Skocz do zawartości
Forum

Zawieszenie i zmęczenie po środkach psychoaktywnych


Oris

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Będzie to długi post ponieważ chcę dokładnie opisać swoją sytuację która może mieć wpływ na mój problem. Część w której opisuję swój haj może niektórym wydać się śmieszna, ale proszę ten post potraktować poważnie.

Nigdy nie miałem problemów z alkoholem ani narkotykami. Na wiosnę tego roku zacząłem kumplować się z nowym towarzystwem. Bardzo lubiłem z nimi przesiadywać, bo w większości byli młodsi ode mnie o kilka lat - jeszcze w wieku szkolnym - i nie gadali ciągle o szkole i pracy tak jak starzy znajomi (co mnie nużyło i nudziło) a w dodatku wciągnęli mnie w aktywny tryb - zacząłem chodzić z nimi na siłownię, grać w piłkę, a trzeba państwu wiedzieć, że po skończeniu liceum większość wolnego czasu przesiadywałem przed komputerem.
Towarzystwo paliło też marihuanę. Sam w paleniu nie widziałem nic złego, więc też zacząłem popalać. Całe wakacje nigdzie nie wyjechałem, ale mimo to czułem się świetnie. W międzyczasie przeleciała mi na studiach poprawkowa sesja letnia, do której naukę przekładałem na ostatnią chwilę i koniec końców ją oblałem ale nie miałem z tego powodu żadnych wyrzutów, myślałem sobie, że jakoś to będzie.
Pewnego poranka telefonem obudził mnie dobry kumpel którego znam od trzeciego roku życia (który także znał się z tamtym towarzystwem - w sumie to on mnie w nie wprowadził) i powiedział, że ma dla mnie prezent. Zszedłem do niego (stał tam z innym naszym kolegą który był na spacerze z psem) i okazało się, że zostało mu troszkę "szałwi" z ostatniej imprezy i że jest to troszkę mocniejsze od haszyszu (czyli takiej mocniejszej marihuany) a która okazała się być dopalaczem o czym kolega nie raczył mi powiedzieć. Było to około godziny 10 rano, a na 12 byłem umówiony ze znajomymi na siłownię więc powiedziałem sobie, że jak pociągnę raz to za dwie godziny na pewno mi przejdzie.

