Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Jak się uwolnić od przeszłości?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam 21 lat i aktualnie mieszkam i studiuję za granicą. Od wczesnego dzieciństwa miałam problemy z ojcem, który wydawał się mnie nienawidzić i kochać zależnie od dnia czy tygodnia. Przynosząc mu rysunki nigdy nie słyszałąm pochwał ,a w odpowiedzi na jakiekolwiek moje sukcesy nigdy nie było to dość wystarczające, albo ewentualnie dostawałam pieniądze i tyle. Byłam jedną z najlepszych w szkole. Udzielałam się artystycznie i dzięki mojemu zaangażowaniu w sprawy kulturowe jestem dobrze znana w swojej miejscowości. To wszystko jednak nie było wystarczającym powodem żeby uznać mnie za dobrą córkę. Gdy czymś się zajmowałam, ojciec zawsze mi to odbierał i nie pozwalał tego robić pod pretekstem, że nie posprzątałam w domu tak jak powinnam albo ,gdy malowałam, zakazywał mi, bo uważał, że moje farby za mocno śmierdzą. Nie pozwalał mi czasami na nic, a czasami na wszystko, zależnie od jego humoru. Moje całe życie było ułożone pod jego dyktando i gdy chciałam iść na jakieś imprezy, na których mi zależało i wiedział o nich od dawna, zwykle kazał mi pracować w swojej firmie twierdząc, że może wcześniej skończę i pójdę, ale to jakoś nigdy się nie wydarzyło. W miarę czasu ojciec zaczął najpierw moją matkę wyzywać bardzo mocnymi słowami, a później bić. Ja krzyczałam i próbowałąm go odciągnąć od mamy, ale to sprawiło, że jego złość przeniosła się na mnie i od tego czasu jeszcze mocniej się na mnie uwziął. Ojciec zabierał nam kołdry, wyłączał prąd i zabraniał wchodzić do niektórych pokoi bo uważał, że nie zasłużyłyśmy. Zabierał ze sobą do pracy modem od internetu, kartę od telewizji i nasze telefony, które odbierał nam siłą gdy uważał, że na to zasłużyłyśmy. Dochodziło do tego, że wyłączał nam wodę w domu i zabraniał się kąpać, bo mówił, że to wszystko jest jego i on za to płaci. Wyganiał mnie i moją mamę do jednego pokoju i zabierał nam kołdry i koce tak, że musiałyśmy spać na zwykłym składanym tapczanie bez niczego. Co jakiś czas przychodził żeby kontrolować czy zasnęłyśmy, ale ja nigdy nie mogłąm zasnąć więc gdy przychodził, bił mnie i wyzywał od dziwek i małych kurw. Po wszystkim wracałam do szkoły i udawałam, że nic się nie dzieje, ale robiłam wszystko żeby zostać tam jak najdłużej więc będąc przewodniczącą samorządu uczniowskiego potrafiłam zostawać w szkole do 20.00 i zajmować się przygotowaniami do szkolnych wydarzeń lub po prostu, gdy brakło już powodów by zostać, odnawaiałam meble w pokoju samorządu. Przychodziłam na posiłki do jego restauracji, ale potrafił podchodzić do stołu i przy wszystkich gościach zabierać mi talerz sprzed nosa. Pewnego dnia awantura była tak głośna, że zebrałąm się na siłę i pobiegłam na policję. Gdy przyjechałam do domu z policjantami, moja mama była już wypędzona na ogród i uciekała przed ojcem w podartej bluzce, bo ten ją bił. Po tej awanturze sprawy tylko się nasiliły, a ja byłam bita, wyzywana i poniżana w domu i publicznie przez ojca jeszcze częściej. Jako dziecko chorowałam na astmę więc ojciec mówił mi często iż żałuje zabierania mnie do lekarza podczas ataków, bo wolałby żebym umarła. Gdy gotowałąm w kuchni, podchodził i zabierał mi jedzenie, sztućce