Śluz zabarwiony krwią bezpośrednio po stosunku

[Gość Aminona]

Witam, mój problem polega na tym, że od ok. pół roku po każdym stosunku obserwuje u siebie brązowawy, lekko pomarańczowy lub różowy śluz, zabarwiony krwią. Problem dotyczy tylko i wyłącznie seksu- wydzielina nie utrzymuje się później, w postaci plamień. ślady po niej zostają jedynie na papierze, kiedy się wycieram, czasem na pościeli. Byłam już dwukrotnie u lekarza z tym problemem, wykluczono nadżerkę i infekcję, natomiast problem został właściwie zbagatelizowany- lekarz uznał, że być może ta krew to wina urazów mechanicznych. Jestem aktywna seksualnie od ponad 5 lat, w tym czasie zmieniłam partnera raz, 2 lata temu i nie uważam aby na przestrzeni ostatniego półrocza mój seks stał się brutalny. Mam podejrzenie, że przyczyną problemu może być antykoncepcja hormonalna, którą przyjmuję od ok 9 miesięcy. Co powinnam zrobić w tej sytuacji?

[Gość Aminona]

Chciałam jeszcze dodać, że zgodnie z zaleceniem lekarza testowaliśmy z chłopakiem lubrykant- niestety, w niczym to nie pomogło.

[Deszczowa Piosenka]

stosujecie prezerwatywy?
Bo może to kwestia uczulenia na coś np na lateks?

[Gość kinda]

A czy podczas stosunku boli?

[Gość Aminona]

Uczulenia na lateks nie ma, prezerwatywy stosujemy tylko w sytuacjach alarmowych, czyli b. rzadko :) ból się nie pojawia.

[Gość bum-bum-bec]

a zaczęłaś przyjmować inne tabsy antykoncep?

[Gość Aminona]

Niestety nie. Mieszkam na stałe zagranicą i przez to mam trochę utrudnione wizyty u ginekologa. Myślałam o odstawieniu tabletek po tym kiedy skończy mi się aktualny blister i zorientowaniu się czy problem nadal się pojawia, nie wiem jednak czy eksperyment tego typu jest dobrym pomysłem. W Polsce będę dopiero pod koniec września, do tego czasu mam zapas moich aktualnych tabletek. Nie do końca wiem co powinnam zrobić w tej sytuacji. Ostatnią cytologię miałam prawie rok temu, wyszła grupa II ze względu na infekcję grzybiczną o ile pamiętam. Nie zmienia to faktu że raka moge chyba wykluczyć, tym bardziej że jestem szczepiona przeciwko HPV. Skoro niezależni ginekolodzy ( jeden w Portugalii, w której mieszkam, a drugi w Polsce) oboje stwierdzili że wszystko jest ok, na przestrzeni czasu ok 4 miesiące po sobie zgaduję że naprawdę jedynym winowajcą mogą być tabletki. Jedynym co mnie niepokoi jest fakt, że internet nie słyszał o podobnej przypadłości, a przynajmniej ja się nie doszukałam. Myślicie, że odstawienie tabletek na miesiąc i sprawdzenie jak organizm zareaguje, a następnie jeśli ta krew nadal będzie się pojawiać powtórne przyjęcie antykoncepcji hormonalnej jest bardzo głupim pomysłem? trochę boję się eksperymentów z hormonami :/ jeśli krew by zniknęła oczywiście zmieniłabym pigułki, ale jaką mam gwarancję, że to ich wina...