Skocz do zawartości
Forum

Pustka z powodu nieszczęśliwego zakochania


Gość js_11

Rekomendowane odpowiedzi

Gość przeczytałam

Ludzie zakochują się kilka razy w życiu, więc to nieszczęśliwe nie trwa wieczność i nie marnuje całego życia, ale rozwala rok, lub kilka lat. A nieszczęśliwe często bywa ponieważ zakochany nie ujawnia swoich uczuć, pomijając sytuację gdy wiadomo, że nic z tego nie będzie i uczucie może być tylko platoniczne.

Pozytywne cechy będące efektem negatywnego obiążenia-można tak, ale można i tak że to jest empatia, lub coś co objawia się na podstawie własnych doświadczeń. Czyli np. grając w piłkę wiesz jakie to uczucie gdy się starasz i już prawie strzelasz gola, a tu jakiś Ci noge podstawia. Potem oglądając mecz w tv widzisz taką samą sytuację, której sam doświadczyłeś - jesteś w stanie wyobrazić sobie uczucia tego który już prawie strzelił gola.

Odnośnik do komentarza

Faktycznie jest tak, że u mnie przewidywanie ruchów i teoretyczne umiejętności manipulacji wynikają z empatii. Potrafię czuć tak jakbym był drugą osobą. Ale autor tamtej strony przedstawił to tak, że przez chwilę w to wierzyłem i w myślach dopasowałem swoją przeszłość do negatywnej wersji co jest odwrotnością tego co powinno się robić. Boję się, że trwale uszkodziłem sobie podświadomość tym sposobem :(

Poza tym tak jak pisałem wynikają z tego negatywne skutki bo kiedy mi się coś podoba i ktoś to skrytykuje to rozumiem jego punkt widzenia i to odbiera mi radość ze wszystkiego bo widzę to z punktu widzenia tej osoby. Kiedy ktoś powie o mnie coś negatywnego to zewnętrznie potrafię się świetnie obronić słownie ale potem zastanawiam się czy ta osoba nie miała racji. Muszę się bronić przed innymi ale potem mam wyrzuty sumienia i zastanawiam się czy ta osoba nie miała racji.

Mój mózg analizuje analogie i wszędzie je dostrzega. Na tej podstawie też można przewidywać przyszłość i w biznesie to pożądana cecha tylko co z tego skoro mi to odbiera poczucie sterowania nad swoim życiem.

Nie mam wpływu na takie sprawy jak zakochanie więc od razu podświadomie boję się, że ta osoba, w której zakochałem się teraz ma wszystkie najgorsze cechy jakie może mieć człowiek i sam mam pretensje do siebie, że tu zadecydował tak naprawdę wygląd, uśmiech i wyraz twarzy a nie cechy charakteru. Poza tym boję się, że skoro tak to czy w przyszłości nie staną się gorsze rzeczy, czy nie stanę się gejem - to efekt poznania teorii o gender i innych lewicowych, z którymi zapoznałem się tylko po to żeby móc to ładnie obalić a zryło mi to psychikę. Patrzę na jakiegoś kolesia i wiem, że podoba się dziewczynom i automatycznie boję się żeby mi się nie spodobał mimo, że wiem jaki to absurd. A potem boję się żeby przez takie myślenie i banie się to się nie zrealizowało. Tym bardziej, że to zaczęło się od podważania swojego gustu i tego, że mózg analizuje cechy ludzi i mówi mi "skoro podobają mi się takie dziewczyny to dlaczego te same cechy u mężczyzn uważam za negatywne (nadwaga), skoro jakiś koleś ma jakąś cechę i taką samą cechę ma dziewczyna to czy może mi się ta cecha podobać?"

Gdybym zawsze zakładał z góry, że rację mam ja a inni jej nie mają to wtedy nie miałbym tych problemów. Tylko, że taka postawa jest właśnie psychopatyczna a ja nie chcę stać się psychopatą.

Poza tym nie potrafię nic załatwić, zawsze coś przeoczę i nie nadaję się do niczego poza twórczością na czym raczej nie zarobię i biznesem, którego szczerze nie cierpię.

Kiedyś się już zakochiwałem i nigdy to nie było tak mocne jak teraz i do tego tak irracjonalne. Zawsze to było od 1 wejrzenia ale uświadamiałem to sobie dopiero kiedy myślałem o pozytywnych cechach charakteru.

