Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Cały czas czuję się jak ktoś obcy.


Gość Burgundowy.Smutek

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Burgundowy.Smutek

Odkąd pamiętam czuję się jak ktoś nienależący do niczego. W rodzinie, w szkole, z ewentualnymi znajomymi, teraz z partnerem. Nienawidzę tego. Stałam się przez to dzika i zamknięta w sobie. Mam ochotę przed wszystkimi uciekać i krzyczeć, żeby mi dali spokój. Jedynie dobrze się czuję przy moim psie. Serio. Jest to jedyna istotka, z którą się czuję dobrze. Wiem, że mnie nie odrzuci, i że zawsze się cieszy tak samo jak jajak go widzę. Ot zwykła, prosta relacja nie podszyta niczym złym. Jestem zmęczona wszytkimi innymi relacjami. Nienawidzę wszystkiego co mnie obecnie otacza. Wszystkiego. Ale zmienie to dopiero po maturze. Czyli niedługo. Ale boję się, że sobie nie poradzę. To całe zarabianie pieniędzy. Gonienie za takim czymś. Ja chcę się tylko zamknąć w domu i odciąć od świata... i jakby co nie mam teraz możliwości pójścia do psychologa, dlatego piszę tu.

Odnośnik do komentarza
Gość Burgundowy.Smutek

Odkąd zaczęłam posiadać większą świadomość i rozglądać się dookoła siebie i rozumieć. Zrozumiałam wtedy, że moje życie tak naprawdę dla nikogo nie jest istotne i liczy się głównie ich życie - rodziny, znajomych. Taki skrajny egoizm. I do dzisiaj tak jest. Jak miałam depresje itd. to nikt nie wiedział jak mi pomóc ale i też wyglądało na to, że nie chciał, bo za dużo roboty. A jak oni mają problemy albo co, to wymagają ode mnie, że rzucę wszystko i ruszę z pomocą. Wkurwia mnie to. Jak ja leżałam na wpół martwa psychicznie to np brat nie przyjeżdżał, siostra nie przychodziła mnie wesprzeć. Rodzice tylko wyrywkowo i było widać, że to sztuczne. Bardziej szczerze się zachowywali, jak mi wyrzucali jak to bardzo przeze mnie cierpią, bo nie chodzę do szkoły, że ocen dobrych nie przyniosę, że jak nie zdam do następnej klasy, to wyląduje na ulicy, że leń jestem, a ja miałam depresję i bałam się ludzi!
I ciągle mam uraz w głowie przez to! Ciągle! Boję się otworzyć przed kimkolwiek. Podporządkowuje moje życie opiniom innych. Obawiam się panicznie, że jak ktoś mnie bliżej pozna, to mnie znienawidzi, albo po prostu odrzuci. Mam dosyć. Nawet zwykłe otwarcie się na czacie przed innymi wytwarza u mnie taki obłęd i stres, że to się w głowie nie mieści. Przed chwilą się otworzyłam na takim czacie. Pochwaliłam się moją sztuką. Reakcja nie była jakaś dziwna. Ktoś nawet pochwalił. Ale mi się coś z postrzeganiem świata od razu zaczęło dziać. Zaczęłam być podstępna i szukać jakiś negatywnych uczuć w stosunku do mnie. ALbo opinii, że jestem dziwna itd. Mam dość. Czuję się jak śmieć. Jak nic nie warte coś.

Odnośnik do komentarza
Gość Burgundowy.Smutek

Tak. Porzuciłam ten wątek na trochę, próbowałam sobie sama poradzić i nawet sytuacja rodzinna niby wyglądała przez chwile normalniej. Ale jak widać chcę wierzyć w coś czego nie ma. Wariuje. Teraz na trochę przyjechała kobieta z dzieckiem brata i wszyscy nagle myślą, że sinimi zaopiekuje, budzą mnie rano, bo trzeba pojechać tu, tam, pooglądać łóżeczka, pochodzić po sklepach, a ja nie śpię w nocy, bo fobia nie pozwala mi się szybko przyzwyczaić do nowyh domowników, za 4 tygodnie matura, a jnie mogę się skupić i mam ochotę uciekać z domu, dodatkowo mówiłam mamie o powracającej depresji, że nie mam siły. Ciągle mam jakieś obsesje, kontakt z drugim człowiekiem mnie aż boli. Wszędzie widzę podsęp albo że ktoś coś ode mnie chce i po prostu ma interes w tym, że się do mnie odzywa, a jak już nie będzie miał to znowu nie będzie potrzeby się tak często odzywać... wykańcza mnie to. A najgorsze, że nikt tego nie zauważa. A dlaczego? Bo tylko ode mnie tak wymagają. Od siebie na wzajem nie. A ja nie chce zaczac marudzic jak kobieta z dzieckiem, no bo to nie ich wina.

