Skocz do zawartości
Forum

Mama piętnastoletniej anorektyczki


Gość w...4

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem matką 15-latki. Od kilku miesięcy zauważam, że bardzo schudła, ciągle ćwiczy, robi wszystko by nie jeść ze mną posiłków. Wychowuję ją sama. Boję się bardzo o nią. A nie wiem co mam robić, jak z nią rozmawiać, czy prosić by coś zjadła, czy do niczego jej nie zmuszać. Nie wiem co ją do tego skłoniło. Starałam się być dla niej dobrą matką. Może gdzieś popełniłam błąd. Nie potrafię nakłonić jej do wizyty u lekarza, a nie zaciągnę jej tam siłą. Nie wiem co mam robić. Może dziewczyny, które same chorujecie, możecie mi napisać, czego w takiej chwili najbardziej potrzebujecie od swoich matek? Albo inne matki, rodzice, jak pomagacie i ratujecie swoje dzieci?
Odnośnik do komentarza
Żeby zauważyły problem. Jak moja mama mówi " nie no co Ty, oszalałaś" to doprowadza mnie do histerii. Nie jestem anorektyczką, ale tak jak Pani córka mam obsesję. . . Tak naprawdę ciężkie to jest, nie wierzę jej, jak mówie, że świetnie wyglądam. Może przytulenie i wzięcie na kolana i szepnięcie do ucha "akceptuję Cię taką jaką jesteś"..?
Odnośnik do komentarza
Mamo anorektyczki! dobrze, że zauważyłaś problem swojej córki! Ja choruję od 17 roku życia, ale tylko dzięki bardzo szybkiej interwencji mojej Mamy zauważyłam swój problem! To dla niej poszłam po raz pierwszy trzy lata temu do psychologa i psychiatry, chciałam "udowodnić jej, że wszystko jest w porządku". Tak naprawdę poszłam tam, nie wierząc, że mam problem. A jednak - miała rację...! Tego naprawdę się nie widzi... Byłam do Mamy wrogo nastawiona, miałam poczucie, że chce mi zrobić na złość, że wmawia mi chorobę. Piszę to, bo Twoja córka pewnie będzie na początku reagować podobnie. To minie, uwierz! Musi się skonfrontować z chorobą, ale potrzebuje Ciebie, żeby ją dostrzec... Warto skontaktować się ze szkolnym psychologiem (ja tak zrobiłam i stamtąd dostałam skierowanie do specjalistycznej poradni) albo pójść do placówki, w której nikt nie będzie znał córki (może będzie jej łatwiej). Nie rezygnuj, choć będzie ciężko. I Tobie, i jej... Może będzie na początku agresywnie nastawiona, ale to minie na pewno! Pamiętaj też, że to nigdy nie jest "niewinne odchudzanie". Ja tak zaczynałam, a dopiero po jakimś czasie odkryłam, że chciałam chudnąć, bo wtedy miałam myśli zajęte czymś innym, mniej ważnym niż problemy, z którymi tak naprawdę muszę się mierzyć. Brak akceptacji samej siebie, zaburzone relacje rodzinne, zbyt wysokie wymagania, którym chciałam sprostać, perfekcjonizm w każdej dziedzinie... TERAZ JESTEM WDZIĘCZNA MOJEJ MAMIE, ŻE WYMUSIŁA NA MNIE WIZYTĘ U PSYCHIATRY I PSYCHOLOGA. Bez jej pomocy pewnie nadal byłabym nieświadoma tego, co się stało. I choć nadal nie czuję się zdrowa to wiem, jak długo przebiega leczenie, a im wcześniej się je zacznie, tym większa szansa na odniesienie sukcesu. WALCZ O SWOJĄ CÓRKĘ, MAMO ANOREKTYCZKI! Okaż jej wsparcie, ale nie wytykaj jej błędów, nie wyliczaj tego, co je. Nie staraj się jej kontrolować, bo efekt będzie odwrotny. Zapewnij jej opiekę specjalisty i bierz czynny udział w leczeniu. Staraj się rozmawiać z córką o uczuciach - powiedz jej, że się o nią martwisz, że zależy Ci na niej i nie jesteś wrogiem, lecz przyjaciółką. Bez Ciebie ona sobie nie poradzi. Bądź przy niej, wspieraj ją, okaż miłość, zainteresowanie i zrozumienie. To więcej, niż się wydaje... ŻYCZĘ CI POWODZENIA, DETERMINACJI I SAMOZAPARCIA W DĄŻENIU DO CELU, MAMO!
Odnośnik do komentarza
Witam Panią. Ja byłam chora i wyszłam z tego. Bardzo mi pomogła mama, mówiąc mi kiedyś z wielką dobrocią, bez żadnego podtekstu, złości na mnie, ale z samą troską, że powinnam pójść do psychiatry, bo naprawdę potrzebuję pomocy. Zastanawiałam się nad tym (jestem raczej skryta) i pomyślałam, że ma rację i poszłam. Bardzo mi pomogła możliwość zmiany środowiska na jakiś czas. Wyszłam z tego zupełnie. Choć pierwsze lata jeszcze pilnowałam, by nie jeść za dużo, ale normalnie. A teraz już jestem zupełnie wolna. Wiem, że zmuszanie do jedzenia nic nie daje, bo anorektyczka jest mistrzem w tym by sobie znaleźć wyjście. U mnie jedzenie wydawało się gorsze od śmierci, wolałam umrzeć niż jeść (tak strasznie się bałam przytyć, że wydawało mi się, że bycie grubą jest gorsze od nieistnienia), dlatego zmuszanie może czasem pogłębiać tą niską samoocenę, która jest przyczyną choroby i wzmagać lęk a przez to i chorobę. Nie wiem co Pani doradzić, to jest bardzo trudne, myślę, że to choroba duszy raczej i że jest potrzebna wielka delikatna troska, zawsze troska i jak najmniej nerwów i złości. Choć anorektyczka potrafi do największej złości doprowadzić. Niech Pani pamięta, że to skutek choroby, okrutnego lęku i tej obsesji, która nie daje żyć. Może jeszcze inni coś doradzą i to wszystko razem pomoże Pani. Dziś domyślam się, że cierpienie rodziny jest pewnie równe temu ogromnemu lękowi, jaki nosi w sobie anorektyczka. Serdecznie pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...