Odnośnik do komentarza

Ojciec myśli, że mnie motywuje mówiąc, że skończę w rynsztoku, że jego zabraknie i znajdę się w dupie, że piję piwo to będę alkoholikiem (piję mało, szczególnie gdyby to porównać z tym co robią znajomi). Jak mam zaufać sobie, że sam wiem co dla mnie dobre skoro ludzie robiący tak często faktycznie kończą w rynsztokach? I potem się mówi, że nikt z nich tego nie zakładał.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Zastanów się po co Ci ta wiedza, bo chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że nie znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania.
Wydaje mi się że jesteś podatny na insynuacje, aluzje, nie wiem co dokładnie, ale to nie jest dobre. Może odetnij się na jakiś czas od mądrości z zewnątrz, nie czytaj jakichś teorii, nie analizuj cudzych wywodów, tylko żyj po swojemu i doświadczaj jak dziecko. Zrób sobie reset.
A jak nie potrafisz tego zatrzymać, to wybierz się do lekarza, są jakieś lekarstwa zatrzymujace gonitwę myśli. Nie wiem czy to Tobie potrzebne, sam się oceń. Ja Cie nie znam i nie wiem na ile te analizy i rozwazania przeszkadzają Ci w życiu.
A co do nadawania się do wszystkiego - jak coś/ ktoś jest do wszystkiego jest do niczego, więc nie musisz umieć/ nadawać się do/ znać pewnych rzeczy, natomiast gdy są Ci potrzebne do życia to możesz trenować i nauczyć się na tyle aby jakoś funkcjonować.

Odnośnik do komentarza

"Zastanów się po co Ci ta wiedza, bo chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że nie znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania."

Zdaję sobie sprawę i właśnie to mnie przytłacza. Chciałbym znaleźć jakiś punkt zaczepienia, którego jestem pewien a tego nie ma.

"Wydaje mi się że jesteś podatny na insynuacje, aluzje, nie wiem co dokładnie, ale to nie jest dobre"

Masz rację. Nie umiem znaleźć tego co jest pośrodku. Dla mojego umysłu albo słucham wszystkiego co mi mówią albo nie słucham niczego bo jeśli mam coś przyjąć to na podstawie własnej analizy a każda analiza wykazuje, że jest po równo argumentów za i przeciw no i niestety są takie kwestie jak ta z kobietami kiedy widzę, że to moja intuicja się myli i to jest bardzo bolesne.

"Może odetnij się na jakiś czas od mądrości z zewnątrz, nie czytaj jakichś teorii, nie analizuj cudzych wywodów, tylko żyj po swojemu i doświadczaj jak dziecko. Zrób sobie reset. "

To jest chyba najlepsza rada i tak właśnie staram się robić. Tylko, że skojarzenia zawiązują się automatycznie. Nie mogę patrzeć tak jak dawniej na kobiety, które mi się podobają bo tu już zawiązało się skojarzenie. I tak ze wszystkimi myślami więc jedyne co mogę robić to wyłączanie myśli i relaks - nauczyłem się różnych technik i to nie jest dla mnie problem tylko, że zdaję sobie sprawę, że to oszukiwanie umysłu i problem nie znika tylko jest stłumiony. Leki pewnie robiłyby to samo tylko dodatkowo tworząc skutki uboczne a ja chcę się pozbyć wzorców zamiast je tłumić. Tylko, że chodziłem już po różnych terapeutach i nikt nic nie wymyślił a ja też do nikogo nie miałem cierpliwości bo każdy chciał tylko słuchać zamiast prowadzić dialog i dawać skuteczne konkretne rady.

"A co do nadawania się do wszystkiego - jak coś/ ktoś jest do wszystkiego jest do niczego,"

Ja nie nadaję się do niczego praktycznego a to czego się nauczę jest w mojej głowie ale nie mam pewności czy dobrze umiem więc i tak tego nie wykorzystam :(

Mam jeszcze coś takiego, że posiadam (chyba) dosyć sporą wiedzę ale wszystko co powiem mój ojciec zawsze neguje i z tego powodu całkowicie straciłem pewność czy to co pamiętam i mówię jest prawdą. Czasem wręcz zaczynam się zastanawiać nad oczywistymi słowami i boję się, że zapomniałem coś tak prostego ale potem sprawdzam i okazuje się, że pamiętałem dobrze. Pamiętam pełno szczegółów z życia ale ludzie nie pamiętają i potem zastanawiam się czy to miało miejsce czy nie, a do tego ojciec uważa, że mam fatalną pamięć i ciągle mi to powtarza. Czuję, że to co on mówi jest nieprawdą w momencie wypowiadania zdania ale spełnia się kiedy zaczynam to analizować a nie umiem przestać analizować bo nie wiem co jest prawdą. To jest jakiś szach mat :( Wiem, że powinienem się wyprowadzić ale nie mam takiej możliwości w najbliższym czasie. Jeśli ojciec będzie mi mówił, że sobie nie poradzę to i nie będę umiał się wyprowadzić.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Jaką szkołę ukończyłeś - specjalną? Jeśli nie, to dasz sobie radę.
Ojcu nie wiem o co chodzi, nie jestem z Twojej rodziny więc nie ocenię w czym leży problem, ale jeśli nie leczysz się na jakąś ciężką chorobę psychiczną i jesteś "normalny" tylko analizujący, to powinieneś dać sobie radę.
Kropla drąży skałę i takie gadanie że nie masz pamięci, że sobie nievporadzisz może wyrządzić szkody w postaci niepewności. Wątpisz czy Ty nie masz pamięci, czy gubi ją ojciec- nagrywaj Wasze rozmowy. Będziesz miał dowody, który z Was powinien zazywać bilobil.