Odnośnik do komentarza
Gość DarkRivers

~Burgundowy.Smutek
Odkąd zaczęłam posiadać większą świadomość i rozglądać się dookoła siebie i rozumieć. Zrozumiałam wtedy, że moje życie tak naprawdę dla nikogo nie jest istotne i liczy się głównie ich życie - rodziny, znajomych. Taki skrajny egoizm. I do dzisiaj tak jest. Jak miałam depresje itd. to nikt nie wiedział jak mi pomóc ale i też wyglądało na to, że nie chciał, bo za dużo roboty.

A co na to Twój chłopak?
Nie próbuje Tobie jakoś pomóc?
Czy on w ogóle interesuje się Tobą?
Możesz w ogóle liczyć na jego wsparcie?
Według mnie on właśnie teraz powinien być najbliżej Ciebie starając się przy tym jak tylko najlepiej potrafi podtrzymywać Cię na duchu i sprawiać, że Twoje życie stanie się nieco lepsze. Jeśli jednak jest tak jak piszesz i rzeczywiście nawet on się Tobą nie interesuję to, taki chłopak nie jest wart nawet kopnięcia w tyłek. Osobiście uważam, że powinnaś podjąć jakieś leczenie, ponieważ z tego co się orientuję to, z fobii społecznej się nie wyrasta, a nie leczona choroba z biegiem czasu tylko się pogłębi.

Odnośnik do komentarza

Jesteś w bardzo nerwowym dla siebie okresie, niedlugo matura i stąd może Twoje zawirowania nastroju.

Mówisz, że nikt Tobą się nie przejmuje, no może rodzice,ale w stylu, że to będzie wstyd jak nie będziesz się uczyła. Myślę,że dość ich krzywdzisz, rodzice zazwyczaj bardzo martwią się o swoje dzieci, ale jak piszesz oni są już mocno starsi (60-70 lat) i może Ciebie bardziej Cię irytują niż masz poczucie,że Ciebie rozumieją.

Przyjechal do Was brat z rodziną i masz dużo za złe:
- jest 5 min przed maturą i nie powinnaś nimi się przejmować tylko się uczyć
- nie znosisz nowych konfiguracji osób w swoim otoczeniu ( i to jest jednak dziwne, bo to zazwyczaj młodzi cieszą sie ze zmian, z nowych wrażeń)
- przypominają Ci się wszystkie nawarstwione może słuszne, może nie, pretensje do wszystkich członków rodu.

Gdybyś nie byla taka nerwowa, to pewnie ucieszylabyś się, że masz szansę poznać nowego małego człowieczka, członka Waszego rodu. Poproszono Cię o pomoc w znalezieniu wózeczka dla dzieciaczka, bo jesteś młoda i pewnie ze wszystkich w domu najbardziej znasz topografię miasta i sklepów, bo to przecież w każdym mieście szybko ostatnio się zmienia. Myślę,że jest to normalne w wielopokoleniowej rodzinie, ale odebrałaś, że znów ktoś chce Cię wykorzystać.

"Jak ja leżałam na wpół martwa psychicznie to np brat nie przyjeżdżał, siostra nie przychodziła mnie wesprzeć. " Niestety często jest tak, że depresjom i fobiom, jeśli nas dotykają domownicy nie umieją zaradzić. Dlatego musisz udać się do specjalistow.

Twoi rodzice mieli trudne życie, rozbili swoje pierwotne małżeństwa, mieli dużo dzieci i trzeba było mieć pieniądze na alimenty, na Wasze wychowanie, jakoś trzeba było Was wykarmić, musieli umieć stawić czoło nieżyczliwości otoczenia.
Ty masz w ich oczach utrzymanie i tylko obowiązek nauki, zdania matury- może dlatego nie umieją zrozumieć,że zwykłe, w miarę dostatnie i przeciętne życie Cię tak boli, tak Ci dokucza. Jeśli widzisz,że jest Ci cięzko, to niestety musisz znalesć specjalistów. Tutaj w internecie, ktoś może Cię choć trochę zrozumie, może inny Cię nie zrozumie i rzuci jakimś mało wybrednym komentarzem i może to jeszcze bardziej Cię zaboleć. Piszesz,że mile słowa o Twojej twórczości obracasz, doszukujesz się drugiego dna. Innego dnia mogą być niemile, bo ktoś wstal lewą nogą i pragnie w świat jakiegoś kopa dla rozrywki wyslać.

