Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Brak zdolności empatycznych u kobiety


Gość Kreator

Rekomendowane odpowiedzi

A nie jest trochę tak, że ... jakby to ująć w słowa: chcesz taka być? Tj. Interesujesz się psychologią, psychopatologią, psychopatią, skrzywieniami, złem, brakiem uczuć wyższych etc i może Ci to troszkę imponuje? Pytam, bo zastanawiam się, jak to się stało, że umiesz tak dobrze określić swoją osobowość, mieć taki dobry "wgląd" w te problemy... przecież klasyczny "socjopata" nie dostrzega swoich problemów w ten sposób. Wprawdzie codziennie odgrywa rolę i udaje uczucia, ale nie do końca zdaje sobie sprawę ze swojej "inności". Z drugiej strony, to co piszesz o związkach, życiu, matce – brzmi trochę niepokojąco. Zwłaszcza ta sprzeczność sądów.. jest niepokojąca. Psychiatra powinien dobrze wyjaśnić, skąd się to wzięło i czego jest objawem. Mi się osobiście tak "na oko" wydaje, że ktoś wyżej nade mną trafił w sedno: masz empatię, masz uczucia, potrzeby – ale przez wpojone schematy, masz to "zamrożone". Od siebie mogę tylko dodać, że nie warto całe życie oglądać się na matkę, siostrę, tatusia, bliskich... a jeszcze mniej warto, wszyskie własne niepowodzenia na tą matkę zwalać. Teraz jesteś dorosła, możesz być samodzielna, mieć własne poglądy i plany na życie. Dzieciństwo się skończyło, masz prawo mieć fantazje. Masz prawo robić błędy, cieszyć się życiem, smucić, nawet wbijać paznokcie w ukochanego :) – ale zwalać na matkę winę za wszystkie niepowodzenia – prawa nie masz. Jesteś przecież odrębną jednostką... dorosłą. Ps. Jeszcze raz podkreslę to, o czym piszą też inni wyżej – sprzeczność sądów w tym poście daje dużo do myślenia i nie ignoruj tego. Ja bym skonsultowała z dobrym psychiatrą raz jeszcze.

Odnośnik do komentarza

~Kreator
A za co mnie można lubić? A od seksu wolę się trzymać z daleka, dożywotnio, zresztą idzie mi na 25. rok życia, w wieku 25 lat rozpoczynać życie seksualne to już jest żałosne. Im mam więcej lat, tym jest gorzej. Trudno, jestem na swój sposób wykastrowana. Chciałabym tylko wyjść z chłopakiem na spacer, potrzymać się chwilę za rękę i przytulić do niego. Jak zakochani nastolatkowie, żebym miała co wspominać na starość. Tylko tyle i aż tyle.

Ja współżycie rozpoczęłam w wieku 28 r.ż (wcześniej nie chciałam choć byłam w związkach i powodzenie miałam) i wcale nie uważam, że to późno. Jakbym poczekała ze 2,3 lata to zrobiłabym to z tym właściwym ... , pośpieszyłam się myśląc o pierwszym , że to ten.
Żałuję natomiast że w tym czasie byłam wiecznie zakochana i niewytrwała. Zaniedbywałam naukę, ćwiczenia, brałam dziekanki; studiowałam z 15 lat (chociaż byłam bardzo zdolna)... Teraz byłabym już profesorem a jestem daleko w d..... Także są dobre strony Twojego podejścia. Chociaż odtąd powoli możesz otwierać się na związek, skoro masz świadomość, że postawa Twojej mamy jest "nienormalna". Tnij pępowinę i bądź szczęśliwa. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Nie twierdzę, że moi rodzice są wszystkiemu winni, ale teraz, z perspektywy czasu, widzę, że zachowania, które w dzieciństwie, nastoletniości, wydawały mi się "normalne", były w rzeczywistości nienormalne i w innych domach tak nie jest. Moje wychowanie nie było wychowanie, lecz "tresurą", rodzice tresowali mnie jak zwierzątko, nie było akceptacji, życzliwości, tylko kara-nagroda. Ja jako dziecko czy nastolatka coś tam czułam, że coś jest nie tak, ale tłumaczyłam sobie, że przecież mamy pieniądze, rodzice pracują, nie rozwiedli się, więc jest wszystko dobrze. Nie, nie było i nie jest. Moja matka ma mentalność wiecznej dziewczynki, uważa, że wszystko jej wolno (bo jest matką, ma wyższe wykształcenie i dlatego należy jej się więcej niż innym ludziom), ona może ludzi pouczać, krytykować i ustawiać resztę rodziny. A ojciec jest czasami fajny, ale wtedy, gdy jest przy niej, zachowuje się zupełnie inaczej.

