Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Jak dorosnąć?


Gość niebajka

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.
Mam 26 lat, pracuję i mogłoby się wydawać, że jestem dorosła. Ale sie taka nie czuję. Zachowuję się jak infantylna nastolatka. Przykładowo w pracy gdy zapytam szefa o pozwolenie na coś i się zgodzi to ja reaguje ze zdziwieniem i ucieszeniem "Tak?! Na prawde?! Mogę?! Super! :)". Przy tym mam wielki radosny uśmiech na twarzy i oczy mi błyszczą, śmieją się jak dziecku, które dostało zabawke. A gdy ktoś sie do mnie odezwie pierwszy to zawsze odpowiadam z uśmiechem miłymi słowami. I myśle, że przez to jestem odbierana jako infantylna idiotka. Nie umiem z nikim rozmawiać na poważne tematy. Gdy ktoś mi się zwierza z jakiegoś problemu to ja obracam sprawe w żart niepotrafiąc się wczuć w sytuację tej osoby. Nie chce słuchać narzekań na życie tak jakby mnie to w ogóle nie dotyczyło. Nie rozumiem ich a jednocześnie zazdroszcze im że mają ludzkie, dorosłe problemy i obowiązki. Ja takich nie mam.. Mieszkam z rodzicami i bratem, nie mam męża i dzieci (nawet chłopaka nie mam), jestem bez studiów (po LO z maturą) i na codzień poza pracy oddaje się samym przyjemnościom. Nie pomagam w domu (nie robie zakupów, nie opłacam rachunków, nie gotuję) bo nikt ode mnie tego nie wymaga. Mama nie pozwala mi gotować, bo myśli, że coś zepsuję, że rozbiję, przypalę. Ojciec zabrania mi (poza pracą) gdziekolwiek wychodzić, nawet na głupi spacer z psem. Rodzice wszystko podstawiają mi pod nos. Pytają co che, żeby mi kupili, przynoszą mi do pokoju obiad (czasem nawet do łóżka), nie chcą żebym miała wgląd w domowe sprawy. Gdy pytam ile wyniósł rachunek np. za prąd, to się złoszczą i odpowiadają "Co cie to obchodzi? Nie twoja sprawa".
Ostatnio zepsuły mi się drzwi do pokoju i chce mieć nowe (tym razem zamykane na klucz), ale rodzice nie wyrażają na to zgody. Tak jakby chcieli mnie mieć na oku i sprawować na de mną kontrole.
Z kolei mojemu bratu na wiele pozwalają. Nie mają do niego pretensji, ze wychodzi z domu o 4 nad ranem i wraca dopiero po północy. Brat nie musi im się tłumaczyć z tego co wyprawia poza domem (czy jest w pracy czy nie).
Ech.. Jestem nieszczęśliwa. Chce się od nich wszystkich odciąć, wyprowadzić i żyć na własną ręke. Ale nie wiem co mnie bardziej powstrzymuje.. Rodzice i ich nadopiekuńczość czy ja i moja niedojrzałość i bezradność życiowa. W czym tkwi problem? W rodzinie czy we mnie? Co mam zrobić, żeby żyć i zachowywać się jak normalny dorosły człowiek?

PS Chciałabym przeczytać wasze spostrzeżenia dotyczące mojego postu. Wasze rady, a nawet i może krytyke jeśli tylko miała by mi pomóc.
Z góry dziękuję.
~niebajka

Odnośnik do komentarza

Hej,
Problem w rodzinie - jest nadopiekuńcza, trzymają Cię pod kloszem i nie dają dorosnąć.
Okaleczyli Cię, a Ty się dałaś.
Dobrze, że chociaż jest u Ciebie jakaś refleksja.
Więc, skoro, już wiesz, że coś jest nie tak, to działaj.
Masz już 26 lat i tak do końca życia, będą Cię niańczyć, aż w ogóle zostaniesz starą panną, bez motywacji i zwykłych umiejętności takich jak np. gotowanie ?
A rodziców kiedyś może zabraknąć.

Musisz się obudzić. Pomyśl o usamodzielnieniu, bo inaczej będzie tylko coraz gorzej.

Pozdrawiam.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Witaj niebajka :)

Hmmm... dałaś się zdominować rodzicom. Latka lecą i nic się zmieniło. Jeśli czegoś z tym nie zrobisz ominą Cię najpiękniejsze rzeczy jakie można przeżyć: miłość, związek, macierzyństwo.