Albo jesteś tak silna, że przy pomocy np. książek Louise Hay "Ty możesz uzdrowić swoje życie" uporządkujesz swoje myśli o rodzinie, będziesz umiala być otwartą na ludzi, nie uciekać od nich, nie traktować, że wszyscy są wbrew Tobie

Może jednak w drodze do zrozumienia siebie potrzebny jest Ci specjalista i powinnaś go jednak szukać. Jesteś młoda i całe życie przed Tobą, trzeba sobie coś poporządkować jeśli nie daje Ci to żyć. Może weżmiesz się za to po maturze, teraz chwilowo skup się na niej, bo naprawdę już niewiele czasu Ci pozostalo.
Sukcesów życzę.

Odnośnik do komentarza
Gość Burgundowy.Smutek

Tylko te zawirowania nastroju nie trwają od paru dni tylko od 2011 roku. Tak konkretnie. Ale od 2009 już coś zaczęło się ze mną dziać.
Nienawidzę tego co się stało z moim życiem. Wszystkiego się boję. Wszystkiego. Mam iść w tym roku na studia i coraz bardziej sobie uświadamiam to, że przecież na uczelnie, którą chcę iść jest pełno ludzi, których znam z mojego miasta. I, że mogę ich spotkać. Ba. Mogę spotykać codziennie. Nie chcę ich spotykać. Tym bardziej, że strasznie boję się porażki. Boję się, że jak już tam pójdę, to nikogo nie poznam, a jak poznam to nie nawiążę żadnej relacji, no bo przecież nie potrafię!! Czuję się jakbym nie miała żadnej ciągłości. Wszyscy dookoła mnie mają znajomości z dawnych lat, Wspomnienia. Znajomości ze szkoły. Ja nie. Nie mam nic. A każde wspomnienie chcę wyrzucić. Nie zostałam nauczona normalnych relacji, bo nawet ich w domu nie było i wszystko popsułam. Miałam przyjaciółkę od 5 roku życia, to ją opuściłam. Próbowałam nawiązać kontakt i nadal się świetnie rozumiemy, ale ja tak nie potrafię. Ona mieszka już w innym mieście, nie możemy się często spotykać, ona też ma inne zaplecze znajomych(mimo, że nie duże), inne 3 przyjaciółki, też je zostawiłam, jeszcze inne 2, źle się zachowywałam. Jakbym siebie po prostu sabotowała na każdym kroku! I zamiast się uczyć dalej w gimnazjum, to mi się chłopaków zachciało! Zniszczyłam sobie życie, a start miałam taki dobry! Dobrze się uczyłam, uprawiałam sport, dostawałam dyplomy, nagrody, a teraz? Wszystko zepsułam i nie umiem tego znieść. Nie umiem znieść tego, że Ci co mnie znają mogą się z tego cieszyć, że w końcu mi się zjebało życie. Większości już nie mówię nawet "cześć", oni mi. Jakby nie było warto. I na ulicach unikam ludzi, żeby przez przypadek kogoś nie spotkać. Nienawidzę tego. I nie umiem pójść do przodu bo cały czas mi przeszłość ciąży. Mam wrażenie, że tak bardzo zabłądziłam, że już z tego nie wyjdę. Zdziczałam do reszty. Przez klasę nie zyskałam nikogo, a jeśli to mnie zostawili, potem znowu w pierwszej to samo, teraz 3 lata liceum to samo. Nie umiem z nikim nawiązać kontaktu. Próbuję, ale summa summarum trzymam się na dystans i to nie wychodzi. Tak bardzo panicznie boję się kontaktów międzyludzkich i odrzucenia. Panicznie. I naprawdę próbuję różnych rzeczy, afirmacji, medytacji, pozytywnego myślenia, przestawienia się, mówienia sobie różnych rzeczy, ale to słabo wypada na tle mojej przyszłości i panicznego strachu, że ktoś ze starych znajomych mnie zobaczy. Tak bardzo mi zależy na opinii innych ludzi, a zwłaszcza tych starych. Kiedyś robiłam wszystko aby być najlepszą. Najlepiej się uczyłam, miałam stypendia, sportowe,naukowe, ciągle rywalizowałam i pokazywałam ile jestem warta. Teraz nie pokazuję, że jestem coś warta i czuję się jak ostatni śmieć. Nic nie warty osobnik. Przeraża mnie to. CHcę uciec i zacząć wszystko od nowa, ale problem w tym, że zawsze mnie będą otaczać ludzie, którzy mają tą ciągłość np. super dogadującą się rodzinę, starych/nowych znajomych, udane związki, ciągłe sukcesy. I nie piszcie mi, że to nie prawda. Niestety większość ludzi, z którymi tak rywalizowałam kiedyś wywodzi się z dogadujących się rodzin, które spędzają ze sobą czas, tworzą relacje, śmieją się, żartują, żyją, są pozytywni, nie są może bogaci, ale można śmiało powiedzieć, że ich rodzice powalczyli trochę w życiu i byli dosyć zaradni, aby jakoś wesprzeć w hobby chociaż i studiach swoje dzieci no i rodzice sami mają znajomych w większości, więc chcąc nie chcąc dzieci się nauczyły. Moi ciagle na wszystko patrzą pesymistycznie, też mieli depresje więc jakby to odziedziczyłam, Nienawidzę tej niesprawiedliwości. A na domiar złego rodzice potrafili mi wycedzić, że popatrz na tego czy tamtego ( i podawali przykład tych, z którymi tak właśnie rywalizowałam i mieli łatwiej i przyjemniej) dlaczego nie mogłaś być jak oni i skonczyć szkołę, zrobić to czy tamto. Nosz kurwa, bo jak oni mieli problemy, to się na nich nie wyżywano i niszczyło psychiki, tylko rozmawiało jak przyjaciel z przyjacielem, a jak chcieli rozwinąć hobby to nie słyszeli "nie mamy pieniędzy" tylko np. dostawali jakieś wsparcie, aby mogli się zacząć rozwijać. I takie ciągłe przyciskanie mnie i zbudzanie winy i porównywanie do innych, którzy mieli gorzej, a ja nie miałam nawet możliwości. Nie mogę tego znieść. Utknęłam w pułapce i wiszę pomiędzy przeszłością i przyszłością. Tylko, że nie ma teraźniejszości. Dudni mi wszystko w głowie i zastanawiam się teraz czy jednak nie iść do innego miasta na studia, żeby czasem nie musieć w stresie się i tam chować przed wszystkimi. Albo jakbym już była na uczelni i okazało się, że nadal jestem outsiderem i spędzała bym wszystkie okna sama jak palec i musiała patrzeć na resztę starych znajomych, którzy wspaniale się odnajdują w życiu i społeczeństwie. Zabiło by mnie to. Znowu bym popadła w większą depresję i stany lękowe. Nie daję rady z moją psychiką. A może nie zdam matury i się zabiję?

