Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

mamisynek


Gość hoj

Rekomendowane odpowiedzi

Mój 33letni facet powiedział mi że matka jest dla niego najważniejsza. Gdy tylko jest w potrzebie nawet błahej jest przy niej w mgnieniu oka nie licząc się ze mną i zostawia mnie samą. Poranki wyglądają w ten sposób że mój facet wstaje i idzie do sypialni matki i rozmawiają , gdy ona wraca z pracy wychodzi z naszego łóżka i idzie zrobić jej kolacje. Czy to normalne? Dostaję na głowę!

Odnośnik do komentarza

Prowadzą wspólnie bar , tylko że nie dzielą się zyskami, ona trzyma całą kasę. Czasami daje mu wypłatę, czy jakieś pieniądze jak potrzebuje przez to staje się od niej zależny. Wyjazdy czy inne rzeczy musimy z nią konsultować bo nie mają ustalonych godzin pracy. Kiedy się wprowadzałam pytałam go jak będzie wyglądać sprawa z rachunkami , zakupami mówi że On za nic nie płaci zakupów też nie robi wszystkim zajmuje się jego mama. Wspólnie planują remonty domu , kupno mebli itd a ja jestem z boku tego wszystkiego mam wrażenie że jemu jest tak wygodnie , ona ma swojego jedynaka przy sobie on jako facet nie musi się zbytnio wysilać, mamę która za wszystko płaci ma , pobzykać też ma co - jednym słowem sielankowe życie. Tylko ja bym chciała móc na nim polegać, wiedzieć że jestem kobietą z którą chce spędzić życie. On niczego nie planuje , nawet nie myśli o ustatkowaniu się chociaż w jakimś stopniu ... Rozumiem że jeśli prowadzą działalność to musza być w stałym kontakcie , ale ich relacje są przesadzone. Jaki normalny facet leci od rana do matki pokoju , leci do niej jak wraca z pracy, dzwoni do niej z każdą rzeczą 10 razy dziennie , o wszystkim rozmawiają no na miłość boską - to nie jest 15 - latek. Na dzień kobiet ona dostała bukiet kwiatów a ja dostałam kaktusy, na święta kupił mi jakąś bizuterie a jej perfumy i koronkową bieliznę - która przymierzyła żeby pokazać się synusiowi wyginajac sie pytała jak wygląda? Czy ja jestem jakaś staroświecka? Bo moim zdaniem oni mają coś nie po kolei w glowie

Odnośnik do komentarza

Chyba pora się rozstać, jak Ci to nie odpowiada, bo za wiele nie zmienisz.
Rano idzie do pokoju matki i zawsze Ci powie, że omawiają strategię zakupów, grafik personelu, uwagi czy ktoś z personelu ich nie okrada, problem z namolnym klientem itp. itd.
Jak mama wraca z pracy to odgrzewa jej posiłek, bo zawsze tak było, wykonuje tą samą pracę i ma zrozumienie dla jej zmęczenia.
Zyskami nie muszą się dzielić, bo ma wikt i opierunek i kasę wtedy gdy jej potrzebuje. Rozumiem, że Ty też nie dokladasz się do utrzymania domu, czyli ma też utrzymanie dla swojej kobiety.
Na dzień kobiet dostałaś kaktusy, bo uznał,że je lubisz a może chciał zapoczątkować Waszą nową kolekcję?
Biżuteria to też fajny prezent- obydwie dostałyście wybierane z myślą o Was prezenty- czyli czego się tu czepiać.

Ogólnie nie jest żle. Jednak jeśli Cię to uwiera ,to pora iść już sobie, bo chyba nic nie przeforsujesz- on ma już 33 lata i taki układ pracy z której jest niebiedny i zazębiania się relacji rodzinno biznesowych z mamą mu nie przeszkadza, a wręcz sobie to bardzo ceni. Cały ten bar kiedyś po niej odziedziczy, więc się nie martwi. Pewnie dlatego jeszcze 33 letni facet jest wolny, bo niejedna dziewczyna może próbowala nadwyrężyć tę relację mama-syn i nie dała rady.
Trzeba to zaakceptować lub sobie pójść od nich.

Odnośnik do komentarza

Mówiąc po staroświecku "O tempora, o mores... o qwa".