No a z kobietami to o jakiej intuicji mówisz, chyba nie o tej która dotyczy rozpoznawania charakteru: wydawała Ci się świetną dziewczyną, a okazała zołzą ( no i tu zawiodła intuicja). Mylisz najprawdopodobniej intuicję, która mówi o tym o czym pisałam wcześniej z instynktem powiedzmy, który powinien ( tak uważasz) podpowiadać Ci abyś gustował w chudych, zdrowych. Jeśli tak, to nic Cie nie zawodzi, podobają Ci się dziewczyny krąglejsze i jak chcesz w życiu faktów, to jest jeden z nich.

Mówisz że psycholodzy nie dawali rad, oni chyba nie są od tego i w sumie dobrze, bo dawanie rad w sumie nie jest dobre dla " przyjmującego". Eureka powinna przyjść dla Ciebie od Ciebie, wtedy będzie najbardziej przydatna i najpewniej wcielisz ją w życie. Inni mogą Cię tylko zainspirować.

Odnośnik do komentarza

Już są takie szkody w postaci niepewności i nie wiem co teraz można z tym zrobić.

"No a z kobietami to o jakiej intuicji mówisz, chyba nie o tej która dotyczy rozpoznawania charakteru: wydawała Ci się świetną dziewczyną, a okazała zołzą ( no i tu zawiodła intuicja)"

No tego nawet nie mogę sprawdzić skoro zakochuję się zawsze od pierwszego wejrzenia. Czyli mózg analizuje wygląd a ten ma pewnie niewiele wspólnego z charakterem, poza tym, że po grubych osobach widać na zewnątrz jakieś nierozwiązane problemy.

" Mylisz najprawdopodobniej intuicję, która mówi o tym o czym pisałam wcześniej z instynktem powiedzmy, który powinien ( tak uważasz) podpowiadać Ci abyś gustował w chudych, zdrowych. Jeśli tak, to nic Cie nie zawodzi, podobają Ci się dziewczyny krąglejsze i jak chcesz w życiu faktów, to jest jeden z nich."

No czyli z powodu tego faktu jestem skazany na żałowanie dziewczyn, które mi się podobają bo ten fakt jest akurat dla mnie negatywny. Taka dziewczyna zawsze może schudnąć a ja nic nie mogę zrobić.

Boję się, że przez te myśli stanę się psychopatą czego bym bardzo nie chciał, ale co zrobić z niepewnością co do świadomości innych ludzi? To jest najgłupszy problem jaki można mieć i akurat mi się przytrafił.

Odnośnik do komentarza

Z tym wychodzeniem to jest taki problem, że kiedy widzę ludzi to czuję niepokój bo sprawdzam dziewczyny, które widzę i powinny mi się podobać - czy się dalej podobają przez co stwierdzam, że niby tak ale to już nie jest to co kiedyś. Tutaj przydałaby mi się konkretna rada jak to można przywrócić i przestać analizować.

Dziękuję za te rady i rozmowę. Widzę, że jest dużo pomocnych osób ale ja chyba nie umiem tej pomocy odebrać.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Ale to jest normalne, ze coś/ ktoś nam sie podoba na pierwszy rzut oka, a potem już jakoś płowieje pod wpływem czasu, przyzwyczajenia. To zależy od siły podobania się tego czegoś/ kogoś. Dla niektórych osób wystarczy aby obiekt westchnień coś powiedział, wyraził opinię, która się nie spodoba i już po " uczuciu". Więc nie przywrócisz tego, chyba że zaistnieją jakieś inne okoliczności np zamiast tylko obserwować, zaczniesz z dziewczyną rozmawiać i spodoba Ci się jej sposób bycia, poglądy itp. Jak nie zaczniesz funkcjonować wśród ludzi normalniej, to rzeczywiście teorie że jesteś sam będą Ci bliższe i dalej będziesz rozkminiał te 50% wybacz -absurdu.

Odnośnik do komentarza

A tak prościej, bez tych słownych udziwnień, to jesteś słabym, niezdecydowanym człowiekiem, zbyt ulegającym wpływom innych ludzi.
Do tego nieco tchórzliwym, bo boisz się realizacji swoich marzeń, swoich upodobań.

