Skocz do zawartości
Forum

Jak się pozbierać po nadopiekuńczych rodzicach...


Gość mirrraa

Rekomendowane odpowiedzi

...a właściwie to nadopiekuńczej mamie o niskim poczuciu własnej wartości i tacie, ktory w sumie mial mnie zawsze gdzies, milosc kupowal zabawkami, a sam jest ... nie wiem nawet jak to nazwać. Jak zagubione dziecko. Tu sie potknie, tu cos upusci, nie wie co sie dzieje. Za to mama wszystko kontroluje i robi i wie lepiej. I tacy są, a to wszystko okraszone kołderką normalności i jako tako wiary w swoj nieomylność. Nie potrafią niczego wziąć na przysłowiową klatę. Ciągle winni są inni, ale to od nich zaczęłam uciekać, bo przecież z innymi nie mieszkam i mnie nie wychowują. Jestem wrakiem. Jak byłam młodsza tata był dla mnie sklepem z zabawkami, a mama wszystko za mnie robiła i traktowała mnie jak przedłużenie jej. Kupowała mi nawet takie same majtki z wysokim stanem bo dobrze zakrywaja wystajacy brzuch, mimo, ze bylam mlodsza, mialam plaski brzuch i uprawialam sport. Takie proste rzeczy musialam jej tlumaczyc. Albo wchodzila mi do lazienki bez pukania i jak mialamschowa cos przeciwko to twierdzila, ze przeciez mamy to samo, wiec o co mi chodzi. Dlugo tez czytala moje smsy, pamietniki, inne rzeczy jak byly otwarte. Dlugo mnie traktowali jak dziecko i mowili do mnie takim zdrobnieniem jak z dziecinstwa. Przy ludziach mama "Zartem" potrafila mnie zawstydzic nie raz, jakby sie chciala popisac przed bliskimi. Pamietam do dzis jak przy rodzinie wypowiadala sie o moim pierwszym staniku ktory mi kupila co sprawilo, ze go schowalam i nie nosilam go dlugo i do dzisiaj nie lubie byc kobieta. Jak mialam czas n abycie dzieckiem to zaczelam sie ladowac w doroslosc zeby sie nie czuc jak zacofana. Bo zamiast mnie traktowac n atyle ile mam lat to jakby sie zapomnieli ze dorastam. No i mi odwalilo. Przez to uciekalam z domu n akoncerty imprezy do ludzi innych pilam itd. Prxejechalam sie na tym i teraz sie czuje jakbym sie cofnela do czasow 6 podstawowki. Jakby wszystko musialo znowu sie dziac swoim tempem. Jakbym musiala unyslem wrocic do tego czasu kiedy zle sie zaczelam czuc i przepracowac tp tak jak powinnam. Tylko tak jakby nie mam czasu bo mam ponad 20 lat. Wytworzylam sobie nawet dodatkowa osobowosc ktora jest dzieckiem i bronie sie nia przed swiatem. Czuje ze rodzice mimo ze chcieli dobrze, zjebali mi zycie. Mam tyle dziwnych traum, problemow, lęków, ułomności w postrzeganiu ludzi, świata i w samym funkcjonowaniu, że to się w głowie nie mieści. I kazdy jeden problem moge przypisac konkretnym zachowaniom rodzicow wstosunku do mnie. Np naruszanie mojej prywatnosci = brak granic w relacjach z innymi. Co rozwalilo mi wszystkie znajomosci, ktore moglabym miec do dzisiaj. Jeju jak ja zazdroszcze wszystkim ludzilm, ktorzy moga z czystym sumieniem i sczeroscia powiedziec " mam cudownych rodzicow, wiele sie od nich nauczylem, dzieki nim jestem jaki jestem i ciesze sie, ze jestem podobny do mamy czy taty..." i roznego rodzaju superlatywy. Ja tylko jak zobacze zew jakims stopniu ich przypominam to mnie ogarnia lękbo wiem, że to nie wrży nic dobrego. Zreszta widze jak przezyli zycie. Mi wmawiaja, ze zajebiscie, ale widze jacy sa zmeczeni, jak na wszystko narzekaja, jak nikogo nie maja, nawet z wlasna rodzina sie dogadac nie potrafia, praktycznie nic nie osiagneli a tata moglby duzo, bo mial zajebisty pomysl na swob biznes i zdrowy czlowiek by normalnie podszedl do sprawy i szczesliwie zyl z pasji,to nawet tego noe potrafia zrobic, tylko gadac ze nikomu ufac nie mozna i ludzie to chuje, a ja nawet im zaufac nie moge. Oni mi tez nigdy nie ufali, a nie musialam nawet nic zrobic. Raz tata mnie sledzil po klotni w domu i poszlam do znajomych sie im wyzalic, ze niemam sily to tata mi zrobil akcje na srodku ulicy, ze cpam, ze jestem taka i siaka az sie znajomi wytraszyli.

Odnośnik do komentarza

No i do psychologa chodze, leczylam sie paychiatrycznie kilo lekow, terapia grupowa, wiec oczekuje innyh rad, rozmow, pomyslow, wsparcia, rad z doswiadczenia czy nawet chwili zalu bo razem razniej. Leczenie, rozmowy z psychologiem, autonaprawianie kontynuuje, ale potrzebuje wsparcia, czegokolwiwk, dlatego tu pisze. Staram sie naprawic, ale zwyczajnie brakuje mi sil. Mogloby sie wydawac, ze jak nie zrobili mi krzywdy godnej opisania tego w gazetach czy wiadomosciach to powinnam sie cieszyc, ze jest jak jest i nie wymyslac, bo takie teksty tez slyszalam, ale kurde to tak nie dziala, zwlaszcza jak ktos jest tak.cholernie wrazliwy i podatny n awszystko wokol. Moim zdaniem gorsze od bezposredniego ranienia jest ranienie posrednie przy jednoczesnym wmawianiu dziecku, ze jest kochane. Ono wtedy pozwala sobie n awszytko mimo, ze cierpi i przestaje wiedziec kim jest i zatraca sie w sobie. Jestem bezksztaltnym, aspolecznym, dziwnym, zlęknionym stworzeniem, ktory jest idealnym przykladem, ze nie sa najwazniejsze talenty i inteligencja, (ktore doszlam po latach ze mam dosc duze) a przystosowanie do zycia w spoleczenstwie. Welu moim znajomych z mniejszymi talentami robi teraz to co rowniez powinnam. Bo potrafia zyc w spoleczenstwie.