Z własnej autopsji w odwrotnym i bardziej hardcorowym wydaniu powiem, że nawet rzucając się z motyką na księżyc totalnie nic w tej sprawie nie zrobisz. Tym bardziej jeśli On sam nie chce tego stanu rzeczy zmienić, bo tak mu jest o zgrozo wygodnie. Zapewniam Cię, że nawet ślub tego nie zmieni, a jedynie doleje oliwy do ognia. A mówię Ci to jako rozwodnik z tego typu relacji związkowej.

Paradoksem jest tutaj fakt, że im bardziej będziesz ingerować w tą Ich relację, to 2 krotnie bardziej będziesz spychana na szary koniec nie tyle swojej obecności w tej rodzinie, co za potoczny margines we wszystkim.
Zauważ, że sama potwierdzasz tą regułę w swoich wypowiedziach

Tylko ja bym chciała móc na nim polegać, wiedzieć że jestem kobietą z którą chce spędzić życie. On niczego nie planuje , nawet nie myśli o ustatkowaniu się chociaż w jakimś stopniu

A więc właśnie i tutaj dochodzimy do sedna sprawy, związek dwojga ludzi, to partnerstwo, czyli bycie dla siebie na wzajem wsparciem, oparciem i pomocą. A co Ty masz z tego? Dla Niego jesteś bez urazy mówiąc meblem, którym się zainteresuje, gdy już nie ma pomysłu na nic innego, by się zająć, albo ma ochotę na seks.
Masz bardzo patową i tragiczną sytuację, bo za każdym razem jesteś przegrana. Stając w szranki z partnerem na pewno masz na pieńku z matką i zasada ta się odwraca w identyczny sposób, gdy tylko zmienimy Tobie partnerów na ringu.
Tu masz coś, co pokaże Ci Ciebie i Waszą relację z innej perspektywy, zobaczysz siebie i Was nie tyle z boku, co widzianą innymi oczyma. A między słowami znajdziesz odpowiedź co robić.
http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=14436
wywiad ze szczegółowym opisem istoty problemu masz tu


Co chcesz robić z partnerem, który już nic nie chce robić, mając wszystko podane na tacy???
Pierwsze zdanie z wypowiedzi Kikunii55 bym sobie wziął mocno pod rozwagę, bo sam po sobie nie widzę innego sensownego rozwiązania dla Ciebie w tej sytuacji.
Z tej prostej przyczyny - zamiast przy Nim rozkwitać i rozwijać się zawodowo, to będziesz się cofać z prędkością światła. Tematu zaistnienia rodziny z gruntu pomijam, bo dla Niego żoną jest... Jego własna matka.
Czy jesteś staroświecka??? Zdecydowanie nie, a mówię to głównie z własnego doświadczenia. To z całą pewnością Ich relacja, w jaką Ty weszłaś taką jest... I chwała Ci za to, że w porę przejrzałaś na oczy.
Odnośnik do komentarza

Dokładnie masz rację, zamiast przy nim rozkwitać tłamszę się, każdego dnia walczę żeby nie powiedzieć o parę słów za dużo bo wiem że i tak nic tym nie ugram , a co za tym idzie Oni czyli niby mój facet i jego mama mają wszystko i jest im dobrze a ja jestem dodatkiem do ich poukładanego już zycia i duszę się bo nie widzę w tym wszystkim przyszłości a już na pewno nie widzę w nim faceta który będzie mój i będę tego świadoma.
Jestem teraz w rodzinnym domu oczywiście sama bo on nie mógł bo mama coś tam... Kończył pracę o 22 myślałam że zadzwoni - po godzinie zrobiłam to ja - niestety nie dzwonił wcześniej bo jadł z mamą kolacje i wybierali swój nowy zakup czyli rowery- oczywiście się wkurzyłam - i pojechałam trochę "pooddychać "do rodzinnego domu. Przed chwilą dostałam telefon i Oczywiście mój ukochany jest teraz z nią - zadzwonił i wielce rozbawionym donośnym głosem rzekł w jej towarzystwie czy już mi przeszły te moje fochy rozmawialismy 3 minuty - musiał kończyć bo mamie coś z rąk wypada... Najgorsze jest to że on nawet mnie nie słucha i kompletnie bagatelizuje wszystko bo uważa że mam fochy i mam się uspokoić. Zanim go poznałam byłam pełną energii, radości dziewczyną z pasjami i planami oczywiście wiążącymi się z drugą połówką. Teraz jestem kłębkiem nerwów, z brakiem pomysłu na przyszłość. On oczywiście jest pełen wigoru , radości , jest spełniony w 100% i do tego ma wielkie uznanie swojej mamy bo każdą rzecz jaką by nie zrobił robi wspaniale bo S. jest taki przystojny , S. jest taki mądry , S. jest taki zdolny, S. jest taki zabawny.............. S. podaj mi to kochanie, Mama: Jadę po towar- pojadę z Toba mamuś przecież nie będziesz dźwigać - gdzie ja w tym momencie pomagam i układam skrzynki z piwem...

