Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

dlaczego wracają myśli samobójcze?


Gość uzależniona1

Rekomendowane odpowiedzi

Gość uzależniona1

Rok było dobrze,radość z pracy i dzieci,to tak jakby ktoś wymienił mi mózg.Dokładnie w marcu byłam o krok od samobójstwa.Planowałam...Zmuszono mnie do leczenia.Nie wierzyłam że moje życie może dalej trwać.Zmieniono mi leki a one zmieniły mnie.To był cud,moje dzieci odzyskały mamę a firma pracownika.Znów zaczęłam żyć.Boję się bo to wraca,bo każdego dnia czuję sie gorzej.Uciekam od myśli ale znów zaczynam czuć się zerem,niepotrzebnym złem,znów zaczynam o tym myśleć.Dlaczego? Przecież biorę leki.Boję się.Tak bardzo kocham moje dzieci.Boję się że któregoś dnia poprostu to zrobię,że jakaś wewnętrzna siła,ból i cierpienie "wmowi" mi że to jedyne i najlepsze rozwiązanie

Odnośnik do komentarza

Leki nie są rozwiązaniem docelowym, one pomagają, bo trudno nam stanąć na nogi samodzielnie i to ważne by w takiej sytuacji je brać. Dlaczego wracają, bo mamy BŁĘDNE myślenie, że jesteśmy w sytuacji bez wyjścia, że nie ma rozwiązania, bo daje nam ZŁUDNĄ przeświadczenie, że to jedyne wyjście, a myśl o tym powoduje ulgę, że to się skończy.
TO WSZYSTKO FURTKA, KTÓRA JEST - KŁAMSTWEM.
Byłem w takiej sytuacji 10 lat. Lubiłem tę ulgę, ale nie widzimy wyjścia, bo nie znamy wszystkich mechanizmów naszego myślenia i prawdy o nas samych i naszej sytuacji.
Widzimy tylko zakres naszego problemy i konkretyzujemy sposoby wyjścia z naszej sytuacji i określamy je jako niemożliwe do zrealizowania, a wszelkie wysiłki (również myślowe) nas ogromnie męczą i doprowadzają do niczego.
Dobrym rozwiązaniem jest stała (na początku) opieka psychologa, przewodnika duchowego, osoby, która przeszła przez coś podobnego i wie o czym mówi.
Osobiście długo borykałem się z tym problemem, a dopiero (mimo, że chodziłem do kościoła i deklaracji, że jestem wierzący) głębokie poznanie Boga i Jego postrzegania świata oraz poznanie Jego miłości pozwoliło doświadczyć prawdziwego cudu i wychodzenia z tego. W stany depresyjne wpada się, gdy na swoje barki próbujemy brać wszystkie problemy albo oczekujemy tego od innych, którzy tylko nas rozczarowują, bo niestety człowiek jest istotą zawodną. Musimy nauczyć się też wybaczać sobie.
Nie jesteś zerem, a takie myślenie to zarzucanie Bogu kłamstwa. Każdy został stworzony jako inny, niepowtarzalny człowiek (to jest super), bo każdy mże światu dać coś innego. My chcielibyśmy dawać to co inni, a nie to do czego jesteśmy stworzeni, ale zapewniam Cię, że jakby się okazało, że zamieniła byś się tym "czymś" to by się okazało, że dalej czegoś brakuje to co mają inni. Jesteś niepowtarzalna i w przyszłości się okaże że "byłaś głupia", że tak o sobie mogłaś myśleć, że te doświadczenia, które teraz z trudem przechodzisz było Ci w dalszym życiu potrzebne, a bardzo możliwe, że komuś będziesz mogła uratować życie, bo będziesz autentyczna, bo tylko Ty będziesz wiedziała o czym mówisz, a reszta będzie tylko teoretykami. Jeśli będziesz miała konkretne pytania pisz, może będę mógł odpowiedzieć. Twój obecny stan to jest tzw "czas żałoby" tzn.odreagowania po trudnych chwilach i to jest naturalna reakcja organizmu na potrzebę odpoczynku psychicznego na robienie niczego, skupieniu się na sobie, nie wymagania niczego od siebie, a często na SKUPIENIU SIĘ NA TYM CO WAŻNE, bo reszta to marność. Spojrzenie trzeźwo na to co nadaje sens całemu naszemu życiu - poprzez niewyobrażalną miłość Boga do każdego do człowieka, do Ciebie - wyciąga z najgorszego koszmaru. Wszystko zależy tylko jak szybko człowiek zda sobie z tego sprawę; od tego zależy jak długo będzie dochodził do szczęścia i radości.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Widzę że jesteś osobą głęboko wierzącą.Ja też jestem wierząca ale są momenty że Chciałabym ukryć się nawet przed "Nim" bo czuję że Go zawIodłam.Chciała bym być lepszym człowiekiem a nie potrafię.Czy możliwe że po roku leki przestają działać,? Życie znów mnie przerasta,to wszystko wokół mnie niszczy boję się że nie dam już sobie rady,świat pędzi do przodu,ludzie chcą coraz więcej kosztem wszystkiego,nie ogarniam tego,cierpię,ja się tu zwyczajnie nie nadaję.Chciałabym czuć się ważna,kochana.Z każdym dniem rośnie we mnie agresja do siebie,z każdym dniem czuję coraz większą potrzebę sięgnięcia po nóż,ukarania siebie...

