Skocz do zawartości
Forum

Czy ktoś wie o co chodzi?


Gość hiwitch

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!
Tydzień temu zdiagnozowano u mnie nerwice natręctw, hipochondrię i początki depresji. (Dodam, że po tym dowiedziałam się, że moja mama cierpiała na ciężką depresję, nie wiem czy to istotne). W każdym razie nie jestem pewna co do słuszności tej diagnozy. A więc może opowiem: historia dzieciństwa (jak u wszystkich) nie za kolorowa, gdy miałam 10 lat moja mam zmarła na raka, z ojcem nigdy sie nie dogadywalam, bałam sie go można stwierdzić. Nigdy nie chciałam iść z tego powodu do psychologa, mówiłam ze nic mi nie jest. Po związkowych ekscesach mojego ojca i stłumionym żalu po śmierci mamy "wyłączyłam" sie emocjonalnie. Robiłam wiele głupich rzeczy (choć zawsze dobrze sie uczyłam), np. piłam w wieku 14 lat, paliłam papierosy, spotykałam z niewlasciwymi chłopakami, jednak zawsze byłam milutka i "grzeczniutka". Pózniej wiele sytuacji stresowych, niechciana przygoda seksualna (mimo mojej woli), problemy w szkole (wlasciwie z ojcem przez szkołe, z matmy słabo, reszta ok), kompletnie straciłam motywacje i koncentrację z pójściem do liceum. Problemy ze znajomymi, eksperymentowanie z narkotykami (malutko, teraz (od ponad roku) mocno tym gardzę i brzydzę sie sobą z wtedy)) i takie tam. Do rzeczy, obniżony nastrój zawsze miałam, placzliwa jestem od dwóch lat mniej więcej, płacze przez ojca, znajomych, siebie. Zaczelam odczuwać jakies dziwne lęki (jakoś pol roku temu), miałam "hipochondryczne" na

