Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Nie szanuję rodziców mojego partnera.


Gość LennaExtra

Rekomendowane odpowiedzi

Gość LennaExtra

Przez napuchnięte ego i wysoki poziom samoświadomości oraz wiedzy, trudno mi się od jakiegoś czasu akceptuje ludzi "głupszych" ode mnie. U mnie w domu ciągle grzejemy mózgi - że tak napiszę - rozmowami na jakieś wyższe tematy, na które żwawo można podyskutować, wyrazić opinię, podywagować. Rodzinę mojego chłopaka odbieram jako prości, zwykli ludzie. I z ja nie mam nic do takich, o ile nie muszę z nimi obcować jakoś długo, a co dopiero stworzyć bliższe relacje. Jest to dla mnie bardzo męczące. Zwykle rozmowy o pierdołach czy przyziemnych sprawach... doprowadzają mnie do szału. Nie widzę sensu by ciągle o takich rzeczach rozmawiać, ponieważ to strata czasu - dla mnie - jeśli z rozmowy nic nie idzie wyciągnąć. Albo gdy mówię... ja wiem... zbyt wyniośle(czyli dla mnie normalnie)to czuję, że robi się niezręcznie i w końcu pozostanę jedynym mówcą.
Wychodzę tu z pytaniem: jak to przetrwać?
Wiem, że napuchnięte ego nie jest czymś stałym u mnie. Jest to raczej okres przejściowy, w odpowiedzi na zaniżone przez większą część życia poczucie własnej wartości i jak zaczęłam się składać w całość i to głównie dzięki mnie to mi odbija. Tylko nie chcę zostać takim snobem. To by oznaczało, że wyszłam z problemu w problem. A nie o to mi chodzi.

Odnośnik do komentarza

Czym innym jest brak szacunku, a czymś innym brak wspólnych tematów do rozmowy
.Przychodzisz w odwiedziny, to musisz dostosować się do nich, a jak nudzą cię poruszone tematy, to po prostu nie odzywaj się zbyt wiele. Ugryź się w język, przemilcz, nie pusz się.
Oni tez ciebie oceniają i pewnie mają ci za złe, to wywyższanie się.
Mogą wpłynąć na twego chłopaka, mogą wam nabruździć, mogą w skrajnym przypadku, zniszczyć wasz związek.
I nie zrobią tego z czystej złośliwości, po prostu samo to może się stać, jeśli będą cię krytykować. A zasłużyłaś na to.

Odnośnik do komentarza
Gość LennaExtra

No tylko sęk w tym, że nie puszę się jakoś... specjalnie. Czasami odruchowo zaczynam się wypowiadać w taki bardziej elokwentny sposób, trudniejszymi słowami. I wtedy jakoś się odczuwa tę niewygodę. Jak przychodzę w gości to jestem zawsze miła, nie odzywam się zbyt wiele, chociaż też bez przesady, żebym nie wyszła na milczka, znam swoje miejsce, chętnie coś pomogę. To wszystko co opisałam raczej siedzi w mojej głowie. Wątpię czy ktokolwiek odkrył w moim otoczeniu, że w ogóle takie odczucia mam. Chce to tylko jakoś szybciej przetrawić czy przeżyć, aby nikt nie zauważył mojej chwilowej, wewnętrznej postawy.

Odnośnik do komentarza
Gość Jenniferlawrrrrence

To moim zdaniem powinnaś szybciej zmienić tą "chwilową" postawę. Według Ciebie jesteś taka elokwentna i "ponad".. Ale gdybyś była naprawdę inteligentna to wiedziałabyś, że od każdego człowieka można się czegoś nauczyć. I umiałabyś odnaleźć się w każdym towarzystwie.. To, że jego rodzice nie gadają na tematy tak wzniosłe jak Ty i Twoi rodzice to nie znaczy, że są głupi. Może mają inne problemy i znają się na typowo życiowych sprawach. Może mogłabyś od nich nauczyć się czegoś? Rozumiem niskie poczucie wartości, które próbujesz sobie teraz odbić. Ale to nie jest wytłumaczenie, żeby o innych myśleć gorzej.. Jeśli chcesz mieć stabilne poczucie własnej wartości to porównuj się tylko i wyłącznie sama ze sobą a nie z innymi.

