Skocz do zawartości
Forum

Problem z zakochaniem


Gość Tomek

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry, mam 23lata, przychodzę tu z problemem dotyczącym spotykania się z dziewczyną i brakiem głębszego uczucia do niej oraz zmiennych stanów z zauroczenia do zobojętnienia. Mianowicie spotykam się z dziewczyną od 2 miesięcy. Poznaliśmy się przypadkowo w knajpie na jedzeniu. Była z koleżankami i w jakiś sposób akurat na nią zwróciłem uwagę. Spotkania były dość pozytywne, takie właśnie jakbym chciał głównie spędzać czas z dziewczyną. Dodam, że nigdy nie byłem w żadnym poważnym związku. Po tych paru tygodniach spotykania się dziewczyna spytała czy nasze spotkania biorę na poważnie i chciała się upewnić w jakim kierunku zmierza ta relacja. Dodam, że nie brakowało intymności podczas spotkań(i one wyglądały juz jak byśmy byli parą). Po tym pytaniu zacząłem się zastanawiać czy właściwie coś czuję więcej do tej dziewczyny. Do tej pory nie zastanawiałem się nad uczuciami do tej dziewczyny tylko chciałem miło spędzać czas. Dodam, że z perspektywy czasu miałem wrażenie, że złapało mnie silniejsze zauroczenie do niej. Trwało do góra 3-4 dni, gdzie już w głowie miałem scenariusze jak zaproponować jej związek i wyznać coś więcej. Jednak to nagle zniknęło. Teraz mam takie chwilowe stany, że czasami lekko za nią zatęsknię, ale jak zajmę czymś innym głowę to o tym totalnie zapominam i staje mi się ona totalnie obojętna. Co więcej w głowie pojawiają mi się myśli, że nie odczuwam żadnej potrzeby związku, lecz z drugiej strony myśli bardziej przyszłościowe, że jak nie dam szansy ani tej dziewczynie(bo widać, że darzy mnie większym uczuciem), ani sobie to będę tego żałował.(A żałuje bardzo często wielu wyborów, albo sytuacji na które miałem wpływ a zrobiłem nie tak jak chciałem - często po czasie).

Sobie z tego powodu, że miałem 1.5 roku wcześniej sytuacje (wakacje 2019), że po długim czasie (ok. 4 lat znajomości) zakochałem się w koleżance (dziewczyna nr2), z która po prostu wychodziłem na różne imprezy rodzinne(znajomość od liceum). Wiem też, że właśnie dziewczynie nr2 podobałem się wcześniej ale nie dałem jej szansy na coś więcej, a po kilku właśnie latach na jednej z imprez po prostu spojrzałem jej w oczy i mnie uderzyło jak piorun. Zacząłem się z nią spotykać, zaczęło mi zależeć i wtedy zrezygnowała, bo nie czuła już niczego więcej. Przeżywałem to pół roku, z czasem mniej i przeszło mi, gdy wprost dziewczynie powiedziałem o uczuciach a ona powiedziała nic z tego. W tamtym okresie miałem jakąś dużą właśnie głęboką potrzebę związania się.

