Skocz do zawartości
Forum

Niezadowolenie z zawodu, myśli samobójcze i wycofanie


Gość Annabel

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Wszystkich.
Mam 31 lat, pracuję jako lekarz. Mój problem polega na tym, że nigdy nie chciałam się tym zajmować. Podczas studiów zachorowałam na depresję, pojawiły się lęki, podejrzewano też lekką postać schizofrenii. Było mi naprawdę ciężko, zwłaszcza, że nie miałam w swoim otoczeniu ani jednej osoby, z którą mogłabym w tamtym czasie porozmawiać. Na medycynę poszłam pod naciskiem rodziców, podczas gdy moje zainteresowania krążyły bardziej wokół literatury. Pochodzę z małego miasteczka, a w domu często było biednie- nigdy nie jeździłam na wycieczki szkolne i nosiłam dziwaczne, poprzerabiane ubrania, z których w szkole często się wyśmiewano. Nie zwracałam jednak na to wtedy większej uwagi, bo uwielbiałam się uczyć i czytać, a książki były moim światem. Dopiero z obecnej perspektywy widzę, że właśnie to było pierwszym powodem mojego wycofywania się z kontaktów z innymi ludźmi. Kiedy w ostatniej klasie liceum oznajmiłam, że nie pójdę na medycynę, mama powiedziała, że w takim razie mogę wynosić się z domu. Nie miałam jednak dokąd pójść i zostałam, z każdym dniem pogrążając się w coraz większej nienawiści do siebie. Były to czasy, gdy w moim miasteczku internet miały może 2 osoby, nie wspominając już o telefonach komórkowych. Finansowo byłam zależna od rodziców, sama nie miałam nic- jedyną możliwością zarobienia pieniędzy w tamtym czasie i miejscu było zbieranie jagód i ziół, zresztą zarobione w ten sposób pieniądze oddawałam rodzicom, żeby mogli kupić potrzebne do życia podstawowe rzeczy. Wtedy też pojawiły się pierwsze myśli samobójcze.
Po ukończeniu studiów rozpoczęłam rezydenturę, która obecnie zbliża się do końca ( zostało mi jeszcze ok. 1,5 roku). Od jakiegoś czasu szukam jednak innej pracy, bardzo długo zajęło mi zaaklimatyzowanie się w mieście, a moje umiejętności intersocjalne są w dalszym ciągu niewielkie. Szukam zajęcia takiego jak szatniarka, bibliotekarka, recepcjonistka. Wysłałam już mnóstwo aplikacji, jednak do tej pory nikt mi nie odpisał. Nie bardzo wiem, co mam robić, bo w obecnej pracy obowiązków jest coraz więcej- to, czym nigdy nie chciałam się zajmować zaczyna pochłaniać coraz większą część mojego życia, jakbym miała na szyi pętlę, a ona zaciskała się coraz bardziej i bardziej. Znów zaczęłam myśleć o tym, żeby zakończyć tę formę życia, i o ile kiedyś czasem pojawiała się myśl, że jednak jest gdzieś dla mnie na świecie miejsce, o tyle teraz czuję się tak, jakby czas na znalezienie tego miejsca we mnie samej już dawno upłynął.

Odnośnik do komentarza
Gość Martitaa..89

Witaj

Nie jesteś już małą dziewczynką, która musi wykonywać narzucone obowiązki i dąrzyć do spełnienia marzeń swoich rodziców..

Często w życiu bywa tak, że niespełnione ambicje rodziców przeżucane są na ich dzieci - a to nie przynosi jak widzisz nic pozytuwnego, robi w życiu więcej szkody, niż porzytku.

Co Ci po wykształceniu jak, to nie to co prgniesz w życiu robić.. Na niektóre podjęte decyzje w życiu nie ma się wpływu, lecz nie ma co załamywać się, czasu nie cofniesz lecz możesz rozpocząć studia w kierunku tkim jaki Cie interesuje, a nie Twoich bliskich.

Pamiętaj, to Twoje żyvie i wyłącznie od Ciebie zależy, to co będziesz w nim robić.

Zrezygnuj z rezydentury, zrób sobie przerwę - wyjedz gdzieś, zrelaksuj się, zastanów się porządnie co chcesz w życiu robić i gdy już nabierzesz sił do podjęcia ostatecznej decyzji, działaj i spełnij w końcu swe marzenia, a uwierz mi dzięki temu staniesz się w końcu szczęśliwą osóbką - która sama steruje swoim życiem i podejmuje decyzje według swoich upodobań.

Masz do tego prawo, aby wykonywać zawód taki - w którym w końcu poczujesz się spełniona, uwierz mi gdy zmienisz swoje dotychczasowe życie - myśli samobójcze zostaną daleko za Tobą, a przed Tobą będzie życie takie, o którym zawsze marzyłaś.