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

To może spuść trochę powietrza z tego swojego ego?
Zapewniam cię, że inteligentni i kulturalni ludzie potrafią prowadzić rozmowy z różnymi ludźmi, nawet "głupszymi".
Nie jest dla mnie zrozumiałe natomiast by z nieznajomymi poruszać jakie b. wzniosłe tematy, na takie tematy lepiej dyskutować w dobrze znającym się gronie.
Ludzie znający się w niewielkim stopniu właśnie poruszają się w tzw. tematach bezpiecznych.
No i już cię mam nadzieję uzdrowiłam z tej bufonady bo czytając twój wpis to nie widzę, że nie masz podstaw do takiej postawy.

Odnośnik do komentarza
Gość DarkRivers

LennaExtra
Rodzinę mojego chłopaka odbieram jako prości, zwykli ludzie. I z ja nie mam nic do takich, o ile nie muszę z nimi obcować jakoś długo, a co dopiero stworzyć bliższe relacje. Jest to dla mnie bardzo męczące. Zwykle rozmowy o pierdołach czy przyziemnych sprawach... doprowadzają mnie do szału.

To musisz sobie poszukać faceta, który wywodzi się ze szlachty i ma bogatsze słownictwo. Bo przecież ten obecny nie jest godzien nawet tego, aby wszedł pod dach twój, a co dopiero prowadził z tobą i twoją rodziną jakąkolwiek rozmowę.

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

Ja znam wielu ludzi którzy mają szlacheckie korzenie a klną jak szewcy i w obejściu są mało szlachetni.
Ja też mam taki jeden korzeń i co z tego. Należy wiedzieć jak ludzie wchodzili w posiadanie takich papierów, jakie popełniali mezalianse......
Znam ludzi którzy są filozofami, językoznawcami, pedagogami i psychologami w jednej osobie i to są skromne osoby a posługują się potocznym językiem, do tego bawią się nim bawią a tematy poruszają jak najbardziej przyziemne.
Lepiej drogi Darku Riversie niech każdy pracuje na swoje życie.
Pseudointelektualne, napuszone rozmowy to straszny obciach. Zresztą co to są wzniosłe rozmowy, czy podniesionym tonem, czy na skomplikowane tematy, może o religii?
Prości" ludzie często są mądrzejsi życiowo i szczęśliwsi od tych przeintelektualizowanych. Poza tym jak mawiał towarzysz Lenin to byt kształtuje świadomość. Zresztą warto spojrzeć na piramidę potrzeb Maslova

Odnośnik do komentarza
Gość Danuta718

Wpierw sądziłam że temat jest specjalnie nakręcony ale teraz wychodzi że jednak nie...
Jeśli to prawda to zastanawia mnie w tej chwili jedna rzecz. Mianowicie czy autorka już się urodziła z takim ,,ego" czy jest może ono nabyte. Bo jeśli nabyte to by wiele wyjaśniało taką ,,wyższą" postawę... Uważam że jednak to drugie, gdyż już na samym początku autorka zaznaczyła ,,trudno mi się od jakiegoś czasu..." wskazuje na tą tezę.
Swoją drogą zastanawia mnie też jak się dogaduje z partnerem skoro ona taka ,,wzniosła" a on wywodzi się z ,,plebsu"...

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

Autorka zeznaje, że miała niską samoocenę ale ją sobie tak podniosła, to klękajcie narody....
To się nazywa niska samoświadomość lub niestabilna samoocena, zewnątrzsterowność.
Autorka nie do końca wie, czy jest wartościową osobą i na czym ta wartościowość miała by polegać.
Przecież chyba nie na nie/znajomości "mądrych" słów.
Mądry człowiek stara się raczej porozumieć i dostosować język do adwersarza. Ja tam ze swoim kotem porozumiewam się bez słów co nie znaczy, że bez dźwięków.
Wcale nie czuję się od niego mądrzejsza, ani lepsza, raczej to on jest mądrzejszy bo to on mną manipuluje.
Samoocena by była stabilna musi być oparta o własny system wartości, taki prawdziwy a nie co tam kto powie. Człek ceniący sobie uczciwość, nie będzie zadowolony z siebie jak wejdzie w posiadanie dóbr nieuczciwie, pomimo, że dobra materialne i nie materialne tak w zasadzie są wartością i tu warto ustalić priorytety i możliwe konsensusy

