Skocz do zawartości
Forum

Ciągłe cierpienie w związku


Gość chcialabym zyc

Rekomendowane odpowiedzi

Gość chcialabym zyc

Nie wiem jakim tytułem opisać to co chce powiedziec, chyba w ogole nie wiem od czego zaczac. Przepraszam za bledy i nieskladne pisanie ale dzialam pod wplywem emocji i plynacych lez. Jestem w zwiazku od 4 lat. Zakochalam sie bez pamieci i tak jest do dzisiaj mimo tego co czasem musze przezywac. Nie umiem rozstac sie z tym czlowiekem chociaz mialam wiele ku temu powodow a kazdy z otoczenia kto choc troche zna moja sytuacje mowi mi ze popelniam najgorszy blad swojego zycia bedac z kims takim i marnuje swoj czas na znalezienie kogos wartosciowego. Moj facet ma 32 lata, ja 26. On jest po rozwodzie (bez dzieci) za to z wiecznymi dlugami ktore nigdy sie nie koncza i przez ktore zaciaga kolejne kredyty, pozyczki, chwilowki zeby jakos posunac sie do przodu. W ciagu 4 lat ze wzgledu na trudna sytuacje materialna mieszkalismy ze soba raz przez 7 miesiecy w innym miescie a raz za granica przez pol roku. W ciagu 4 lata nigdy nie czulam w nim oparcia, poczucia bezpieczenstwa, jakiejs zwyklej zyciowej stabilizacji bo nigdy nie wiedzialam czego moge sie po nim spodziewac. Najprosciej mozna to opisac ze ten zwiazek non stop sklada sie na tydzien sielanki i tydzien totalnej beznadziei gdzie jestem znizana do punktu nic nie wartej kobiety ktora nie zarabia, nie ma dobrej pracy, nic nie umie i do niczego sie nie nadaje. Gdy jest dobrze unosze sie 3 metry nad niebem i jestem najszczesliwsza kobieta na ziemi ciagle komplementowana, kochana, obdarowywana prezentami i czulymi gestami. Najwiekszy kryzys zaskoczyl mnie okolo 3 tyg temu. Na poczatku czerwca przeprowadzilismy sie do wspolnego mieszkania. Moj mezczyzna wzial kredyt zeby splacic komornika i moc normalnie utrzymywac sie ze swojej pensji i moich skromnych dodatkow. Nie pomieszkalam z nim nawet miesiaca. Wszystko poszlo o pieniadze ktorych mi najzwyczajniej w swiecie nie zostawial chociaz wiedzial ze ja tymczasowo mam na koncie wielkie zero. Czulam sie wtedy jak smiec bo obiecywania byly inne. Gdy mu o tym mowilam wydzieral sie ze on mi nie obiecywal ze bedzie mi zostawial pieniadze tylko ze bede miala jedzenie w lodowce. Gdy wpadal w szal a zdarzalo sie to czesto potrafil rzucac we mnie czyms co mial pod reka (np. ziemniakiem) badz tez podbiegac do mnie i przymierzac sie do uderzenia chociaz ostatecznie zawsze sie powstrzymywal. Z tego wzgledu podjelam szybka decyzje pod wplywem impulsu ze wyprowadzam sie i wracam do rodzicow ktorzy mieszkaja 15 km od tej miejscowosci. Nie mialam znikad pomocy, musialam sama jakos kombinowac transport. Gdy sie pakowalam moj facet jak gdyby nigdy nic zaczal urzadzac mieszkanie dla siebie i sluchac glosnej patologicznej muzyki by mi pokazac jak bardzo ma mnie w dupie. Po wyprowadzce nie odezwal sie do mnie ani slowem, to ja znalazlam pretekst w postaci jego urodzin zeby na spokojnie napisac mu wszystko o czym mysle. bylam wtedy u rodziny w odleglym miescie i jak sie o tym dowiedzial zaczal mi wyrzucac ze ja sie dobrze bawie podczas gdy on ma tyle problemow. Zaczelismy jakos znow lapac kontakt i specjalnie dla niego na przekor wszystkim i wszystkiemu przerwalam swoj pobyt a by przyjechac do niego i sprobowac to wszystko poskladac. I tak przez 3 dni cudownej sielanki dzis siedze jakbym dostala obuchem w glowe nie wiedzac w ogole od kogo i dlaczego. Dzis o 00.09 dostalam sms ze wlasnie wraca z apteki bo po pracy musial tam wstapic i idzie do domu. Do domu z apteki jest ok 10 min drogi ale ok rozumiem ze ma swoje wolne tepo wiec czekam. O godz 1 pisze smsa jaka droga wraca skoro tak dlugo mu to zajmuje ze ja siedze i sie martwie. Zero odpowiedzi. Potem moj kolejny blagalny sms i znow zero odpowiedzi. Warto dodac ze P. (tak go nazwijmy) ma cukrzyce insulinozalezna wiec zaczelam bac sie o jego zdrowie i zycie. Zaczelo sie moje wydzwanianie do niego i ku mojej zgrozie brak odpowiedzi mimo sygnalu. Myslalam ze sama