i wszystko czego uzywałam, a to co już miałam przygotowane, rozrzucał po podłodze i kazał mi sprzątać. Przez całe gimnazjum zostawałam w domu z siostrą sama po szkole i codziennie sprzątałam i gotowałam obiady dla siebie, siostry i mamy. Nienawidziłam weekendów, bo wiedziałąm, że wtedy ojciec będzie w domu i na pewno będzie mnie bił. Kilka razy stał nade mną z nożem lub czymś ciężkim grożąc mi, że mnie zabije albo zamykał się ze mną w łazience i bił mnie uderzając moją głową o kafelki. Musiałam z nim wtedy walczyć i robić wsystko żeby udało mi się uciec więc często miał ślady po drapaniu lub ugryzienia, które pokazywał znajomym w dowodzie na to, że to ja jestem nienormalna. Wszystkim opowiadał, że mam ze sobą problemy i jestem złym dzieckiem. Po jakimś czasie nie mogłam wytrzymać w spokoju jego obelg i zaczęłam krzyczeć n niego tak samo ostrymi słowami jak on na mnie. Publicznie mnie kopał lub popychał, ale zawsze tak żeby inni nie widzieli. Bił mnie zawsze też w sposób niezostawiający siniaków. Ciągnał za włosy lub rzucał po ścianach ciągnąc za ubrania. W pewnym momencie miałąm atak paniki w szkole i po opowiedzeniu wszystkiego szkolnej pani pedagog zdecydowałyśmy się na założenie niebieskiej karty, ale po terapii, na którą wysłano mojego ojca, wrócił z przekonaniem, że to on jest ofiarą przemocy domowej i że wykańczamy go psychicznie z mamą. Zaczęłam każdą awanturę nagrywać na dyktafon w telefonie i robić zdjęcia wszystkim obrażeniom jakie miałam. Po pewnym czasie złożyłam doniesienie na prokuraturę z mamą i ojca zamknięto na 48 godzin. Miał również zakaz przebywania w domu do wyjaśnienia sprawy, ale trzymał się go tylko kilka tygodni, a później za zgodą mamy przychodził do domu i czasami nawet sypiał u nas cały czas mnie obrażając i śmiejąc mi się w twarz. Postanowiłam uciec do domu mojego chłopaka, bo nie mogłam już tego wytrzymać, a wtedy ojciec wrócił już na stałę do domu. Moje oceny się pogorszyły, a na próbej maturze, która przypadła dzień po wyprowadzce oddałam czystą kartkę co sprawiło, że nauczyciele poddawali w wątpliwość dopuszczenie mnie do matury włąściwej, bo nie wiedzieli o mojej sytuacji. Uratowało mnie tylko to, że oceny miałam wciąż nie najgorsze oraz cieszyłąm się sporym zaufaniem i sympatią nauczycieli, którym często pomagałam poza lekcjami. Sprawy w sądzie toczyły się wolno, a ja mieszkałąm z rodzicami mojego chłopaka w innej miejscowości i w miarę możliwości rzadko wracałąm do domu. Mama próbowałą ściągnąć mnie tam siłą, ale je wiedziałam, że jeśli wrócę, mogę nie zdać matury. Podjęłam więc ciężką pracę w kwestii przygotowywania się do egzaminu dojrzałości i zdałam go w końcu postanawiając, że na studia pomimo ciężkiej sytuacji, wyjadę do wielkiej brytanii. Przyjęto mnie na uniwersytet i wyjechałam, o czym moi rodzice dowiedzieli się na sali sądowej. Od początku musiałam zarabiać na siebie sama, bo zabezpieczenie, które przyznał mi sąd w związku z toczącą się sprawą o alimenty, nie było wystarczające. Pracowałam i studiowałam cały czas oszczędzając i żywiąc się praktycznie tylko tym, co było najtańsze przez wiele miesięcy. Gdy wyjeżdżałam, miałam chłopaka, który obiecał, że przyjedzie do mnie gdy skoncze pierwszy rok i się ustatkuję, ale nagle zmienił decyzję, która jak się