Skocz do zawartości
Forum

Ból, tęsknota, cierpienie, duszności i apatia


Gość Srebro

Rekomendowane odpowiedzi

Od dawna nie jestem w życiu szczęśliwy, egzystowałem przez dłuższy czas zajmując się pierdołami, grając na komputerze i łudziłem się że przynosi mi to szczęście. Jest jednak zupełnie odwrotnie, odkąd spotkałem dziewczynę swojego życia. Kocham ją ze wzajemnością, tylko ona daje mi szczęście. Kiedy nie ma jej obok mnie albo brakuje mi świadomości, że chociaż raz dziennie ją zobaczę ogarnia mnie ciągły smutek. Mieszkamy w dwóch miastach oddalonych od siebie o około 200 km. Wiem, że nigdy z niej nie zrezygnuję, ale jestem teraz w 3 klasie technikum. Ona studiuje i jest już na 2 roku. Ona cierpi tak jak ja, przeszła już dość dużo w życiu i w dodatku nie dość że musi studiować to jeszcze pracować żeby się utrzymać. Ja nie mam jak jej pomóc, mogę tylko okazywać wsparcie, ale oprócz tego sam zaczynam świrować. Ona również. Z każdym rozstaniem jest coraz gorzej, a w roku poza wakacjami możemy się spotkać na weekend raz w miesiącu co jest strasznie mało. W wakacje staramy się spędzić jak najwięcej czasu, ale każde rozstanie jest coraz bardziej bolesne. Zawsze po naszym rozstaniu odechciewa mi się żyć, nie mam całkowicie apetytu, cały dzień przeżywam na jednym posiłku i przekąsce, bo kompletnie nic mi nie wchodzi. Nie mam ochoty na nic, siedzę, rozmyślam albo śpię. Robię oczywiście zadania domowe i uczę się, ale robię to też na odwal. Trudno jest mi się skupiać, praktycznie ciągle o niej myślę, wszystko mi ją przypomina. A świadomość bezsilności jest najgorsza. Każdego dnia chce mi się praktycznie płakać, tylko jej się zwierzam, bo tylko ją darzę zaufaniem. Tylko przy niej jestem w stanie się wypłakać albo w samotności. Ale niestety mieszkam w internacie, a tutaj nie mam kompletnie prywatności, czuję się jak w więzieniu. Dla mnie życie bez niej nie ma sensu, gdzie bym nie był i czego bym nie robił czuję się jak w więzieniu. Tylko ona daje mi szczęście, nawet kiedy jesteśmy w swoim towarzystwie i się sprzeczamy lub obrażamy na siebie. Tylko wtedy jest mi dobrze. Nie potrafię wyobrazić sobie życia bez niej, czuję pustkę, duchotę. Ciężko mi się często oddycha, czasami doznaję jakiś dziwnych zaburzeń lękowych, tak po prostu wpadam w panikę i zapiera mi dech w piersi. Nie wiem co robić, po prostu nie chce mi się żyć. Ale nigdy nie targnąłbym się na swoje życie dopóki ona jest na tym świecie, ta świadomość, że ją zobaczę daje mi siłę i pozwala na wstanie z łóżka i robienie swoich rzeczy. Tak samo gdy rozmawiamy albo piszemy każdego dnia, tylko wtedy chociaż na trochę poprawia mi się humor i jestem zadowolony, że słyszę jej głos, ale po rozmowie zapadam znowu w smutek i bezsens życia. Może po prostu ja za dużo myślę i to jest moim problemem. Ja i ona jesteśmy w wielu kwestiach podobni, również za dużo myśli i się przejmuje. Ten okres powinien minąć jak skończę technikum, wtedy możemy zamieszkać razem, ale do tej pory musimy cierpieć i ja kompletnie nie umiem sobie z tym poradzić. A technikum muszę ukończyć, żeby w przyszłości zapewnić nam jakiś byt, a na studia poszedłbym w tym samym mieście gdzie ona obecnie studiuje. Dlatego głównie chciałbym się dowiedzieć co robić żeby się pogodzić z tym wszystkim. Bo po prostu chcę być szczęśliwy jak każdy inny człowiek, bo dopiero od niedawna ściągnąłem okulary głupoty, które dawały obłudę szczęścia. Nic tak go nie daje jak drugi człowiek, który odwzajemnia uczucia. Więc co ja mam robić, żeby wytrwać w tych trudnych chwilach? A co również mogę poradzić mojej ukochanej, żeby jej też było łatwiej?

Z góry dziękuję nawet za przeczytanie tego tematu.
Napisanie tego dało mi chociaż trochę ulgi na jakiś czas.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

A nie masz możliwości zmienić technikum, na jakieś w pobliżu niej? Lub na odwrót ?

Jeśli obecnie nie ma takowej możliwości, abyście mogli spędzać każdą chwilę razem - to nie pozostaje wam nic innego jak uzbroić się w cierpliwość i czekać na moment w którym już będziecie nierozłączni mieszkając wspólnie, a do tego czasu radziłabym - aby każde z was znalazło sobie jakiegoś przyjaciela/ ółkę z którą będziecie mogli spędzać czas w chwilach tęsknoty, oraz obniżonego nastroju - dzięki temu przestanoesz popadać w stany depresyjne, które wynikają właśnie z zamknięcia się w sobie i napędzanie jak, to jest źle bo nie ma jej przy Tobie - fizycznie nie ma, ale mentalna wiEź pozostaje niezależnie jak daleko od siebie jesteście - ponieważ jesteście bardzo ze sobą zrzyci emocjonalnie i jeśli na prawdę kochacie się, to dacie rade przetrwać ten oto trudny okres w waszym życiu.

Sądzę również - ŻE dobrym rozwiązaniem, aby nie topić się we własnym smutku, było by znalezienie sobie jakiegoś zajęcia, odnalezienie w sobie nowej pasji, oraz powinieneś zacząć spędzać więcej czasu ze swoimi rówieśnikami.

Jeśli nadal uważasz, że nie masz siły aby dokonać tego wszystkiego - to powinieneś zapisać się na psychoterapie, która z pewnością pomoże Ci ogarnąć to wszystko.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...