Tak, to tylko teoria, jak wszystko co dotyczy niematerialnego świata. Jednak ta teoria mnie przekonuje.
Jesteśmy zbudowani z atomów. Naukowcy dokładnie wyliczyli, ile jest wapnia, żelaza, fosforu itd...Głównie jest to woda, czyli tlen i wodór./prawie 80%/
Atom - jest jądro, a po orbicie krążą elektrony.
Wyliczono, że odległości między orbitami, i wielkość atomów, jest porównywalna z naszym układem słonecznym.
Patrząc na kosmos widzimy ogromną pustkę. Robiąc miniaturkę, mamy atom , z którego składa się nasze ciało.
Wszystko wiruje, wszystko jest w ciągłym ruchu. Elektrony krążą po orbitach, planety krążą wokół słońca. Jest ruch, jest potrzebna energia, która ten ruch powoduje.
Jest potrzebna energia, która nasze ciało, ten zlepek minerałów, trzyma w całości.
Ziemia, też jest w ciągłym ruchu Podwodne prądy w oceanach, ogromne rzeki, mieszają cały czas wodę, wydobywają z dna zimną, a ciepłą wtłaczają pod powierzchnię.
Bez tych prądów, życie w oceanach by zamarło.
Wyładowania elektryczne w czasie burz /i nie tylko / dostarczają ziemi niezbędnej energii.
I tak dalej...

Odnośnik do komentarza

przeczytałam - tym bardziej?

unna - bardzo fajnie to napisałaś (poza pierwszym akapitem :D) Też przemyślałem ten temat i jednak to jest najbardziej prawdopodobne. Pewnie jeszcze te myśli będą się pojawiały ale trudno.

Zostaje jeszcze kwestia zakochania i upodobań - tego też nie potrafię rozwiązać. I skąd czerpać wiedzę co jest dla nas dobre a co złe? Boję się , że kierując się instynktem popełnię błąd, który mnie zniszczy i ojciec powie, że miał rację (nie chodzi o to co powie tylko o to, że nie chcę żeby jego proroctwa się spełniały).

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

No bo dojrzewasz, zwyczajnie potrzebujesz jednej, a jeśli jakaś jest konkretna, która Ci sie bardziej podoba to jeszcze, tym bardziej. No nie wiem, oczekujesz aby świat jakim go poznałeś mając 5 latek, tak samo wyglądał teraz, abyś go tak samo czuł. Wszystko się zmienia, a właściwie to nie to otoczenie/ dziewczyny tylko Ty. Właściwie to dla dziecka, młodziezy też wszystko jest ciekawsze, barwniejsze.
A jak znajdziesz odpowiedź na pytanie skąd czerpać wiedzę co jest dla nas dobre, a co złe, to mam prośbę, abyś się podzielił odkryciem, bo ciągle nie wiem :/
Instynkt który zniszczy, to ja nie wiem jaka to tragedia musiałaby być. No może gdyb ta dziewczyna była bardzo gruba i zwyczajnie skręciłaby Ci kark podczas baraszkowania :))) hihii. Sorki ;) Jak na razie to chyba niszczysz się skutecznie sam, nie korzystając ani z instynktu, ani z uczuć, ani z życia.
Lubisz procenty, więc jest 50% szans, że proroctwa ojca się spełnią, a zwiększysz je wierząc że jego słowa mają moc sprawczą. No i to też jest czymś co Cię niszczy.

Odnośnik do komentarza

"To zależy od siły podobania się tego czegoś/ kogoś. Dla niektórych osób wystarczy aby obiekt westchnień coś powiedział, wyraził opinię, która się nie spodoba i już po " uczuciu"

Chodzi mi o to, że uczucie dalej jest bardzo mocne a to umysł sprowadza je do czegoś złego i potem w jednym momencie czuję naraz dwie sprzeczności. Taki durny dysonans między tym co jest a tym co powinno być plus wyobrażenia wynikające z niewiedzy (negatywne chociaż intuicyjnie były same pozytywne a ja nie wiem już której części siebie wierzyć). Przez to podoba mi się mniej ale to jest połączone ze smutkiem b o to tak jakby sens życia i najważniejsza wartość została dla mnie sprowadzona do poziomu czegoś złego, narkotycznego co mi szkodzi, a instynkt się myli i wybiera złe kobiety do podobania się i zakochiwania.

"Lubisz procenty, więc jest 50% szans, że proroctwa ojca się spełnią, a zwiększysz je wierząc że jego słowa mają moc sprawczą. No i to też jest czymś co Cię niszczy"
Jak przestać wierzyć w te negatywy skoro wiele ludzkich działań naprawdę jest negatywnych i ma negatywne skutki mimo niewiedzy?

Przy okazji mam taki lęk, że jeśli wyobrażę sobie coś negatywnego to mi się to spełni przez co jeszcze bardziej się boję np chorób. To pozostałość po teoriach na temat prawa przyciągania.

