Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Dlaczego nie potrafię kochać?


Gość Kreator

Rekomendowane odpowiedzi

Byłam wczoraj u zegarmistrza. Spojrzałam się na niego. Kolejny żonkoś. Miał na palcu obrączkę. Pomyślałam sobie, że ta "zaraza" będzie powoli zabierać moich rówieśników, moich znajomych, a mnie nigdy to nie "trafi". Uświadamiam sobie ciekawą prawdę-jestem po prostu jednostką niezdolną do miłości, niezdolną do pokochania drugiego człowieka. Uciekłabym sprzed ołtarza, gdyby miało dojść do ślubu. Seks to tylko dla mnie wymiana kleistych płynów ustrojowych. Nie będę nad sobą płakać, nawet nie potrafię. Jestem emocjonalnym kaleką, jednostką upośledzoną psychicznie i społecznie. Do czego to doszło-najbardziej oczywista, ludzka rzecz na świecie, to, co ludzie robią od tysięcy lat, stało się dla mnie największym koszmarem i nieszczęściem. Wymiotować mi się chce, gdy widzę obrączkę. I żadna psychoterapia na to nie pomoże. Żaden psychoterapeuta nie znajdzie mi bratniej duszy, nie doprowadzi mnie do ślubu, nie skłoni mnie do odbycia aktu seksualnego, nie sprawi, że ukochany zacznie się starzeć, siwieć, zrobi się gruby i chorowity. Częściej to kobiety zostają wdowami, więc żaden psychoterapeuta mnie nie uchroni od tego, żebym została starą, pomarszczoną wdową, która zbolała chodzi na grób swojego ukochanego męża. Nie wspomnę o przypadku, że trafiłabym na kogoś, kto przed ślubem byłby wspaniały, a po ślubie by mnie bił, poniżał, dręczył psychicznie. Lepiej żyć w pojedynkę. Ale żyjąc w pojedynkę, też muszę się liczyć z konsekwencjami. Żyjąc dożywotnio w pojedynkę, NIGDY nawet nie dowiem się, nie przekonam się, jak to jest żyć z drugim człowiekiem. Poddaję się. To wybór między dżumą a cholerą. Wolę być już emocjonalnym kaleką, zimnym socjopatą, niż bawić się w związki. I z wściekłością patrzeć na ludzi, dla których jest to tak spontaniczne, tak proste, jak przygotowanie i wypicie filiżanki herbaty.

Odnośnik do komentarza

Mnóstwo kobiet obecnie, jest z wyboru singielkami.
Gdybyś i ty tak zaczęła myśleć, to łatwiej by ci się żyło.
Powiedz sobie, że chcesz być sama, że to twój wybór. Przyzwyczajaj się do tej myśli, a zazdrość zmniejszy się, przestanie tak dokuczać.
Myślę, że ty boisz się bliskości, sama stawiasz sobie mur, a żeby to sobie wytłumaczyć, to obrzydzasz sobie sam akt seksualny.
Wszystko można sobie obrzydzić, nawet zjedzenie bułki.

Odnośnik do komentarza

Tylko że mnie odrzuca zarówno wizja "singielstwa", jak i małżeństwa. Mam taką wizję, takie nowoczesne małżeństwo. Ale się boję, boje się, że wybranek mnie zgwałci, boję się gwałtu małżeńskiego, tego, że antykoncepcja zawiedzie i zostanę samotną matką albo tego, że rodzina męża to będą ludzie nie do zniesienia. Albo tego, że mój ukochany zachoruje u umrze przedwcześnie, boję się tego, że będziemy się starzeń, on będzie łysiał i grubł, a ja będę siwiała i będę pomarszczona. Może nie tyle boje się utraty wyglądu, co brak możliwości kontroli nad cierpieniem i procesami niszczenia. Na samą myśl o męskich genitaliach robi mi się niedobrze. A "singielstwo" spowoduje, że będę zazdrościć parom zakochanych. I tak źle, i tak niedobrze. Żałuję, że nie przeżyłam pierwszej miłości w liceum, bo przynajmniej miałabym co wspominać, ale ja nie miałam prawa się wtedy zauroczyć, bo matka zabraniała mi randek, bo bała się, że zajdę w ciążę.