Odnośnik do komentarza

Dokończenie: napady paniki (trzy, od maja do mesiąc temu ostatni), szczęśliwa nie byłam chyba nigdy (jedyna pozytywna emocja towarzyszyla mi miesiąc temu przy zakupie perfum od Diora za własne pieniądze (10 minut pózniej przeszło)) mam jakiś zastój ogólny, przychodzę do domu (od ponad roku) i tylko leżę, patrzę sie w pustkę (tez w innych sytuacjach), na imprezy odechcialo mi sie chodzić, zamartwiam sie o zdrowie (ciaaaaaaagle) o przyszłość, o wszystko. Wszystko mnie stresuje, ciagle sie z wszystkiego wycofuje. Chodzi o to, ze jestem generalnie osoba ekstrawertyczną, potrafię gadać, śmiać sie, ludzie mnie lubią, ale nie odczuwam juz z tego żadnej przyjemności. Boje sie tez strasznie byc sama w domu, czy chodzić po ulicy w nocy (kiedyś uwielbiałam), boje sie ciemności i nawet odkurzać na dole, bo nie mam wtedy słuchowej kontroli. Co do nerwicy to mam jakies swoje kompulsje, co do których nie jestem pewna, chodzi o nasilenie. Jest jedna rzecz, której jak nie zrobię wywołuje u mnie wielki niepokój, czasem boje sie ze wymyślam sobie te wszysykie rzeczy i tu pies pogrzebany, jesli chodzi o kompulsje. Od kiedy biorę ssri moich kompulsji jest więcej (jw, wymyślanie czy co?), bo z myślami natretnymi zgadzam sie w zupełności. O treści chorobowej, "pechowej", często tez nachodzą mnie impulsy do np. Skoczenia pod samochód, krzyknięcia brzydkich słów na lekcji, zrobienia czegoś głupiego czy pocalowania kogoś kompletnie bezsensownego. Poza tym są tez paranoiczne jakieś, że ktoś chce mnie zabić, o jakichś duchach przeznaczenia, losie, śmierci, gniciu no i choroby choroby choroby. Interesuje mnie psychologia i ostatnio strasznie dużo czytam o jakieś zaburzenia o które siebie podejrzewam czy które mnie interesują i Dokończenie: napady paniki (trzy, od maja do mesiąc temu ostatni), szczęśliwa nie byłam chyba nigdy (jedyna pozytywna emocja towarzyszyla mi miesiąc temu przy zakupie perfum od Diora za własne pieniądze (10 minut pózniej przeszło)) mam jakiś zastój ogólny, przychodzę do domu (od ponad roku) i tylko leżę, patrzę sie w pustkę (tez w innych sytuacjach), na imprezy odechcialo mi sie chodzić, zamartwiam sie o zdrowie (ciaaaaaaagle) o przyszłość, o wszystko. Wszystko mnie stresuje, ciagle sie z wszystkiego wycofuje. Chodzi o to, ze jestem generalnie osoba ekstrawertyczną, potrafię gadać, śmiać sie, ludzie mnie lubią, ale nie odczuwam juz z tego żadnej przyjemności. Boje sie tez strasznie byc sama w domu, czy chodzić po ulicy w nocy (kiedyś uwielbiałam), boje sie ciemności i nawet odkurzać na dole, bo nie mam wtedy słuchowej kontroli. Co do nerwicy to mam jakies swoje kompulsje, co do których nie jestem pewna, chodzi o nasilenie. Jest jedna rzecz, której jak nie zrobię wywołuje u mnie wielki niepokój, czasem boje sie ze wymyślam sobie te wszysykie rzeczy i tu pies pogrzebany, jesli chodzi o kompulsje. Od kiedy biorę ssri moich kompulsji jest więcej (jw, wymyślanie czy co?), bo z myślami natretnymi zgadzam sie w zupełności. O treści chorobowej, "pechowej", często tez nachodzą mnie impulsy do np. Skoczenia pod samochód, krzyknięcia brzydkich słów na lekcji, zrobienia czegoś głupiego czy pocalowania kogoś kompletnie bezsensownego. Poza tym są tez paranoiczne jakieś, że ktoś chce mnie zabić, o jakichś duchach przeznaczenia, losie, śmierci, gniciu no i choroby choroby choroby. Interesuje mnie psychologia i ostatnio strasznie dużo czytam o jakieś zaburzenia o które siebie podejrzewam czy które mnie interesują i dlatego zastanawiam sie czy sama siebie nie okłamuje i przypadkiem tak naprawde wszystko jest w porządku. To czytanie o zaburzeniach tez juz weszło na jakiś jakby obsesyjny poziom, także proszę o Wasze opinie! Wiem, napociłam się i będę godna podziwu dla tego, kto to przeczyta. Ps. Mam zaraz 19 lat, jesli to coś znaczy. "hipochondryczne" napady paniki (trzy, od maja do mesiąc temu ostatni), szczęśliwa nie byłam chyba nigdy (jedyna pozytywna emocja towarzyszyla mi miesiąc temu przy zakupie perfum od Diora za własne pieniądze (10 minut pózniej przeszło)) mam jakiś zastój ogólny, przychodzę do domu (od ponad roku) i tylko leżę, patrzę sie w pustkę (tez w innych sytuacjach), na imprezy odechcialo mi sie chodzić, zamartwiam sie o zdrowie (ciaaaaaaagle) o przyszłość, o wszystko. Wszystko mnie stresuje, ciagle sie z wszystkiego wycofuje. Chodzi o to, ze jestem generalnie osoba ekstrawertyczną, potrafię gadać, śmiać sie, ludzie mnie lubią, ale nie odczuwam juz z tego żadnej przyjemności. Boje sie tez strasznie byc sama w domu, czy chodzić po ulicy w nocy (kiedyś uwielbiałam), boje sie ciemności i nawet odkurzać na dole, bo nie mam wtedy słuchowej kontroli. Co do nerwicy to mam jakies swoje kompulsje, co do których nie jestem pewna, chodzi o nasilenie. Jest jedna rzecz, której jak nie zrobię wywołuje u mnie wielki niepokój, czasem boje sie ze wymyślam sobie te wszysykie rzeczy i tu pies pogrzebany, jesli chodzi o kompulsje. Od kiedy biorę ssri moich kompulsji jest więcej (jw, wymyślanie czy co?), bo z myślami natretnymi zgadzam sie w zupełności. O treści chorobowej, "pechowej", często tez nachodzą mnie impulsy do np. Skoczenia pod samochód, krzyknięcia brzydkich słów na lekcji, zrobienia czegoś głupiego czy pocalowania kogoś kompletnie bezsensownego. Poza tym są tez paranoiczne jakieś, że ktoś chce mnie zabić, o jakichś duchach przeznaczenia, losie, śmierci, gniciu no i choroby choroby choroby. Interesuje mnie psychologia i ostatnio strasznie dużo czytam o jakieś zaburzenia o które siebie podejrzewam czy które mnie interesują i dlatego zastanawiam sie czy sama siebie nie okłamuje i przypadkiem tak naprawde wszystko jest w porządku. To czytanie o zaburzeniach tez juz weszło na jakiś jakby obsesyjny poziom, także proszę o Wasze opinie! Wiem, napociłam się i będę godna podziwu dla tego, kto to przeczyta. Ps. Mam zaraz 19 lat, jesli to coś znaczy.