Wszystko zależy wyłącznie od Ciebie, jesteś dorosłą kobietą - która musi w końcu zacząć twardo stąpać po ziemi i za wszelką cenę dąrzyć do spełnienia swoich marzeń - bo gdy spełniamy swoje ukryte pragnienia, w końcu zaczynamy czuć że życie jednak ma sens, a stracone lata na nieudany kierunek zostają jedynie odległym wspomnieniem, które pokazywać w przyszłości BĘDZIE CI, że jednak byłaś Twardą kobietą, skoro było stać Cie na zaczęcie wszystkiego od nowa..

3mam kciuki i życze powodzenia w spełnianiu swoich marzeń, a samobójstwo, to nie rozwiązanie - a poddanie się i ucieczka od problemów.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Droga Annabel !
Ja napiszę krótko. Po pierwsze do daj sobie spokój z samobójstwem, bo to nie jest dobry pomysł.
Po drugie to z tej rezydentury to ja bym nie rezygnował przynajmniej do czasu, jak nie znajdziesz sobie czegoś innego.
A po trzecie i najważniejsze, to czytałem Twojego posta z wypiekami na twarzy, bo to było tak, jakbym czytał o sobie.
Widzisz ja dla odmiany zawsze chciałem studiować medycynę ale otoczenie wymusiło na mnie studiowanie prawa. Nawet mi to nieźle poszło. Potem jednak odmieniłem całkowicie swoje życie i nie zostałem ani sędzią ani adwokatem jak chcieli moi bliscy ale znalazłem sobie ekscytując zajęcie, które wprawdzie też wiązało się z prawem ale tylko pośrednio. TRZYMAJ SIĘ. Wcześniej czy później ale Tobie też się uda. A może w końcu poczujesz w sobie medyczne "powołanie" - nigdy nic nie wiadomo ?

serdecznie pozdrawiam

Pangolin

p.s. Książki też były moim światem a ich czytanie spowodowało podobne skutki jak u Ciebie. Teraz mniej czytam ale za to chodzę do małego, studyjnego kina. Sporo fajnych ludzi tam poznałem. Są podobni do mnie czy do Ciebie. W sumie sporo jest ludzi z problemami. Trzeba się tylko poszukać to można sobie wzajemnie pomóc.

Odnośnik do komentarza

Witaj, słuchaj skoro już mieszkasz w mieście to napewno masz szansę zdobyć inne kwalifikacje zawodowe. ja za namową rodziców poszlam na fryzjerke, fajny zawod chodz nie oplacalny, teraz robie dwuletnia szkole administracji zostaly mi dwa semestry, sądze ze tez mozesz zrobic cos w tym kierunku, bo są rowniez szkoly jednoroczne, a kierunkow jest tyle ze napewno znajdziesz cos dla siebie :) pozdrawiam i zycze powodzenia :)

Odnośnik do komentarza
Gość katarzyna26 88

ja mam podobnie. Pod naciskiem rodziców poszłam na chemię. Ja jestem humanista a na siłę robili ze mnie ścisłowca przez co 2-krotnie rok powtarzałam... ;/ szkoda ze nie da sie czasu cofnąć to bu tu już trzeba pracować zaraz a ja nie lubie tego co kończę;/ i tez czuje sie niespełniona

Odnośnik do komentarza

Maritaa..89- ambicje moich rodziców były takie, że nie chcieli abym żyła w biedzie, tak jak oni...
Cały czas szukam czegoś nowego, ale to wcale nie jest takie proste. Nie wiem też czy mam ochotę uczyć się na jakimkolwiek kierunku- mam już swoje lata, a studia które skończyłam były tak cieżkie, że chyba na dobre zniechęciły mnie do jakiejkolwiek nauki w szkołach. Poza tym na samej rezydenturze, prócz pracy i dyżurów jest dużo nauki do egzaminu specjalizacyjnego.

Pangolin- Taki też jest mój plan- nie rezygnuję z rezydentury, ale nowej pracy znaleźć jakoś nie mogę, przynajmniej na razie. Dziękuję za podzielenie się swoją historią, czuję się teraz dziwakiem jakby odrobinę mniej:) Cieszy mnie, że udało Ci się w końcu robić coś, co sprawia Ci przyjemność.

anka1992- Dobry pomysł, ale ja przy swojej ilości obowiązków nie mam czasu się dokształcać nawet w szkole policealnej. Chyba że rzuciłabym całkiem to co jest i postawiła wszystko na jedną kartę. Jednak w razie, gdybym potem nie miała pracy, droga powrotu też byłaby już odcięta.

katarzyna26 88- Życzę Ci, żeby wszystko dobrze się ułożyło, nie zamykaj się tylko w swoim świecie, jak ja, a być może zobaczysz wokół siebie inne możliwości...

Odnośnik do komentarza

~Martitaa..89
Witaj

Nie jesteś już małą dziewczynką, która musi wykonywać narzucone obowiązki i dąrzyć do spełnienia marzeń swoich rodziców..