Odnośnik do komentarza

To jest chyba właśnie powód tego strachu - to, że długi czas miałaś związki i zauroczenia zakazane. Teraz ciężko jest Ci sobie wyobrazić zdrową relację i miłość. Za bardzo wybiegasz w przyszłości i szukasz wszelkich tłumaczeń swojego strachu, choć usprawiedliwianie go w ten sposób nie jest dobre. Każdy się zestarzeje i pomarszczy bez względu na to czy będzie sam czy w związku. Każdy może przedwcześnie umrzeć, ale ludzie cierpią i podnoszą się. Najważniejsze, że żyli przez jakiś czas w szczęściu z kimś bliskim i mają wspomnienia. Twój sposób myślenia doprowadzi do tego, że w ogóle nie zaczniesz życ i cieszyć się chwilą teraźniejszą. Spróbuj zmienić nastawienie, nie tłumacz sobie tego w sposób w jaki to robisz i staraj się po prostu żyć. Nie skupiaj się całkowicie na tym temacie, a może miłość sama do Ciebie przyjdzie i wszystkie Twoje wątpliwości znikną. Miłości nie da się nauczyć i nie przychodzi wtedy kiedy chcesz. Do wszystkiego trzeba czasu i właściwej osoby, która niestety nie stoi za rogiem, lecz odnajduje się w mało oczekiwanym momencie.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyno. To może też nie pójdziesz do pracy bo ... Mogą później zwolnić, mogą być nieciekawi ludzie, może być to i tamto. A tak na poważnie to wydaje mi się, że jesteś jeszcze bardzo młoda, hormony buzują, itd. Tak jak Ty ma wiele młodych dziewczyn. Na necie czytałem wiele historii kobiet co kiedyś pisały, że nigdy przenigdy nie wyjdą za mąż, zarzekały się, że nie będą nigdy uprawiać seksu, itd. Później po latach pisały, że są szczęśliwymi mamami i śmieją się z tego co kiedyś pisały. Myślę, że Ty będziesz miała podobnie :) Złapiesz się za głowę i powiesz "Co ja bredziłam?".

Odnośnik do komentarza

Nie w głowie mi macierzyństwo. Wiem, że zawsze się ten temat pojawia w odniesieniu do kobiet. Wiem, że zaraz zostanę wyzwana od wiedźm, ale nienawidzę małych dzieci. Wnerwiają mnie te ich pomarszczone gęby. Niemowlaki przypominają mi kartofle, ziemniaki. Wiem, to co piszę, będzie dla was dowodem na to, że kiedyś zostanę przeszczęśliwą mamusią szósteczki dzieci. Ech, szkoda że wciąż do niewielu ludzi dociera fakt, że młoda kobieta może naprawdę nie mieć ochoty na rodzenie dzieci.

Odnośnik do komentarza

Nie ma co martwić się na zapas przyszłością. Masz studia, po co Ci teraz mąż? Powiadasz, że nie umiesz kochać. W takim razie jedyne, co mi przychodzi na myśl to to, że nie masz większych problemów i w głowie Ci się przewraca. Dziewczyno, jeżeli serio jesteś aż tak wyjałowiała duchowo, to spróbuj pobudzić swe emocje.

Odnośnik do komentarza

Prędzej czy później będziesz się śmiała z tego co teraz piszesz. Gwarantuję. Tak jak już pisałem, wiele wiele młodych dziewczyn ma takie podejście, które się zmienia wraz z wiekiem. Sam osobiście mam wiele znajomych koleżanek które kiedyś mówiły: "Małżeństwo i dzieci?... Nigdy w życiu!". A teraz chodzą dumne i szczęśliwe prowadząc wózeczki.