Odnośnik do komentarza

Najbardziej to Ty sama sobie zmarnowałaś życie a postępowanie rodziców napewno było nie do końca dobre.Takie wychowanie a przede wszystkim zła komunikacja między Tobą i rodzicami.To było standardem i w moich czasach.Byłam podobnie wychowywana i jakoś udało mi się żyć bez obwiniania innych.Tu przydał by się psycholog nie tylko dla Ciebie ale i dla rodziców.Najważniejsze ,żebyś zrozumiała ,że rodzice z nie wiedzy tak Cię wychowywali i chodząc na zajęcia terapeutyczne napewno sobie pomożesz.Specjaliści wiedzą jak pomóc,jeśli tylko sama będziesz chciała dasz radę choć napewno jest to trudne i ciężkie.

Odnośnik do komentarza

No to gratuluję Ci, widocznie mimo takich rodziców zostałaś obdarzona też dosyć mocnym charakterem. Ja nie. Jestem cholernie nadwrażliwa na wszystko. Jedno zdanie krytyczne w stosunku do mnie w podstawowce pamietam do dzisiaj...
I szczerze ich nienawidze. Nienawidze ich. Nie ma żadnego porozumienia pomiędzy nami. Żadnego. Żadnej komunikacji. I nawet się nie starają. A mama jak zacznie miec pretensje do mnie to skonczy na tacie i tym, ze jetesmy podobni, ze oboje mamy problemy, ze jestesmy tacy, siacy, owacy. Dodatkowo mama chyba mysli, ze wszystkie bliskie jej osoby sa przedluzeniem jej osobowosci, bo kaze wszystkim robic rozne rzeczy tak jak ona uwaza, nawet mycie pach czy czyszczenie patyczkiem uszu bo wyczytala tak w internecie. I z tym internetem coraz gorzej bo co przeczyta to od razu mowi, ze tak trzeba robic i przed chwila sie poklocilismy o to, ze za duzo saszetek miety mialam w kubku. I teraz slysze jak tacie na mnie mowi, ze jestem takim czlowiekiem, chamskim, klotliwym i ze wszyscy cierpia przeze mnie i dodaje ze tez przez tate. Nie raz slyszalam ze tata mamie zmarnowal zycie. Jak bylam mala yo balam sie ze sie rozwioda. Uwazam, ze zniszczyli mi zycie. Wybacz dos ale dziecko sobie samo zycia nie moze niszczyc, zwlaszcza jezeli niszczy sobie przez to jak zostalo uksztaltowane. Wiedzieli, ze jestem zdolna i wrazliwa i co ? Uwazaja ze jak dali mi jesc i sie ubrac topowinnam si sama wychowac. Brawo. Nie moge patrzec na moih znajomych, ktorym rodzice dali zaplecze emocjonalne, motywacje i teraz sie dziecmi chwala bo osiagaja sukcesy. A moi rodzice potrafia jeszcze dowalic, ze "patrz na tego i tamtego jak sobie radza, a ty?". Zalamac sie idzie...

Przepraszam za jezyk, natomiast przerasta mnie to wszytko. Ddatkowo fakt, ze jestem strasznie wrazliwa nie pozwala mi odgrodzic sie od tego co bylo. Ciagle zyje rodzicami. Czuje jakby byli polowa mnie. moim przedluzeniem, ktorego nie moge odciac, choc bardzo chce. Moze dlatego, ze mamie sie tak wydaje, ze kazdy mysli i czuje jak ona. A vo smieszniejsze to jest to, ze obcych traktuje idealnie. Nie kloci sie, nie wmawiaswojego zdania, przemienia sie w idealna wersje siebie, jest taka dystyngowana, idealna, mila. Jakby chciala pokazac jaka jest idealna i warto z nia przebywac. A czym bardziej te osobe poznaje tym bardziej jej nie szanuje jako osobnej jednostki. Dobry przyklad to jak poznawala mojego chlopaka. Czym bardziej go poznaje tym bardziej mu mowi co ma robic. Np. Ze ma schudnac i jakies zarciki o wadze. Taka sama strategia jak mnie upokazala w dziecinstwie. Niewinnymi zarcikami, ktore zawstydzaly na potege.

Odnośnik do komentarza

Pomocy. Co ja mam zrobic? Od 4lat sie lecze, latam po psychologach, czytam ksiazki psychologiczne, medytacje, afirmacje i wiele wiele innych, ale wystarczy interakcja z nimi i wszystko wraca jakby mi cos ciezkiego upadlo na glowe. I wraca wszystko. Jestem bezsilna. Zaraz matura, zaraz studia, ale ja sie boje ze nie uda mi sie z niczym. Ze zgine w doroslym swiecie. Nie dam rady. A dodatkowo mama pompuje we mnie coraz to nowe obawy. Gwalty, porwania, przekrety, oszustwa, wiezienie, kary. I to nie tak ze rozmawiamy by mi to uswiadomic, a codxienne otaczanie sie tym. Brat tez ma pretensje ze ciagle mowia o tragediach, a nigdy nikt mu nie dal rady choc najmniejszej na zycie. Tak jakby rodzice mimo swojego wieku nie mieli zadnych dobrych doswiadczen. Wlasciwie miedzy wierszami mozna wyczytac, ze najlepiej sie schowac w domu bo po co gdziekokwiek wychodzic. Choc tata jest troche inny bo do dzisiaj przynajmbiej stara sie cos zrovic, wyjechac i z nim sie bardziej dogaduje, choc to zalezy. Mama raz bratu powiedziala na jego pomysl spelnienia jakiejs wizji, ze jak tak zrobi, to nie jest jej synem mimo ze brat jest dorosly, a takie rzeczy robi multum ludzi.

