Skocz do zawartości
Forum

złożony problem...


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć... nie wiem, jak określić mój problem, bo jest bardzo złożony. Mam 23 lata, jestem chora na pochwicę, - to znaczy że nie mogę odbyć stosunku seksualnego, ze względu na blokadę w psychice- jest to fizycznie niemożliwe. Potwierdził to lekarz seksuolog, zaczęłam terapię, która może potrwać pół roku- rok, ale mogę też nigdy się nie wyleczyć. Mam partnera od dwóch lat, nigdy nie udało nam się odbyć normalnego stosunku. (Wcześniej miałam kilka prób odbycia stosunku, z innym partnerem, wszystkie nieudane.) Jesteśmy do siebie bardzo przywiązani, bardzo wiele nas łączy - jesteśmy w jednej grupie na studiach, mamy wspólnych przyjaciół, interesujemy się sztuką, kulturą, jednak od początku związku towarzyszą mi wątpliwości - nie wiem czy ja go kocham. Pół roku temu zostawiłam go, ponieważ zafascynowałam się innym mężczyzną, bardzo silnie. Nic z tego nie wyszło, spotykałam się z nim tylko, nie byliśmy razem, nie doszło do niczego. Byłam dość załamana i zdruzgotana psychicznie. (Do tego doszedł, jakby tego było mało, dość namolny nowy współlokator, który mi się narzucał). Pod wpływem negatywnych emocji i potrzeby odreagowania spotkałam się z dawnym znajomym, 8 lat starszym, można powiedzieć, doświadczonym, uprawialiśmy seks - jeśli tak to można nazwać, udało się, jednak trwało to może minutę, krzyczałam i płakałam z bólu. Z moim byłym chłopakiem utrzymywaliśmy przyjacielski kontakt, bardzo mi pomagał, zaczął mnie bardziej pociągać i interesować, trzy miesiące temu wróciliśmy do siebie. Bardzo tego wtedy potrzebowałam, byłam samotna a w moim życiu zapanował chaos... nie mogłam się na niczym skupić, byłam wrakiem emocjonalnym. Przy nim wróciłam do siebie, odnalazłam nową pasję, uspokoiłam się, podciągnęłam w nauce. To wspaniały człowiek i bardzo mnie kocha. Jego jedyną wadą jest nieporadność. Wiem że ciężko mi będzie znaleźć kogoś kto byłby tak inteligenty jak on i tak dobrze mnie rozumiał, akceptował moją chorobę, do tego lubił to co ja i miał podobny temperament. Jednak z każdym dniem... kocham go coraz mniej, pociąga mnie coraz mniej. Jeśli w ogóle go kocham i kiedykolwiek naprawdę kochałam. Nie chcę być egoistką, ale boję się samotności, już raz go skrzywdziłam. Nie umiem być sama. Do tego będę codziennie patrzeć na jego ból, bo będziemy widywać się na zajęciach... Nie wiem już co mam zrobić. Pomocy...

Odnośnik do komentarza

Masz wspaniałego chłopaka, z którym jesteś bezpieczna.
Wiem, chcesz fajerwerków, wystrzałów, ale wszak nic z tego nie wychodzi.
Kiedyś to rodzice aranżowali małżeństwa, wiele z nich było szczęśliwych - a w każdym razie, akceptowali taki układ. Ty też powinnaś zaakceptować i pogodzić się z faktami.
Przecież ten chłopak jest idealny dla ciebie, doceń go.
To ty masz problemy. Chcesz znowu cierpieć? Nie lepiej mieć oddanego przyjaciela?

Odnośnik do komentarza

Masz wątpliwości i wiele pytań, jeśli chodzi o Twój związek, ale bardziej problemy dotyczą Ciebie niż Waszej relacji. Chłopak się stara, rozumie Twoją chorobę, akceptuje ją, ma wspólne z Tobą zainteresowania, wspiera Cię, jest naprawdę tolerancyjny, bo wytrzymuje Twoje wahania nastrojów i "przygody" z innymi mężczyznami. Nie napiszę Ci, z kim masz być, bo nie wiem, co jest w Twoim sercu, czy kochasz go prawdziwie. Niemniej jednak sugeruję, żebyś najpierw uporządkowała swoje myśli i emocje, a potem zastanawiała się, co dalej ze związkiem - czy inwestować w tę relację, czy mimo łez i bólu rozstania zdecydować się na zmiany. Pozdrawiam i życzę dobrych decyzji!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...