Odnośnik do komentarza
Gość DarkRivers

~margolcia_63
Ja też mam taki jeden korzeń i co z tego. Należy wiedzieć jak ludzie wchodzili w posiadanie takich papierów, jakie popełniali mezalianse

Doprawdy Margolciu Ty posiadasz w swoim wnętrzu korzenie szlacheckie? Wiesz ja zawsze wiedziałem, że w Tobie jest coś wyjątkowego, ale nigdy nie przypuszczałem, że możesz być właśnie damą :-)

~margolcia_63
Lepiej drogi Darku Riversie niech każdy pracuje na swoje życie.
Pseudointelektualne, napuszone rozmowy to straszny obciach. Zresztą co to są wzniosłe rozmowy, czy podniesionym tonem, czy na skomplikowane tematy, może o religii?

Zgadzam się, madam Margolciu. Zresztą grzechem byłoby nie zgodzić się, z kimś tak wybitnym i mądrym jak Pani :-)

Odnośnik do komentarza

Z całego poruszonego zagadnienia tutaj przez autorkę wątku, jawi mi się bardzo życiowy i zarazem potłuczony schemat patrzenia z góry na ludzi z wykształceniem średnim tudzież zawodowym, z pozycji osoby z tytułem magistra przed nazwiskiem. Gdzie paradoksem ostatnich lat okazuje się fakt, że tytuł magistra jest w dzisiejszych czasach paragonem za opłacone czesne.
To raczej nie przez napuchnięte ego i wysoki poziom samoświadomości jest ten dyskomfort, a przez to cyniczne podejście do "głupszych" ludzi. Bo tak jak cynik zna cenę wszystkiego, ale nie zna jego wartości, tak w odwrotnym układzie możesz być odbierana przez prostych ludzi w osobie rodziców Twojego partnera.
Prości ludzie zazwyczaj cenią sobie bardziej wartości osiąganego celu, aniżeli poniesienie z góry kosztów ceny, jaką przyszło by Im za to zapłacić, osiągając go bez wysiłku.

Wątpię czy ktokolwiek odkrył w moim otoczeniu, że w ogóle takie odczucia mam.

Jeśli tego jeszcze nie zrobił nikt z Twojego otoczenia, to jestem bardziej jak pewien, że tu rodzice Twojego partnera już Ci wystawili stosowną wizytówkę nie obnosząc się z tym zanadto w Twojej obecności.
unna-1
Mogą wpłynąć na twego chłopaka, mogą wam nabruździć, mogą w skrajnym przypadku, zniszczyć wasz związek.

Tutaj jest to bardzo prawdopodobne, że tak może być. Ale wtedy zamienisz się rolami z Jego rodzicami.
Człowiek jest jak pudełko czekoladek... nigdy nie wiesz na co trafisz.

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

Darku Riversie w swoim wnętrzu zawieram to co każda świnia, nie korzenie.... nawet mam 98% jej genów i wcale się tego nie wstydzę. A świnia też nie jest erudytą lub oratorem ale bym się dogadała.

Odnośnik do komentarza
Gość LenaExtra

Ech, no wiecie. Nie traktujcie mnie od razu stereotypowo i z góry. Gdybym faktycznie była puszącym się stworzeniem, zwłaszcza tak wychowanym i by mi wpajane było, że jestem lepsza od wszystkich, to... zapewne nie pisałabym tu. Nie postrzegam ludzi na podstawie papierka - jak tu ktoś napisał. Nie postrzegam również przez pryzmat potrzeb. Stwierdziłam, że są prostymi ludźmi, bo są. Sami to stwierdzają, sam mój facet to stwierdza. Ale nie ma to wydźwięku negatywnego. Tak jak ktoś napisał, od każdego można się czegoś nauczyć. I nie przeczę, że w inteligencji emocjonalnej oni przodują. Właśnie przez tą swoją przyziemność, prostotę są bardziej ogarnięci. I podziwiam ich za to. Uczę się dużo od nich. Chodzi mi tu o iq, które - jakby nie patrzeć - w jakimś stopniu sprawia, że postrzegasz świat bardziej dogłębnie, odbierasz więcej bodźców, więcej rozmyślasz, więcej dywagujesz, niż tylko rozmawiasz konkretnie itd. Oni po prostu nie czują potrzeby, aby zbytnio o takim czymś rozmyślać. Chcą przeżyć dobrze życie i umrzeć. Ja chcę w jakkimś stopniu przyczynić się do zmian w świecie, choć 1% i nawet jakbym temu życie miała poświęcić. Mimo to się dogadujemy. Nie raz mi mój facet mówił, ż ejego rodzina mnie lubi, pyta kiedy przyjdę itd. Byliśmy razem na koncercie. Naprawdę spoko ludzie.