Odnośnik do komentarza

A co do moich rodziców u specjalisty to ... tragedia. U jednej psycholożki mama się odstrzeliła elegancko i znów poza na poukładaną i dystyngowaną, aż mi się płakać chce, że nie może taka być na co dzien i tak nas dobrze traktowac. No wiec psycholog juz sobie zdanie wyrobila - fajna mama. Natomiast u psychiatry bylo pierwszy raz inaczej. Moze mama wyczula, ze tego psychiatry latwo nie oszukac. Podejrzewam, ze to to samo co ja mam, w sensie jak wyczuje w kims autorytet to juz tak nie "cwaniacze". No wiec mama sie zdenerwowala. Jak zaczela o czyms mowic to nie mogla skonczyc mimo mojej prosby i psychiatry, bo rozmswialismy o czyms innym. I tu sie idealnie ukazala relacja rodzinna na tym spotkaniu. W sensie tata cicho, nieobecny, mama mowi to co ona uwaza, za prawdziwe i nikogo nie slucha, a ja siedze z boku pomiedzy mlotem a kowadlem, w sensie pomiedzy moim stlumionym charakterem, ktory chce byc samodzielny a tym, ktory jest malym dzieckiem, ktore ma siedziec cicho. I co ? Psychiatra poczula to samo co ja na codzien po jednym spotkaniu. Zmeczyla sie polgodzinna wizyta. A co na to mama ? Chyba pierwszy raz poczula sie niepewnie bo zjechala psychiatre od gory do dolu mimo, ze ona mi bardzo duzo pomogla, a psycholig, ktora nie pomogla mi nic mama uznala za idealna i nawet ja cytowala.

Odnośnik do komentarza

Doś, no i może ty nikogo nie obwiniasz, bo nikt nałogowo nie obwiniał Ciebie. Ja jestem obwiniana nawet o zepsucie się aparatu, gdzie to nie moja wina tylko długoletniego sprzętu. Ale akurat zepsul sie jak bym u mnie w pokoju. A co naljepsze jak zepsuje sie cos kiedy oni to maja to wina sprzetu, nie ich. Przez to nabralam przekonania ze jestem winna wszystkiemu. I np w podstawowce czulam sie winna wszystkim zlym nastrojom kolezanek czy kolegow, ktorzy bylu akurat przy mnie. Bo nijt mnie nie nauczyl, ze ktos moze miec zly humor z innego powodu. Albo jak zerwal ze mna pierwszy chlopak, pierwsza milosc, to slyszalam, ze zerwal ze mna bo to ze mna cos nie tak. I jak chlopak zrywa, albo ogolnie inni odchodza to dlatego, ze z nami jest cos nie tak. W ogole od15 lat moi rodzice stoja w miejscu. Nawet kloca sie o te same rzeczy tak samo. Czy oni tego nie widza ?

Pomocy jak mam odciac pepowine? Czuje sie jak uzalezniona od nich. Przeraza mnie to.

Odnośnik do komentarza

I w ogole mama swoja normalnosc tlumaczy zawsze tym, ze potrafi pomoc innym. Np bratu czy siostrze jak zadzwonia. Ale mama chyba nie widzi, ze oni nie powinni nawet miec takich problemow, bo one tez sa wynikiem zaniedbania w wychowaniu. Kazde z nas chociaz raz chcialo popelnic samobojstwo i ma mysli samobojcze i nie jest zadowolone z zycia. Mama uwaza, ze super nas wychowala. I tylko ja mam - mimo wrazliwosci - jaja jako tako, zeby jej to wypomniec. Moze dlatego ze zostalam sama, a oni byli we dwoch no i trzech jak bylam mala, wiec ich uwaga byla rozproszona. A teraz cale... powiedzmy szambo idzie na mnie. Mama nie widzi, ze rodzenstwo emocjonalnie nadal sa dziecmi, ze wszystko przychodzi im z trudem, ze jedno z nich nadal nic nie osiagnelo i nadal ma leki i depresje, drugie tak samo, choc radzi sobie z innymi rzeczamo jak z praca lepiej to tylko dzieki odurzaniu sie . Przeraza mnie to.

Odnośnik do komentarza

Przeraża mnie to jak bardzo nie mam szacunku do moich rodziców. Przeraża mnie to. Nie powinno mi to nawet do głowy przyjść. A przychodzi. Natarczywie. Nawet dosc drastycznie. I na przestrzenj czasu przy przepracowywaniu z psychologiem tego co sie stalo doszlysmy do tego, ze nie wi jak wygladaja normalne relacje i traktuje ludzi jak przedmioty do zaspokajania wlasnych potrzeb.

A obecnie jestem dzikusem wsrod normalnych ludzi.

Odnośnik do komentarza

janinka2 moze nie najgorsza, bo są o wiele gorsze sytuacje w relacji rodzic - dziecko, natomiast jedna z gorszych. I dziwi mnie to, ze psychiczne tragedie sa traktowane tak normalnie, oschle - wez sie w garsc itd. Wiecie, to, ze to troche juz trwa w spoleczenstwie i ludzie sie przyzwyczaili nie oznacza, ze to jest dobre. Takie sytuacje tworza kaleki emocjonalne. I co z tego, ze ktos "dal rade" bo sie usamodzielnil skoro zrobi sobie ddziecko, na ktorym bedzie powtarzac schemat zlych zachowan ? Mam wrazenie ze pod tym wzgledem myslacyc ludzi jest malo. Uwazam, ze dziecko to duza odpowiedzialnosc. Do cholery to jest czlowiek, ktory uksztaltuje sie tak, jak mu na to pozwolimy. Ja nie bede miec dzieci, a przynajmniej nie dopoki nie stane sie ogarnieta i odpowiedzialna osoba, ktora bedzie mogla pomoc dziecku rozwinac skrzydla i rozwinac sie prawidlowo bez przelewania na nie swoich ulomnosci, problemow i traum. Powinno sie dostawac pozwolenie na rodzenie dzieci i przechodzic testy jak przy adopcji. A nie ze byle nowak moze zaplodnic nowakową i tyle. Każdy głupi się umie zapładniać.