Odnośnik do komentarza

"Jak boisz się śmierci, jak myślisz o niej, to ją cały czas przyzywasz. Ona jest, krąży dookoła ciebie i czeka..."- mniej więcej tak powiedziała szamanka, u której Lynn Anderson zdobywała szamańską wiedzę, a później to opisała w książkach.
Myślisz pozytywnie, to pozytywne rzeczy zaczynają się dziać. Myślisz negatywnie, to masz negatywne efekty. Myśli są energią i to one tworzą naszą materialną rzeczywistość.
Myślisz o chorobach, to one będą. Przyzywasz je, marzysz o nich, a marzenia się spełniają.
Podświadomość nie rozróżnia, co jest strachem, co jest dobre, co złe, po prostu stara się zrealizować twoje pragnienia.
Czyli faktycznie, myśli się realizują. Ale myśli to to, co siedzi w twojej głowie, to ty wybierasz myśli dobre, lub złe.
Myśli można kontrolować, nie poddawać się bezwładnej ich gonitwie. Po prostu trzeba nauczyć się świadomego myślenia.
I wybierać to, co dobre dla ciebie, co służy twojemu rozwojowi.

Poważnie chorowałam i było coraz gorzej. Idę, ból mnie łapie, nie mogę się ruszyć, iść, strach.../mam dokumentację, choroba nieuleczalna/
Zmieniłam myślenie - idę, ból mnie łapie...a ja myślę: za moment to minie, zaraz pójdę dalej. Stopniowo będzie coraz lepiej, wszystko się rozrusza, wygimnastykuje, mam coraz lepszą kondycję..
I tym sposobem nadal żyję, a zmieniłam tylko swoje myślenie.
Nie jestem jedyna, wiele jest opisów o tym, jak ktoś pokonał nieuleczalną /z punktu widzenia medycyny/ chorobę.
Metody stosowali różne, ale zawsze najważniejsza była wiara w wyzdrowienie - czyli pozytywne myśli.

Grube panie - a może to twoje przeznaczenie? Może w poprzednim życiu wyśmiewałeś grubasów, może kogoś doprowadziłeś do samobójstwa?
I dzięki temu w tym życiu czujesz pociąg do grubasów? I może to jest ta twoja życiowa lekcja do odrobienia, czyli przełamanie negatywnych myśli w tym względzie i zaakceptowanie ich w pełni... Tak sobie "gdybam"

Odnośnik do komentarza

"Grube panie - a może to twoje przeznaczenie? Może w poprzednim życiu wyśmiewałeś grubasów, może kogoś doprowadziłeś do samobójstwa?
I dzięki temu w tym życiu czujesz pociąg do grubasów? I może to jest ta twoja życiowa lekcja do odrobienia, czyli przełamanie negatywnych myśli w tym względzie i zaakceptowanie ich w pełni... Tak sobie "gdybam""

Właśnie to jest myśl, która zaczęła problem. Gdybym dokładnie tego nie pomyślał dalej byłby to mój gust, a tak to odciąłem się od tego i w umyśle postrzegam ten problem tak jak opisałaś. Jeśli tak to jest to nieprawidłowość powstała za karę a nie mój indywidualny gust. Z tego pomysłu powstały lęki no bo jeśli tak jest to za karę w przyszłym wcieleniu zostałbym gejem, pedofilem czy kimś innym kogo teraz obrażałem albo w jakiś sposób odnosiłem się z pogardą.

"Myślisz o chorobach, to one będą. Przyzywasz je, marzysz o nich, a marzenia się spełniają.
Podświadomość nie rozróżnia, co jest strachem, co jest dobre, co złe, po prostu stara się zrealizować twoje pragnienia.
Czyli faktycznie, myśli się realizują."

Właśnie stąd pojawia się strach bo w głowie automatycznie powstają myśli, których nie chcę a potem strach, że się zrealizują na tej zasadzie co opisujesz.

"Ale myśli to to, co siedzi w twojej głowie, to ty wybierasz myśli dobre, lub złe.
Myśli można kontrolować, nie poddawać się bezwładnej ich gonitwie. Po prostu trzeba nauczyć się świadomego myślenia.
I wybierać to, co dobre dla ciebie, co służy twojemu rozwojowi."

No właśnie w momencie nierozwiązanych konfliktów nie da rady tego robić. O chorób ach i tego typu sprawach wcale nie myślę ale często wspomina o tym otoczenie a moja wyobraźnia od razu dokładnie pokazuje mi to o czym ludzie mówią tak, że to czuję, a potem się boję, że myśl się zrealizuje. Nie da się na to wpływać bo to działa na zasadzie "nie myśl o różowym słoniu" a w wyobrazni pojawia sie właśnie różowy słoń...

Odnośnik do komentarza

I tu robisz podstawowy błąd.
"Nie myśl o różowych słoniach" -przecież właśnie o nich myślisz!! To nie tak działa!

"A tak prościej, bez tych słownych udziwnień, to jesteś słabym, niezdecydowanym człowiekiem, zbyt ulegającym wpływom innych ludzi."
- nie zgodziłeś się z tym, ale pisząc, właśnie to pokazałeś.