I znów zwrócę uwagę na istotę mojego problemu:
Nie chodzi o to, że od zawsze, na zawsze jestem/byłam snobem. Podkreśliłam, że przez większość życia moja ocena była zdrowo zaniżona. Od jakiegoś czasu, głównie dzięki sobie, bo nie miał kto mi pomóc zbytnio, czy zrozumieć, udaje mi się funkcjonować. I z tego powodu zapewne moje poczucie własnej wartości nagle za bardzo wzrosło. Za bardzo. I mi to przeszkadza, ponieważ to co teraz czuję, nie pokrywa się z moim systemem wartości, który uwzględnia szacunek i pomoc dla wszystkich. I nie podoba mi się to, że łapię się na postawie, która kogoś nie szanuje, bo np. doszedł do jakiś wniosków w wieku 50 lat, a ja mam 21 i doszłam do tego w wieku 15.
Chociaz... dobrze, że zwracacie mi uwagę. Może to jest lepsza odpowiedź na ten wpis niż jakieś puste "dasz radę".... Cholera. Ale chcę znaleźć szybki sposób aby to unormować.

Odnośnik do komentarza

Margolciu, piękne było to o kocie. Uśmiechnęłam się całą gębą.

Lena...trochę jesteś pogubiona. Pisałaś, że rozmowy milkną, gdy zaczynasz się zbyt puszyć, jednak ponoć cię lubią, jak dalej piszesz. Twoi rodzice prowadzą rozmowy na "wysokim " poziomie, ci natomiast na zwykłe tematy, więc ich nie szanujesz...
Miałaś zaniżoną samoocenę, teraz masz rozdmuchane ego i nie wiesz, jak to wszystko poskładać w jedną całość.
To dobrze, że podniosłaś własną samoocenę, błąd, że traktujesz z pogardą prostych ludzi. No, niby się z tego wycofujesz, nie ważne.
Podziwiaj siebie, doceniaj siebie, ale nie porównuj do siebie ludzi, nie oceniaj ich własną miarką.
Inteligentna osoba potrafi rozmawiać ze wszystkimi, potrafi się dostosować do poziomu rozmówcy i dostrzec w nim pozytywne cechy.
Nie oznacza to, że w każdym rozmówcy musisz widzieć odpowiedniego partnera do dyskusji.
Wierzę, że z czasem uda ci się wypracować złoty środek, że nic nie zaniży twojej samooceny, ale z szacunkiem będziesz traktowała innych.

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

Dziękuję unna-1.
Jeszcze do autorki, sporo wiesz ale jeszcze więcej musisz sobie poukładać w głowie.
W jednym poście piszesz, że rozumiesz jak ważna jest inteligencja emocjonalna i słusznie! Tylko w drugim piszesz, że żadne potrzeby to cię nie interesują.
A potrzeby to clou, trzeba uczyć się je rozpoznawać u siebie i innych, nawet jak aspirujesz na przestępcę.
A jak chcesz świat zmieniać i pomagać, to tym bardziej. Inaczej to o kant taką pomoc. Jak mnie się będzie chciało pić to dasz mi jeść? A może sztabkę złota, a może wygłosisz mądrą mowę?! Helow!