Odnośnik do komentarza

~hoj
Najgorsze jest to że on nawet mnie nie słucha i kompletnie bagatelizuje wszystko bo uważa że mam fochy i mam się uspokoić. Zanim go poznałam byłam pełną energii, radości dziewczyną z pasjami i planami oczywiście wiążącymi się z drugą połówką. Teraz jestem kłębkiem nerwów, z brakiem pomysłu na przyszłość.

Bez cienia wątpliwości jesteś dalej tą dziewczyną pełną wigoru, tylko sytuacja i czas jej trwania sprawił to, jak siebie teraz postrzegasz.
Klasyką toksycznego związku, a takim bez wątpienia jest Wasz układ - toksyczny trójkąt, jest schemat, gdzie wszystko jest ok, tylko "Ty musisz zmienić to, to i to..." i będzie git. Paranoja gatunku, bo To nie z Nim jest problem, a z Tobą. Prawda jest taka, że z Wami jest zupełnie odwrotnie, tylko On tego problemu nie widzi...

Zalecałbym Ci zdecydowanie rozważyć opcję bezpowrotnego rozstania się z Nim, gdzie będziesz musiała przejść przez fazę z jednej strony oskarżeń o zerwanie, a z drugiej cudownych obietnic bez pokrycia, że On się zmienił i teraz Ciebie potrzebuje.
Nic bardziej mylnego, bo paradoksem tutaj jest fakt, że takie osoby jak Jego matka i On żerują na pozytywnych wartościach u innych ludzi, pacyfikując je do zera. Ot wampiry energetyczne, bo tak się też stało z Tobą co potwierdza zacytowany fragment Twojej wypowiedzi.
Z toksycznego związku się ucieka, najważniejsze by wiać nogami do przodu. A o tej toksycznej tematyce sporo jest w moich postach tutaj.

Odnośnik do komentarza

On ma zaplanowaną przyszłość i zabezpieczone życie.
To ty niczego nie masz. Jak się ugniesz i będziesz tam trwała, to może będą cię tolerować, ale wtedy nie buntuj się, bo i tak przegrasz.
Jak chcesz żyć własnym życiem, mieć jakiś wpływ na swoją przyszłość, to nie masz wyboru, powinnaś odejść.
Przemyśl wszystko na spokojnie, popatrz na plusu i minusy tego związku, podejmij decyzje i zrealizuj to.

Jak zrozumiałam, ty też pracujesz w tym barze, więc może byłoby dobrze, gdybyś już teraz poszukała innej pracy. W tej chwili jesteś całkowicie od nich zależna, postaraj się trochę usamodzielnić, mieć własne pieniądze, wtedy łatwiej ci byłoby zacząć nowe życie.- o ile tak zdecydujesz.
Jeśli pozostaniesz to nie szarp się, nie próbuj nic zmieniać, zaakceptuj tą sytuację. Nie masz szans na zmianę, a tylko stracisz zdrowie.

Odnośnik do komentarza

Nie ja tam nie pracuje- tylko czasami pomagam jak mam wolną chwilę lub wolne w pracy. To nie do konca tak że nic nie mam ... pracowałam od 19 roku zycia za granicą a mam 24 odłożyłam sporo , kupiłam auto , wyremontowałam wspólnie z siostrą dom który będzie podzielony na nas dwie. Wiec myślę że i tak jak na ten wiek jestem dość zaradna. Tylko co z tego jak ja sobie on sobie... Dla niego ewidentnie matka jest priorytetem. Rozmawiałam z nim i powiedziałam co mnie boli- on nie widzi problemu - studiuje i jak stwierdził ma wygodnie i sobie chwali bo w kazdej chwili poprosi mamę o wolne i może powiedzieć że idzie się uczyć. Ona płaci mu za studia , daje pieniadze na wakacje , kupuje ciuchy... Musielibyście zobaczyć ich na żywo. Jestem dobrym obserwatorem - gdy coś gotujemy jej podaje jako pierwszej , gdy np nie ma szklanki ona nawet nie musi nic mówić i juz ma ja podaną, jak coś ją boli wpada w przesadna panikę, przytula ją , proponuje masaż... Mówią wiesz odłożyliśmy trochę pieniędzy to może kupimy sobie cos.. Albo jak ja coś robię musi ten mój sprawdzić czy aby na pewno dokladnie zrobilam żeby mama byla zadowolona