Odnośnik do komentarza

"A może nie zdam matury i się zabiję?"

Taki dlugi list aby nam cokolwiek przybliżyć, probować wytłumaczyć, o co Ci chodzi w życiu a konkluzja po prostu na 5 z plusem.

Masz pewnie z 19 lat a emocjonujesz się życiem, kwestią znajomych lub ich braku jakbyś miala 13-15 lat.
Wnioski wyciągasz po prostu świetne, prawie ciągle jak ten z cytatu z góry- myślisz pójść na uczelnię, ale jak tam spotkasz swoich znajomych to tez się możesz pochlastać. Dziewczyno, wszyscy, którzy idą na uczelnie ( ci z większym wianuszkiem znajomych i ci z mniejszym lub i bez), martwią się jak im tam pójdzie zarówno z nauką, czy przebrną, jak i z nowymi znajomymi- większośc cieszy się jak na wydziale trafi się znajomy choćby z widzenia, bo jest na początek do kogo zagadać. Tobie pasuje rola tajemniczej nieznajomej, to o ile kwestia pieniędzy, jakieś akomodacji w innym mieście nie jest finansowym problemem (może stypendium socjalne. po pierwszym roku drugie stypendium za osiągnięcia w nauce) to jedz sobie do innego miasta i bądz piękną nieznajomą. Mialoby to nawet swoje dobre strony, bo musialabyś się nauczyć samodzielności i myśląc o tym czy mam co jutro do jedzenia (zakupy), czy mam co świeżego jutro do ubrania (pranie), kiedy mam oplacić stancję, akademik , zeby dalej gdzieś mieszkać - może takie codzienne, przyziemne sprawy umocowałyby Cię w rzeczywistości, bo rozważania Twoje na temat Twojego życia są delikatnie mówiąc cudaczne.

