Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Romans z żonatym mężczyzną


Gość misio-koala

Rekomendowane odpowiedzi

Gość misio-koala

Witam, Jestesmy w zwiazku od 4 lat. Musze opowiedziec geneze tego zwiazku, zeby dac w miare pelny obraz zaistnialej sytuacji. Ja bylam singielka, on mial juz rodzine. Kumplowalismy sie. Po pewnym czasie okazalo sie, ze to nie ma nic wspolnego z kumplowaniem. Wyznal mi swoje uczucia, ja jemu, duzo rozmawialismy co z tym zrobic. Postanowilismy dalej sie kumplowac, nic nie zmieniac i uwazac by nie prowokowac losu. Uczucie okazalo sie silniejsze, zostalismy para. Ja - ekstrawertyczka, on - introwertyk. On mnie tonowal, ja go pobudzalam do dzialania. Spedzalismy ze soba duzo czasu. Dogadywalismy bez problemu. Okazywal mi mnostwo ciepla i czulosci. Wyznal mi dlaczego zalozyl rodzine - nieplanowana ciaza, dlaczego nie odszedl od zony - ze wzgledu na dzieci. Wyznal tez ze jego rodzina, nikt z bliskich nie interesuje sie tym co sie z nim dzieje. Czy jest szczesliwy na przyklad? Wyznal, ze udaje ze wszystko jest ok mimo ze nic nie jest ok ale to dla dobra dzieci i juz bardzo sedziwych rodzicow. Po 2 latach przeszlismy do konkretow, zaczelismy planowac wspolna przyszlosc. Zaczelismy rozmawiac gdzie bedziemy mieszkac, jak poinformowac zone o rozwodzie itd. Nie chcial od razy rozmawiaz z zona bo "nie bedzie mial szans". Oboje doszlismy do tego by poszukal wsparcia wsrod swoich bliskich i wyznal rodzicom, siostrze jak mu jest trudno i by mu pomogli, wspierali go. Od tego momentu zaczely sie problemy i to bardzo powazne. On zdarzyl powiedziec ze kogos ma. Padly argumenty: nie mozesz tego zrobic bo matka umrze, bo dzieci uciekna z domu, bo ojciec nigdy sie do ciebie nie odezwie itp. Nikt nie spytal sie go czemu chce odejsc. Ma byc z zona i juz (jego rodzina jest bardzo tradycyjna i wywodzi sie ze wsi). Przez tygodnie pomagalam mu jakos sie pozbierac. Prosil mnie o czas. Zgodzilam sie. Zaczelo sie. Rodzina zaczela go angazowac do najmniejszych nawet czynnosci, doszlo do tego ze sa momenty gdy nie ma nawet minuty czasu dla siebie. Nie moze im odmowic bo zaczyna sie pieklo straszenia. Wydawaloby sie to w miare proste ze otrzasnie sie i nie da soba manipulowac ani szantazowac. Stalo sie jednak cos innego o co chce zapytac. On mowi mi rzeczy nieadekwatne do tego co sie miedzy nami dzieje, do danej sytuacji. Po miesiacach obserwacji zauwazylam ze on mowi mi to czego nie ma odwagi powiedziec rodzinie. Przykladowo na pytanie "gdzie twoj kolega wyprawia urodziny?" w odpowiedzi dostaje oburzenie i pretensje ze ja go inwigiluje, sledze, ze on mi nie powie, ze to nienormalne ze ja sie go tak wypytuje itd. Inny przyklad: byl chory jednak jego rodzice i zona zignorowali ten fakt i nie przelozyli wspolnego wyjazdu. Wyjechal mimo ze on nie chcial, caly tydzien przelezal tam w lozku chory. Rozmawial ze mna przez telefon codziennie i sie zalil. Po powrocie chcialam z nim o tym porozmawiac spokojnie i wytlumaczyc mu ze nie musi sie zmuszac i robic cos wbrew sobie bo jest dorosly. W efekcie zaczal krzyczec i przeklinac ze nawet wypoczac nie moze tak jakby chcial i doslownie wybiegl z mieszkania. Rodzinie nic nie powiedzial. Przyklady moge mnozyc. Jestem zupelnie bezradna. Im rodzina bardziej zaciesnia swoje dzialania, tym on staje sie bardziej agresywny psychicznie/emocjonalnie wobec mnie. Nie wiem co mam robic. Na terapie on nie pojdzie bo w chwili obecnej cokolwiek nie powiem to jest afera i pretensje o rzeczy ktorych nie robie. Bardzo mi na nim zalezy. Martwie sie zarowno o siebie bo nie wytrzymuje takiego obciazenia ale rowniez o niego bo jego zachowanie zmienilo sie bardzo a jego rodzina nie odpuszcza nawet na chwile. Boje sie o nas. Co mam robic? Nic mu juz nie tlumaczyc, nie brac do siebie tych ciaglych atakow i przykrych slow wiedzac skad sie biora i spokojem stlumic ta sytuacje?