Odnośnik do komentarza
Gość IroniaPiwonia

Ona raczej nie będzie się z tego śmiała. Dziewczyna która to napisała cierpi na poważne zaburzenia i bez solidnej pomocy porządnego psychiatry nie poradzi sobie.
Możesz nie chcieć dzieci, małżeństwa i to normalne, bo istnieją takie jednostki i świetnie sobie radzą. Ale to co na tym forum płodzisz w innych tematach, naprawdę przeraża.

Odnośnik do komentarza

Poczytałem te inne tematy i nie sądzę, że to jakieś poważne zaburzenia. Po prostu buzują hormony, ma wstręt do seksu, dzieci, rodziny, przechodzi jakiś okres depresyjny, jak wiele młodych dziewczyn, i chłopaków także. Ja też się swego czasu buntowałem przed dorosłością. Z tą jedynie różnicą, że w tamtych czasach nie za bardzo szło się wyżalać tym na necie. Matka mnie zabierała do psychologa i psychiatry, ale stwierdzili, że to tylko bunt młodzieńczy. I tak było w istocie.

Odnośnik do komentarza

Co, aktywne dojrzałe, dorosłe, aktywnie seksualne jednostki, przyznajcie się, co czujecie, gdy wkładacie swoje obrzydliwe, podłużne organy do wtyczek kontaktowych kobiet? Jakie to uczucie? W sumie to nawet nie chcę wiedzieć. Nienawidzę was. Nienawidzę seksu. Nienawidzę rodzin. Nienawidzę ani konserwatywnego, ani liberalnego podejścia do sprawy seksu. Nie powinien istnieć. A niemowlaków lepiej nie trzymać w mojej obecności. Naprawdę. Niedobrze mi się robi, gdy patrzę na te ziemniaki. I nie, nie jest to młodzieńcy bunt. Gdy miałam naście lat, seks mnie nie interesował. Ta zaraza nie powinna istnieć. Chcę, żeby nie istniał. I żaden psycholog ani seksuolog nic tu nie pomogą, a 100 zł wezmą za godzinę.

Odnośnik do komentarza

Ja uwam, że autorka ma poważne zaburzenia. Czytałam jej wątki sprzed paru tygodni.
Dzieje się w niej coś złego.
Ma skrzywiony obraz świata.
Ktoś ją w jakiś sposób skrzywdził.
Coś nietak poszło w wychowaniu.
Ewentualnie, ma ona fizycznie chory organizm i poprostu trzeba zoperować jej Mózg by wszystko poprzestawiać.

Kreatorko, zapytałaś o to, czemu ludzie uprawiają seks. Dlatego, ponieważ jest to coś, na co czeka się całe życie. To jest szczęście, które wynika z miłości, a przynajmniej powinno.

Odnośnik do komentarza

A czy Ty wogóle kogoś ze swojego otoczenia lubisz? Masz jakieś życzliwe podejście do kogoś ze znajomych, rodziny.?Zależy Ci na czyimś zdaniu, starasz się komuś bezinteresownie pomóc, martwisz się, że komuś nie idzie i starasz się go pocieszyć, pomóc mu jakoś?

Jesteś zachwycona swoim intelektem, ale ten intelekt powinien Ci służyć nie tylko do tego, że umiesz pojąć jakiś trudny problem na uczelni lub lekko idą Ci egzaminy. Intelekt też powinien służyć człowiekowi do rozgryzienia swojego życia emocjonalnego. A Twoje emocje, przynajmniej te, o których Ty piszesz są tylko negatywne. Kogoś nienawidzisz, ktoś lub coś budzi w Tobie obrzydzenie. Wygląda jakby ludzie Cię otaczający byli Ci obojetni lub budzili w Tobie odruchy nieprzyjemne. Czyli można powiedzieć, że nie lubisz ludzi. Może ich nie lubisz, bo i siebie nie umiesz lubić. Owszem jesteś dla siebie pępkiem świata, ale takim jakims negatywnym. Może naucz się być dla siebie dobra, czasem pobłażliwa, rozumiejąca swoje niedoskonałości, wierząca,  że jak popracujesz to coś dobrego wyniknie z Twoich niesympatycznych emocji. Może wtedy będziesz miała większe szanse u ludzi a oni u Ciebie?