Odnośnik do komentarza

Rodzinnych spotkań też nienawidze. Ostatnia wigilia skonczyla sie klotniami, placzm, nerwami i jak zwykle gadaniem o problemach i smutnych rzeczach i tym razem - tak jak ciagle mi mama wmawia - ja nie bralam w tym udzialu tylko mama, rodzenstwo i facet siostry. Wyjscie z rodzicami tez wyglada jak wyglada. Mama traktuje tate jak dziecko, wyzywa goze nie uczesany, ze ubral nie ta koszule co ona mu kazala, ciagle poprawianie to kurtki to czapki i uwagi jak do bachora. Nie dziwie sie ze utracil swoja meskosc po tylu latach takiego traktowania. Mnie tez tak probuje usidlic. Jak wychodzimy to oboje sie zachowuja jakby kazde wyjscie bylo czyms specjalnym jakby mieli zaraz kogos spotkac zeby sie pochwalic soba, wszystko na ostatni guzik, odstrzeleni, a jak siadamy by cos zjesc to sie zachowuja jak obcy. Nie mamy o czym rozmawiac, ciagle spojrzenia na innych czy aby sie nie patrza. Meczy mnie to cale udawanke i udwadnianie sobie i innym, ze jestesmy normalni i fajni i rodzinni. Jedna uwaga z mojej strony, ze tak nie jest i klotnia, lawina emohi, placzu histerii aby udowodnic ze TAK JEST. A prawda jet taka, ze gdyby tak bylo, to nie trzeba by tyle o tym gadac i udowadniac ze tak jest. Jak jest dzien to nie trzeba wszystkim tego mowic bowidza, no chyba, ze sa niewidomi, ale to juz jest jakas ulomnosc fizyczna. Echhhhh. Zreszta po moim pisaniu widac jaka jestem rozwalona psychicznie i przesiaknieta tym wszystkim. Co z tego, ze bede sie uczyc, pojde na studia, wyprowadze sie i bede sis na zewnatrz starac, co zreszta robie jak w srodku bede wrakiem jak moj brat i bede chodzic jak na linie gdzie po jednej stronie jet samobojstwo a po drugiej ciagle staranie sie bez wiekszych rezultatow i ciaglym autosabotazem ? Ile mozna milczec i udawac ze jest ok ? Ile mozna vrac sie w garsc skoro caly czas ma sie w glowie myali samobojcze i poczucie bycia syzyfem ? obawiam sie ze pewnego dnia po prostu sie zabije bo nie dam rady.

Odnośnik do komentarza

Jeśli dobrze zrozumiałam, uważasz, że rodzice są nie dość dorosli, pewni siebie, mają do siebie i do Was o wszystko pretensję, mama próbuje być autorytatywna, tata chowa się w swojej cichości, Ty się buntujesz, mama za wszelką cenę chce w wizerunku zewnętrznym pokazać rodzinę prawie od idealnej strony a Ty uważasz to za straszne zaklamanie i masz żal do losu, że trafiła Ci się niefajna rodzina? Zal jest tak wielki, ze jakiegoś pięknego dnia możesz popełnić samobójstwo.Psychologowie, psychiatrzy nie pomagają a uwagi w stylu weż się w garść są funta klaków warte?

No tak problem nie do rozwiązania. Jednak jakby go zacząc rozkminiać w drobnych kroczkach to może coś by się dało uratować.

Oni są straszni bez dwóch zdań, jeśli dziecko i jego rodzeństwo tak czuje od wielu lat, to widać coś musi być na rzeczy. Oni już są starawi, niedoskonale ukształtowani a Ty jesteś mloda. Kto jak się uprze ma większą szansę się zmienić, oni czy Ty? Ty, chyba nie, bo oni żle Cię wychowywali, nie dali Ci poczucia własnej wartości nieumiejętnie Cię kochali. Czyli może oni mogą się zmienić, ale jak piszesz ciągle się tak samo klocą, mama ciągle o to samo upomina tatę, tymi samymi upokarzającymi tekstami. Nauczyla się kiedyś swojej roli, tata jej się podporządkowal i to znosi. Mama się tak dobrze nauczyla, że tak samo gra pewnie od ponad 20 lat i tę rolę przez sen i w realu w sekundę odtwarza, zrobila sie w niej z tego jej d r u g a n a t u r a. Czyli oni się jednak nie zmienią, bo są w porównaniu z Tobą starawi i ich wyuczone role to ich druga natura. Nie ma rady samobójstwo.
No chyba, że jednak stwierdzisz, że jesteś może z lekka pokiereszowana, jednak dość młoda jeszcze, żeby być elastyczną .Jakie są na to szanse, jak oni na co dzień tak okropnie Cie przytlaczają ,dolują , irytują... Może po prostu trzeba się od nich wynieść. Piszesz matura, studia - wygląda, że czas Twego dorastania przychodzi Ci z pomocą. Wypatrzyć taki praktyczny ( bo potem to pracę trzeba będzie znaleść) i względnie zgodny z Twoimi zainteresowaniami kierunek studiow, najlepiej poza domem , z dala od nich i tam się ewakuować. Zeby tak się stalo, to co mnie obchodzi o czy mama znów za scianą donosi tacie i w jakie słowa to ubiera? Ja mam swój jasno wytyczony cel, muszę dla swego dobra stąd zwiać. Zeby zwiać, trzeba dobrze zdać mature, czyli być gluchą na występy rodziców i ich podchody tylko uparcie się uczyć, powtarzać material może z koleżankami, może na kursach i nic nie widzeć i nic nie slyszeć co szanowne rodzicielstwo wymyśla. Mają czarne myśli i oglaszają jutro koniec świata? Zgodzić się w myśli z nimi, może to faktycznie ich dzień unicestwienia, ale ich czarne myśli nie dotyczą Ciebie. Dla nich jutro koniec świata a dla Ciebie jutro to początek nowego, lepszego jutra. Ich pesymizm dla Ciebie wogóle nie istnieje, nie słyszysz ich obwianian Ciebie ,rodzeństwa i ich wobec Siebie. Takich spraw wogóle nie ma. Jest m a t u r a i to koniecznie do zdania jak najlepiej. Chyba nie powinnaś mieć czasu na bieganie do psychologa ( piszesz, że słaby) , na rozmyślania jaki certyfikat wymyśleć na rodzicielstwo, dlaczego inni mają fajnych rodziców. To Cię rozprasza,oslabia, utwierdza w przekonaniu, że skoro do du... rodzice to i cale Twoje życie do du... Cel przed Tobą: ratować sie od nich. Sposób: ucieczka z ich pola widzenia. Za pomocą czego szansa to osiągnąć: podjąć studia jak najdalej od nich.