Często w życiu bywa tak, że niespełnione ambicje rodziców przeżucane są na ich dzieci - a to nie przynosi jak widzisz nic pozytuwnego, robi w życiu więcej szkody, niż porzytku.

Co Ci po wykształceniu jak, to nie to co prgniesz w życiu robić.. Na niektóre podjęte decyzje w życiu nie ma się wpływu, lecz nie ma co załamywać się, czasu nie cofniesz lecz możesz rozpocząć studia w kierunku tkim jaki Cie interesuje, a nie Twoich bliskich.

Pamiętaj, to Twoje żyvie i wyłącznie od Ciebie zależy, to co będziesz w nim robić.

Zrezygnuj z rezydentury, zrób sobie przerwę - wyjedz gdzieś, zrelaksuj się, zastanów się porządnie co chcesz w życiu robić i gdy już nabierzesz sił do podjęcia ostatecznej decyzji, działaj i spełnij w końcu swe marzenia, a uwierz mi dzięki temu staniesz się w końcu szczęśliwą osóbką - która sama steruje swoim życiem i podejmuje decyzje według swoich upodobań.

Masz do tego prawo, aby wykonywać zawód taki - w którym w końcu poczujesz się spełniona, uwierz mi gdy zmienisz swoje dotychczasowe życie - myśli samobójcze zostaną daleko za Tobą, a przed Tobą będzie życie takie, o którym zawsze marzyłaś.

Wszystko zależy wyłącznie od Ciebie, jesteś dorosłą kobietą - która musi w końcu zacząć twardo stąpać po ziemi i za wszelką cenę dąrzyć do spełnienia swoich marzeń - bo gdy spełniamy swoje ukryte pragnienia, w końcu zaczynamy czuć że życie jednak ma sens, a stracone lata na nieudany kierunek zostają jedynie odległym wspomnieniem, które pokazywać w przyszłości BĘDZIE CI, że jednak byłaś Twardą kobietą, skoro było stać Cie na zaczęcie wszystkiego od nowa..

3mam kciuki i życze powodzenia w spełnianiu swoich marzeń, a samobójstwo, to nie rozwiązanie - a poddanie się i ucieczka od problemów.

ps. wczoraj odpisywałam do Ciebie- chciałabym jeszcze dodać, żebyś nie traktowała zupełnie tych lat jako straconych. Przecież nie przepiłaś ich, nie przesiedziałaś w więzieniu itp. ale za to skońcyzłaś bardzo trudne studia, które z pewnością nauczyły Cie nie tylko medycyny, ale także jak radzić sobie w życiu, jak załatwiać sprawy itp. na pewno też poznałaś dużo fajnych ludzi. Nie rezygnuj z końcówki specjalizacji, chyba, że czujesz się już bardzo źle psychicznie i potrzebujesz pomocy. Skończysz ten etap, weźmiesz sobie drugi, będziesz już wykształconą osobą, która w życiu do czegoś doszła. Na pewno musisz być bardzo zdolna, skoro udało Ci się na nie dostać i skończyć. Jeśli będziesz chciała pobawić się jeszcze w naukę, jestem pewna że zrobisz to z palcem w nosie. Mówisz, że Twoje myśli krążyły wokół literatury. Teraz masz już na pewno szersze i głębsze spojrzenie na życie. Możesz więcej zrozumieć. Lubisz czytać/pisać?? Polecam fajną książkę- Absolwenci- E.Segala. ja ją właśnie skończyłam. Nie będę Ci opowiadać o czym jest, po prostu przeczytaj! A jeśli lubisz pisać, może przelej swoje myśli, smutek czy inne na papier??
pozdrawiam i czekam na kontakt:))

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Wszystkim za wiadomości,
Light18- zaraz napiszę do Ciebie maila.
Maritaa- dzięki, spróbuję znaleźć książkę, o której piszesz. Sama też trochę próbuję, przez okres studiów zapisałam kilkanaście zeszytów notatek, które trzymam w pudełku, później pisałam coraz mniej, chyba odebrałam sobie do tego prawo... A Ty piszesz? Twój styl wydaje się taki płynny...
Wiem, że ten czas nie był stracony, praca lekarza pozwala bardzo głęboko wejrzeć w naturę człowieka, są też jednak rzeczy na które nie jest się gotowym.
Ostatnio nawarstwiło mi się wiele problemów, ale skupiłam się głównie na tym, bo od tego właśnie wszystko się zaczęło- izolacja, wyobcowanie, ciągłe poczucie życia nie swoim życiem. To z kolei wpłynęło na wybory, których dokonywałam i na to, że stałam się odludkiem, który potrafi w miarę dobrze się czuć jedynie w zamkniętym pokoju.
Czego żałuję, to poczucia że wszystkich oszukiwałam i oszukuję nadal z powodu własnego tchórzostwa.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...