Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Myśli samobójcze, poczucie bezsilności, otępienie


Gość hopeless7

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Zawsze byłam osobą nieśmiałą, skrytą i nieufną. Już od kilku lat jestem pełnoletnia i wciąż nie potrafię przezwyciężyć tej przeszkody. Mam wrażenie, że w większym gronie nieznanych mi osób nie powinnam się odzywać – po prostu nie wiem o czym mogłabym z tymi osobami rozmawiać, bo ich nie znam. Wolę się przysłuchiwać, ale jednak ludzie mają wtedy wrażenie, że jestem znudzona, a tak wcale nie jest – chciałabym się przyłączyć, ale mam wrażenie, że każda rzecz, którą powiem jest zbędna, albo głupia. Od kiedy pamiętam mam problemy z komunikacją i wiem, że w dzisiejszych czasach jest to cecha, która nie jest pożądana. Ale nie o tym miałam mówić, choć to wszystko jest po części związane z moim dzisiejszym stanem psychicznym.
Przez moją nieśmiałość w gimnazjum rówieśnicy dręczyli mnie psychicznie i moja już niska samoocena jeszcze bardziej spadła, w szczególności, że nie jestem osobą ładną, powiedziałabym raczej przeciętną z wyglądu. Gdy ostatnie osoby w klasie, które były dla mnie wsparciem, odwróciły się ode mnie, bo nie chciały być ofiarami szykan, coraz częściej zaczęłam zastanawiać się nad odebraniem sobie życia – wiedziałam, że raczej nikt nie będzie za mną tęsknił, a ja odczuję ulgę. Rok szkolny minął, ja zdołałam przenieść się do innej klasy, ale jednak te uczucia przygnębienia, samotności i myśli samobójcze nie ustępowały – wręcz przeciwnie wzmacniały się. Wtedy zaczęłam planować moją pierwszą próbę samobójczą. Zaczęłam kupować leki przeciwbólowe, byłam cierpliwa, podebrałam również kilka tabletek z domowej apteczki, ale w takich ilościach, że raczej nikt nie zwróciłby uwagi że cokolwiek zostało stamtąd zabrane. Gdy już nadszedł „ten dzień”, symulowałam chorobę żeby zostać w domu – wiedziałam też, że wtedy nikt nie będzie mnie próbował dobudzić, bo zazwyczaj jak jestem chora to śpię bardzo dużo. Jednak ta próba zakończyła się fiaskiem – wzięłam dość dużo tabletek, jednak obudziłam się prawdopodobnie następnego dnia w swoim łóżku jedynie z rozstrojem żołądka. Od tamtej pory wciąż mam z tym problemy, jednak nigdy nikomu się nie przyznałam co tak naprawdę zrobiłam – tak jak podejrzewałam, nikt nie zwrócił na to uwagi, trochę czasu minęło, jednak zmiana środowiska trochę pomogła, chociaż mam wrażenie, że już nigdy nie wróciłam w pełni do stanu sprzed wczesnych lat. Od tamtej pory jestem melancholikiem, myślę pesymistycznie, widzę cały świat jakby w czerni i bieli. Są okresy „lepsze”, ale te „gorsze” zdarzają się coraz częściej.
Wiele lat minęło od gimnazjum i miałam za sobą jedyną próbę samobójczą, więc ten wynik nie był całkiem zły. Jednak nastąpił nawrót tej bezsilności i czarnych myśli na dobre, gdy podjęłam się studiowania. Jestem ambitną osobą i nie chciałam pójść na łatwiznę, ale teraz widzę, że moje ambicje mnie przerosły. Studia nie są tym, co wydawało się być. Ponadto, na moim kierunku po pierwszym semestrze odpadło 60% studiujących, w tym moi znajomi, którzy naprawdę byli dla mnie dużym oparciem, ponadto radzili sobie całkiem nieźle, wszystkie nagle odeszli i ja znów zostałam sama… Odnalazłam się w tej sytuacji, ale od tamtej pory czuję, że to nie jest i nie będzie już nigdy to samo. Nie miałam już motywacji do nauki, bo to właśnie oni mnie jeszcze potrafili zachęcić do chodzenia na zajęcia, gdy kierunek okazał się jednym wielkim nieporozumieniem, ale po tym przestało mi zależeć na tym wszystkim, nie miałam głowy do nauki, opuszczałam zajęcia. Wszystko straciło sens. Wiem, to głupota, ale nareszcie udało mi się odnaleźć osoby, które mnie rozumiały i dzieliły wspólne zainteresowania i nawet to zostało mi odebrane. Czułam się winna z tego powodu, bo wiedziałam, że wielu było bardziej utalentowanych niż ja i uważałam, że nie zasługuję na to, żeby tam dalej być. Uczucie samotności, pustki, odrętwienia zaczęło się ponownie. Chciałam zrezygnować ze studiów, ale brak planu awaryjnego oraz brak akceptacji rodziców z tej strony odwiódł mnie od tego. Stwierdziłam, że spróbuję od nowa, miałam kilka braków, ale szybko udało mi się je nadrobić, ale zauważyłam, że więcej się stresowałam, stałam się bardziej spięta i zgorzkniała. Przez sesją egzaminacyjną wymiotowałam, stale bolał mnie brzuch i kręgosłup, coraz bardziej budowałam swoją skorupę. Na szczęście zdałam wszystkie egzaminy w pierwszym terminie, ale stres przed studiami pozostał.