W poradach bardzo proste. W wykonaniu dużo trudniejsze, bo wymaga koncentracji na celu, samozaparcia i ogromu pracy.

Nie siedzieć i użalać się nad sobą tylko wziąć się w garść i wygrać swoją przyszlość!

O pardon, chyba cały post powinnam zmazać, bo zapomnialam, że nie potrzebujesz porad typu weż się w garść i nie uzalaj nad sobą.
A może jednak siądziesz i pomyślisz chwilkę, że wydaje się taka porada jedynym z lepszych wyjść z sytuacji.

Powodzenia w dążeniu do osiągnięcia Twojego celu.

Odnośnik do komentarza

Dość długo żyję, a nie znam ani jednego idealnego małżeństwa.
pewnie takie są, ale ja takich nie spotkałam.
Każde dziecko wynosi coś z domu i niekoniecznie są to dobre doświadczenia.
Wkraczamy w dorosłe życie i każdy z nas powinien wziąć odpowiedzialność za własne życie, i nie zwalać wszystkiego na rodziców.
WEŹ SIĘ W GARŚĆ.- Choć tej rady nie lubisz, to jedyna sensowna rada.
Jak to zrobić?
Odciąć się od przeszłości i zacząć kształtować się na nowo.
1- wybacz rodzicom ich błędy. Popracuj nad wybaczaniem /najlepiej afirmacje/ a zobaczysz, że ta pępowina powoli się kruszy.
Wyobrażaj sobie tą pępowinę, która pęka i zrywa się więź.
2- zacznij się przekonywać, że ze wszystkim dasz sobie radę, że zaczynasz nowe, lepsze życie.
3- wyobrażaj sobie przyszłość, w której jesteś energiczna, konsekwentna i radzisz sobie z przeciwnościami.

Na razie skupiasz się na przeszłości, z równym zaangażowaniem, zacznij myśleć o lepszej przyszłości. Spełnia się w życiu to, o czym myślimy.
Zauważyłaś, że tak samo biadolisz jak twoja mama? Więc przestań i myśl o pozytywnie.
Dasz radę, o ile naprawdę tego pragniesz.
W tej chwili tego nie widać. Jest źle, bo mama...
A jesteś już dorosła i sama kształtujesz swoje życie. Od ciebie zależy twój los, nie od mamy. Mama to obecnie tylko wymówka by nic nie robić, by się nie zmieniać.
Zmiany wymagają twojej pracy, twojego zaangażowania i wytrwałości.

Odnośnik do komentarza

Napisałam Ci w wielkim skrócie ale unna-1 dopisała dokładnie to co i ja myślę.Podkreślę jeszcze ,że jak będziesz miała rodzinę to zobaczysz ile to razy trzeba za męża myśleć i mu ciagle mówić i jak trudno jest dotrzeć do dziecka np Ci sami rodzice wychowują a z jednym dzieckiem nie mogą się dogadać i mają problemy a z innymi mniejsze.Zdaję sobie sprawę z tego że rodzice mogą uprzykszyć życie ale czy to też nie zależy trochę od samego dziecka?
Jest uparte nie docierają argumenty itd.Jeżeli w rodzinie brakuje pieniędzy, rodzice dużo pracują dojdą choroby lub inne zmartwienia np kłopoty wychowawcze z dzieckiem (tylko Ty dokładnie wiesz jak się zachowyałaś ) to wtedy rodzicom puszczają nerwy i sami ze sobą się kłócą.Cierpią przy tym inne dzieci spokoniejsze.Będziesz miała swoje dzieci to sobie nieraz pomyślisz ,że mama często miała rację.
Ale żeby to zrozumieć musi upłynąć jeszcze dużo lat.
Teraz postaraj się trochę zrozumieć rodziców i zacznij pracować na swoje życie.
Powiedz sobie nie chce tak żyć jak oni, muszę skończyć studia żeby mieć z czego się utrzymać,będzie okazja wyprowadzić się z domu i odpocząć od rodziców.
Nie zrywaj z nimi kontaktu, unikaj konfliktów , nie rozpamiętuj już tego okresu zacznij nowe własne życie.Mniej cel i do niego trzeba dążyć wtedy życie nabiera sensu.Najgorszą rzeczą jest długie użalanie się nad sobą a czasu się nie cofnie więć trzeba się wziąść w garść i iść swoją drogą do przodu ku lepszemu życiu.

Odnośnik do komentarza

Jestwm przerażona. Nie mogę tego tak łatwo oddzielić od swojego życia, nawet jakbym chciała i się wyprowadziła. Boję się o mojego siostrzeńca, który zaczyna mieć takie same problemy jak ja, czy moje rodzeństwo i też sobie przestaje radzić. Brat mi mówił, że z nim rozmawiał i powiedział mu, że on w sumie już nie chce żyć, że nikt go nie rozumie i nie bierze go na poważnie, a ma dopiero 10 lat. Jest ponadprzecietnie inteligentny, ma dużą wiedzę, ale nie umie panować nad emocjami. Jest ciągle poddenerwowany i wybucha agresją. Kurwa mać. Jestem przerażona. Moja rodzina jest wytwórnią nieudaczników, ktrzy sobie nie radzą. A wszyscy są zdolni i inteligentni tylko nie emovjonalnie. Nie wiem co zrobić. Chętnie to przerwę z mojej strony, ale nie wiem do końca czy dam radę i utrudnia mi to otoczenie, które mnie dobija.