Odnośnik do komentarza

Zatrzymajmy się na chwilę przy clou całego Twojego problemu...
Dostałaś już masę wyczerpujących i szczerych do bólu informacji, że z Waszego związku ideału rodem z marzeń każdej kobiety, zupełnie nic nie będzie.
Pytanie, co Ty z tym fantem teraz zrobisz, bo z tego co widzę, to usilnie szukasz recepty, by na pstryknięcie palcami ten facet się odmienił, przeszedł metamorfozę w 100% mężczyznę. A zapewniam Cię że tak się nie stanie i sposobu na to próżno nawet pod ziemią szukać.
Wieki miną, kurz to wszystko spatynuje, a facet jak był dorosłym dzieckiem... takim pozostanie. pozostanie z przysłowiową ręką w nocniku... murowana jest na cito u wielu osób w takiej potłuczonej relacji.

Od wielu lat tak na marginesie zastanawia mnie fakt, jak takie "przyspawane" potoczną pępowiną osoby, odnajdą się w dalszym dorosłym - czy może "dorosłym" - życiu, gdy matka odejdzie z tego świata.
A, że w tej materii mam sporo doświadczenia, to i jest na czym podeprzeć swoje domysły... Nasi dziadowie i skrybowie też się nad tym zastanawiają :)

Nie powiesz mi, że tego chorego układu nie można przerwać i zacząć żyć po ludzku... zdrowo i normalnie, oddychając pełną piersią.
Można, a nawet zdecydowanie trzeba to zrobić dla własnego dobra psychofizycznego. Boli jak każde rozstanie, ale im szybciej to się zrobi, tym lepiej.
Masz doskonały obraz zderzenia dwóch światów - Twojego, gdzie nauczyłaś się samodzielności i Twojego partnera, którego wiecznie trzeba prowadzić za rączkę przez życie, bo sam nie potrafi mówiąc wprost samostanowić o sobie.

Sielankowego małżeństwa z tego NIGDY nie sklecisz, bo to nadal będzie małżeństwo sp. z.o.o., gdzie matka z tylnej kanapy w potocznym maluchu będzie Wami dowodziła i nie ważcie się Jej wysokości w żaden sposób sprzeciwiać.
Skok na bungee z wieży Eiffla masz zagwarantowany za friko, tyle, że bez liny; nie zatrzymasz się 3m nad ziemią, gdy zechcesz będąc na skraju wytrzymania nerwowego z tego wysiąść...

Jak widzisz siebie w tej relacji za 5, 10, 15 lat z dzieckiem na ręku?
Ich będzie dwoje, jedno w metryce jako to nowonarodzone, drugie z metryką dwucyfrową - z 3 lub 4 z przodu. Stracisz w mgnieniu oka rachubę które z Nich to mąż, bo tutaj dziecko będące jeszcze w powijakach, inteligencją prześcignie Twojego partnera o lata świetlne w najprostszych i bardzo banalnych kwestiach w życiu.

Odnośnik do komentarza

~innaaaa
A ja myślę, że łaska was wkreca. I zapewne ma niezły ubaw.

Jeśli nawet, to znajdą się inne postronne osoby, które z tych informacji skorzystają.
O tym temacie, który raczkuje wychodząc obecnie na światło dzienne, to ludzie boją się jeszcze mówić otwarcie i bez ogródek, nawet będąc incognito w sieci.

Odnośnik do komentarza

innaaaa - nie wkręcam a już na pewno nie mam z tego ubawu. Wiem że mój przypadek jest "kosmiczny" i wręcz niewiarygodny ale tak jest.Czuję się trochę lepiej teraz kiedy się tym podzieliłam. Dziękuję za rady.

Drzewo nie smagane wiatrem, rzadko kiedy wyrasta silne i zdrowe.

Powodzenia nam wszystkim.