Odnośnik do komentarza
Gość LenaExtra

No tak. Jestem pogubiona. I stąd te skrajności. Lubią - ale milkną. Nie szanuję na poziomie emocji - szanuję na poziomie rozumu. No i fakt, że przez ro puszenie trudno mi się dogadać z ludźmi na uczelni. Nie, że nie umiem, tylko mnie odpychają swoją postawą i rozmową o głupotach. Nie wiem. Może za dużo piją. Jak ja za dużo piłam, to też mi było łatwiej trzy po trzy pieprzyć pół dnia.
I zwróciliście uwagę - żartobliwie pewnie - że mój luby nie jest mnie godzien. A wręcz przeciwnie. On przez rodziców ma tą prostotę i zarazem inteligencj eemocjonalna, jak i to drugie. Więc nawet ma więcej niż ja i umie się odnaleźć wszędzie.

I margolcia, pewnie chodziło Ci o to zdanie:
Nie postrzegam ludzi na podstawie papierka - jak tu ktoś napisał. Nie postrzegam również przez pryzmat potrzeb.

Chodziło mi o to, że każdy żyje według własnych potrzeb. I niektórzy postrzegają ludzi przez ten pryzmat. I np. Bo ktoś pragnie skonczyc studia, potem doktora, ciagle czyta, to niektorzy myslą "O, TEN TO MĄDRY, AMBITNY." A jak ktoś nie idzie na studia, pracuje całe życie na tym samym stanowisku, ma rodzine, czy jest kurą domową to od razu "ZMARNOWALA ZYCIE, BIEDNA PROSTA I GLUPIUTKA." I nie raz z takimi schematycznymi opiniami się spotkałam. I przez puszenie mi się udziela od jakiegoś czasu, ale generalnie odkaąd pamiętam, mj rozum tego tak nie postrzega.... I nie wiem jak Ty to zdanie.zrozumiałaś :p

Odnośnik do komentarza
Gość DarkRivers

~LenaExtra

I zwróciliście uwagę - żartobliwie pewnie - że mój luby nie jest mnie godzien. A wręcz przeciwnie. On przez rodziców ma tą prostotę i zarazem inteligencje emocjonalna, jak i to drugie. Więc nawet ma więcej niż ja i umie się odnaleźć wszędzie.

No dobrze:-)
A jak to widzą Twoi rodzice?
Odpowiada im to, że zadajesz się z tak prostym i w ogóle nie skomplikowanym człowiekiem?
Bo wiesz:-)
Według mnie, a przynajmniej jakbym to, ja był na miejscu Twojego ojca to, chyba raczej nie pasowałoby mi to, iż właśnie moja bardzo mądra córka zadaje się z takim prostym i za przeproszenie głupim człowiekiem.

No chyba, że prawda jest zupełnie inna. Może po prostu Twoja cała rodzina jest biedna i również tak samo prosta jak rodzina Twojego chłopaka.
A Ty, no cóż :-)
Sama z upływem dość sporego czasu stałaś się nawiasem mówiąc, zwyczajną panią na włościach i jakby nie patrzeć to, wtedy tłumaczyłoby dlaczego ojciec w ogóle toleruje wasz związek.

No chyba, że nie toleruje tylko ściemniasz?
Bo wiesz. Według mnie to, jest raczej nie realne, żeby ktoś kto jest wysoko wyedukowany, bogaty to, pozwoliłby na to, aby jego córka zadawała się z kim z przysłowiowych slumsów.

Pozdrawiam;-)

Odnośnik do komentarza
Gość LenaExtra

Zacytowałeś mnie, gdzie piszę, że partner posiada obie cechy na wysokim poziomie: inteligencje, inteligencje emocjonalną. I znowu wywnioskowałeś, że jest głupi? Nie jest. Właśnie z nim mogę podyskutować na takie tematy, ale jednocześnieprzez prostotę mocno stąpa po ziemi. Moim zdaniem połączenie idealne. Ja ciągle latam w chmurach. A rodzice, zwłaszcza tata, zna jego rodziców. Jeszcze zanim byliśmy razem. Zanim się znaliśm z partnerem. I jakby tata reagował tak jak napisałeś, to raczej nie uważałabym go za inteligentnego. Tym bardziej, że nic złego mi się nie dzieje :p i jak pisałam wcześniej - nikt nie wie o tym moim, chwilowym mankamencie w postrzeganiu. Only me. No i wy.