Jak się dorasta?
Ano trzeba swój los wziąć w swoje ręce i pomalutku małymi krokami się usamodzielniać i uniezależniać. Pracę masz, zatem szukaj dachu nad głową dla siebie, no i oczywiście jakiegoś towarzysza na resztę życia. :)
W głowie mi się nie mieści że mając 26 lat jako osoba dorosła (w sensie metrykalnym) podporządkowujesz się rodzicom. Jak to możliwe, że ojciec zabrania ci wyjścia z domu? To tyrania a nie nadopiekuńczość. Problem jest w rodzinie, ale też w Tobie, bo dałaś się sprowadzić do roli pionka w grze. Aby z tego wybrnąć musisz poprzestawiać figury na szachownicy. :)

Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza

niebajka, zgadzam się z przedmówcami. To, że w wieku 26 lat mieszkasz z rodzicami jestem w stanie zrozumieć. Znam osoby starsze mieszkające z rodzicami, ale jednak dojrzałe, dojrzale zarządzające swoim życiem. Ty natomiast tylko w metryce masz 26 lat, ale nadal pozostajesz w roli dziecka. Mama gotuje, podaje obiady nawet do łóżka, nie pozwala Ci o niczym decydować, nawet w sprawach, które dotyczą Ciebie, jak wybór drzwi do własnego pokoju. Ojciec nie pozwala Ci wyjść na spacer. Rodzice traktują Cię jak małą dziewczynę, a Ty prawdopodobnie trochę z przyzwyczajenia, a trochę z wygody pozwoliłaś na to, by rodzice Cię zdominowali, nie pozwolili dorosnąć. W ten sposób stałaś się bardzo niesamodzielna. Pytasz, co robić. Skoro pracujesz i jesteś niezależna finansowo, poszukaj dla siebie jakiegoś mieszkania, jakiejś stancji, może być nawet jakiś jeden pokój, by było taniej. Postaraj się trochę odseparować od rodziców i powoli zacząć żyć według własnego pomysłu na życie. Wierzę, że Ci się uda. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Podzielam zdanie pani ekspert, że z przyzwyczajenia i wygody godziłam się na taką codzienność. Kiedyś nie widziałam w tym nic złego, wręcz cieszyłam się, że mam tzw."życie jak w Madrycie", ale teraz męczy mnie to wszystko i nie jestem zadowolona z życia. Mama traktuje mnie jak dziecko do tego stopnia, że jedzenie szykuje mi w małych porcjach jak dla kilkulatki. Nieraz wtedy nie wytrzymuję i denerwuje się na nią, powtarzam, że nie jestem dzieckiem i musze więcej jeść bo inaczej będe niedożywiona. A przez ojca, który ciągle wyręcza mnie ze wszystkiego co wymaga wyjścia z domu, czuje się w domu jak w klatce.
Pora się usamodzielnić wbrew woli rodziców. Racja jest w tym, że musze sie obudzić bo inaczej wiele mnie ominie i zostane sama jak palec. Bo przecież jeśli chce sie z kimś związać to trzeba coś sobą reprezentować przed przyszłym mężem. Umieć gotować, prać, sprzątać, mieć konkretny charakter i ogólne pojęcie o życiu, a nie tylko żyć pracą i zachowywać się jak dziecko niewiedzące nic o życiu. Taka kobieta nie będzie atrakcyjna w oczach mężczyzny.
A co do mieszkania to na razie musze zostać z rodzicami dopóki nie ustabilizuje się finansowo. Niby mam prace i jakieś oszczędności, ale nie jest wystarczająco dobrze płatna abym mogła coś wynająć. Boję się, że jak szybko się wyprowadzę to przez moją niewydolność finansową będe musiała wrócić do domu "z podkulonym ogonem". Dlatego jeszcze z tym zaczekam.
Ale mam pierwsza okazję, żeby od czegoś zacząć. Właśnie usłyszałam, że rodzice wkrótce wybiorą się do spółdzielni mieszkaniowej zgłosić problem niedziałającego domofonu. Ja go zgłoszę, nawet jeśli miałoby się to wiązać z kłótnią z rodzicami. Im częściej się będe angażować w domowe sprawy tym bardziej się usamodzielnie i będe zaradna życiowo.
PS Dziękuję za odpowiedzi ;)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...