Odnośnik do komentarza

Twoja sytuacja jest po prostu nie wiarygodna i tyle. Przeczytaj sobie to wszystko co napisałaś najlepiej kilka, albo kilkanaście razy i wyciągnij wnioski. Załóżmy że piszesz prawdę i ta sytuacja dzieje się naprawdę, to odpowiedz sobie na jedno pytanie. Co Ty robisz jeszcze w tym związku ? A najciekawsze jest to, że czytając Twój wątek wydajesz się być naprawdę inteligentną kobietą. Wiec podaj chociaż jedna przyczynę, dla ktorej tkwisz w tym wszystkim. Może ja za mało przeżyłam, ale sytuacja jest dla przeciętnego człowieka trudna do uwierzenia.

Odnośnik do komentarza

Czytałam wielokrotnie... Co ja robię w tym związku? - nie wiem, czekam, bo nie chcę podejmować pochopnych decyzji, bo może mam nadzieję że sytuacja się jakoś poprawi, że może coś się zmieni - może to głupie ale wolę podjąć decyzje że tak powiem stopniowo niż jeb..ć (przepraszam za wyrażenie) wszystko tak z dnia na dzień.

Odnośnik do komentarza

Wierze w to co pisze autorka, poniewaz mimo tego ,ze my jestesmy calkowicie finansowo niezalezni i mieszkamy w swoim mieszkaniu, to relacja mojego partnera z matka jest kosmiczna. Widza sie codziennie, do tego i tak po kilka razy dziennie dzwonia , on podczas minutowej rozmowy pyta ja po 3 -4 razy czy sie dobrze czuje,podczas gdy ja moglabym obok umrzec i by nie zauwazyl. Nigdy jej nie powie,ze nie ma racji, przynosi nam jakies niepotrzebne przedmioty ze swojego domu, "zeby nasz udekorowac" ,pasuje to jak piesc do nosa ,jemu tez sie nie podoba ale nie przyzna ani przede mna ani jej nie powie,widzialam tez jak tulil sie do niej jak 5 letni chlopiec co wygladalo naprawde dziwnie....Ona jak do nas przychodzi to czuje sie jak u siebie,nigdy nie sciagnie butow,niewazne czy pada czy nie-nie szanuje bo przeciez sluzaca posprzata. Dodam,ze on nie robi w domu kompletnie nic, o co sa wojny ,dodatkowo nie umie tez zadnych meskich rzeczy- w tym wymiany i kupna zarowki(po prostu mu sie nie chce,a ona tlumaczy ze jest "nietechniczny"),raz przy niej o tym byla rozmowa to powiedziala ,zebym go doceniala bo ...."jest sympatyczny i ma dobre pomysly". Te jej dobre rady , mnie dobijaja, bo ja nigdy nie mam racji,nawet jak pytala mnie ktora kaczka ktora przygotowala czy z dzis czy z zeszlego tygodnia mi bardziej smakowala,powiedzialam ze z dzis to uslyszalam "nieprawda tamta byla lepsza" , obnosi sie jak to nie je owocow morza i "ekskluzywne " rzeczy typu slimaki itp, ciagle wmusza to we mnie. Czemu nie chcesz jesc krolika/ jelenia / jagnięciny NOWOZELANDZKIEJ?! ale ze synuś nie je polowy rzeczy to jest ok....moglabym ksiazke pisac. Do tego jest strasznym egoista , bo ona go wychowala pod kloszem,ze ma spelniac swoje pasje a wszystko inne jest niewazne.Jestem zalamana, mamy powazny kryzys.

Odnośnik do komentarza
Gość innaaaaa

A jak u was wyglądają sprawy mieszkaniowe ? To wasza wspólna własność czy może teściowa wam kupiła ? Najlepszym rozwiązaniem według mnie jest szczera rozmowa z mężem. Wyrzuć to wszystko z siebie, niech dowie się co myślisz o jego mamusi i jej ślimakach czy jeleniach. Powiedz, że nie chcesz aby aż do tego stopnia ingerowala w wasze życie itp.... chociaż z drugiej strony wygląda na to ze Twój mąż to straszny egoista, całkowicie zależny od mamusi, i to co mamusia powie jest święte. Jeśli rozmowa nie ma sensu, bo nie raz już ten temat pewnie poruszałas, to nie widzę innego wyjścia niż wyprowadzka na jakiś czas przynajmniej. Może wówczas mąż coś zrozumie, i zastanowi się nad tym. Możecie spróbować terapii małżeńskiej, ale musicie chcieć oboje z niej skorzystać, żeby nauczyć się jak wreszcie odciąć pepowine. Mamisynek to pomijając przemocowca chyba najgorszy z gatunków jakie mogą się przytrafić. To sa chore więzi matki z synem i obawiam się, że trzeba miec dużo siły i cierpliwości żeby udało się coś zmienić w tych relacjach. W każdym razie powodzenia życzę i walcz jeśli uważasz ze jest o co. Chociaż może się okazać że będzie to walka z wiatrakami.