Odnośnik do komentarza

Musisz sobie zdawać sprawę z tego, że on ma rodzinę. Jego żona tak łatwo go nie odda. I pomimo, że między Wami coś jest tak naprawdę próbujesz robić tę rodzinę. Zastanów się czy to ma sens, czy to nie jest strzelanie sobie w stopę. Bo im bardziej chcesz go przeciągnąć na swoją stronę tym bardziej jest trzymany, a w nim kłębią się emocje. Na pewno zdajesz sobie sprawę z tego, że jest negatywnie nastawiany w stosunku do Ciebie i że forma manipulacji, to własnie szantaż emocjonalny. Ciężko będzie Ci z tym wygrać, dlatego zastanów się czy warto walczyć,skoro on sam tak naprawdę jest zawieszony pomiędzy. Gdyby jego uczucie do Ciebie było silne, odszedłby już dawno i nie dał się manipulować. Jednak coś go trzyma i nie wykluczone, że zatrzyma. Porozmawiaj z nim i zapytaj go wprost: czy jest szansa na Wasz związek, czy Cię kocha na tyle mocno, że zrezygnuje z tego co ma, czy może nie zrezygnuje, bo nie chce, albo nie ma w sobie siły aby to zrobić. Jeśli jest niepewny, nie ma sensu rozbijac jego rodziny. Porozmawiaj z nim o tym co czuje do Ciebie i jakie sa jego uczucia do żony i do tej rodziny, którą stworzył. Czasem trzeba się rozstać, aby ten ktoś mógł być szczęśliwy, niż związać się z nim i mieć wyrzuty sumienia, że rozbiło się rodzinę i że to jednak "nie to". przemyśl całą sytuację i porozmawiaj z nim. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Proszę o pomoc w problemie,ktory mnie przerasta.Miałam romans z żonatym mężczyzną.Typowy,w ktorym on obiecuje,że odejdzie od zony i koniec końców zostaje z nią.Bardzo pokochałam tego człowieka,wierzyłam że on darzy równie silnym uczuciem.To był stek kłamstw.Do dziś nie mogę się pozbierać,mimo że robię co mogę,wmawiam sobie też że już go nie kocham.Jednak wciąż to tak bardzo boli.Chciałabym wreszcie o nim zapomnieć,bo minęło już kilka miesięcy a nic się nie zmienia na lepsze.Nie chcę przestać kochać,chcę zapomnieć,nie męczyć się dłużej po całej tej historii.To co mi najbardziej utrudnia całą sprawę to fakt,że on i jego żona mieszkają w sąsiedztwie,więc widuję ich często,można powiedzieć wiele jestem w stanie zaobserwować itd,to nie pomaga w zapomnieniu i odnalezieniu się w codzienności.Wcześniej razem pracowaliśmy,on postanowił się zwolnić,żeby ratować swoje małżeństwo i przestać o mnie myśleć,w co nie wierzę,to było ultimatum jego żony.I może udałoby mi się pogodzić z tym,gdyby właśnie nie ten"drobny" szczegół,że mieszkają tuż obok.Co mam robić,jak zapomnieć,uśmierzyć w końcu ten ból?Popadam w jakiś obłęd,ciągle wszystko rozpamiętuję-jego słowa,kłąmliwe obietnice,miłe i złe chwile...mam tego dość,wykańczam się,poczucie winy miesza się złością i tesknotą,wszystkie uczucia na raz.Co uda mi się poczuć lepiej,za chwilę widzę ich lub jego i wszystko wraca.Czy ktoś może mi coś doradzić?

