Skocz do zawartości
Forum

Uczucie bezsilności w życiu


Gość largo

Rekomendowane odpowiedzi

witam, juz kilka razy pisałem tutaj na forum z dwoma moimi problemami, pierwszy to konflikt z rodziną, drugi brak przyjaciół z którymi można utrzymywać fajny kontakt, ale jest jeszcze jeden moja bezsilność, w moim przypadku to że jestem tak już zmęczony życiem, tymi porażkami, konfliktami, utrzymaniem rodziny i patrzeniem z nadzieją w przyszłość, że będzie dobrze lepiej?, że mój syn będzie mieć lepsze żydzie lepszą rodzinę na którą może liczyć, przyjaciół, bo ja się poddaje naprawde, czytam różne opisy tutaj na portalu że nie sam z problemami, trochę mi to pomagało, czułem się tu bezpiecznie, zrozumiany ale to nie życie, później trzeba znów zmagać się z swoimi słabosciami problemami, z ludźmi których nie chce oglądać przez których wpadam złość, depresje mam w głowie tyle myśli że nie umiem wyluzować odpocząć, wiem że jeszcze w tej chwili trzyma mnie przy życiu moja rodzina żona i syn, męcze się każdego dnia by wyjść do pracy do ludzi, by opłacić tych darmozjadów w warszawie i wegetować z miesiąca na miesiąc i patrze na syna głowiąc się jak uchronić go przed tak żałosnym życiem jak moje. to moja rodzina mnie trzyma przy życiu bo boję się strasznie zostawiając ich samych w tym zjeba..... życiu. nie którzy powiedzą że przesadzam i że narzekam, to prawda też bym tak powiedział kiedyś kiedy jeszcze byłem normalny już wyjaśniam, miałem w życiu kilka nie przyjemnych sytuacji był najpierw wypadek samochodowy a póżniej drugi, od tego się zaczeło zobaczyłem w tedy jak życie jest kruche i dla nikogo nic nie znaczysz, policja, sędzia jak bawią się twoim pechem, taktują to jak zabawę, od tego wpadłem wstrach że głupia sprawa a ktoś moze cie zamknąc dac kare ktora bedziesz splacac przez kilka lat a oni ale to była ciekawa rozprawa, pozniej rodzina która zniszcyła mi wesela i tak z tego wyszła ze to oni sa ofiarami i jestem sam teraz z moja rodzina, w tedy sie juz calkowicie rozsypałem mam dość nic juz nie potrafie zrobic jestem slaby i zmeczony mam nadziej ze syn mnie kiedys zrozumie....

Odnośnik do komentarza

trzymaj się i żyj. Mój ojciec mi kiedyś dziękował, że go uchroniłam w depresji przed najgorszym. Ale ja byłam nastolatką. Co do urzędników mam to samo zdanie: mało, że bezużyteczni to dożywotnio zatrudnieni i przeświadczeni i swojej ważności.

Odnośnik do komentarza

Witaj largo!

Staram się domyślić, jak się czujesz i jak jest Ci ciężko. Wiem, że czasem człowiek czuje się strasznie bezsilny, np. w walce z bezduszną biurokracją, ale nie poddawaj się. Sam zauważyłeś, że masz dla kogo żyć - masz syna, żonę. To Twoja najbliższa rodzina i wierzę, że jeżeli będziecie się razem trzymać, wzajemnie wspierać, to sobie poradzicie z najgorszymi trudnościami. Czy Ty w ogóle korzystasz z jakiegoś wsparcia psychologicznego? Twój post brzmi bardzo smutno, przygnębiająco, wręcz desperacko, jakbyś był w depresji? Czy masz zdiagnozowaną depresję? Leczysz się? Jeżeli nie, to zachęcam Cię do tego, byś skorzystał z pomocy lekarza psychiatry i zadbał o swoją psychikę. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

chodziłem do psychologu, było dobrze ale znudziło mnie rozmawianie o moich problemach, w sumie było widać ze przynudzam i zerwałem kontakt, nie się żalić jak ktoś przysypia, trafnie zauważyłaś, desperacja, depresja bezsilność ze sobą, bardzo się szybko wypalam psychiczne jak coś mi nie wychodzi, i tak z wszystkim za co się wezmę, co mogę więcej powiedzieć staram się by przerwać, walcze z każdym dniem jak długo zobaczymy