Odnośnik do komentarza

Ty też się kłócisz i wprowadzasz nerwową atmosferę. Jeśli odsuniesz się od nich, lub wyciszysz, to w domu będzie spokojniej i rodzeństwu łatwiej będzie.
Nie ważne w tej chwili, kto ma rację.
Ważne, byś ty zapanowała nad emocjami, byś nauczyła się spokojnie reagować. Jeśli chcesz pomóc innym, to sama musisz być silna. Musisz być dla nich ostoją, a nie jednym z trybików tej destrukcyjnej rodziny.
Rodziców nie wychowasz, ale siebie, możesz.
Możesz się na nowo ukształtować, nauczyć nowego sposobu myślenia i to zależy tylko od ciebie.
To twoje życie i ty za nie odpowiadasz.

Odnośnik do komentarza

unna nie masz racji. przestań wypowiadać się w tematach których nie przeżyłaś na własnej skórze.
Po pierwsze rodzice to ludzie. Na ulicy są ludzie. Co drugi na ulicy ma nierówno pod sufitem i inteligencję dżdżownicy. Oni też są czyimiś rodzicami. Rodzice potrafią mieć porąbane we łbie. Jeśli się uwezmą na dziecko to dziecko może nie być niczemu winne, może nie wprowadzać nerwowej atmosfery, może się starać, być idealnym dzieckiem i kochać, a i tak rodzic znajdzie powód by je zaczepić, skrytykować, zaatakować, pokłócić się. Odsuwanie się od nich nic nie daje, tylko może wręcz pogorszyć sytuację i wzbudzić wolę zemsty zwłaszcza u nadopiekuńczej matki ('tyle lat poświęciłam dla ciebie a ty mnie zostawiasz?!') Ataki histerii, szantaże, nadopiekuńcze matki są nienormalne.

Ważne jest kto ma rację. Ważne. dlatego że inaczej dziecko słyszy tylko jesteś nieważna, twoje zdanie jest nieważne, odpuść, wyluzuj. Co w praktyce znaczy cierp w milczeniu, pozwól sobą pomiatać, musisz to znosić bo to twoi rodzice, to nieważne że masz rację ale oni tobą pomiatają, życie nie jest sprawiedliwe i musisz to przełknąć. To nie jest prawda. To jest ważne kto ma rację i trzeba walczyć o swoją rację.

Gadasz bzdury straszne. Ona nie musi być ostoją DLA NIKOGO!!!!!!!!!!!! Ona nie ma powinności być ostoją DLA NIKOGO POZA SOBĄ!!!!!!!!!! Nie ma obowiązku być ostoją dla rodziców ani rodziny, to rodzice mieli być OSTOJĄ DLA NIEJ!!!!!!!!!!
Radzisz jej znowu żeby to ona była bohaterem dla nieudolnych rodziców. To największa krzywda jaką można zrobi dziecku!!!!!!!!! Nauczyć dziecko żeby było popychadłem, cierpiącym w milczeniu, bohaterem rodziny i naprawiaczem rodziny odpowiedzialnym za rodziców, ich nastrój, awantury w domu, spokój w domu. Ona NIE JEST odpowiedzialna za naprawianie tej rodziny, NIE JEST żadną ostoją, NIE JEST od tego żeby im pomagać! Radźcie jej tak dalej a spędzi życie latając na każde zawołanie rodziców, bez męża którego mamusia na pewno nie zaakceptuje, z poczuciem winy do końca życia że nie naprawiła swojej rodziny i nie była dla nich ostoją bo denerwowali się przez nią! Unna jak patrzę na twoje posty na forum to się zastanawiam skąd ty się urwałaś naprawdę i co ty masz wspólnego z psychologią.

Odnośnik do komentarza

Przepraszam, ale nie rozumiem do końca ludzi, którzy piszą, że każdy jest odpowiedzialny za swoje życie w stu procentach. Byłoby tak gdybyśmy się sami wychowywali i podejmowali decyzje od urodzenia, ale tak nie jest. Wiele problemow i traum itp sa wynikiem naszego wychowania i bledow, jakie rodzice popelnili. I kto sie potem musi zmagac z tym do konca zycia, oni ? Nie. My. Kazdy rodzic powinien byc swiadomy mozliwosci powielania sie schematow zyciowych, ktore sie przekazuje i przed zdecydowaniem sie na dziecko postarac sie cos z wadami czy problemami zrobic, by to sie na dziecku nie odbilo. A jeszcze gorzej jak sie odbije i sa swiecie przekonani, ze to nie ich brocha, tylko dziecka wina bo samo sie tak wychowalo, inni go nauczyli, dziecko ma taki charakter i ogolnie zwala sie wine na wszystko do okola. W rezultacie ciecko czuje sie jak jakis wybryk natury z felernymi wadami, gdzie dobrzy i dojrzali rodzice potrafia zrobic z dziecka z FAKTYCZNYMI FELYRNYMI WADAMI np chorobowymi czy jakimis ulomnosciami kogos o wysokim poczuciu wlasnej wartosci z pasja itd. szlag mnie trafia jak przychodzi mi takivh ludzi spotkac bo przypomin ami sie dobitnie moja sytuacja. wiecie ile ja poswiecam czasu na yo by dojsc do ladu, zeby sie zmienic, nie odzywam sie na co dzien, choc zdaza mi sie byc niemila i nerwowa, ale wtedy zauwazam, ze zachowuje sie dokladnie tak jal moi rodzice, odzywki i reakcje mam identyczne, i co juz 5 rok sie lecze i jest coraz gorzwj. Zaczynam sie ppddawac a mimo to probuje sie czolgac i nadal mam jakas glupia nadzieje. Ale pewnie cale zycie sie bede otrzasac z tych wszyatkich problemow ktorw istnieja na kazdej plaszczyznie mojego zycia. Wszytkie znajpmosci mi sie przez to tez rozpadly, a ostatnie rozpadaja. I co, okazalo sie ze dlatego bp zachowuje sie jak moi rodzice. Oni tez nikogo nie maja, schemat. Tez ludzie zywia do nich negatywne emovje i relacje rozpadaly sie burzliwie. To samo u mnie. Co do rodzenstwa to juz sie wyprowadzili, ale ciagle aobie nie radza i kazdy dzien skupia sie n atym by na sile przezyc lub nie niz na tym by zyc faktycznie i o nie sa problemy jak innych ze ket problem ale idzie jakos zyc tylko codzienna chec popelnienia samobojstwa, a martwie sie tylko o mlodego, dlatego, ze jest mlody i d asie cos z twgo jeszcze ulepic, choc widoczni enasiakl zlymi przyzwyczajeniami. Glupi przyklad ze siostra woli przyznac racj epopieprzonej nauczyciep e czy jemu goledze dla swietegp apokoju i opini publiczbej iz go obronic i pokazac mu, ze jest wazny. A w wiekszosci przypadkow mlody jest niesprawiedliwie osadzany czy wysmiewany. Jest inteligentny i ma wlasne zdanie i dluzsze wlosy ot co. I rym sie wsrod innych dzieci wyrozbia. I wiem. Nie mam obowiazku byc ostoja czy ratowac rodzine. Brat mi to dal idealnie do zrozumienia, ze trzeba sobie radzic samemu. Ale ja tak do choley ni epotrafie. Ni emog epatrzec n ato jak kolejna inteligentna osoba ma coraz wieksze problemy. Trzeb anyc pojebanym, zeby n atakie cos pozwalac. Nieczulym albo psychopata albo tak skrzywdzonym, ze sie uwaza, ze innym sie tez nalezy. I przepraszam z abledy i chaos, pisze na zacinajacej sie komorce.