umre w tym. O godz 2 postanowilam go szukac chociaz nie wiedzialam gdzie moge sie udac wiec poszlam do dyzurujacej apteki i roztrzesionym zaplakanym glosem opisalam swoj problem. Pani potwerdzila ze rzeczywiscie ktos taki byl w aptece tylko nie o 12 w nocy a o 23 predzej. Dodala tez ze stal z nim jakich chlopak choc nie jest tego do konca pewna. Opowiedzialam jej o cukrzycy o tym ze nie mam kontaktu i ze wybieram sie na policje a pani mnie we wszystkim poparla i powiedziala ze bardzo rozsadnie postepuje. Poszlam na komende i opowiadam o tym co mi sie przydarzylo. Policjant zadaje pytania, zapisuje szczegoly ubioru, dzwoni do szpitala czy przyjeli kogos z cukrzyca. W miedzy czasie ok godz 3 bedac jeszcze na komendzie dostaje telefon w ktorym P. jak gdyby nigdy nic spokojnym glosem mowi ze idzie juz do domu.. Ja prawie na granicy wytrzymalosci pytam sie gdzie byl tyle czasu ze nie mogl sie odezwac a on na to ze na komendzie.. Od razu wiec pytam oficera dyzurnego czy ktos taki byl u niego na komendzie na co on zdecydowanie zaprzecza.. Wysyla mnie tez z 2 patrolujacych policjantow w obecne miejsce przebywania P. w celu wyjasnienia calej sprawy. Przyjezdzamy, on stoi jak gdyby nigdy nic i na pytania policjantow co robil gdzie byl ne potrafi udzielic odpowiedzi. Mowi ze wyjasni to mi a nie im.. Wracamy do domu, czekam na jaiekolwiek wyjasnienie a on udaje ze cos go boli i zaczyna wymyslac swoja historie ze zostal uderzony w brzuch i ktos mu zabral portfel na szczescie pusty. POzniej zmienia zeznanania ze ukradli mu 150 zl i na moje zdziwienie ze przeciez byl pusty robi ze mnie idiotke ktora sama to wszystko wymyslila. Zaczyna plakac ze jutro musi isc do pracy a mu tak ten brzuch boli chociaz wiem ze to wszystko jest klamstwem. Po ostrej wymianie zdan, zrzucaniu winy na mnie ze jestem idiotka ktora poszla na policje bo nie bylo go 3 h w domu wychodzi zapalic po czym wraca i mowi ze powie mi prawde, w ktora i tak do konca nie wierze. Wyznaje ze wzial chwilowke zeby wplacic kaucje na mieszkanie i jest w finanswej dupie i nie odzywal sie do mnie bo musial to wszystko przemyslec. Calkiem odpowiedzialne myslenie jak na 32 letniego faceta. Dalej nie wyjasnial gdzie to przemyslal i z kim. W miedzyczasie powtorka z rozrywki czyli wysmiewanie sie ze w wieku 26 lat nie mam stalej pensji tylko smieciana umowe, podbieganie do mnie i mowienie ze mnie zmasakruje, w koncu popchniecie. Ja cala we lzach, on rowniez tylko zaslepiony swoja wizja rzeczywistosci. Poszedl do pracy na popoludnie i oczywiscie jak zwykle w takich momentach nie odezwal sie do mnie ani slowem. A ja nie mam pojecia co z tym robic bo mieszkam 15 km stad, mam za ciezki bagaz zeby go udzwignac do autobusu a na rodzicow nie moge w tym wypadku liczyc bo powiedzieli ze nie chca widziec go na oczy ani czekac az znow z podkulonym ogonem do nich wroce. Czuje sie tragicznie, takich sytuacji przez 4 lata mialam wiecej ale jestem tak zaslepiona swoja miloscia ze z przykroscia musze stwierdzic to ze moglabym dalej sie ponizac.. Prosze kogos o rade, o madre slowa o jakas analize ktora da mi sile, popchnie mnie do wyrwania sie z tego wszystkiego, do uwierzenia w siebie, do zmiany swojego zycia na lepsze. Jestem w totalnej rozsypce, zaczynam miec delikatne konwulsje i boje sie spojrzec rodzicom w twarz.. nie wspominajac ze nie chce patrzec na sama siebie

Odnośnik do komentarza

J.w, wydaje się, że jesteś kobietą kochającą za bardzo.
Szkoda, że zmarnowałaś 4 lata na życie z takim człowiekiem i niestety marnujesz je dalej, a czas ucieka.
Facet Cię poniża, wyśmiewa Twoje zarobki, tymczasem, co on sam osiągnął po za długami?
Rzeczywiście, fantastycznie się ustawił, ale Ty też nie powinnaś oczekiwać, że on będzie Cię utrzymywał.
Wyobraź sobie sytuację, gdybyście mieli np. dziecko, przecież znalazłabyś się w przysłowiowej czarnej d...e.
Idź do psychologa, zacznij terapię, uwolnij się od niego, bo zmarnujesz sobie życie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...