Po tylko jednym pociągnięciu poczułem się przyjemnie, chciało mi się śmiać, ale po chwili poczułem, że jednak towar jest mocniejszy niż mówił kolega i zrobiłem się ospały i zaczęły mi się w głowie dziwne myśli. Zacząłem zastanawiać się nad sensem życia, czułem tak jakby więź łączącą mnie jako świadomość z tym światem i czułem, że ta więź powoli zaczyna zanikać a w świadomości miałem myśl, że ta więź zanika. Powiedziałem kolegom, że czuję się jakbym walczył o życie, o podtrzymanie tej więzi łączącej mnie z tym światem a oni powiedzieli, żebym nie zawieszał się tak, puścił sobie jakąś muzykę z telefonu lub porobił coś innego. Włączyłem grę i to uczucie jakby troszkę przeszło. Przeszedłem się kawałek z kolegą (ten drugi sobie poszedł), żeby to rozejść. Cały czas jednak czułem to silne przytłumienie i tępotę. Gdy zaszliśmy z powrotem pod mój blok czułem się okropnie. Pamiętam tyle, że mam przytłumione myśli, odpowiadam koledze jakieś głupoty a on mówi to mnie, że nie widział jeszcze nigdy kogoś tak pod wpływem po jednym zaciągnięciu (oczywiście innymi słowami) musiałem usiąść na ławce. Myśli powróciły i straciłem przytomność. Nie pamiętam dokładnie o czym wtedy myślałem i ile leżałem ale podobno mówiłem, że walczę o życie. Ocknąłem się i miałem uczucie, że muszę się ruszyć bo przegram tą "walkę o życie". Pamiętam, że dookoła mnie stali jacyć ludzie którzy wcześniej próbowali mnie ocucić. Zbiegłem ze skarpy która była koło bloku i zacząłem sprintem biec przed siebie z myślą, że niedługo umrę. Byłem wtedy świadomy tylko i wyłącznie tego. Wszystko inne jakby przygasło, (widziałem bardzo dziwnie, wszystko było płynne, ale jakby zaokrąglone i spowolnione) a moje myśli skupiały się, liczyło się tylko jedno - żeby przeżyć. Pamiętam tyle, że biegnę i błagam Boga aby mi pomógł bo sam nie daję rady, a Bóg odpowiedział mi, że jak ma mi pomóc jak nawet nie pamiętam Ojcze Nasz. Ogarnął mnie straszliwy lęk i próbowałem w myślach powiedzieć to Ojcze Nasz ale się gubiłem i musiałem powtarzać całe od początku. Czułem jednak, że mimo iż nie mogę powiedzieć całego to podczas modlitwy utrzymuję się w stanie świadomości. W pewnym momencie ocknąłem się. Leżałem na trawie w krzakach obok ścieżki którą wcześniej biegłem. Była przy mnie mama i brat, kolega który dał mi to świństwo i inni kilka innych osób. Usadzili mnie na ławce i czekaliśmy na karetkę. Cały czas prosiłem ich żeby mówili ze mną Ojcze Nasz co przynosiło mi spokój i jakby sprawiało, że ten dziwny stan mnie opuszcza. Przyjechała karetka, zbadali mi ciśnienie które było wysokie, ale stan ten jakby uchodził. W pewnej chwili jednak miałem uczucie, że wraca. Ciśnienie skoczyło i zacząłem widzieć w ten dziwny sposób który opisywałem wyżej. Wpadłem w panikę, krzyczałem do pielęgniarzy, żeby się ze mną modlili. Na sygnale karetka zabrała mnie i kolegę do szpitala. Podczas modlitwy ten stan ze mnie powoli uchodził. Czekając w poczekalnie cały czas modliłem się razem z kolegą ponieważ panicznie bałem się, że jak przestanę to nić się zerwie i umrę. Wkurzeni lekarze poprosili, żebym się modlił w myślach i mówili, że jak przestanę to nic mi nie będzie. Po chwili miałem trzeci i ostatni już atak paniki, krzyczałem, żeby modlili się ze mną i przyprowadzili księdza. O własnych siłach przeszedłem na łóżko cały czas modląc się w panicznym strachu przed śmiercią. Pamiętam jak jeden z lekarzy mówił do drugiego, że się czegoś naćpałem i zrobiło mi się bardzo przykro bo cały czas od ocknięcia się w krzakach byłem świadomy tego co się dzieje lecz bałem się przestać modlić. Lekarze przywiązali mnie do łóżka (mimo, że się nie rzucałem i prosiłem ich, żeby tego nie robili). Po czasie atak minął i więcej nie wrócił. Przeleżałem w szpitalu kilka godzin, żeby "zjeść" wszystkie kroplówki, po czym mnie przewieźli na oddział psychiatryczny i po rozmowie z lekarzem zostałem zwolniony do domu.

Po powrocie do domu czułem się dziwnie i bałem się spać w nocy. Siedziałem na komputerze i czytałem co mi jest. Położyłem się spać dopiero nad ranem jak już inni domownicy nie spali. Cała sytuacja wydarzyła się miesiąc temu.

Po tym wydarzeniu normalnie funkcjonowałem. Oczywiście dużo myślałem nt. tego co się zdarzyło, myślałem o swoim życiu jak o drugiej szansie, ale nie miało to na mnie jakiegoś większego wpływu, nie zamartwiałem się tak bardzo nad sobą i starałem się o tym nie myśleć. Tryb życia też nie uległ zmianie.

Pewnego razu pojechałem z kolegą zapalić sobie marihuanę. Wcześniej cały dzień rozmyślałem nad sobą i w perspektywie wyrzucenia z uczelni z powodu zawalonej sesji próbowałem znaleźć sobie jakiś cel w życiu, rozmawiałem też o tym z innymi i siedziało mi to tego dnia w głowie.

Podczas palenia zwykłej marihuany którą od wizyty w szpitalu kilka razy zdarzyło mi się palić bez złych konsekwencji znów wróciło do mnie to uczucie zawieszenia i zacząłem widzieć tak dziwnie jak opisywałem wyżej. Dopadła mnie panika i znów miałem uczucie tej więzi, ale już lepiej poradziłem sobie z myślami niż za pierwszym razem dodatkowo uspokajałem się modlitwą. Jednak tym razem dopadały mnie myśli o braku sensu w życiu. Wróciłem do domu i zacząłem grać na komputerze, żeby zająć czymś myśli. Miałem dziwne uczucie niepewności, że jak przestanę grać na komputerze to "co potem? co się ze mną stanie?". Dopadł mnie dziwny stan zawieszenia i depresji.