Odnośnik do komentarza

doś
Najbardziej to Ty sama sobie zmarnowałaś życie a postępowanie rodziców napewno było nie do końca dobre

Takie "rady" są najgorsze i potrafią wiele popsuć. Na odwrót - rodzice zawalili sprawę, ale teraz nie ma co nad tym rozmyślać, tylko warto przejąć odpowiedzialność i zacząć to zmieniać. Moi rodzice są podobni, ale ze mną takie numery nie przechodziły. Po prostu kiedy czyny na to nie wskazywały, nie łykałem bajki o byciu kochanym. A zaczęło się to tak w okolicach 5-6 klasy podstawówki. Rodzice byli bardziej instytucją niż najbliższymi ludźmi, a wiadomo, że z instytucją się walczy.

To było standardem i w moich czasach.Byłam podobnie wychowywana i jakoś udało mi się żyć bez obwiniania innych

A w średniowieczu standardem było palenie na stosach za głupoty lub nawet rację, a 50 lat temu w piłce standardem było ustawienie z 3 obrońcami, które dziś zazwyczaj kończy się porażkami. Nie ma usprawiedliwienia dla tych rodziców, bo nieświadomość nie usprawiedliwia czynów.

mirraa
No to gratuluję Ci, widocznie mimo takich rodziców zostałaś obdarzona też dosyć mocnym charakterem. Ja nie. Jestem cholernie nadwrażliwa na wszystko.

W tamtych czasach to był standard, więc ludzie zaciskali zęby i myśleli, że tak ma być. Dzisiaj jest inaczej, więc też inna jest Twoja reakcja. Myślę, że to normalne, że tak się czujesz.

. Wybacz dos ale dziecko sobie samo zycia nie moze niszczyc, zwlaszcza jezeli niszczy sobie przez to jak zostalo uksztaltowane. Wiedzieli, ze jestem zdolna i wrazliwa i co ? Uwazaja ze jak dali mi jesc i sie ubrac topowinnam si sama wychowac. Brawo.

Dokładnie tak BYŁO. Teraz sobie zdajesz z tego sprawę i w sumie powinnaś to olać. Ty ich dalej kochasz i dlatego ich nienawidzisz. Gdybyś ich nie kochała to byliby Ci obojętni i odpowiadałabyś im ironicznie, ciesząc się z tego, że się denerwują.

A moi rodzice potrafia jeszcze dowalic, ze "patrz na tego i tamtego jak sobie radza, a ty?".

Przejmujesz się tym? Odpowiedź jest taka, że radzą sobie, bo zostali lepiej wychowani i dostali lepsze geny. Proste, że nie ma innych czynników, które kształtują człowieka.

Od 4lat sie lecze, latam po psychologach, czytam ksiazki psychologiczne, medytacje, afirmacje i wiele wiele innych, ale wystarczy interakcja z nimi i wszystko wraca jakby mi cos ciezkiego upadlo na glowe

Bo te metody są nieskuteczne. Medytacja jest spoko, ale nie wystarczy na takie przypadki. Tu trzeba mojej interwencji :D

unna często daje takie psychopatyczne rady, wyprane z emocji i uczuć, okraszone jakąś ezoteryką, afirmacjami - nie słuchaj jej. Ja Ci zaraz napiszę co należy zrobić i sądzę, że Ci się ta rada spodoba.

unna nie masz racji. przestań wypowiadać się w tematach których nie przeżyłaś na własnej skórze.

Dokładnie i apeluję do moderatorów żeby zrobili jakiś porządek z unną, bo nie może być tak, że ludzie mają problemy, a ona daje "rady" które tylko bardziej dołują i niczego nie rozwiązują. Z drugiej strony unna reprezentuje w mojej głowie psychopatów i jak nie reaguję emocjonalnie na jej wpisy, to dla mnie to znak, że są postępy :)

~biedrot brawo za wypowiedź.

mirraa
Przepraszam, ale nie rozumiem do końca ludzi, którzy piszą, że każdy jest odpowiedzialny za swoje życie w stu procentach. Byłoby tak gdybyśmy się sami wychowywali i podejmowali decyzje od urodzenia, ale tak nie jest

Pomyśl sobie, że Ci ludzie mają zbyt prymitywnie zbudowane mózgi żeby zrozumieć, że każdy skutek ma swoją przyczynę. Oni widzą swój wyimaginowany świat i nie wpłyniesz na to w żaden sposób.