Odnośnik do komentarza

Mieszkanie mamy za swoje pieniadze (ja dolozylam mniejsza czesc, ale bylismy na to dogadani) rachunki sa podzielone tez ,takze finansowo ani w zaden inny sposob nikt nie jest od niej uzalezniony. Ona jest zaborcza i chce wiecznie wszystko wiedziec , niemalze co do sekundy. Rozmawialam z nim wielokrotnie, w miare delikatnie a byly tez i krzyki, ze na mnie slimaki i tego typu sprawy nie robia wrazenia i ze ogolnie nie czuje sie dobrze na tych obiadkach , a wrecz przeciwnie jest to dla mnie duzy stres.Tlumaczylam mu tez,ze naprawde sie staram i za kazdym razem kasuje wszelkie wspomnienia i chce sie polubic itp,ale ze niestety jej sie nie da lubic,bo nawet jak raz na 15 obiadow jest milo, to nastepnym razem zostaje "zrzucona na ziemie". Obiecal ,ze bedziemy rzadziej chodzic , no i na szczescie jest rzadziej (bo dochodzilo do nawet 2 -3 razy w tygodniu!!!). Raz nawet jak u nas byla i byla w miare znosna, po jej wyjsciu spytal "chyba nie bylo tak zle?" - to bylam w ciezkim szoku. No ale codzienne dzownienie i przesadna "troska" , jak ja slucham ich rozmow- na szczescie krotkich - to az flaki mi sie wywracaja. Zawsze wiem ze po zakonczonej rozmowie uslysze "mama Cie pozdrawia" ...

Odnośnik do komentarza

Minęło trochę czasu... W tym czasie nic się nie zmieniło a wczorajsza sytuacja mnie zupełnie złamała. Bylismy wczoraj na roczku bratanicy - weszliśmy na temat polityki - miałam odmienne zdanie niż on - co jest niedopuszczalne wsiadł na mnie przy gościach cytuję że jak nie mam kur...wa gównianego pojęcia o polityce to mam się zamknąć po czym poszedł pieszo do domu , prosiłam 3 razy żeby wsiadł do auta gdy go mijaliśmy ale nie szło mu przegadać. Właśnie byłam u niego i jego matki w domu po swoje rzeczy - wiedział że jestem i sie pakuję a nawet się do mnie nie pofatygował bo musiał pomóc mamie bo miała dużo pracy... Boże dlaczego on mnie tak potraktował. Naprawdę byłabym wstanie zrobić dla niego wszystko bo go kocham ...ale wiem tez ze nie mogę pozwolic na takie zachowanie. Zostałam sama ;(

Odnośnik do komentarza
Gość innaaaaaa

Nie ma się co smucić, tylko szampana otwierać :) wiesz ile kobiet nie ma siły i odwagi pogonić takiego delikwenta.
Bardzo dobrze, że się spakowałaś i wyniosłaś. Dziewczyno szkoda życia na kogoś takiego. Niech sobie żyje z tą swoją mamusią. Każda zdrowo myśląca kobieta nie zgodziłaby się na taki układ. Więc głowa do góry, jest piękny czas, wakacje na pewno poznasz kogoś bardziej wartościowego i zasługującego na Ciebie, kto będzie wolała czas spędzać w Twojej sypialni a nie w sypialni swojej mamusi. Ciesz się, że nie byliście małżeństwem ani nie mieliście dzieci, bo to najczęściej komplikuje sprawy. Bardzo dobrze zrobiłaś, że spakowałaś walizki i dałaś sobie spokój z tym człowiekiem.

Odnośnik do komentarza

Minie trochę czasu i jak poczytasz "dokumentację" w tym poście to sama będziesz się śmiala z siebie, że był taki czas ,że w tak chorą relację dalaś sie wkręcić.