Odnośnik do komentarza

Twój Syn Cię nie zrozumie jeśli go zostawisz. Raczej Ci nie wybaczy. Jak będzie miał szczęście to będzie udawał, że problemu nie było i nie ma. Bez względu na jego osobisty stosunek do życia Twoja śmierć przyprawi mu jedynie goryczy i kłopotów. Niektóre problemy uświadomi sobie dopiero jak sam zostanie ojcem.
Podoba Ci się taki obrazek? To nie spekulacja a jak najbardziej prawdopodobny scenariusz.
Przerzucasz piłeczki przeznaczenia z ręki do ręki, wybieraj dalej.
Poddasz się czy zrobisz wszystko, żeby móc sobie powiedzieć , że zrobiłeś co tylko było w Twojej mocy?
Zdecydowanie rozpocznij leczenie i terapię. To konieczność. Sam jedynie pogrążysz się w bagnie, którego już nie opuścisz. Nie udało się z jednym psychologiem, szukaj drugiego. Koniecznie.
Staraj się przeciwdziałać złym myślom. Postaraj się zrozumieć, że to co się z Tobą dzieje to po prostu choroba. To nie jest wpływ środowiska, czasów czy sytuacji prawnej i finansowej a choroba, której bardzo zależy na Twojej śmierci. Przeszedłeś tyle i będąc już tutaj chcesz powiedzieć, że nie dajesz rady?
Jak sam piszesz chodziłeś do psychologa i było dobrze. Na co więc czekasz? Sam widzisz, że takie rozmowy przynoszą pozytywne skutki.
Wbrew pozorom nie jesteś bezsilny. To jedynie wrażenie bo choroba lubi zasłaniać możliwości wyboru.
Nie jesteś także sam ze wszystkim. Warto z tego skorzystać i czerpać siłę na kolejne dni.
Wierz mi, że w końcu będzie lepiej. Trzeba się jednak ruszyć z miejsca, przełamać niechęć i lęki. To jest możliwe.
Pozdrawiam serdecznie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

~largo
znów dni bezsilności, opadam coraz głębiej w swych szarych myślach

largo, jeśli czujesz, że jest gorzej, to pozwól sobie pomóc. Napisałeś, że korzystałeś z pomocy psychologa i to Ci pomagało, ale zrezygnowałeś, bo nudziło Cię rozmawianie o Twoich problemach. Myślę, że to był błąd. Uważam, że powinieneś zadbać o swoje zdrowie psychiczne i podjąć psychoterapię, w przeciwnym razie ciągle będą Cię dopadać "dołki psychiczne", z których trudno Ci będzie się wydostać.

Odnośnik do komentarza

żona ostatnio pokazało filmik z you tube o gościa z anglii który cierpił na depresje i stworzył filmik o tym tyle że formie czarnego psa, bardzo ciekawe i zgadzam się z nim co w nim mówił, wszystkiego tego właśnie doznaje i jest ku gorszemu

Odnośnik do komentarza

dzisiaj zobaczyłem lęk który mnie męczy, strach ma wielkie jak to się mówi choć jest nie wielkim zagrożeniem dla życia, o czym chce napisać, jestem chory nie zaprzeczam, pogodziłem się z tym że jestem słaby psychicznie i każda osoba może mnie zranić zwłaszcza bliska, jak czytam na portalu posty ludzi takich jak ja z różnymi problemami jest mi ich przykro dlaczego bo ich rozumiem jak ciężko pokonać choć czasami lekki problem ale dla tej osoby jest kolosalny, choć chciałbym pomóc śmieszy mnie to że nie umiemy samemu pomóc, kogoś problem jest dla nas prosty do pokonania, mamy wiele rad i z chęcią pomożemy a w sobie nie umiemy się zmotywować na kierować się i nie zaglądać za plecy tylko patrzeć w przyszłość ja mam z tym problem męczę się bardzo długo, chce się zatrzymać zwolnić wyciszyć nawet jak teraz pisze jestem juz w nerwach i zestresowany, wszystko mnie boli stawy serce szybko się męcze a podczaś stresu umysł mi wygasa chce mi się płakać ...

