Skocz do zawartości
Forum

nie radzę sobie ze zrobieniem pierwszego kroku


Gość wiewiór-a

Rekomendowane odpowiedzi

Gość wiewiór-a

Witam. Ogólnie zarysowując sytuację: ostatnimi laty nie byłam szczęśliwą osobą. Nie byłam zadowolona z tego co osiągnęłam, ciągle było to dla mnie nic i żyłam struta myśląc o tym co mi się nie udało. W tym czasie też pogorszyły się moje relacje ze znajomymi, czułam się osamotniona, od lat nie byłam z chłopakiem, a kiedy była ku temu możliwość wszystko się psuło, przez moje nastawienie. Często siedziałam w domu, kiedy mogłam korzystać z życia. Pogorszyło się też moje zdrowie fizyczne. Próbowałam sobie pomóc regularnie chodząc do terapeuty. Nie miałam zdiagnozowanej depresji, psycholog mówiła, ze ewentualnie to dystymia, ale lekarz nie potwierdził tego. Mam dosyć trudny charakter. Od niedawna, nie wiem jak, chyba byłam już na wyczerpaniu, poddałam się, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Zaczęłam próbować pogodzić się ze swoimi niedoskonałościami, zaakceptować to, że nie do wszystkiego się nadaję. Pomyślałam, że zacznę rozwijać się w kierunku, w którym mam uzdolnienia, żeby robić cokolwiek, żeby znów zacząć się cieszyć. Pierwszy dzień(nowego myślenia) był trochę nerwowy, czułam się jak w manii. Kolejnego przyszło załamanie i w tył zwrot. Biję się wciąż z myślami, myślę, czy nie pomóc sobie farmakologicznie, aby się troche uspokoić. Kiedy weszłam na nową drogę, poczułam ulgę i chciałabym chyba brnąć tą drogą, może tu też odnajdę szczęście, nie będę się czuła bezużyteczna. Obecnie muszę znaleźć pracę. Mam wyższe wykształcenie, powiedzmy, że dziedzina może być, ale mam problem już nie tyle ze znalezieniem jak i szukaniem. Nie wiem czemu, ale bardzo mi się nie chce. Czasami próbuję, przejrzę ogłoszenia (czasami nawet odpiszę, wyslę dokumenty), ale jakoś tak czuję, ze nawet nie wiem gdzie szukać. Niedawno byłam na rozmowie kwalifikac. która (teraz o tym tak myślę) nie miała prawa zakończyć się pomyślnie. Odpowiadałam beznadziejnie. Nie przepytywano mnie nawet z wiedzy, tylko konkretne pytania, które zadaje pracodawca aby poznać osobę, czy nadaje się czy nie. Na pewno moje niezdecydowanie, przemęczenie itp.miało w tym swój udział. Jeszcze odjeżdżając mówiłam mamie, że ja nie mam pojęcia co powiem (kiedyś czytałam poradnik, który pożyczyła mi koleżanka będąca na targach pracy), ale albo jestem za mało inteligentna, albo już faktycznie umysl mi się wypalił..Przechodząc do sedna sprawy, nie wiem czy to lenistwo, czy co, ale ja już nie wiem czy sama coś znajdę, czy przygotuję się do rozmowy, chciałabym aby ktoś mi pomógł, a nie bardzo mam tego kogoś. W sumie jedna koleżanka oferowała sama pomoc, że przejrzy moje cv, ale to już skorygowałam po krytyce na poprzedniej rozmowie. (nie mam na myśli braku umiejętności edycji tekstu czy braku wiedzy jak ma być zbudowane cv i co ma sie w nim znaleźć, ale na lepsze stanowiska czepiają się o szczegóły i rzeczy które wydawałoby się mogłyby być jakimś atutem zostają sprowadzone do poziomu -1). Nie wiem czy ktokolwiek mógłby mi pomóc. Wiem, że mówi się, że człowiek powinien liczyć na siebie, ale juz nie wiem czy sam sama radę, mimo iż na prawdę, miałam dobre chęci, chciałam zmienić moje myślenie, nastawienie. Niektórzy znajomi (zwłaszcza starsi) wytykają mi, że mam tak dobrze, że mieszkam z rodzicami. Wygląda to tak, jakby mi zazdrościli, że rodzice płacą rachunki. Ok, rachunki tak, ale ja nie wyciągam kasy, jak coś zarobię to nie wydaję od razu, zresztą bardziej wegetuję niż żyję, bo wszystkie atrakcje które wiążą się ze stałym wydatkiem odłożyłam na czasy kiedy będę miała swój stały dochód. Może też do końca nie jestem fair, bo czasami wypominam, że inna to dostała to czy to, ale to z nerwów i bezsilności. W innych sprawach rodzice już mi nie potrafią pomóc. Nie mam nikogo takiego bliskiego kogo też nie wstydziłabym się poprosić o pomoc. W sumie już nawet nie wiem o co, bo wiem, ze nikt nie siedzi w mojej głowie i nie będzie wiedział co mi odpowiadałoby. Wczoraj jak usiadłam przy komputerze i przeglądałam ogłoszenia, momentalnie poczułam, ze chce mi się spać, chyba to juz automatyczna reakcja obronna. Wydaje mi się, że jeszcze kiedyś łatwiej mi szło. W czasie studiów pracowałam dorywczo. Nie wiem za co teraz jest tak. Jak znajdę nieodpowiednia pracę i będę musiała się przenosić, to tez nie dobrze, bo jak takie krótkie okresy wyglądają, a ja poprzednio poszłam tam gdzie mi się trafiło, bo..chyba nie chciało mi sie już szukać. Z gory wiedziałam, że będzie mi bardzo trudno (ze wzgl. na charakter pracy) nie pomyliłam się, dosyć szybko odeszłam. Co ja mam robić...

Odnośnik do komentarza

wiewiór-a, nikt za Ciebie pracy nie znajdzie, bo chociażby jak sama wspomniałaś, nie wie, jaka praca by Ci odpowiadała, co chciałabyś robić, co potrafisz robić. Jeśli jednak potrzebujesz pomocy w zakresie szukania pracy, przeglądania ofert, weryfikacji dokumentów aplikacyjnych, możesz skorzystać z pomocy doradcy zawodowego w najbliższym urzędzie pracy. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...