Odnośnik do komentarza

Wychowanie polega na tym, że wpaja się dziecku pewne wzorce, które kodują się w podświadomości.
Jak rodzice mają silną osobowość, to dziecku trudniej jest samodzielnie myśleć, podporządkowuje się im.
Jednak wychowanie to nie jest coś, co musimy akceptować. MOŻEMY TO ZMIENIĆ.
Możemy sami nauczyć się nowych wzorców myślenia, możemy "stworzyć" się na nowo.
Wymaga to jednak dużej pracy nad sobą.
Przez te wszystkie lata powtarzałaś sobie, że... itd...
Więc teraz też wiele, wiele razy musisz sobie powtórzyć, że jesteś normalną, zdrową kobietą. Że zasługujesz na normalne relacje z mężczyzną, że seks z ukochanym, jest czymś dobrym i przyjemnym.
A także że wybaczasz matce - to też jest ważne.
Ja pisałam, bo ta forma najlepiej mi odpowiadała.
Pisałam, czując początkowo ogromny sprzeciw, ale nie poddałam się.
Pisałam i pisałam, aż wreszcie moja podświadomość to zaakceptowała, nauczyłam się nowych wzorców myślenia.

Ty też tak możesz zrobić. Odciąć wreszcie pępowinę i żyć swoim własnym życiem.

Odnośnik do komentarza

Nie przekonuje mnie to. Przeżywam konflikt wewnętrzny. Z jednej strony chcę wolności, niezależności, a z drugiej strony brakuje mi ojca, ale takiego życzliwego, takiego ojca bez żadnej partnerki. I nie, nie jestem taka, jak inne kobiety. Jestem wyjątkiem. I nie chodzi o to, że trzymam się od seksu z daleka, bo mi matka zabraniała. Denerwuje mnie tłumaczenie wszystkiego traumami z dzieciństwa, albo "że matka była niedobra". Ja naprawdę jestem osobą aseksualną. To nie jest tak, że osoby aseksualne nike tworzą związków, nie zakochują się. Poczytajcie więcej na ten temat. Niektórzy są samotnikami, ale niektórzy biorą śluby, żyją w związkach. Mogą nawet uprawiać seks. Aseksualizm to nie jest awersja seksualna albo abstynencja. Nie należy mylić tych pojęć.

Odnośnik do komentarza

Hej,
Skoro wszystko wiesz, jesteś taka mądra, inna, wyjątkowa ; a inni nie wiedzą, są niedouczeni, nie rozumieją Cię, są zwyczajni i przeciętni... to czemu tutaj szukasz porad?
Powiem Ci, że tylko Tobie się wydaje, że jesteś OKAZEM, a w rzeczywistości jest mnóstwo osób podobnych, podobnie myślących i odczuwających; równie zdolnych i równie wyjątkowych, na tym forum również. Taka jest prawda. Nie zauważasz tego, bo widzisz tylko koniec własnego nosa. Nikt nie poświęcał Ci potrzebnej uwagi , to sama ją sobie dałaś, zapatrzyłaś w siebie i zbudowałaś wokół swej osoby mur-substytut poczucia bezpieczeństwa. Jeśli ktoś próbuje go przeskoczyć, tzn. okazać Ci zrozumienie, pokazać cudowny świat który istnieje poza Twoją utopią; to bombardujesz go działami zarozumialstwa i nawykowego poczucia wyższości. Boisz się stanąć prawdzie w oczy i utracić zaburzony obraz samej siebie i rzeczywistości - bo to jedyne czego jesteś w życiu pewna, jedyne bezpieczne coś co masz...
Skoro więc wszystko wiesz...., to odpowiedzi na jakie pytania tu poszukujesz tak na prawdę ??