Odnośnik do komentarza
Gość Bratnia dusza

Hello, czytałam Twoje posty i tylko jedno chciałabym Ci powiedzieć. Jak dla mnie jesteś jednym z normalnych jeszcze na tej planecie. Normalnym, czującym i rozumnym człowiekiem, a nie jednym z tych co jak klony oprogramowane przez media etc. wmawiają wszystkim że są dziwni i psychiczni. Tak psychiczni... bo co? Bo masz inne preferencje niż wszyscy? Bo masz własną osobowość, I lubisz co innego? Bo boisz się czegoś czego inni nie? To znaczy że jesteś chory? Otóż w moim mniemaniu jesteś normalny i zdrowy skoro potrafisz dostrzec zgniliznę tego świata i sztuczność, która otacza nas zewsząd..
Ja również czuję się bezsilna, bo przecież nie mogę zmienić swego życia od tak, pstrykając palcami, ale powiedziałam sobie: życie jest jedno i nie zamierzam zrezygnować z niego na przekór wszystkim.. Mam własne zdanie i będę go bronić.
Martwisz się o swoją rodzinę, o ich przyszłość. Prawdopodobnie męczy cię to niezmiernie i nie daje spać. Pragniesz dla niego jak najlepszej przyszłości. Lecz spróbuj nie patrzeć więc w przyszłość bardzo odległą. I nawet jeśli przyszłość twego syna nie będzie w lśniących kolorach, to wciąż będzie 'jego' życie zależne od 'jego' wyborów i to on będzie mieć na nią największy wpływ. Każdy z nas musi przechodzić przez ciężkie chwile i niestety nie można ochronić dzieci od wszystkiego. Skup się bardziej na teraźniejszości ^^
Najbardziej mnie śmieszy, jak wszyscy dookoła potrafią poradzić Ci jedno: 'idź do psychologa'... No żal jakiś! Skoro zdecydowałeś przestać chodzić do nich to znaczy że rozmowa z nimi przestała pomagać... Nie rozumiem jak czyjeś uczucia, obawy można po prostu szufladkować tak jak oni to robią.. W ogóle kto wyznaczył granicę zdrowego rozsądku i obłędu? To że się czymś martwimy etc, każdy stan psychiczny jest od czegoś zależny i w moim mniemaniu jest normalną reakcją człowieka rozumnego. Nasze stany psychiczne są zależne od uczuć, sytuacji i tego jak z danym problemem próbujemy sobie poradzić, jak go widzimy. Wszystko sprowadza się do naszego toku myślenia. To czego tak naprawdę nam potrzeba to tych którzy nas zrozumieją i wysłuchają, którzy pokażą nam, jak dany problem wygląda w ich oczach i jak oni by sobie poradzili, a nie będą nam ciągle wymyślać jakie to zaburzenia mamy... Człowiek po prostu potrzebuje rozmawiać i debatować. Szukać rozwiązania poprzez własne spostrzeżenia. Nie do każdego sprawdza się jeden i taki sam szablon myślowy, bo wszyscy jesteśmy różni. Nie rozumiem jak np. człowiekowi 'zahukanemu' i nieśmiałemu każe się próbować rozmawiać z innymi na siłę.. A po co? On po prostu jest jaki jest i jeżeli sam nie zechce tego zmienić, to po co mu kazać to robić? Dlaczego mu wmawiać, że to nie jest normalne? Kto powiedział, że introwertyka trzeba zmieniać w ekstrawertyka?! Bo ktoś wrzucił gdzieś jakiś szablon człowieka?! Mamy być klonami, czy co?
Tak ogólnie, widzę, że kłopocze Cię to co mnie. Za dużo myślisz ^^. Ja również ciągle się rozwodzę nad wszystkim i przez to dostrzegam wiele złego i niewłaściwego. Dlatego staram się czasem zrelaksować, przez chwilę nie myśleć, i skupić się na zwykłych drobnostkach dnia codziennego. Bo wierz mi, jest wiele rzeczy które zaczęliśmy pomijać a dają naprawdę wiele spokoju ducha i ulgi. Zwykła ciepła herbata, promień słońca, uśmiech na twarzy członków rodziny. Denerwuje mnie to jak system tego świata zmusza nas do ciągłego biegu i pomijania tych rzeczy, które dają nam najwięcej. Dzisiejszy świat to obłęd.. Wszystko jest tak skomplikowane a przecież żeby 'żyć', trzeba tak niewiele... Choćby usiąść i podziwiać muchę na ścianie.. Ale nie, przecież zrobili z nas jakieś maszyny, które muszą ciągle w biegu to zasuwać do roboty, to do sklepu, to gdzieś indziej.. Jakiś dziwny pogląd nam do głów wmusili, że taka drobnostka to strata czasu, że to nienormalne. A ja powiem, że nie. Bo to też fragment mego życia i jak chcę, to sobie mogę siedzieć i całą godzinę patrzeć na tę właśnie muchę. Bo to moje życie.
Na końcu napisałeś, że naprawdę jesteś zestresowany i ogólnie masz złe samopoczucie. Proponuję usiąść na chwilę i po prostu przestać myśleć. Daj sobie tę chwilę. Nikt Cię nie goni. Nie myśl o niczym. Wsłuchaj się w ciszę lub muzykę (mnie pomaga ta: epic)(ma momenty które mnie motywują, pomagają się wyładować, a i niektóre uspokoić, ale co kto lubi ^-^).
Przepraszam jeżeli się zbytnio rozpisałam, i odbiegłam parę razy od tematu, ale po prostu napisałam szczerze co mi leży na sercu i co uważam. Mam nadzieję, że to co napisałam pomoże chociaż odrobinę. ^^

Odnośnik do komentarza

dziękuje że się rozpisałaś to znaczy ktoś chce się podzielić z myślami chce pomóc a nie jak czasami odczuwam puste posty bez zastanawiania się nad problemem tej że osoby pozdrawiam i dziękuje za szczere słowa

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...