Skocz do zawartości
Forum

Czy to poważna nerwica?


Gość Zdruzgotana22

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Zdruzgotana22

Hej. Mam problem dot. mojej psychiki. Bardzo dużo i często się denerwuje i złoszczę lub jestem poirytowana. Wszystko co nie idzie z godnie z planem a nie jest miłe mnie stresuje strasznie. Najbardziej cierpi na tym mój chłopak dość często się czepiam jego, szczególnie gdy gada jakieś "głupie głupoty" lub robi z siebie pajaca jak jest z kolegami. Nie raz mam napady złości a co gorsza jakiejś takiej histerii (to rzadko ale jednak zdarza się)... płaczę, trzęsę się, nie wiem co wtedy robić i bardzo proszę mojego chłopaka by do mnie przyszedł i pomógł mi się uspokoić bo nie wiem jak to zakończyć nie panuje nad tym. Niestety on mnie w tej sytuacji zlewa , mówi że jestem "szalona". (jestem z nim od prawie 4 lat).A ja wtedy jeszcze głębiej popadam w ten głupi stan. Potem tego żałuję.Boję się, że on w końcu nie wytrzyma i mnie zostawi, bardzo go kocham. Jestem bardzo poważną osobą jak na swój wiek i osamotnioną. Nie wiem co robić.... jakieś rady?

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa  babeczka

Czy poważna to już powinien wypowiedzieć się specjalista; psycholog badż psychiatra.
Bardzo dobre rezultaty przy nerwicach daje psychoterapia, wiec jeśli chcesz sobie pomoc to nie zwlekaj z wizytą.Ponadto sprobuj technik relaksacyjnych.

Odnośnik do komentarza

Bliskie osoby niejednokrotnie nie rozumieją problemów emocjonalnych, z jakimi borykają się ich bliscy. Możliwe, że tak samo jest w przypadku Twojego chłopaka. Po pierwsze, powinnaś skonsultować się osobiście ze specjalistą, by stwierdził, czy rzeczywiście coś Ci dolega. Może to wcale nie jest żadna nerwica, co raczej trudności w radzeniu sobie z negatywnymi emocjami (złością, gniewem, frustracją, żalem etc.). To niewiele ma wspólnego z nerwicą. Objawem osiowym nerwicy jest lęk, a Ty nie wspominasz nic o stanach lękowych, tylko o tym, że łatwo Cię zdenerwować, wyprowadzić z równowagi. W takim przypadku należałoby popracować nad konstruktywną ekspresją negatywnych emocji. Mówi się, że złościć się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych. Szanuj swoje zdrowie ;) Popracuj nad asertywną komunikacją, nad stosowaniem komunikatów "Ja", np. "Przykro mi, kiedy się spóźniasz". Zauważ, że mówisz o własnych uczuciach, nikogo nie atakując, nie oceniając i nie raniąc. Mówisz jedynie, jakie zachowanie Ci się nie podoba i jakie emocje to w Tobie wzbudza. Pomyśl o wizycie u psychologa - nawet nie dla ratowania związku (choć to przy okazji), co bardziej dla własnego zdrowia psychicznego i fizycznego. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość Zdruzgotana22

Ma Pani rację, nie mam stanów lękowych. Ale miałam ciężkie dzieciństwo i problemy z rówieśnikami. Właśnie jednego się nauczyłam przez pewien dłuższy czas. Mówić: "ja" i wyrażać uczucia nie obrażając przy tym. Staram się wyrażać co czuje, tylko nie zawsze to dociera do bliskich osób. A po pewnym czasie jak nie dociera daje upust emocjom co potem żałuję. Np. nieraz tłumaczę mojemu chłopakowi by nie przesadzał ze swoimi gatkami, bo mnie to denerwuje i moja cierpliwość ma granice. A on mi tłumaczy to tym, że ja muszę to zaakceptować bo lubi sobie "poględzić" głupoty. I tak dalej. I tak jest z wieloma innymi sprawami. Ja od zawsze byłam nerwową osobą i już od początku mówiłam jemu, że może być ze mną ciężko. Ale cóż... Dziękuję ślicznie za poradę

Odnośnik do komentarza
Gość Zdruzgotana22

wiem, że dużo wspominam o moim chłopaku. W końcu kocham go nad życie a on na mnie gdy dobrze jest mówi "moja żona". Ale bardzo mi zależy na relacjach z nim też mam w planach być do końca życia z nim. Najbardziej on się liczy. Uzależniona jestem od niego. Wiem to nie zdrowe. Ale moje przyjaźnie się pokruszyło bo mają związki i dzieci. Nie potrzebują mnie więc troszkę uwiesiłam się na nim. Ja studiuje on też, ale planuję rodzinę i to z nim jak go zmobilizować do jakiś czynów, pomocy? Wiele razy z nim rozmawiałam, ale to nic nie dało. Kocham go nad życie. Jakieś porady i w tej kwestii? Nie tylko mych emocjonalnych zaburzeń? Proszę o porady