Odnośnik do komentarza

wiecie co? to nie jest takie proste., jak ktoś ma jakiekolwiek zaburzenia, czy to depresja, czy dda, ddd... to naprawdę wszystko jest poprzestawiane. jej jest ciężko, bo przeżywa konflikt wewnętrzny. na dobrą sprawę, takiego czegoś w praktyce nie da się wyleczyć. ale można zdać sobie z tego sprawę i to łagodzić, i być może wkońcu jakimś cudem to nawet i się wyleczy.

Odnośnik do komentarza

Ja na przykład nigdy na dwór nie wychodziłam, oprócz towarzystwa rodziców. Do 20 r. życia, kiedy to spakowałam walizki i powiedziałam, że odchodzę. Moja matka mi mówiła, że "chodzenie po dworze w dzisiejszych czasach stało się symbolem awansu społecznego. Po dworze chodzą tylko niziny społeczne." Ja słuchałam rodziców, ale w środku się we mnie gotowało. Jeździliśmy ciągle za granicę na wycieczki, początkowo były fajne, bo byłam dzieckiem, ale później, tak gdzieś w wieku 14-15 lat, zaczęły mi przeszkadzać, chciałam jechać na wyjazd ze szkoły z uczniami i pod opieką mojego ulubionego nauczyciela. A matka mi na to, że "nie pojedziesz, bo sobie nie poradzisz. Będziesz płakać i po dwóch dniach zadzwonisz do nas, żeby cię zabrać." I tak było od pojawienia się na świecie (nie urodziłam się, tylko mnie wyciągnięto, przez cesarskie cięcie) aż do 20. r. życia. Najgorsza była to izolacja. Rodzice nie mieli żadnych kolegów, nawet po fachu, bo "dla nas najważniejsza jest rodzina, wszystko robimy dla rodziny." Paranoja.

Odnośnik do komentarza

". Denerwuje mnie tłumaczenie wszystkiego traumami z dzieciństwa, albo "że matka była niedobra".-napisałaś
A chwilę po tym
"Moja matka mi mówiła, że "chodzenie po dworze w dzisiejszych czasach stało się symbolem awansu społecznego. Po dworze chodzą tylko niziny społeczne." -itp.

Ciągle nie odcięłaś pępowiny, ciągle o niej wspominasz, widać, że jest to twój najważniejszy problem. I denerwuje cię, że to zauważamy?
Jesteś już dorosła i czas, byś zaczęła nowe życie. Wyprowadzka to był pierwszy, duży krok. Ale trzeba postawić ten drugi, czyli poukładać sobie wszystko w głowie.
Na razie widać, że jesteś sobą zachwycona i to mimo że sama widzisz, że jesteś mocno skrzywiona i pogubiona. Ale jakoś ci to imponuje.

Odnośnik do komentarza

~ridge
wiecie co? to nie jest takie proste., jak ktoś ma jakiekolwiek zaburzenia, czy to depresja, czy dda, ddd... to naprawdę wszystko jest poprzestawiane. jej jest ciężko, bo przeżywa konflikt wewnętrzny. na dobrą sprawę, takiego czegoś w praktyce nie da się wyleczyć. ale można zdać sobie z tego sprawę i to łagodzić, i być może wkońcu jakimś cudem to nawet i się wyleczy.

Tak ridge, potrafisz być kochana :-)
te sprzeczności są w tej sytuacji rzeczą normalną a przemądrzałość tylko pozorna.
nie podłamuj się autorko, i tak na plus że na studiach sobie radzisz i otoczenie Cię docenia i lubi,
nic nie ponaglaj, sama wiesz ze ludzie spotykają się tez i bez seksu, a co będzie to czas pokaże:)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...