taką kobietą to co go do niej przyciągnęło?
Żeniąc się z kobietą z trójką dzieci, zwłaszcza, że te dzieci są z "różnych związków", musiał liczyć się z problemami związanymi zarówno z jej charakterem, jak i z faktem pojawienia się ich wspólnych dzieci.
Dostrzegam człowieka nieodpowiedzialnego, który ucieka przed problemami (nie składa wniosku rozwodowego), ma skłonności do używek, kłamie, a do tego nie sposób się z nim porozumieć w istotnych kwestiach, bo on unika rozmowy.
Komunikacja w związku, zaufanie, bezpieczeństwo to podstawa, której nie masz.
Nieprawdą jest też, że on zażywając narkotyki robi krzywdę tylko sobie, jak możesz być tak naiwna?
Generalnie, wdepnęłaś w niezłą kupę.

Odnośnik do komentarza

Toksyczne związki - nawet jeśli Twój takowych znamion nie miał, to schemat jest podobny - są bardzo uzależniające, są jak narkotyk. Twoja separacja - o ile do niej dojdzie, nawet poprzez czasowe rozstanie - jest jak odwyk, a na odwyku brakuje Ci tego, co Was od siebie uzależniło. Ponadto przez cały okres trwania związku Twoje życie było podporządkowane i zorganizowane wokół "szalejących" emocji Twojego partnera. Teraz brakuje Ci po prostu czynnika, który (paradoksalnie) nadaje Twojemu życiu kierunek.

To tak w telegraficznym skrócie jak wygląda i paradoksalnie nakłada/pokrywa się ze sobą jego relacja z przyszłą niedoszłą jego żoną i kolegami spod ciemnej gwiazdy.
A co za tym idzie, to jesteś na dobrej drodze, by powielić wyżej zacytowany schemat, którego początki już sama piszesz w pierwszym poście
~Karolina2136
Po 1,5 miesiąca czasu spotykania się zadecydowaliśmy dość szybko - o zamieszkaniu razem. Przez pierwszy rok układało nam się super, dosłownie powiedziałabym facet ideał..jednak po tym czasie stopniowo zaczynały się kłótnie

Jak już tu na forum wiele razy pisałem
Było coś na początku Waszej relacji, na co przymknęłaś oko przez wzgląd na piękną resztę. To nie zniknęło a wręcz przeciwnie wróciło jak bumerang po latach ze zwiększoną siłą.

a co za tym idzie zignorowałaś początkowe symptomy, za którymi obstajesz zarówno Ty jak i Twoi rodzice na dzień dzisiejszy, będący na nie względem Waszej relacji.
Fundamentalne pytanie na dzień dobry: na co Ci facet, którego dochody będą uszczuplone o alimenty? I to nie tylko na jego dzieci, bo jak widać po obrotności jego jeszcze żony, to i ona może się w świetle prawa załapać na kilka stówek z Jego każdej formy udokumentowanego dochodu.
Za nie płacenie ich można liczyć na odsiadkę...
Tak ku gwoli ścisłości wygląda kwestia alimentów wedle litery prawa przy rozwodach, gdzie były mąż jest zobowiązany łożyć na eks, dopóki jej status materialny się nie poprawi. A tu jak widać mamy doskonałą analogię jej zachowania pseudozwiązkowego do potocznych alimenciarzy, którzy migają się od płacenia tych zasądzonych należności uciekając w pracę na czarno.

Na zdrowy rozum te wszystkie przesłanki dobitnie przemawiają za tym, byś wiała jak najdalej z tej relacji i nie oglądała się za siebie nawet na ułamek sekundy.
Związek bez dwóch zdań nie tyle mlekiem i miodem płynący, co względnie normalny przyszłości masz i budujesz sobie już od początku na własne życzenie.
Myślenie o tym, że albo on się zmieni i wróci na właściwe tory, lub co gorsza Twoje trwanie przy nim w roli Matki Teresy, jest co najmniej pozbawione najmniejszego sensu i jakiejkolwiek racji bytu.
Jeśli on tych zmian w swoim życiu nie chce sam od siebie, to zdecydowanie Ty nie masz na to nawet mikroskopijnego wpływu.
Chcesz być szczęśliwa w związku, to zdecydowanie wymień obecnego partnera na taki typ faceta


nie ma innej opcji...
Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...