Odnośnik do komentarza
Gość DarkRivers

Autorko jakby nie patrzeć to, każdy głupi swój rozum ma, tak. Rozmawiać to nawet papugę, metodą prób i błędów, można jakoś nauczyć. ;D
Ale rozmawiać tak, żeby ta rozmowa przyniosła jakiś zamierzony efekt to, on pewnie nie umie.
W końcu jakby nie patrzeć to, nie jest on na tyle błyskotliwy, aby znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie Twojego problemu i dlatego to też Twoja jakże fenomenalna zagwozdka, zawędrowała aż tu :-)
Wiesz powiem Ci coś.
Zajmij się lepiej czymś pożytecznym, a takie filozofowanie o dupie Maryni to, zostaw lepiej dla starszych ludzi.

Pozdrawiam. D.R

Odnośnik do komentarza
Gość LennaExtra

Och, Ty zgrywusie :)
A tak serio, to mylisz się co do niego. I problem zawędrował tutaj, gdyż wiem, że jest stanem przejściowym, a takie słowa mogły by się - chcąc nie chcąc - odbić jakimś echem. Nie chcę mu robić przykrości.

Co do filozofowania... kolejny dziwny wniosek. Nie przeszkadza mi to w robieniu innych pożytecznych rzeczy. To raz. A dwa, że jest na świecie wystarczająco dużo ludzi, którzy nie rozmyślają na takie tematy, żyją chwilą, żyją żyją i umierają. Mnie tam rusza to wszystko co się dzieje na ziemi. Te absurdy, ignorancja, brak szacunku dla ziemi i cywilizacji, inspirowanie się zachodem, który przyczynia się do wyniszczania planety i ludzi, a żeby było śmieszniej wymyślanie "Agendy 2030" i wmawianie ludziom, że to oni niszczą planetę, a nie wielkie koncerny(jak np Nestle, które ma we władaniu większość pokarmów, które spożywamy, a teraz pcha się jeszcze do zbiorników wodnych, aby mieć na własność), choroby cywilizacyjne, które zamiast być rozwiązywane, postępują, szczepionki na choroby, które UPS w jakiś dziwny sposób "uciekły z laboratorium" - czyt. nie wiadomo jak powstały i wiele innych. I żyjemy sobie w takiej ułudzie wszyscy i najgorsze jest właśnie to, że większość myśli jak Ty: Pierdolenie o dupie maryni. A wiesz dlaczego? Bo jesteś pogodzony i przyzwyczajony do tego, co się wyrabia. Zarabiać, żreć, srać, czasem rozrywka. A oni wyżej z uciechą żerują na nas. Nie chcę być kolejną osobą, która z pokorą przyjmie niewolnicze życie, które nie jest okazywane wprost. Po prostu. I wiem, że nie jestem jedyną taką osobą. I wiem, że coraz więcej ludzi czyta o takich rzeczach, interesuje się i będzie ich więcej. I nawet jeśli za mojego życia nie uda się wiele zmienić, to chcę się przyczynić do większej świadomości u społeczeństwa. Nawet jeśli za 100 lat dopiero miało się nam żyć lepiej.

Odnośnik do komentarza
Gość LennaExtra

Nigdzie nie napisałam, że nie lubię się wygłupiać. A mądre tematy nie są poruszane dla udowodnienia, że jest się mądrym, co napisałam wyżej.

Zresztą.... o co chodzi z tą nudą? :) Cholera, to że napisałam tutaj, nie znaczy, że siedzę całymi dniami dyskutując.

Odnośnik do komentarza
Gość DarkRivers

A czego tu więcej od życia chcieć.
Grunt, aby zdrowie było i pełna skarpeta mamony:P
Reszta już jest mniej istotna, bo jak się ma szmal to i wtedy można teoretycznie zdobyć wszystko.
Ja tam sobie wiodę bajeranckie życie i naprawdę nie mam na co narzekać jak na razie.
A ty, no cóż.
Jakby nie patrzeć to, masz to wszystko jeszcze przed sobą i zapewne będziesz musiała się dużo w swoim życiu napocić, aby w przyszłości zapewnić sobie komfortowe życie.
I tego Ci właśnie życzę.
Powodzenia^-^

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...