Odnośnik do komentarza

Domyślam się, że nie masz możliwości zmiany miejsca zamieszkania? Myślę, że odcięcie się od wszelkich kontaktów z tym mężczyzną byłoby dla Ciebie najlepsze... Postaraj się unikać go na wszelkie możliwe sposoby- wychodź wcześniej do pracy, wracaj późno, spędzaj czas z rodziną, znajomymi... Tak, żebyś miała jak najmniej czasu na myślenie. Może nawet zapisz się na jakieś dodatkowe zajęcia, znajdź sobie ciekawe hobby. Możliwe też, że lekarstwem na zranione serce będzie nowy związek. Przemyśl to sobie.

Odnośnik do komentarza

Zmiana miejsca zamieszkania nie wchodzi w rachubę.Jak pisałam robię co mogę.Nie zamykam się na innych,ale potrafię odpłynąć w towarzystwie myślami,zresztą przychodzą przecież chwile kiedy jestem zupelnie sama,jak teraz i te myśli wracają.Wyznaczyłam sobie wiele celów,zajęć,pasji,ale to niewiele pomaga,bo cały plan bierze w łeb kiedy go tylko zobaczę.Nie aranżuję"przypadkowych"spotkań,kiedy wychodzę z domu i mijam jego dom nie patrzę nawet w tamtą stronę.jednak los stawia mi go co jakis czas na drodze,bo niestety wlasnie mieszkamy niedaleko siebie.Co jeszcze mogę zrobić,nie chcę się psychicznie wykończyć.

Odnośnik do komentarza

Napiszę ci tyle, że zasłużyłaś na to. I jeśli on cierpi, to także na to zasłużył. Jak można się pchać z buciorami do czyjegoś małżeństwa? W takich wypadkach się czeka aż taki związek się zakończy, a nie rozbija czyjąś rodzinę. Oczywiście on też nie jest bez winy, bo tak naprawdę wina leży prawie tylko po jego stronie. Nie rozumiem takich mężczyzn, szlag mnie trafią normalnie...

Odnośnik do komentarza

dzieki achaa za odpowiedz.fakt,zasluzylam na to żeby teraz cierpiec jak i prawda jest ze najpierw jeden zwiazek powinien sie zakonczyc by stworzyc drugi,ale nie wyobrazasz sobie jak mimo tego mezczyzna moze manipulowac,tak samo my siebie do konca nie znamy.kiedys z uporem maniaka twierdzilam,ze nie rozbija sie czyjegos malzenstwa,ze romans?nigdy w zyciu!widac siebie nie poznalam tak dobrze,jak znam teraz.nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem,ale chcialabym wiedziec,czy jest jakies wyjscie z tej sytuacji?

Odnośnik do komentarza

Witaj Nie wiem czy cię uszczęśliwię swoją wiedzą ,ale może jakoś pomogę.Ok 4 lat temu zakochałam się w żonatym facecie.Nie wiele spotykaliśmy się.Nie planowałam z nim przyszłości ,ale pragnęłam przy nim być.Był bardzo ciepły i wyrozumiały Nie było sexu tylko niewinne spotkania .Jak mu powiedziałam ,że go kocham powiedział Nie możemy się dalej spotykać ,bo mnie kochasz.MyślaŁ że chcę rozbić jego rodzinę moje zapewnienia nic nie dały.W wyniku tego nieszczęśliwego zakochania zaczęłam się leczyć u psychiatry.Dziś wróciłam już na ziemię Pomogło.A mój żonaty facet został moim przyjacielem.Nie spotykamy się praktycznie wcale ,ale zczasem wypijemy kaęwę.Nie martw się z czasem twoje serce uspokoi się Wiem ,że to trudne Ale będzie dobrze Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...