Teraz bedzie Ci przykro i żle, ale na szczęście masz swoja połowke domu i zajmiesz się porządkowaniem i strojeniem swojej siedziby.
Gośc był nie wart Twojego zaangażowania i dobrze, że tak niekulturalnie wybuchł. Może tylko szkoda, że tak póżno- sytuacja się natychmiastowo wyklarowała. Nie marz tylko i nie daj sie zbajerowąc, jakby z mama przemysleli, że może jeszcze trzeba Cię troszkę pomęczyć i powychowywać.

Wiesz, że w tej relacji za nic by Cię mieli i jak chowała byś swoje dzieci, jaki model do wzrastania by one mialy?

Stalo sie , popłaczesz troszkę, poużalasz się nad sobą, w końcu stwierdzisz, że "tego kwiatu pol światu" i obetrzesz oczy bedąc gotową iść do przodu. Trzymam kciuki, byś względnie łatwo przeszła etap rozstania, abyś przechorowała to nostalgicznie ale niezbyt boleśnie i dlugo. Abys się otrząsnęła i znów wrócila do pelnego życia. Nie ma kogo żałować i wiesz o tym dobrze. Najbardziej będziesz plakała po wyobrażeniu o Twoim facecie, bo nie po nim samym- on niestety " nie rokował".

Odnośnik do komentarza

~hoj
- wiedział że jestem i sie pakuję a nawet się do mnie nie pofatygował bo musiał pomóc mamie bo miała dużo pracy... Boże dlaczego on mnie tak potraktował. Naprawdę byłabym wstanie zrobić dla niego wszystko bo go kocham ...ale wiem tez ze nie mogę pozwolic na takie zachowanie. Zostałam sama ;(

Tacy ludzie są jak wydmuszki, totalnie puste osobistości po kątem jakichkolwiek prawidłowych form relacji międzyludzkich, a już tym bardziej relacji stricte związkowych.
Ile razy przyjdzie Ci chęć się do Niego odezwać, to nabierz wody w usta i nie wypuszczaj, aż Ci ta chęć nie przejdzie. Zamiast pisać do Niego, to pisz tutaj lub do zeszytu.
Nie jesteś pierwszą i gwarantuję Ci, że nie ostatnią osobą, która się wyrwała z własnej woli z tak skrajnie potłuczonej relacji, bo od kategorii stricte związkowej jest to zupełnie i zarazem kosmicznie odległa druga skrajność.
Po wszystkim, co odkryłaś do dnia dzisiejszego już chyba wiesz, czy kiedykolwiek byłaś przez niego NA PRAWDĘ kochana czy tylko brałaś udział w jakimś psychologicznym eksperymencie mającym na celu wykazanie, jak wiele jesteś w stanie znieść dla iluzji Twojej miłości i jak długo Ciebie można było w bardzo brutalny sposób okłamywać.
I tak jak już wiele razy mówiłem: doszłaś wreszcie do Twojej prywatnej granicy w próbie ratowania czegoś, czego nigdy nie było.

Ile razy zwątpisz, czy dokonałaś dobrego wyboru wyprowadzając się od tego nierozerwalnego tandemu matki z synem, to wracaj i czytaj do upadłego ten Twój autobiograficzny wątek. Na to nie ma lepszego antidotum na dzisiaj, z którego będziesz się śmiała nawet do rozpuku za jakiś czas. To Ci gwarantuję od ręki z własnej autopsji.

Bags, podziwiam... Nie wiem co powiedziec ale z doswiadczenia juz wiem, ze bez sensu jest starac kogos zmienic, otwierac oczy i "ratowac", jesli ta osoba tego nie chce. Moze lepiej zostawic mamusie i corcie sobie, z opisu wychodzi, ze sa siebie warte.

tak ad memoriam z mojego analogicznego i nieco cięższego kalibru w porównaniu do Twojej historii przypadku na pocieszenie dla Ciebie.
Na dzisiaj czujesz się przegrana, to norma, ale paradoksalnie wygrałaś więcej niż Ci się wydaje.
Za jakiś czas wspomnisz te słowa z sentymentem :).
I zapamiętaj jedno: stawiaj w jakiejkolwiek relacji na jakość, nie na ilość :)
A punkt zaczepienia pod fundamenty nowej relacji znajdziesz w moich postach tutaj.

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...