-Zbyt ulegasz wpływom - ktoś powie o chorobie, a ty już masz wizje choroby.
-Jesteś słaby -/"pojawia się strach bo w głowie automatycznie powstają myśli, których nie chcę a potem strach, że się zrealizują" /- silny człowiek nie drży ze strachu. Myśli nie pojawiają się automatycznie, to ty je tworzysz. Po prostu nie masz nad nimi kontroli, nie umiesz tego zrobić i nie chcesz się tego nauczyć, a można.
/"No właśnie w momencie nierozwiązanych konfliktów nie da rady tego robić"/- bo jesteś słaby, nie masz odwagi myśleć samodzielnie, tylko cały czas starasz się znaleźć usprawiedliwienie dla siebie.

Życiowa lekcja nie ma nic wspólnego z karą. Jeśli człowiek nie jest tolerancyjny, to wybiera takie sytuacje w przyszłym życiu, które tej tolerancji pozwolą mu się nauczyć.
Lekcja, to jest zdobywanie doświadczeń, wiedzy. Lekcja to nie kara.
A pewne predyspozycje z którymi się rodzimy są po to, aby ułatwić odrobienie zadania.

Odnośnik do komentarza
Gość kaska1122

Trafiłam na to forum całkowicie przypadkiem. Musze wyrzucić z siebie cała złość, ból- może to mi pomoże i będę mogła opanować na nowo swoje życie. Może się to wydać głupie ale tak własnie jest.
W niedziele moje życie wg mnie legło w gruzach. Mężczyzna z którym planowałam reszte życia odszedł ( wyprowadził się ). Mamhy 1,5 rocznego synka. W naszym związku już od dawna się psuło. Wieczne rozstania i powroty. Proszenie, przepraszanie, błaganie. dwa tygodnie temu nawet sama doszłam do wniosku, że powinniśmy się rozstać jednak kiedy teraz nadszedł ten moment .. czuję się tak okropnie .. jestem tak bardzo rozdarta emocjonalnie do tego jeszcze synek który cały czas woła tate - ileż mogę powtarzać, że taty nie ma? On był mężczyzną przy którym długo czułam się bezpiecznie. Dawał mi poczucie ciepła, stabilizacji, czułam że mnie kocha .. Czemu to wszystko jest takie do dupy i pęka jak bańka mydlana? Dlaczego ludzie siebie tak rania? A może to ja jestem jakaśchora? Głupia? Tak bardzo się starałam, tyle razy ratowałam to wszystko. Ciągle wierzyłam, że będzie lepiej. Że te wszystkie kłótnie to tylko sen który zaraz minie - bo przeciez zawsze po wielkiej kłótni one przychodziły .. była piękna miłość AŻ DO NASTĘPNEJ KŁÓTNI .. jestesmy zupełnie inni .. ja uwielbiam zyc aktywnie .. jezdzic .. zwiedzac .. on jest leniem kanapowym .. ja jestem otwarta lubie rozmawiać - on twierdzi, że nie wie jak ze mnąrozmawiać , że ze mna się nie da rozmawiać. Nie, nie ... to nie ma sensu .. opisywanie tego wszystkiego tutaj .. ale jak mam żyć? Jak tłumaczyć dziecku Co odpowiadać rodzienie która się pyta? Jak spokojnie spać? Jak żyć? Niech ktoś mi poda złoty lek aby na nowo to wszystko wróciło i była MIŁOŚĆ - błagam .. na nowo żeby to wszystko było ... błagam ..

Odnośnik do komentarza

kaska z tego co pizesz to wcale nie dawal ci pozucia bezpieczenstwa i wcale to nie byla taka wielka miloc,tylko sobie to wmawialas bo chcialas by tak bylo,,w sumie kiedys bedziesz sie cieszyc ze cie opuscil bys mogla sobie zycie na nowo poukladac. Balas sie zmian,samotnosci ale zy w tym zwiazku w ktorym brakowalo rozmow i zrozumienia nie bylas sama?? teraz masz szanse znalezc kogos z kim sie bedziesz dogadywac,aktywnie zyc,bez klotni i naprawde bezpiecznie..z kims kto tez sie troche postara bo w związku obydwie osoby mają sie starać,nie tylko jedna. jemu pewnie sie nie chcialo starac skoro ty za nim latalas i sie staralas nawet jak sie nie starał. TY ratowalas,on nie...wiec sama widzisz...przykre to ale cóż...a rodzina sie nie przejmuj,nie ma znaczenia co im powiesz,to twoje zycie i twoja sprawa niech myślą co chcą. Jak są dobrzy będą cie wspierac niezaleznie od sytuacji

Odnośnik do komentarza

[quote="~unna"]I tu robisz podstawowy błąd.
"Nie myśl o różowych słoniach" -przecież właśnie o nich myślisz!! To nie tak działa!/[quote]
No właśnie i o tym napisałem a to powoduje błędne koło. Po pierwsze dostrzegam tzw wydarzenia synchroniczne i nie wiem jak je interpretować, a po drugie zagłębiałem się w teorie religijne i ezoteryczne oraz filozofię. Nie wiem po prostu jak teraz spowodować powrót do poprzedniego stanu i nie myśleć o tym i jak zaakceptować te upodobania jakie były i chociaż przywrócić je żeby były takie jak dawniej. Jednak lepiej się czułem wtedy niż teraz ale nie wiem czy da się jeszcze wrócić do poprzedniego stanu umysłu.