okazało była podjęta pod wpływem jego sąsiadki, z którą mnie zdradził nie mówiąc mi nic o tym gdy wróciłam na święta. Był jedyną osobą jaką przy sobie miałam i jakiej ufałam więc ta wiadomość, która dotarła do mnie za sprawą jego niewylogowania się z mojego facebooka gdy akurat dostał wiadomość od tej dziewczyny, była dla mnie niesamowicie trudna, bo poczułam, że zostawił mnie tak samo jak zrobił to mój ojciec i matka, która wycofała w tym czasie zarzuty z prokuratury i odmówiła składania zeznań. Zostałąm sama z moimi dwoma sprawami w sądzie i prawnikami w wieku 19 lat. Pomimo tego dobrze radziłam sobie na uczelni, ale w domu spędzałąm cały czas w pokoju nie wychodząc nigdzie poza pracą i płacząc całe noce. To sprawiło, że byłam zmęczona i zdecydowałam się na rozmowę z zaprzyjaźnioną panią psycholog, która poradziła mi spróbować aktywności fizycznej jako odstresowania się. Rezultat był taki, że ćwiczyłam 3 razy dziennie i straciłam 25 kg, ale to pomogło tylko na jakiś czas. Byłam przez krótki okres szczęśliwa i potrafiłam czasami nawet zapominać o ojcu. Moja matka cały czas chciała ze mną rozmawiać, ale ja nie chciałam rozmawiać z nią. Robiłam to jednak żeby nie było jej przykro. Czasami urywałam kontakt, ale wtedy dzwoniła do mnie z płaczem siostra i prosiła żebym odezwała sie do mamy. Teraz sprawa już sę zakończyłą i myślałam, że to będzie koniec mojego złego samopoczucia i uwolnię się od wszystkiego. Tak jednak nie jest. Jakiś czas temu zaczęłąm znów zamykać się w pokoju i płakać, a nawet upijać się sama tylko po to żeby móc zasnąć. W tym momencie nie czuję nic ,tylko wściekłość. Wgrałam sprawę, uwolniłam się od bicia i poniżania, ale jestem samotna i nawet nie mam do kogo wracać na święta. Wiem,że moi rodzice są niby szczęśliwi i spędzają święta razem podczas kiedy ja ostatnią wigilię przekoczowałam u córki chłopaka mojej babci, bo nie miałam dokąd pójść. Zakończyło się to spacerem o północy przez miasto i kilkoma wypalonymi papierosami, których normalnie nigdy nie paliłąm i nadal nie palę po tym incydencie. Nie wiem jak mam sobie poradzić z tym, że jestem sama. Z tym, że nie potrafię mówić co czuję, bo wydaje mi się, że sama muszę poradzić sobie ze swoimi problemami. Mam chłopaka od niedawna, ale nie potrafię mu piwiedzieć jak się czuję i nawet nie opowiedziałam mu o sytuacji w domu ze strachu, że się wystraszy, bo przecież to nie jest normalne. Kiedy opowiadałam ludziom o tym co dzieje się w domu, nie wierzyli mi ponieważ mój ojciec jest uznawanym właścicielem dużej firmy i nikt nie wie kim jest w domu. Nawet spora część mojej rodziny się mnie wyrzekła, bo uważali, że całą sytuację zmyśliłam i pozywam ojca, bo odbiło mi po jednym z większych sukcesów jakie osiągnęłam w zyciu, a o którym wszyscy słyszeli z gazet i telewizji. Nie radzę sobie z byciem sama w święta wielkanocne i nie radzę sobie z brakiem zrozumienia, o które sama boję się poprosić. Proszę niech ktoś pomoże mi lub da jakiekolwiek wskazówki co zrobić. Nie chcę znów wracać do myśli samobójczych i płaczu godzinami. Podejmę każdą terapię, na którą będzie mnie stać, ale nie mam zbyt dużych środków. Boję się, że to co stało się w mojej przeszłości, zniszczy moją przyszłość i uniemożliwi moje zdrowe kontakty z ludźmi. Bardzo proszę o pomoc.