Odnośnik do komentarza

Witaj hiwitch!

Sądzę, że na rozwój Twoich zaburzeń (nerwicy natręctw, hipochondrii, depresji) miała wpływ przeszłość. Domyślam się, że diagnoza, jaką usłyszałaś tydzień temu, musiała zrobić na Tobie silne wrażenie. Jakie dostałaś zalecenia od lekarza? Będziesz brała leki i/czy korzystała ze wsparcia psychoterapeutycznego? Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Czyli sądzi Pani, że na pewno coś jest z moją psychiką i sobie nie wymyślam? Moja pani doktór przepisała mi zotral i tabletki na koncentrację, biorę dopiero tydzień więc zobaczymy czy będą efekty. Bardzo dziękuje za odpowiedź w tak szybkim czasie!

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem lekarze dobrze trafili w diagnozę, masz zaburzenia lękowo-depresyjne. A natrętne myślenie i powtarzanie czynności świadczą o nerwicy. Ponieważ przyzwyczaiłaś się do pewnego schematu powtarzania czynności od dzieciństwa( myslisz negatywnie, ciągle się boisz, stres przezwycięża wszystko) to troche zajmie zanim się z tego podleczysz. Nerwica, depresja to nie jest choroba , którą da się wyleczyć w miesiąc. Na to potrzeba wielu miesięcy a nawet lat, ale da sie to zrobić. Teraz może wydawać Ci się, że lekarze chyba się mylą, bo przecież Tobie pewne czynnośi i zachowania wydaja się normalne, bo wykonujesz je codziennie od wielu lat. Jednak paranoiczne banie się, myslenie o śmierci, dziwnych czasem niebezpiecznych działaniach, chorobach to typowe zaburzenia nerwicowe, które musisz leczyć. Nie jest łatwo żyć , gdy myśli się o w/w rzeczach 24 godziny na dobę....Poza tym musisz przestać obsesyjnie o tym wszystkim czytac i myśleć, bo sama wiem po sobie, że to tylko błędne koło- czytasz, żeby pokonać strach i dowiedzieć się więcej, gdy w końcu znajdziesz odpowiedź nie taka jaką chciałaś zaczynasz sie bać, że to Ciebei tez może spotkać, strach wzrasta i atak paniki gotowy. Błędne koło...Ja staram się jak najrzadziej czytać o chorobach, jak najmniej oglądać programów medycznych, unikać rozmów z kimkolwiek o chorobach, smierci, itp.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...