Taki rodzaj ambicji jaki prezentujesz ,to jest chora ambicja. To jest taka ambicja, która nie pcha Cie do Twojego osobistego rozwoju, tylko Cię dołuje, rozprasza. Mialaś kiedyś sukcesy, potem sobie odpuścilaś i teraz się z tym nie umiesz pogodzić. Jesteś dorosła i pora brac za siebie odpowiedzialność. Zrobilaś tak, czy to było mądre czy nie, to już pora przestac to rozważać a zyć życiem na bieżąco- czyli szykowac się ostro do matury i podejmować decyzje, gdzie się będzie chciało studiować i co najważniejsze i CO się będzie chciało studiować. Czy na pewno mimo dyskusji: w rodzinnym mieście czy w odległym mieście, z możliwością spotkania znajomych czy incognito ,bierzesz pod uwagę co chcesz studiować i czy jest szansa po tym zalapać się na pracę. Czy to, co wybierasz choć trochę interesuje Ciebie i czy jest to praktycznie wykorzystywalne, czyli czy będziesz miala prace i czy będziesz mogła się z niej utrzymać.Teraz jest czas aby tym się martwić a nie tym, mialam dyplomy, teraz nie mam ,buuu..., co ja biedna mam zrobić?

A Twoje dywagacje na temat rodziców i ich złego wplywu na Ciebie, złej motywacji z ich strony, to w Twoim wieku zaczynają być śmieszne. Każdy człowiek jak coś podumowuje, porównuje się ze swoim rówieśnikiem ma prawo zauważać kontekst swoich sukcesów i porażek w stosunku do ewentualnych porównań rówieśników.

Te porównywania mają jednak służyć temu: czy jak na warunki jakie mi się trafily, czyli ,czy byłam biedna czy bogata, czy miałam wsparcie w domu, czy wręcz klody pod nogi mi rzucano- czy w tych warunkach optymalnie wszystko wykorzystałam. Po zadaniu takiego pytania i odpowiedzi- uważam, że tak- dalej pracujemy w takim tempie jak pracowaliśmy. Natomiast po zadaniu sobie tego pytania i niestety szczerej odpowiedzi, że jak na warunki i możliwości jakie miałam ,wszystkiego ostatnio nie wykorzystałam- to jak myślisz co należy zrobić? Usiąść i plakać, rozważać, jacy straszni są rodzice, rodzeństwo, brak lub nadmiar koleżanek, depresyjny charakter odziedziczony po rodzicach? Dziewczyno opanuj się, Ty już jesteś d o r o s ł a. Trzeba uczciwie stwierdzić, że chyba ostatnio nie wykorzystywałam wszystkich swoich możliwości i nie plakać nad rozlanym mlekiem, tylko po prostu zacząc pracować od teraz. I już nie ma co wracać do tego, bo czasu się nie cofnie, tylko dbać o to aby za rok czy 5 nie dojść do podobnego ,niesympatycznego dla Ciebie wniosku. Tylko tyle i aż tyle.

Przeciez Twoje uciekanie od wspólnych znajomych, którzy może przez chwilę zazdrościli Ci sukcesów a w ogólnym rozrachunku uważasz,że jakoś Ciebie prześcignęli mówi tylko o tym, że stosujesz chorą ambicję a nie zwykłe rozwiązywanie bieżacych problemów. Ty chyba jak bylaś na szczycie, lapalaś te dyplomy i stypendia, to o tych, którzy nie mieli takich sukcesów jak Ty, żle myślalaś. Swoje poczucie szczęscia i wlasnej wartości wiązałaś tylko z tymi zewnętrznymi atrybutami, skoro wolisz się teraz po kątach chowac przed innymi. Ty chyba nie szanowalaś ludzi i teraz jak nie plawisz się w tak spektakularnych sukcesach uważasz, że inni Ciebie nie szanują i czujesz się nieszczęśliwa.

Ludzie są rózni, zwykle szaraczki też po tym świecie chodzą. Te szaraczki jak mają dobrze ustawioną swoja psychikę to są na co dzień szczęsliwi, ciesżą się kazdym fajnym, pogodnym dniem a jak mają porażki, to wierza, że po burzy przyjdzie slońce i to ich trzyma w ich trudnych dla nich dniach.

Twoje ambicje tak Cię rozbujaly, że osiągnięcie spokoju wydaje Ci się niemożliwe. Przeszłość byla i swietlana i straszna a przyszłość jawi Ci się jako wielka niewiadoma w której na pewno się nie znajdziesz i jedynym wyjsciem z sytuacji jest ,jakby co, to samobójstwo- gratulacje z powodu umiejętności radzenia sobie z życiem.

Jesli nie jest to stres przedmaturalny, to pewnie po ,maturze trzeba się udać do psychologa, bo przyjaciół już nie masz, żeby ktoś delikatnie z asekuracją sprowadzil Cię na ziemię, bo inaczej trudno Ci będzie radzić sobie z przeciwnościami losu, jak sobie jakieś sensownej stabilności emocjonalnej nie wypracujesz .

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...