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Uzależnienie od partnera bierze się z lęku przed samotnością i odrzuceniem.A żródło ma czesto w kiepskim dzieciństwie a co za tym idzie niskiej samoocenie.
Jeśli nie chcesz " udusić" partnera kochając " za bardzo" to chyba nie masz innego wyjścia jak pójść do psychologa
Poza tym znależć sobie jakąs odskocznię ...sport hobby,nowe przyjażnie .
Moim zdaniem to w Tobie jest problem i powinnas sie z nim zmierzyć.Oczekując pomocy od partnera możesz jej się nie doczekać ponieważ on po prostu nie ma pomysłu na pomoc Tobie.
Powodzenia Ci życzę.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdruzgotana22

Ja go nie duszę, ma w miarę dużo przy mnie swobody, dużo kumpli i nie to miałam na myśli, pisząc, że jestem od niego uzależniona. Może nie lubię niektórych rzeczy jakie robi co mu mówię ( nie zawsze łagodnie), ale nie zabraniam, bo wiem że dla niego jest to jednak ważne. Jedynie długo muszę się oswajać z sytuacjami, które mnie się nie bardzo podobają, a on to robi. On nie jest typem pantoflarza. Nie dał by sobie na takie coś. Bardziej mi chodzi o to, że ja emocjonalnie jestem uwieszona na nim, bo jestem bardzo samotna. A on jest typem bardzo twardego mężczyzny. I to miałam na myśli mówiąc: że czasem nie mogę do niego dotrzeć. Dziękuję za wszelakie porady. Na pewno coś z tym zrobię by było lepiej;-) Dla swojego zdrowia i nie tylko

Odnośnik do komentarza
Gość gagnieszka

ale w tym właśnie rzecz - człowiek uwiesza się emocjonalnie bo czuje się nieszczęśliwy i (czasem podświadomie) oczekuje, że druga osoba będzie lekiem na całe zło. poczytaj o zen, uważności (mindfulness) i popróbuj medytować. sama mam ten problem, co Ty, i medytacja dużo mi daje (plus pełnowartościowe jedzenie, z dużą ilością witamin i minerałów). warto nauczyć się "puszczać" rzeczy ("pozwól komuś odejść. jeśli nie wróci, to znaczy, że nigdy nie był twój" - nie wiem, czyje to, ale niegłupie). a przede wszystkim warto sobie uświadomić, że to przywiązanie jest głównym powodem naszych cierpień. może to być przywiązanie do osób, sytuacji albo przedmiotów. często też przywiązujemy się do określonego, wyuczonego sposobu reagowania i tkwimy później w depresji, zamiast coś z tym zrobić. idź do lekarza - jak póki co nie masz kasy na psychologa, to chociaż do dobrego neurologa - nieraz to somatyczne rzeczy mają wpływ na nastrój (mi na przykład wykryto tężyczkę, która to jest spowodowana niedoczynnością tarczycy - co ma niebagatelny wpływ na jakość życia, włączając lęki i nerwicę). więc oprócz badań psychicznych polecam też zwykłe fizyczne badania lekarskie. widać, że jesteś niegłupia i introspektywna, i że zastanawiasz się nad pobudkami do swojego zachowania. postaraj się wykorzystać tę emocjonalną inteligencję do dobrych celów i pomocy sobie, a nie rozgrzebywania swojego cierpienia i potęgowania uzależnienia od Waszego związku - nie może być tak, że Twój nastrój zmienia się jak w kalejdoskopie zależnie od tego, jak traktuje Cię ktokolwiek, nawet super bliska Ci osoba. znajdź sobie hobby, ale takie które pokochasz, a najlepiej gdybyś wraz z nim poznała ludzi, którzy czują podobnie jak Ty. wejdź może na fora ludzi z dystymią i depresją i CHAD! albo poczujesz się jak u siebie i wreszcie poznasz ludzi, którzy mają tak samo i poznasz sposoby radzenia sobie z tym, albo odetchniesz z ulgą, że nie masz tak źle ;-)

Odnośnik do komentarza
Gość Zdruzgotana22

I stało się, zaczęłam odkrywać kłamstwa. W końcu to ja postawiłam twardo rękę i nie odzywałam się kilka dni. Po kilku dniach dostałam sms że chcę się rozstać. Nie widzi, ze robił źle , że kłamał. Zawsze jarał m. Teraz jara więcej i zażywa psychodeliki. Może to spaczyło jego uczucia. Nie wiem. Od dwóch tygodni widzimy się tylko przelotem wspólni znajomi, uczelnia. Ale nie daje sobie rady z tą sytuacją. Bardzo za nim tęsknię i wciąż kocham. Chciałabym by zrozumiał, że jestem dla niego ważna (w końcu mnie kocha - tak mówi). Boje się jednak że z kolegami i używkami z tym związane nie wygram. A tak bardzo chciałabym z nim być. Okazuje się, że miałam powody do niektórych nerwów, bo wmawiał mi jedno a robił co innego. Nie wiem co robić.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdruzgotana22

Dodam, bo chyba za słabo to zaznaczyłam, że jakby nie jesteśmy już razem, stwierdza że się rozstał ze mną przez esa. Już nie piszemy do siebie, nie odzywamy ( na początku próbowałam z nim rozmawiać, ale jest jak skała nic do niego nie dociera), tylko przelotem widujemy, to niestety nie nieuniknione;- ( Bardzo bym chciała z nim dalej być, ale nie wiem co robić. Nie wiem czy wogule czuje "tęsknotę" za mną i czy jest wstanie być odważniejszy i postawić na miłość. Tak bym chciała by zrozumiał. Od tego czasu minęło 2-tyg.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...