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Pojawia się silna potrzeba ukarania się,zadania sobie bólu,cierpienia,nie chcę tego robić ale coś pchnie mnie,znika uśmiech wracają łzy,ból który za wszelką cenę chcę ukryć.Nie chcę wracać do tego stanu z przed roku,boję się..jak sobie pomóc?

Odnośnik do komentarza

Przepraszam, że nie odpisywałem tak długo.
Leki mogą przestawać działać, bo "powszednieją" a organizm się przyzwyczaił, uodpornił.
Ty nie możesz GO zawieść, bo ON Cię bardzo dobrze zna, sam Cię w końcu stworzył i zna Cię po imieniu, a najważniejsze, że kocha Cię do szaleństwa !
Jesteś JEGO dzieckiem, więc dlaczego te wątpliwości?
Jeśli mówisz sobie źle to tak jakbyś chciała powiedzieć, że BÓG odwalił fuszerkę ;) Jak chcesz "kochać bliżniego jak siebie samego" skoro nie kochasz siebie? Kim byś chciała być, by być zadowolona? To wszystko kłamstwo !!! BÓG stworzył Cię taką cudowną i z tymi cechami, które będą Ci potrzebne do działania w czasie ziemskiego życia, a szczególnie, które będą Ci potrzebne do służenia innym (pomagania) w imieniu Jezusa. Jesteśmy jak jeden organizm, krzew i każdy z nas ma jedną, niepowtarzalną funkcję. Zaufaj Bogu, że najlepszą dla Ciebie i Twojego ciągłego nawracania. Takie osoby jak Ty, które brykają się z takimi problemami, potem gdy przyjdzie stanąć w trudnej sytuacji - to właśnie takie osoby się sprawdzają, to są bohaterowie. Widzisz !? Bog się nie pomylił, nie zawiódł, b ON widzi CAŁE Twoje życie a Ty tylko przeszłość i teraźniejszość. Kto wie więcej? To Ty się mylisz oceniając siebie w ten sposób i patrząc tak na siebie. Rozumiem Cię, bo wiele lat się z tym borykałem, ale teraz wiem, że to nieprawda. Ty też się o tym przekonasz - zobaczysz.
Pisz, ja Ci odpiszę, bo wiem co (częściowo) czujesz. Pamiętaj też, że Twojego problemu nikt do końca nie zrozumie bo jest tylko ułomnym człowiekiem, więc wybacz każdemu, a najważniejsze od nikogo tego nie oczekuj. To może tylko BÓG, a ON jest z Tobą - Ty to, gdzieś głęboko, dobrze wiesz.

Odnośnik do komentarza

Lepszym człowiekiem stajemy się nie własnymi siłami (większość ludzi byłaby wtedy bez grzechu :) ), ale siłą BOGA.
Borykanie się z takimi trudnościami daje Ci mądrość, siłę, pokorę itd, itd, tzn., że dopuszcza Cię do pewnej tajemnicy (tajemnicy krzyża), której nikt nie zrozumie bez ważnego doświadczenia w sobie samym. T nie znaczy, że jesteś gorsza, wręcz przeciwnie. Chcemy tylko osiągać to co "świat" uważa za najważniejsze, a tak naprawdę nie ma dużej wartości i Ty to czujesz, ale jeśli wokół przyjęło się to to człowiek też chce w tym mieć udział, a to często gubi. Zaczyna gonić za czymś co i tak nie przynosi radości.
Uważaj by nie przestać doceniać to co bardzo wartościowe w Tobie - poszukaj Tego i nigdy nie przestawaj dziękować za to - zacznij od teraz. Zobaczysz jak Ci to pomoże. Napisz też kilka kartek z napisem "BÓG MNIE KOCHA" "BÓG JEST CIĄGLE PRZY MNIE" i porozkładaj w różnych miejscach (często widocznych dla Ciebie): laptop, książka, Biblia, kieszenie, portfel, torebka itp. Zawsze jak zobaczysz kartkę - nie zapomnij się do Niego uśmiechnąć. On będzie się uśmiechał do Ciebie. Już nie będziesz sama, zobaczysz że jest obok. Już nie będziesz gorsza, już poczujesz się, że naprawdę jesteś Jego ukochanym dzieckiem.