-Zbyt ulegasz wpływom - ktoś powie o chorobie, a ty już masz wizje choroby.

Mój mózg zadaje sobie pytanie "dlaczego on choruje?" a potem logiczne rozwinięcie "czego mam unikać żeby nie zachorować?" i odpowiedź "nie wiem" i strach "skoro nie wiem to jak mam żyć żeby uniknąć choroby?" i to odbiera radość z przeżywania. No i podstawowe pytanie "jak pomóc tej osobie?" i odpowiedź "nie da się".

Ale już np co do nadwagi - wiem jak pomóc osobie z takim problemem. Ale to nie leży w moim interesie skoro kobieta podoba mi się najbardziej właśnie wtedy kiedy ma ten problem.

Myśli nie pojawiają się automatycznie, to ty je tworzysz. Po prostu nie masz nad nimi kontroli, nie umiesz tego zrobić i nie chcesz się tego nauczyć, a można.

Nie tworzę lecz przyjmuję lub odrzucam.

/"No właśnie w momencie nierozwiązanych konfliktów nie da rady tego robić"/- bo jesteś słaby, nie masz odwagi myśleć samodzielnie, tylko cały czas starasz się znaleźć usprawiedliwienie dla siebie.

Nie szukam żadnego usprawiedliwienia tylko planu działania i wiem, że faktycznie jestem słaby i do niczego się nie nadaję. To tym bardziej nie pomaga.

Życiowa lekcja nie ma nic wspólnego z karą. Jeśli człowiek nie jest tolerancyjny, to wybiera takie sytuacje w przyszłym życiu, które tej tolerancji pozwolą mu się nauczyć.
Lekcja, to jest zdobywanie doświadczeń, wiedzy. Lekcja to nie kara.
A pewne predyspozycje z którymi się rodzimy są po to, aby ułatwić odrobienie zadania.

Życie to nie żadna lekcja, to by było bez sensu. Nie trzeba się stawać narkomanem z tego powodu, że było się w poprzednim życiu mądrym i gardziło się narkomanami w celu uniknięcia ćpania. To naturalne mechanizmy obronne, że człowiek broni się przed tym co jest dla społeczeństwa negatywne i atakuje narkomanów, grubasów, meneli, biedaków, gejów - tak działają mechanizmy ewolucji. To właśnie źli ludzie próbują siłą wymusić tolerancję tego co złe. Tylko co z problemem kiedy ma się upodobanie do złego w jakimś względzie a inne zło się krytykuje i odrzuca? To już jest jakieś rozdwojenie albo hipokryzja czego ja nie potrafię u siebie wprowadzić.

Odnośnik do komentarza

Człowiek ma wolną wolę, wybiera to, co chce.
Nie myśleć o słoniach - właśnie myślisz, że nie chcesz myśleć - błędne koło.
Nie , nie ma żadnego koła.
Nie myśleć, to zastępować tą myśl, inną myślą. Czasem jest to trudne, ale gdy już się tego nauczymy, coraz łatwiej nam to przychodzi.
Np. Tata powiedział, że jestem beznadziejny . To nie wałkuj tej myśli, nie przyzwyczajaj się do niej, nie akceptuj jej, tylko powiedz sobie, np. - że to jest moje życie, ja za nie odpowiadam. Z dnia na dzień coraz lepiej mi się powodzi, pod każdym względem.
Mówisz sobie, że nic ci się nie chce, że nie widzisz celu - więc zmień te myśli, na budujące - z dnia na dzień jestem coraz bardziej energiczny, mam coraz więcej zainteresowań, moje życie jest coraz ciekawsze.
Usłyszysz o chorobach i już "jesteś chory". Cały czas myślisz o chorobie i ją sobie wyobrażasz u siebie. A wystarczy sobie powiedzieć, że na szczęście, ja jestem zdrowy.

Tu są przykłady jak zmieniać myśli, jak myśleć świadomie. Ty na moje wywody mówisz - nie da się. Da się, tylko trzeba najpierw zastanowić się nad tym, co piszę, a potem wprowadzić to w życie.

Nadwaga - chcesz pomóc takim osobom. Sam sobie nie radzisz, a chcesz zmieniać innych? Zacznij zmiany od siebie.
Czemu uważasz, że nadwaga wszystkim przeszkadza?
Parę dni temu dość pulchna aktorka powiedziała, że tusza jest jej atutem, dzięki temu ma sporo ról w filmach.
Kiedyś modne były obfite kształty /zobacz obrazy Rubensa/ dziś jest moda na chudości. Nie każdy ulega modzie, wiele osób akceptuje siebie takimi, jacy są.
A niektórzy robią wszystko, by przytyć.
TY UWAŻASZ, że masz ich zmieniać?
A kto ci daje takie prawo?
Bo masz jakieś fobie na tym punkcie, to inni powinni podzielać twoją opinię?