W nocy nie mogłem spać, cały czas zamartwiałem się nad sobą. Cały czas znajdowałem się w specyficznym stanie zawieszenia i lęku spowodowany uczuciem pustki i braku sensu życia. Ten stan w mojej głowie utrzymywał się bodajże przez półtora tygodnia i nie potrafiłem sobie z nim poradzić. Cały czas nie mogłem jeść, wciskałem jedzenie w siebie na siłę. Raz nawet zwymiotowałem po zjedzeniu połowy bułki. Miałem biegunkę. Schudłem.

Opuściła mnie ochota spotykania się ze znajomymi, ponieważ nie widziałem w tym sensu. Przestałem widywać się z towarzystwem poznanym w wakacje a podczas siedzenia ze starymi znajomymi miałem uczucie bezsensu w życiu i zawieszenia. Po jednorazowym wypiciu kilku piwek ten stan ze mnie zszedł. Byłem lekko podpity ale wesoły i zadowolony, normalnie spałem w nocy. Wiedziałem jednak, że to najprostsza droga do alkoholizmu.
Potrafiłem normalnie funkcjonować, jednak w głowie cały czas siedziało to dziwne uczucie. Nie mogłem spać, często się budziłem w nocy i dopadały mnie tamte myśli które miałem po zapaleniu dopalacza. Cały czas się denerwowałem.
Jako, że nie byłem na studiach ani nie pracowałem, poranki spędzałem w domu. Próbowałem przesypiać jak najwięcej, aby pozbyć się tego uczucia. Jakiś czas po obudzeniu jednak znów wracało. Było mi smutno i płakałem zarówno nad tym, że już chyba nigdy nie pozbędę się tego dziwnego uczucia jak i nad swoim życiem. Czytałem też na internecie o depresji i zdałem sobie sprawę z tego, że takowa chyba mnie dopadła co jeszcze pogłębiało smutek. Gdy wracał do domu ktoś z domowników i z nim siedziałem i rozmawiałem na różne tematy stan ten lekko przechodził. Wieczorami to uczucie pustki jakby ze mnie lekko schodziło, pojawiały się za to lekkie bóle w różnych częściach głowy, piszczenie w uszach i lekka drażliwość na światło i zmieniający się szybko obraz, jednak czułem ulgę na psychice. Rano uczucie powracało.
Wczoraj także czułem się źle, ale miałem rozpoczęcie roku akademickiego i zajęcia więc miałem głowę zajętą czym innym. Stan zniechęcenia i bezsensu w życiu mnie opuścił jednak pozostał dziwny stan przytłumienia wzroku. Powrócił apetyt. Po powrocie do domu siedziałem z rodzinką i gośćmi, wypiłem jedno piwko i troszkę brandy i ten zły stan całkowicie już mnie opuścił. Mogłem sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Byłem wesoły, dobrze się bawiłem i dobrze spałem.

Dziś rano mogłem sobie pierwszy raz na spokojnie i bez nerwów przemyśleć swój stan i nie wiem dokładnie jak go opisać.
Niechęć do życia i działania póki co zniknęła ale nadal pozostaje dziwny stan zawieszenia.
Dziwnie widzę, niby normalnie ale jednak jakby przez mgłę. Nie mam apetytu. Libido zerowe. Nadal nie mam za bardzo na nic ochoty. Wszystko tak samo jak podczas stanów depresji, z tym, że już nie jestem poddenerwowany i załamany.

I tutaj rodzą się moje pytania:
Czy mam depresję?
Czy jest jakiś sposób na powrót do stanu normalności czyli tak jakby sprzed depresji?
Czy jeśli już przemogłem w sobie ten stan wiecznego strachu i nerwów to czy i te dziwne objawy które pozostały z czasem zejdą ze mnie same?
Czy możliwy jest nawrót stanu depresyjnego a jeśli tak to jak go uniknąć? Jak z nim walczyć jeśli wróci?

Dziękuję za przeczytanie tego arcydługiego posta i proszę o odpowiedź.

Odnośnik do komentarza

A jesteś pewień, że ostatnim razem paliłeś czystą mj, a nie jakąś maczankę z dopalaczy?