Dzisiaj zaczął się drugi tydzień studiów, a ja z dnia na dzień mam coraz większy problem żeby wstać z łóżka. Czuję, że popełniłam błąd nie rezygnując z kierunku, bo wiedziałam, że w tym roku tylko moje objawy się nasilą, wcale się nie myliłam. Zaczęłam odczuwać taki smutek, że aż wprawia mnie w odrętwienie. Nie mam siły nic robić, nie potrafię się na niczym skupić, coraz częściej myślę o nożu, który leży w szufladzie w kuchni i wyobrażam sobie jak podcinam swoje żyły, albo wbijam nóż w serce i kończę ten wręcz żałosny żywot. Od kilku miesięcy nie sypiam dobrze – chodzę spać bardzo późno i budzę się wcześnie, kilka razy uda mi się pospać dłużej, jednak zawsze jestem niewyspana i nie mam na nic siły cały dzień. Od kilku miesięcy mam również problem z wysławianiem się – ciągle tracę wątek, mam problem z ułożeniem zdań, czuję się jakbym cofała się w rozwoju, co jeszcze bardziej powoduje zaniżenie mojej samooceny. Nigdy nie miałam chłopaka, nigdy nie byłam naprawdę zakochana. Miałam kilka zauroczeń, ale nigdy nie było to nic poważnego. Przez studia nie mam czasu nigdzie wychodzić, nie poznałam więc nikogo, komu mogłabym się zwierzyć z moich rozterek i problemów. Poza tym wątpię, że tak rozwlekła historia by kogokolwiek zainteresowała, boję się powiedzieć o tym komukolwiek, bo obawiam się że utracę tę garstkę znajomych, których posiadam. Jednak ostatnio unikam kontaktu z nimi i zamykam się w sobie coraz bardziej, całymi dniami mogłabym leżeć w łóżku i nic nie robić. Dzisiaj gdy siedziałam u mojej nagle dopadła mnie chandra, nagle poczułam się bardzo osłabiona, jak wstałam moje ręce zaczęły się trząść gdy tylko podniosłam się z fotela. Na początku nie wiedziałam co się ze mną dzieje, ale po czasie uświadomiłam sobie, że jestem po prostu przygnębiona tak bardzo, że czuję takie osłabienie, mogłabym siedzieć w tym fotelu godzinami, dniami, ale moja koleżanka zorientowała się nagłą zmianą mojego nastroju, więc zamiast jej wytłumaczyć o co chodzi wymyśliłam pierwszą lepszą wymówkę i zamknęłam się w swoim pokoju. Teraz siedzę i zastanawiam się jak dalej to wszystko się potoczy – stres związany ze studiami nie minie, moje ambicje nie opadną, oczekiwania rodziców nie zmaleją. Czuję się jakbym była w potrzasku. Nie wiem do kogo się zwrócić, co mam zrobić, boję się, że jak ktoś dowie się o rzeczach, które kłębią mi się w głowie, odwróci się ode mnie albo wyśle mnie do szpitala. Nie wiem co robić, boję się, że któregoś dnia w końcu zdobędę się ponownie na odwagę i skończę ze swoim dość żałosnym życiem. Kilka osób może by się przejęło, ale wszyscy daliby sobie beze mnie radę, po jakimś czasie zaczęliby żyć znów swoim życiem, a ja zaznałabym nareszcie spokoju. Chciałabym sobie pomóc, ale nie widzę innego sposobu niż samobójstwo. Niestety na prywatne sesje u psychologa/psychiatry mnie nie stać, a nie chcę prosić o to moich rodziców, bo wiem, że oni nie wezmą tego na poważnie niestety i raczej będą chcieli abym sama sobie poradziła z własnymi problemami.
Bardzo przepraszam za dość długą, chaotyczną wypowiedź, ale naprawdę nie potrafię w obecnym stanie napisać czegoś lepszego, jedynie chwytam się każdej myśli, która wpadnie mi do głowy.

Odnośnik do komentarza

Obecne trudności, które masz (kłopoty ze snem, obniżony nastrój), wskazują na objawy zaburzeń depresyjnych i z tym dobrze byłoby zgłosić się do lekarza psychiatry. Na wizytę można się umówić w ramach NFZ. Leki przeciwdepresyjne bywają bardzo pomocne, nie uzależniają i rzadko mają efekty uboczne Jeśli chodzi i kłopoty w relacjach z innymi, zważywszy że utrzymują się od dawna, to wskazuje to na trudności w obszarze cech osobowości. Osobowość leczy się za pomocą psychoterapii. Czasem zdarza się że niektóre ośrodki świadczą tego typu usługi w ramach NFZ. Najlepiej w tej sprawie zgłosić się do Dziennego Oddziału Psychiatrycznego. Na pewno znajduje się jakiś w Twojej okolicy. Nie jest to oddział zamknięty więc nie musisz się martwić że ktoś Cię zamknie w szpitalu.
PozdrawiamTekst linka

monthly_2016_10/mysli-samobojcze-poczucie-bezsilnosci-otepienie_4188.jpg

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...