Odnośnik do komentarza
Gość Domeknadrzewie

Twoja historia brzmi jak scenariusz filmu który się ogląda przez palce zaslaniajac oczy rękami. Niestety nie jest to film ale pewnie ludzie często będą tak samo zasłaniać oczy żeby się odgrodzic.
Jedno jest pewne. Twój ojciec to potwór. Gratuluję ze udało Ci się uciec z tego koszmaru.
Prawdopodobnie do końca życia będziesz nosiła znamię przeszłości ale możesz próbować zminimalizować wpływ tego co się stało na twoją przyszłość. Terapia absolutnie jest w tym momencie wskazana.

Myśl o przyszłości bo to jedyne prawdziwe lekarstwo. Dobra spokojna przyszłość z ludźmi których kochasz i którzy kochają ciebie. Czego ci szczerze życzę.
Czasem samotność może działać kojąco żeby wylizać rany i dojść do siebie na tyle żeby móc wyjść życiu na przeciw.
Nie jestem terapeutą więc niestety nie mam złotego sposobu ale polecam ci wychodzić i odkrywać świat na nowo. Smaczne jedzenie, dobry film, zachód słońca i spokojne rozmowy o niczym. Jeśli spotkasz na swojej drodze osobę naprawdę wartościową i godną zaufania warto opowiedzieć jej swoją historię chociaż mało kto wie jak powinien zareagować albo co odpowiedzieć ale jeśli będzie to odpowiednia osoba to nie będzie musiała nic mówić.
Chyba lekiem na tak okrutne traktowanie ze strony osób które powinny być bliskie i chronić cię nawet własnym życiem jest po prostu miłość. Taka którą ty możesz odnaleźć w sobie i taka którą ktoś obdarzy ciebie.

I może jeszcze sztuka? Może warto malować tak jak kiedyś i przelać te emocje na zewnątrz.

Odnośnik do komentarza

Piszę kawałkami, bo mój dość długo post, nie wszedł.

Nie przeżyłam takiego koszmaru jak ty, ale też nie miałam łatwo.
Ja zastosowałam afirmacje . Pisałam i pisałam - ja, /tu imię/ wybaczam /tu imię/ to, to i tamto...
Początkowo czułam bunt i aż odrzucało mnie, bo jak mam wybaczyć komuś, kto mnie skrzywdził?
Jednak z czasem było coraz łatwiej, aż w końcu emocje opadły, poczułam spokój. Długo to trwało, ale udało mi się.

Wybaczanie, to nie jest dla kogoś, tylko dla siebie. To jest jak wyrwanie drzazgi, która w nas tkwi i ciągle jątrzy.
Więc popracuj nad sobą i wyrwij tą drzazgę.
Metod pracy nad sobą jest sporo, poczytaj, możesz wybrać coś innego. Mnie jednak najbardziej ta metoda odpowiadała i jak się okazało, przyniosła pozytywne rezultaty.

Zaczęłam nowe, lepsze życie /myśl tak i powtarzaj to sobie/
I tak będzie, bo przeszłość nie będzie rzutowała no twoje życie.
Stworzysz sobie nową, szczęśliwą rodzinę i tej myśli się trzymaj.

Odnośnik do komentarza

cd.
Zauważyłaś, że ciągle się starałaś, by zwyrodniały tatuś cię pochwalił?
I nadal to robisz?
Tu robisz błąd!!
Osiągasz sukcesy, dla siebie. Nie oczekuj pochwał, nie patrz na siebie, cudzymi oczami. To ty masz być dumna ze swoich osiągnięć, ty masz się nimi cieszyć.
Robisz to dla siebie, dla swojej satysfakcji, dla swojej przyszłości, DLA SIEBIE.

Życzę ci powodzenia, szczęścia, a jak uwolnisz się od przeszłości, to wszystko to się stanie. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Witaj, Marita.
Jeśli tu jeszcze zaglądasz, chciałabym się Ciebie zapytać o matkę.
W tej całej sytuacji ona również jest ofiarą, niebieską kartę zakładałyście wspólnie.
Masz do niej zal ze nie odeszła od ojca?
czy też o to że może było tak że ostatecznie nie stawała po Twojej stronie/w rezultacie kłamała tak jak on i byłaś w sądzie sama ?

To co przeszłaś i przechodzisz jest mi bliskie i powiem Ci ze bardzo Cię podziwiam. Jesteś dzielna.
Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...