Skocz do zawartości
Forum

Co mam robić?


Alfa15

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
Nie wiem gdzie szukać porady czy pomocy, a że dość często trafiam na ten portal zdecydowałam się napisać tu.
Wszystko to dość długa i skomplikowana historia. Aktualnie mam 15 lat. Wszystko trwa od zimy zeszłego roku. Zawsze byłam pomocną dłonią dla każdego kto się do mnie zwrócił o pomoc. Potrafiłam zapomnieć o sobie dla innej osoby. Na szczęście nie dotknęły mnie, ani mojego rocznika problemy z alkoholem czy innymi używkami, ale moja koleżanka zaczęła się samookaleczać. Wiedziałam o tym ja i kilka innych dziewczyn. Próbowałam pomóc na wszelkie sposoby. Jako jedyna poszłam z tą sprawą do dorosłych. (Chcę tylko nadmienić, że wszystko skończyło się dobrze i koleżanka jest pod czujnym okiem psychologa i rodziców) Już w tym czasie coś zaczęło się we mnie łamać. Spałam po 3 godziny dziennie lub mniej. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, co jest złe w moim życiu. W między czasie kolejna osoba zaczęła podróż z żyletkami prosząc mnie o pomoc, inna wpadła w anoreksje i mi o tym opowiadała, a jeszcze inna przez ojca alkoholika popadła w depresje i musiała mi o tym opowiadać. Nie wiem dlaczego, ale uciekając w problemy innych starałam się zapomnieć o własnych. Choć nie byłam do końca tego świadoma te problemy zaczęły mnie przygniatać. Do tego ciągła monotonia. Wstaję, idę do szkoły, wracam, śpię. Płakałam nocami, straciłam chęć do robienia czegokolwiek, opuściłam się w nauce, nie umiem już tak mocno przeżywać uczuć jak kiedyś. Odczuwam radość ale nigdy szczęścia, nawet gdy po tylu latach udało mi się zdobyć wymarzony pokój nie czuję satysfakcji. Patrzę na siebie z obrzydzeniem bo widzę jaką słabą osobą jestem, że nie wytrzymałam, nie byłam twarda. Widzę swoje wady i to aż za dobrze. Czesto myślę czy nie łatwiej byłoby odejść, choć wiem, że nie byłabym do tego zdolna, bo wierzę w Boga, ale boję się, że przyjdzie ten jeden moment, gdy stracę kontrolę. Kilka razy dostałam ataku paniki jak to nazwałam np. W szkole. Probowałam uciec, serce próbowało wyskoczyć mi z piersi, nie mogłam złapać oddechu. Wbiegłam jak najszybciej do łazienki zamknęłam się, skuliłam na toalecie i probowałam nie płakać. W gorszych chwilach sięgałam po scyzoryk i kładłam go na ręce tylko po to by się uspokoić. Można powiedzieć, że byłam na tyle silna by nic sobie nie zrobić, ale po prostu się tego bałam. Jedyną osobą, która wie o wszystki jest moja przyjaciółka, która często mnje uspokajała, stwierdziła że to może być depresja czy coś w tym rodzaju ale nie jestem tego w stu procentach pewna. Od mniej więcej miesiąca jest spokój, ale wiem, że się tego wszystkiego nie pozbyłam i boję się, że to kolejna cisza przed burzą.
Piszę by zapytać. Czy dam radę poradzić sobie z tym sama? Mam dobry kontakt z tatą, a z mamą jeszcze lepszy. Mama wie, że pod koniec roku szkolnego wszystko mi było obojętne i nie miałam chęci do robienia niczego, ale nie złapała mojego wołania o pomoc choć wapomniałam o wizycie u psychologa. Wiem, że muszę się z tym zwrócić do dorosłego, ale nie wiem jak to zrobić i bardzo się boje. Boje się, że rodzice to zbagatelizują, do tego nie chcę im robić problemów, wiem, że mama będzie zła, że od razu do niej nie poszłam z tym problemem. Nie jestem do końca przekonana do szkolnego psychologa. Jedyną osobą, której mniej więcej ufam oprócz rodziców jest mój wice dyrektor, który barzo pomógł w wielu sprawch i ewentualnie moja wspomagająca klasowa, ale i tak trudno mi będzie stanąć przed nimi z taką sytuacją. Nie mam nikomu za złe, że tego nie zauważył, bo skutecznie to ukrywam i wygląda jakby wszystko szło po staremu.
Przepraszam za długość tego tekstu, nie mam za złe jeśli nikt go nie przeczyta, a samo jego napisanie to dla mnie w jakimś stopniu ulga. Dziękuję za tak wspaniały serwis, który umożliwia uzyskanie pomocy.
Dziękuję też za wszelką pomoc, która na pewno ułatwi mi podjęcie jak najszybszej, właściwej decyzji.

Odnośnik do komentarza

W twoim życiu zdarzyło się kilka sytuacji, które spowodowały załamanie możliwości konstruktywnego radzenia sobie. Wyobrażam sobie, że z takim natłokiem ciężkich sytuacji, z którymi przyszło Ci się mierzyć jest Ci bardzo trudno i z tąd może wynikać Twoje załamanie i utrata sensu życia. Z całą pewnością potrzebujesz osoby, z którą mogłabyś o tym wszystkim porozmawiać i która mogłaby na to popatrzeć z boku, aby udzielić Ci pomocy. Zachęcam Cię do porozmawiania z rodzicami, że potrzebujesz skorzystania z pomocy psychoterapeuty. W Poradni Psychologiczno - Pedagogicznej, opiekującej się twoją szkołą, są odpowiednio przygotowane osoby, które mogłyby Ci pomóc, bezpłatną pomoc znajdziesz też w Poradni Zdrowia Psychicznego. Są też placówki niepubliczne.

Odnośnik do komentarza

Pomaganie w takich sytuacjach, o których piszesz obciąża psychikę i trzeba być silnym psychicznie,żeby sobie radzić ze swoimi problemami i innych.

Koniecznie powiedz, jak nie mamie, to tacie i wybierzcie się do psychologa,oceni czy to ma związek z depresją czy np.nerwicą lękową , psycholog nie stawia diagnozy ale będzie wiedział czy wystarczy Ci wsparcie rodziców ,psychologa czy diagnozę musi postawić psychiatra.

Pomyśl sobie ,jakby Twoje dziecko miało taki problem ,nie chciałabyś wiedzieć i mu pomóc?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jestem w podobnej sytuacji. Byłam powierniczką bardzo wielu znajomych, ich problemów i trudności. Pomagałam wszystkim, którzy tego potrzebowali. Traciłam czas i pieniądze, których nigdy nie miałam za wiele. Myślałam, że jestem silna, że jestem nie do zdarcia. Czy ktoś to docenił? Jest mi przykro. Chyba wypaliłam się i teraz często nie mam ochoty na nic. Nie zawsze radzę sobie ze swoimi problemami. Zamykam się na ludzi.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...