Odnośnie tego, że podobają ci się grube panie. Nawet i to możesz zmienić /w sobie! nie u innych!/ Powinieneś zacząć sobie wyobrażać szczupłą kobietę. Jak będziesz o niej myślał równie często, jak do tej pory myślałeś o grubych, to obraz w twoim umyśle, ulegnie zmianie.

Popracuj nad wzmocnieniem swojej psychiki, nad zmianą myślenia, wiele osób to zrobiło z dobrym skutkiem. To działa, tylko trzeba chcieć.

Odnośnik do komentarza

"Nie myśleć, to zastępować tą myśl, inną myślą. Czasem jest to trudne, ale gdy już się tego nauczymy, coraz łatwiej nam to przychodzi."

Pytanie tylko co jest prawdą. Myśli można dowolnie zmieniać ale nie ma to żadnego znaczenia jeśli nie znamy prawdy.

"Np. Tata powiedział, że jestem beznadziejny . To nie wałkuj tej myśli, nie przyzwyczajaj się do niej, nie akceptuj jej, tylko powiedz sobie, np. - że to jest moje życie, ja za nie odpowiadam. Z dnia na dzień coraz lepiej mi się powodzi, pod każdym względem."

I potem tata powie, że takie postępowanie świadczy o psychopatii a ja nie jestem psychopatą tak jak on i w przeciwieństwie do niego mam sumienie i zastanawiam się nad tym co robię dobrze a co źle, co wyrządza innym krzywdę a co sprawia radość itd.

" A wystarczy sobie powiedzieć, że na szczęście, ja jestem zdrowy."

Ale nie zawsze byłem więc powód do szczęścia jest jedynie w chwili obecnej, a boję się chorób dziedzicznych, które pojawiają się w linii męskiej mojej rodziny ok 50 roku życia więc może mnie to też czekać. I chorób nieracjonalnych bo to mnie już spotkało z niczego.

"Nadwaga - chcesz pomóc takim osobom. Sam sobie nie radzisz, a chcesz zmieniać innych? Zacznij zmiany od siebie."

To jest główny powód moich problemów, wtedy sobie jeszcze radziłem. Ale to podważyło moją intuicję i sprowadziło świat do rozumowej analizy.

"Czemu uważasz, że nadwaga wszystkim przeszkadza?"

Bo to choroba i tak po prostu jest.

"Parę dni temu dość pulchna aktorka powiedziała, że tusza jest jej atutem, dzięki temu ma sporo ról w filmach"

I cukrzycę, żylaki, a dla niej ważniejsze role bo pieniądze. A to coś co mi się najbardziej nie podoba w dzisiejszym świecie. To, że ludzie nie dostają zawsze pieniędzy za dobrą robotę tylko chałturzą dla pieniędzy i skupiają się na marketingu zamiast na towarze.

"Kiedyś modne były obfite kształty /zobacz obrazy Rubensa/ dziś jest moda na chudości. Nie każdy ulega modzie, wiele osób akceptuje siebie takimi, jacy są."

Nie interesuje mnie moda tylko zdrowie i to czy dany stan jest naturalny czy to konsekwencja nieprawidłowego postępowania.

"TY UWAŻASZ, że masz ich zmieniać?
A kto ci daje takie prawo?
Bo masz jakieś fobie na tym punkcie, to inni powinni podzielać twoją opinię?"

Nie uważam tak. Nie chcę ich zmieniać tylko gdybym miał dziewczynę w swoim guście to powinienem chcieć jej dobra, a że umiem jej pomóc bo nadwaga wynika z nieprawidłowych myśli to miałbym wybór pomiędzy interesem kobiety albo swoim ale mój interes powinien być jej interesem.

"Odnośnie tego, że podobają ci się grube panie. Nawet i to możesz zmienić /w sobie! nie u innych!/ Powinieneś zacząć sobie wyobrażać szczupłą kobietę. Jak będziesz o niej myślał równie często, jak do tej pory myślałeś o grubych, to obraz w twoim umyśle, ulegnie zmianie."

Nie da się. To było jeszcze zanim zacząłem o tym myśleć a to o czym myślę wcale nie zaczyna mi się podobać. Umysł wie, że to narzucanie na siłę i zmiana tego z czym się urodziłem więc nie da się go oszukać.

Odnośnik do komentarza

"Popracuj nad wzmocnieniem swojej psychiki, nad zmianą myślenia, wiele osób to zrobiło z dobrym skutkiem. To działa, tylko trzeba chcieć"

Wiem o tym, że to działa i nad tym właśnie pracuję ale te problemy, które tu opisuję nadal nie są rozwiązane. Pewnie 2 lata temu opisałbym tu dużo więcej problemów :P

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...