Malutkie dzieci, takie co dopiero przyszły na świat są wręcz brzydkie, potrzeba okolo m-ca czasu, aby troszkę nabrały ciałka i zrobily się słodkimi niemowlaczakami jak chcą jedni i przewodem pokarmowym jak chcą inni.

Nieczęsto matka, która urodzi dziecko zachwyca się nim, najczęsciej jest bardzo zmęczona, zbolała, czasem przestraszona i martwiąca się czy da sobie ze wszystkim radę. Przecież istnieje zjawisko depresji poporodowej. Niemniej jednak kobietami w tym czasie rządzą hormony, które mówią im,że to świeżo urodzone dziecko jest jej częscią, na dokladkę bezbronna istotą. Dlatego jakimś cudem ta zbolała istota po porodzie jakoś mało martwi sie o sibie tylko o to maleństwo, które właśnie powiła. W jakiś sposób SWOJE dziecko traktuje jak część siebie samej.

Jak masz ręke swoją własną od dwudziestu lat to choć wiesz,że koleżanka ma może smuklejszą dłoń z wąskimi palcami i migdałowymi paznokciami to nie przychodzi Ci do głowy buntować się przeciw swojej ręce, bo wiesz,że jej gibkość Ci służy. Nie buntujesz sie przeciw swojemu dziecku, bo po prostu jest twoje, jest krwią z Twojej krwi i kością z Twojej kości.

Z czasem, niektóre mamy, mogą mieć problem z uznaniem,że dziecko to jednak inna , odrębna istota, ale tu znów natura tak to urządzila ,że już od pierwszych dni to maleństwo pokazuje ,że jest kimś, innym , odrębnym człowieczkiem i tak od pierwszych dni uczą się siębie nawzajem, mama dziecka a dziecko mamy.
Podziwiasz swój intelekt , ale jakie to fajne uczucie zapoznawać się z intelektem swojego dziecka , podziwiać jego przenikliwość umysłu- zapewniam,że to jest bardzo ciekawa intelektualna przygoda.

Mówisz,że nie wszystkie mlode kobiety muszą mieć maLe dzieci. Prawda, tym bardziej,że jak na razie nie widać abyś miała mu coś ciekawego do zaoferowania, jak tak bardzo otaczającego Cię świata nie lubisz- miałabyś mu sprzedawać swoje niechęci i obrzydzenia? Po cóż?

Patrzysz bardzo niechętnie na zaobrączkowanych. Nie żyjemy w bardzo dawnych czasach kiedy obrączka mówiła,że jest pewnie jakieś życie seksualne a jej brak może sugerować brak aktywności seksualnej. Dziś czy zaobrączkowany czy nie. może być aktywny seksualnie- czyżbym powiększała w ten sposób krąg osób Ci nienawistnych?

Odnośnik do komentarza
Gość TakaJakas7

Tak jak podejrzewałam te zaburzenie ma jakąś przyczynę. Czyli to po prostu zostało wyniesione z domu. Matka a być może jeszcze ktoś inny wpoił autorce że to jest coś złego i teraz to się ciągnie. A autorka dodatkowo jeszcze się nakręca i nakręca a to nie pomaga. Żeby sobie pomóc musi przede wszystkim zmienić nawyki myślowe. Jeśli one sie nie zmienią to żaden psycholog, terapeuta czy psychiatra nie pomogą. Bo gdyby autorka się z tym pogodziła to by nie pisała o tym ciągle. Kreatorko za bardzo się na tym skupiasz. I moje zdanie jest niezmienne. Jeśli temat jest prawdziwy a nie specjalnie nakręcany to po prostu powinnaś zmienić myślenie. Bo tylko Ty jesteś w stanie tak naprawdę sobie pomóc. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...