Odnośnik do komentarza

Sytuacja jest ciężka w przeżywaniu, ale prosta żeby ją opisać. Podsumowując:
Matka ma problemy umysłowe, które rzutują na całą rodzinę, a ojciec jest za słaby żeby się przeciwstawić. Winni są obydwoje, choć bardziej matka. Ale z czego to wynika? Matka jest tak samo niewinna jak Ty, bo jej problemy mają swoje przyczyny. Ojciec nie potrafi się przeciwstawić, bo tak go ukształtowała natura i jego rodzina i taka jest jego naturalna reakcja na to co robi Twoja matka. W efekcie Wy (dzieci) macie takie problemy, które są naturalną konsekwencją tego wychowania i genów. Czyli NIKT NIE JEST WINNY, ale z Twojego pkt widzenia to rodzice spowodowali taką sytuację. Mało tego nie trafi do nich żadne tłumaczenie, bo są tak zakutymi łbami, że wszystko odbiorą jako atak, a ich logika kuleje jak u upośledzonych umysłowo. I tak ich traktuj, jakby byli upośledzonymi umysłowo kretynami. Jak krzyczą, czy zrzucają winę to ważne jest uświadomienie sobie, że winy nie ma. Wina to tylko pojęcie, które ludzie wymyślili żeby kogoś obwiniać i kimś manipulować. Także nie ma winy, a jest tylko sytuacja, która jest skutkiem jakichś przyczyn z przeszłości. Tak jakby pier....ął piorun w szopę, a ta zaczęłaby się palić, to winny nie jest ten kto rzuca piorunami, ani szopa, że akurat tam stała, tylko po prostu miało miejsce wydarzenie. Podobnie jak zaatakuje kogoś lew, to ta osoba nie może go obwiniać, bo to przecież lew. Człowieka traktujemy jakby wszystko rozumiał i był mądry, a większość ludzi to zwykłe małpy, które nawet słowo intelekt kojarzą z emocjami. To zakute łby, nie przejmuj się nimi i rób swoje. Kiedy krzyczą wyobrażaj sobie ich w krzywym zwierciadle, tak żeby Cię to śmieszyło. Możesz chłodno odpowiadać półsłówkami, najlepiej odwracając role i pokazując im jak błędne jest ich myślenie, ale to nie jest obowiązkowe - lepiej dla Ciebie jak odetniesz się od nich emocjonalnie. W każdym momencie kiedy odpala Ci się emocja związana z nimi, staraj się zadawać sobie pytania o to dlaczego czujesz taką emocje, czy to się opłaca, czy potrzebujesz tej emocji, czy może przeszkadza Ci i zadaj sobie pytanie co z nią zrobić.

Zadaj sobie pytanie czego tak naprawdę Ty chcesz i zacznij do tego dążyć i to robić. Chyba, że masz tak jak ja i nie masz niczego co lubisz i chcesz robić, to dopiero wtedy oznaczałoby to realnie duży problem.

Pamiętaj żeby nie udowadniać im, że masz rację, bo to niemożliwe. To tak jakbyś próbowała nauczyć małpę trygonometrii - nie zrozumie.

Odnośnik do komentarza

Jeszcze jedno, najważniejsze.

Rodzice mówią coś tam, np to co unna, czyli "sama jesteś sobie winna, jesteś odpowiedzialna za to jaka jesteś i co się dzieje". Pytaj o ARGUMENTY. Ja tu na forum przekonałem się, że większość ludzi coś mówi od czapy, ale nie są w stanie tego uzasadnić. Czyli jakby tego nie powiedzieli, ale skoro mówią i nie uzasadniają, to są kretynami i należy ich traktować jak zwierzęta - karmisz kotka, choć zabija ptaki.

Jeśli wiesz, że nie mogliśmy się w pełni ukształtować sami, tylko zrobiły to geny i rodzina, a potem w mniejszym stopniu szkoła i znajomi, to w ogóle nie traktuj poważnie tego jak ktoś Ci mówi, że jest inaczej i nie podaje argumentów. Ty masz argumenty i one składają się na światopogląd, a oni mają tylko światopogląd na zasadzie "kopiuj, wklej".

Odnośnik do komentarza

Dziekuje za w koncu odpowiedzi pelne zrozumienia. Naprawde. One daja sile i wiare, ze nie jest sie czarna owca, tylko, ze jest sie cos wartym i trzeba sie dalej starac mimo wszyatko. I co mam tez zrobic z siostrzencem, ktory zaczyn amiec takie problemy jak j ai moje rodzenstwo? Sytuacj a zprzed chwili. Mowil dziadkom czyli moim rodzica ze go bija w szkole a oni ze to dobrze bo pewnie sie zaczynal on wpadl w szal i to ni epierwszy ra zbo sobie wtym wiwku nie radzi z emocjami, a oni ze piszczy jak bab ai hihi hehe on coraz bardziej placz agresja to oni go strasza paskiem to interweniowalam poszlam do kuchni i cicho do nich ze nie powini sie smiac tylko n apowazniw to wziac i powinni sie przejac ze w tym wiwku tak sobi enie radzi i z nim pogadac i okazac wsparcie i co ? Mama wpadla w szal ze j aponizylam przed wnukiem i zaczela krzyczec latac po domu o w sumie zachpwywac sie jak siostrzeniec, probowalam jakos zalagodzic sytuacje pogadac wytlumaczyc o co mi chodzilo to znowu teksty ze traktuje ja jak psa z eona nie wytrzymuje ma dosc zniscylam im starosc i zaczela mnie wypychac z pokoju i rozdarla mi kieszen od kurtki wiec zwialam z domu. Siedzialam chwile pod drzwiami zeby ualyszec czy nie uwziela sie na mlodego to slyszalam ta sam ataktyke zakrzywiania rzeczywistosci pod siwbiw. Mlody mowil co slyszal i ze rozumiw i ze on po prostu sobie nie radzi aoni poqinni z nim porozmawiac i by bylo lepiej i wkoncu lepiej by sie poczul i zrozumiany to ona ze nie praeda, ze mowilam co innego i ze on jest gluchy. I to typowo to co mi robili. wmawiali, ze j anie czuje to co czuje i nie slyszalam to co slyszalam. J anie wiwm juz nawet gdzie mam isc i co zrobic. Psycholog psychologiem ale tego za duzo na spotkania raz na miesiac a mlodego nie chce tez z abardzo uswiadamiac we wszystkim bo z aduzo siw wtey mysli.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...