Skocz do zawartości
Forum

Brak przyjaciół i znajomych


Tom94

Rekomendowane odpowiedzi

tutaj macie link http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=12397346

Saiko: jak sobie radzisz ze wszystkim sama? nie jest ci smutno? bierzesz leki? ja nie mam leków a wizyta u lek. dopiero za 4 miesiące i co mi pozostaje? tylko alko

Tom94 jak ciebie traktowali rodzice i reszta rodziny?

Jesteśmy ludźmi z innej sfery, takich jest bardzo mało, w szkole jak ktoś jest słabszy to mają go za ofiarę... w domu tak samo, zależy jeszcze od rodziny. Ja mam swoja traktowac jak obcych ? oni mnie ponizają i wyśmiewają jak nadaży się okazja , jak mam tak życ

Odnośnik do komentarza

Jest mi cholernie smutno i ciężko, ale nie mam z kim pogadać bo rozmowa ogranicza się do zbędnych regułek, które można powiedzieć każdemu kto sobie nie radzi. Zauważyłam, że podbudowują mnie na duchu tylko rozmowy z psychiatrą, które są strasznie rzadko, bo kasa. Ogólnie częściej myślę o śmierci, niż o życiu i to się pogłębia. Tak sobie wmawiam, że ludzie mi są zbędni, ale bądzmy szczerzy. Każdy potrzebuje ludzi. Każdy czuje się lepiej, jak może pobyć w odpowiadajacym mu towarzystwie. Może całe życie przewale na szukaniu sposobu, żeby z tego wyjść, ale wyjdę.

Odnośnik do komentarza

Mam 19 lat. Uczę się. Na szczęście zaocznie, bo jak uczeszczalam dziennie to uciekalam co drugi dzień. Głowa mi od lęków eksplodowała, aż nie uciekłam. Moglam biec przed siebie dlugo i nagle zyskiwalam sily. Masakra.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem co myśleć o tym co napisałaś Saiko.
Kolega z mojej pracy jest z domu dziecka a pomimo tego jest bardzo śmiały, promienieje pewnością siebie i brak rodziny mu nie przeszkodził w niczym.
Ale w sumie pewnie nigdy za dzieciaka nie zaznał pogardy.
Co do mojej rodziny to od dziecka byłem bity, poniżany, traktowany jak śmieć.
Nigdy nie czułem się kochany ani potrzebny, z nikim nie miałem okazji rozmawiać we własnym domu a jak próbowałem to kończyło się to tylko awanturą.
To odbijało się też na relacjach z innymi.
Traktowano mnie jak śmiecia również w szkole.
Nawet nauczyciele nie byli lepsi, zawsze musiałem pisać wiele poprawek a na lepszą ocenę niż 2 nie mogłem liczyć.
Wszystko robiłem i nadal robię sam.
Jak chciałem zagrać w piłkę to grałem sam ze sobą bo nikt z innych dzieciaków ze mną grać nie chciał.
Teraz już jako dorosła osoba mam ciut lepiej.
Ludzie jeszcze zamienią te kilka zdań i tyle.
Czuje się jakby wszyscy mnie nienawidzili, jakby Pan Bóg kazał ludziom aby mną gardzili.
Teraz nawet mi się przypomniała sytuacja z szkoły (uczę się zaoczne)
Miałem w zeszła sobotę lekcje a gdy dotarłem do szkoły okazało się że lekcje zostały przeniesione do innej placówki.
Wszyscy dostali sms-a od dyrekcji.........wszyscy tylko nie ja.
Nie wierzę już w ludzi, po prostu nie wierzę.
Już gadać mi się z nimi nie chce bo to po prostu nie ma sensu jak jedyną osoba co by nawijała to byłbym ja.
Nie widzę sensu ciągnięcia tego bagażu zwanym życiem, chciałbym zasnąć i się nie obudzić już więcej.
Żeby nie było, nie będę próbował się zabić, miałem dwie próby i starczy.
Właśnie też za to rodziny nienawidzę, jak ciągle dają znać że żałują że żyję to na cholerę mnie ratowali dwa razy?
Brak logiki, cóż marnie ta przyszłość wygląda ale będę próbował dalej, marzy mi się jakaś robota gdzie nie trzeba z kimś pracować.
Cóż kończę już mój czarny wywód ale obecnie we mnie jest jeden wielki ból.
Pozdrawiam
Ps: Amela dzięki za linka :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...