Odnośnik do komentarza

ukaranie siebie - też to miałem, a wynika to z nie akceptacji siebie i ukaranie siebie za to, że tak nie jest. to błąd myślenia. To inni powinni chcieć być taką jak Ty wrażliwą i czułą osobą,
pełną unikatowych cech, ale by poczuć się lepiej tworzy się "pseudo wartości", które samemu można wypracowywać nadając im nieprawdziwą wartość. To marność ;)
Nie bądź jak inni. Pozostań sobą! Proszę.

Odnośnik do komentarza

Jeżeli jesteś osobą wierzącą ,to radziłbym Ci poszukać kapłana w twojej okolicy, najlepiej egzorcysty.Nie,nie myśl że jesteś opętana - chodzi o modlitwę o uwolnienie bo w moim odczuciu jesteś atakowana przez złego ducha.I to on kusi Cię i dręczy.Same leki mogą nie wystarczyć

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona 1

Dziękuję za każde słowo.Wiesz... ja cierpie sama nie wiem dlaczego.Cierpie bo wciąż czuję że jestem grosza, nie taka jak być powinnam.Jedno upomnienie w pracy-jestem do niczego...i wciąż to uczucie braku akceptacji, miłości od innych. Życie mnie boli, przeraża... Wiesz, ja jestem złym człowiekiem,ranie wszystkich i boję się ze nie będę potrafiła swoim dzieciom dać dobra,nauczyc go ich,a tak bardzo je kocham

Odnośnik do komentarza

Znam osobiście osobę która przez lekarzy była sklasyfikowana jako osoba chora na depresje,takie początkowe stadium.Ale dzieki Bogu otwarła się na Boga,sakrament pojednania,komunia święta,modlitwa wstawiennicza innych - była u egzorcysty ks.Mariana Rajchela który modlitwą wstawienniczą modlił sie- nie egzorcyzm , i lekarze byli zdumieni że ktoś tak szybko wyszedł z depresji.Ale ten stan już teraz trzeba do końca życia pielęgnować ,umacniając się duchowo,bo duch depresji bedzie powracał

Odnośnik do komentarza

Moje przekonanie na dzień dzisiejszy jest takie,że skuteczna pomoc w różnorakich zaburzeniach psychicznych bedzie w tedy jeżeli podejdzie sie do problemu - diagnozy i skutecznej pomocy będzie integralne.Tutaj potrzebna jest i bedzie pokora z ubu stron - z jednej strony tej związanej z wiedzą psychologiczną i jak i wiedza związana rozeznawaniem duchowym.

Odnośnik do komentarza

A dlaczego wydaje Ci się, że nie możesz nauczyć dobra swoje wlasne dzieci? Skąd wziąl się u Ciebie taki deficyt miłości?Podobno miłość jest takim dobrem, że jej przybywa ja się nią dzieli z innymi. Jeśli kochasz bardzo swoje dzieci, to one oddają Ci tę milość w dwójnasób, potem jak już wyrosną to może być inaczej, ale dopóki są male to milość, którą im ofiarowujesz wraca do wszystkich, którzy są wokól tych dzieci.

Każdy człowiek jest ułomny i coś mimo dobrych chęci a czasem w wyniku zaniechania zrobi żle ,nie dość starannie. Po co to rozpatrywać w nieskończoność i myśleć o ukaraniu się. Dziś mi nie wyszło, ale jest jeszcze jutro i mam szansę to naprawić, albo coś innego wykonać wyśmienicie.Ludzi doskonałych nie ma. Jedni na ich szczęście mają bardziej optymistyczny charakter a inni się dolują byle czym. Niemniej lecząc się trzeba kazdego dnia próbować wpływać na swoje myśli, aby prowadziły Cię one do życia a nie do samounicestwienia się.

Nie piszesz jaką masz sytuację z mężem, z rodzicami.

Gdybyś jednak wybrala to o czym mówisz, to chyba dzieciom zrobiłabyś największą możliwą na świecie krzywdę. Mama dla każdego dziecka jest opoką, bastionem milości i chcalabyś im to odebrać? Chciałabyś aby zostały sierotkami?W imię czego? Bo nie jesteś tak doskonala jak mogłabyś być? Nie martwi Cię to kto potem by się nimi zajmował, jaki byłby? Nigdy nie byłby Tobą, więć nie dałby im milości matczynej a zostawił poczucie nieszczęścia. Dzieci jak rodzice im się rozwodzą to często myślą, że one nie byly dość grzeczne i dlatego tak żle się dzieje między rodzicami. Nie myślisz, że Ty byś się usunęła z tego świata a one do końca swoich dni sądziłyby, że to może przez nie się stalo, bo nie były dość grzeczne, kochane dla Ciebie? Po co swoje własne dzieci obarczać taką traumą?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...