Po dziewczynie nr2 pojawiła się kolejna w styczniu tego roku. Spodobała mi się od razu. Głównie na początku kontakt mieliśmy internetowy, bo tak się poznaliśmy, żeby po kilku tygodniach zacząć spotykać się na żywo. Dziewczynie nr3 widać też wpadłem w oko. Później przyszło zamknięcie i kontakt ograniczył się tylko do komunikatora. Czułem jak z czasem zacząłem coś więcej czuć do tej dziewczyny, mimo, że komunikacja była tylko przez komunikator. Dziewczyna nr3 pisała i wysyłała różne rzeczy sugerujące, że też coś więcej do mnie ją ciągnie. Zaczęliśmy spotykać się po zamknięciu. Spotkaliśmy się kilka razy. Już wiedziałem, że mocno jestem zakochany w tej dziewczynie i na spotkaniach było super. Póki nie zaczęła ich odmawiać z pretekstem braku czasu. Spotkaliśmy się po 2 tygodniach na imprezie(to były wakacje), gdzie pokazałem trochę głupiej zazdrości co o tą dziewczynę nr3. Usłyszałem od niej, że w sumie to ciężko jej wchodzić w związki. Ale darzyłem ją tak silnym uczuciem, że nie zauważyłem, że wtedy należy odpuścić. Zaczęły się kompulsywne myśli jak naprawić całą sytuacje, bo na kolejne pytanie, czy chce wyjść ze mną usłyszałem nie mam czasu dam znać jak będę miała (lub może). A jak poprosiłem o zdecydowaną odpowiedzieć, to usłyszałem coś w stylu, że przez toksyczne zachowanie na klubie aktualnie nie chce ze mną wychodzić i że da mi znać jak jej przejdzie. Skontaktowałem się po paru tygodniach znowu, żeby usłyszeć odpowiedź , że jest chora nic więcej. Odpisałem ok to trudno i dalej robiła nadzieje, że jak wyzdrowieje to da znać, bo coś tam. Dodam, że bardzo cierpiałem psychicznie. Z początkiem września zerwałem kontakt całkowicie, żeby nie mieć pretekstu do myślenia o niej i myśli kompulsywne zaczęły odpuszczać. Czułem się jakbym miał stany mocno depresyjne, huśtawki nastrojów Następnie przeszło to w stany, że byłem totalnie obojętny na wiele rzeczy i sytuacji. Jakbym odczuwał jakąś pustkę emocjonalną. Brak głębszych uczuć, współczucia empatii, stresu,  tylko smutek+problemy somatyczne - brak skupienia i koncentracji + ból głowy oraz dużo myśli o sensie życia i jego bezcelowości(mimo że do tej pory byłem człowiekiem z ambicjami, pracoholikiem).

W październiku tego roku poznałem właśnie tę wspomnianą na początku dziewczynę nr1. Mimo, że w głowie jeszcze miałem tą poprzednia nr3... nadal wracam myślami ale już naprawdę rzadko (bardziej w kwestii, że w sumie smutno, że to nie wyszło).  Z żadną dziewczyną jak tą nr1 daleko w relacji hmm romantycznej(pod związek) tak daleko nie zaszedłem. Nie myślałem w ogóle o związku tylko o tu i teraz. Cieszeniu się czasem. A gdy przyszło pytanie o uczucia i coś więcej to zacząłem się zastanawiać, bo to jest coś innego niż z poprzednimi dziewczynami, bo nie czuje większych emocji i uczuć spotykając się z nią (prócz kilku dni w czasie których byłem w stanie jej wyznać coś więcej).

Dodam, że te odrzucenia powyższe od dziewczyny nr2 i nr3 nastąpiły w ciągu praktycznie roku (wakacje 2019 i 2020). Wtedy miałem bardzo dużo myśli o związku, że tego chce. I cierpiałem mocno po odrzuceniu. Po tej drugiej dziewczynie otarłem się o depresje, albo ją faktycznie miałem.

I moje pytanie brzmi, czy po tak silnych przeżyciach psychicznych mogła u mnie się wytworzyć pewna blokada przed zakochaniem, czy jakimś silniejszym uczuciem - tak instynktownie, że wiąże się to z mocniejszym cierpieniem? Bo pierwszy raz miałem sytuacje taką, że jak juz sie zauroczyłem mocniej w dziewczynie(tej nr1) to przeszło mi po kilku dniach.
Czy może po prostu to nie jest ta? Czy dać sobie szanse(na odblokowanie-jeżeli jest ono rzeczywiście występuje) czy dać spokój dziewczynie, żeby poznała kogoś kto obdarzy ją tym głębokim uczuciem? Z góry dziękuje za odpowiedź ?

Odnośnik do komentarza

Bardziej chodzi o fakt, że do poprzednich ciągneło mnie coś więcej jakieś uczucie. Tutaj jest to czasami mam wrażenie zabicie nudy, bo się zastanawiam czy w ogóle chce mi sie z nią spotkać. Nie ma tzw. motylków podczas spotykania się, po prostu czuję się dobrze w jej towarzystwie. Nie spinam się, nie stresuje.
Jak jest uczucie głębszego zauroczenia lub zakochania to, aż człowiek szczęśliwszy i hormony buzują na fakt, że spotka się tę osobę. Tutaj tego nie ma.

Co do tego 'co będzie to będzie' coś w tym jest prawdy :D ale jestem co do uczuć innych ludzi na tyle empatyczny, że szkoda mi by było dziewczyny jakbym po jeszcze kilku miesiącach nadal nic więcej nie poczuł(co na dłuższa metę moze byc dla mnie męczące), a ona już by była mega zaangażowana w tą relacje

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...