Moim zdaniem wygląda na to, że nie paliłeś czystego zioła, a pochodne kanaboidów - które w niektórych przypadkach doprowadzają palacza, do takiego stanu w jakim się znalazłeś czyli - psychoza.

Czytałeś o psychozak jakie dopadają palczy pochodnych kanaboidów ? - w necie jest masa na owy temat, uwierz że trip raporty opisywane przez ludzi, sugerowały o podobnych objawach psychozy jakie Ciebie spotkały.

Jak wierz zapewne każdy narkotyk z biegiem czasu może doprowadzić do psychozy - im dłużej receptory dopaminowane są stymulowane przez narkotyk, tym bliżej do wyłapania psychozy.

Tak ten stan z biegiem czasu zejdzie Ci całkowicie, lecz na to trzeba czasu i na pewno abstynencji jeśli nie chcesz mieć kolejnego nawrotu.

Stan depresyjny, to normalka w psychozie - jedno przeważnie łączy się z drugim, jeśli mowa o negatywnych skutkach zażywania dopalaczy.

Pytasz jak temu zaradzić - po prostu przestań palić, możesz również wybrać się do psychiatry po jakiś neuroleptyk, który przyspieszy zejście pozostałych objawów..

Jak zapobiegać depresji - poszperaj na tym forum, znajdziesz tu mase artykułów na ten temat.

Pozdrawiam i pmiętaj jak będziesz dbał o swoje zdrowie - to nie masz się czym stresować psychoza, ani badtrip nie dopadnie Cie, tylko odstaw te świństwa jeśli chcesz czuć się dobrze!

A jak masz zamiar dalej palić, to licz się z konsekwencjami i nie narzekaj:-)

Odnośnik do komentarza

Nie palę od czasu tego drugiego tripu. Zawsze też unikałem wszelkiej maści dopalaczy i narkotyków innych niż marihuana. Całkiem możliwe, że towar był maczany, bo koleś który załatwiał mówił, że to "czech" czyli towar z Czech który miał bardzo intensywny zapach.

Piszesz, że potrzeba czasu - ile jeszcze będę musiał się z tym męczyć?
Czy picie alkoholu w zdrowych ilościach (nigdy nie piłem do odcięcia, odkąd chodzę na siłownię ogólnie mało piję) może mieć jakikolwiek negatywny wpływ na mój stan?
Czy leki które przepisze mi psychiatra po ewentualnej wizycie mają jakieś działanie uboczne? Chodzi mi o to, czy jak już zacznę je brać to czy już zawsze będę skazany na ich branie aby czuć się normalnie?

Odnośnik do komentarza

Nie będziesz musiał ich brać wiecznie tylko przez jakiś czas - miesiąc, dwa. To zależeć będzie od lekarza i objawów jakie będziesz u niego opisywał.

Jak każdy lek neuroleptyki niosą za sobą skutki uboczne, ale to wszystko jest zależne od rodzaju leku, dawki - oraz indywidualnej reakcji organizmu.

Jeśli nie dajesz sobie rdy z tym problemem sam, bajlepiej udaj się do psychiatry i szczegółowo opisz swoje objawy - on najlepiej będzie wiedział jakie leczenie zastosować w Twoim przypadku.

Małe dawki alkoholu jeszcze nikogo nie zabiły, ale rozsądniej byłoby pierw wyleczyć doskwierające Ci objawy - niż zapijać je alkoholem..

Najważniejsze jest też, abyś do czasu do kiedy nie miną całkowicie te objawy starał się prowadzić spokojny tryb życia oraz robił rzeczy, które pozwalają Ci się wyluzować - dzięki temu mózg szybciej zregeneruje się i objawy psychozy zejdą całkowicie.

Nie pal maczanek, bo jk widzisz nieźle można na tym przejechać się - podałabym Ci link do pewnej strony na której mógłbyś poczytać tripraporty ludzi których po pochodnych kanaboidów spotkało, to samo - ale nie wiem czy tu na forum można umieszczać twgo typu linki.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Pytasz ile jeszcze będziesz się z tym męczył - jeśli zdecydujesz się na farmakoterapie, to na efekt terapeutyczny czeka się zazwyczaj do 3-6 tygodni.

Im prędzej udasz się do psychiatry i zastosujesz odpowiednie leczenie, tym szybciej Ci to minie.

Nie nakręcaj się - postaraj wyluzować i przestań zastanawiać się ile jeszcze, bo to raczej nie pomoże Ci. .

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...