Skocz do zawartości
Forum

Boję się być wdową-najbardziej na świecie


Gość NieszczęśliwaLat26

Rekomendowane odpowiedzi

Gość NieszczęśliwaLat26

Mam 26 lat i coraz częściej myślę o bliskości z mężczyzną, z drugim człowiekiem, a w konsekwencji wejściu w związek i wzięciu ślubu (dzieci mieć nie chcę). Paraliżuje mnie jednak ogromny lęk. Zauważyłam, że wśród osób owdowiałych jest miażdząca przewaga kobiet, co uważam za ogromną niesprawiedliwość, gdyż uważam że długość życia mężczyzn i kobiet oraz współczynnik śmiertelności powinny być równe. Przeraża mnie to i paraliżuje. Wolę do końca życia żyć w pojedynkę niż przeżyć wielką miłość i potem cierpieć z powodu straty małżonka. Na domiar złego, niektóre kobiety owdowiały podwójnie, co odbiera mi nawet pociechę, że mogę później spotkać kolejnego wybranka. Jestem wściekła, smutna i rozżalona z tego powodu. W mojej rodzinie także jest ogrom wdów. Odczuwam agresję i niechęć wobec tych starych i owdowiałych kobiet. Jestem zła, że jestem kobietą i na mnie spadło to nieszczęście. Gdybym tylko mogła mieć gwarancję, że umrę wcześniej niż wybranek. Wiem, że mój problem może wydawać się śmieszny, ale wyniszcza on moje życie miłosne. Czy mogę w jakikolwiek sposób go rozwiązać?

Odnośnik do komentarza

Przecież nie musisz zakładać rodziny, ale idąc Twoim tokiem myślenia, musiałabyś nie wychodzić z domu, bo możesz zginąć w wypadku. 

Masz jakieś nieuzasadnione, na wyrost lęki, dlatego dobrze jakbyś porozmawiała z psychologiem. 

Jeśli nie wymyśliłaś tej historii, bo na taką wygląda. 

Odnośnik do komentarza
Gość NieszczęśliwaLat26

Ale ja nie chcę żyć w pojedynkę, chcę spotkać swojego Wybranka, wziąć ślub. Ale jeżeli on umrze w wieku 55 lat, to ja wolę już być do końca życia sama. Lepiej być starą panną niż wdową. Przeraża mnie, gdy przechadzam się po cmentarzu, a tam multum kobiet z pokolenia naszych prababek, które umarły w wieku 90-100 lat, a ich mężowie 50-60. Moja prababka umarła w wieku 93 lat, pamiętam ją. Przeżyła swojego męża o 26 lat. Oczywiście, już po jego śmierci nie miała żadnego męża ani partnera. Siostra innej prababki żyła 100 lat i owdowiała dwa razy, co mnie wręcz poraża. Odbiera mi nawet pociechę, że znajdę kogoś po śmierci Wybranka, bo ta historia się powtórzy. Zrobiłam hobbystycznie swoje drzewo genealogiczne-30 wdów, 5 wdowców. Dysproporcja jest ogromna. Nie wytrzymam tego psychicznie!!!

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem lepiej przeżyć w życiu prawdziwą miłość❤.Niż całe życie się zadręczać:Kto pierwszy umrze?! Przecież nie wiesz co Ciebie spotka za 5min.a domniemujesz,że mąż (jeżeli takiego będziesz w ogóle mić)umrze przed Tobą? Wiesz,nie ma sensu zadręczać się takimi myślami,bo najpiękniejsze chwile życia przelecą Ci między "palcami"zanim się obejrzysz..i będziesz Nad tym wtedy ubolewać ale..wtedy to już będzie za pózno na zakładanie rodziny.

Odnośnik do komentarza
Gość NieszczęśliwaLat26

Ale ja nie chcę na przykład w wieku 57 lat pochować swojego Wybranka. Drażnią mnie starsze kobiety. I zauważyliście, że takie wdowy ultrarzadko są w ponownym związku? Jakoś mężczyźni po rozwodzie czy po śmierci żony/partnerki łatwiej częściej znajdują kogoś niż kobiety. Czy moje życie musi być naprawdę udręką z powodu chromosomu XX!!??

Odnośnik do komentarza

Nieszczęśliwa, więc zostaje ci pozostać samą z wyboru, albo jednak zaryzykujesz związek. Ludziom sie różnie układa. Nie zawsze zostaja wdowami/wdowcami. Niektórzy się rozwodzą. I tez się rozstają.  To czy będziesz sie patrzyła na innych czy na swoje życie i żyła tak jak chcesz zalezy od ciebie. Pzdr

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, Gość NieszczęśliwaLat26 napisał:

Wiem, że mój problem może wydawać się śmieszny, ale wyniszcza on moje życie miłosne. Czy mogę w jakikolwiek sposób go rozwiązać?

Nie jest śmieszny, jest poważny. Tylko, że ten problem jest w Twojej głowie i tylko ty możesz go rozwiązać.  A skąd przekonanie, że wdowy są nieszczęśliwe. Znam kilka wdów i nie każda jest zgorzkniałą starą babą. Niektóre są aktywne, pomagają innym, korzystają z życia jakie im zostało. To, jaką wdową będziesz zależy od tego jaką byłaś żoną, jaką osobą. Pozytywnie nastawiona osoba będzie taką wdową.... pesymistka będzie pesymistyczną wdową. Zadaj sobie pytanie jaka jesteś? A potem zdecyduj jaka chcesz być i taka bądź.

Mam natomiast wrażenie, że uzależniasz swoje szczęście od bycia z kimś. Masz problem ze sobą i zgadzam się, że powinnaś pomyśleć o pomocy psychologa.

Nie przemawia do mnie argument, że wdowiec sobie kogoś znajdzie a wdowa już nie. Powiem na czym to polega, bo usłyszałam to od 2 wdów. Mają adoratorów, ale nie nie chcą ich mieć i odrzucają. Chcą na starość mieć tylko spokój. Uważają, że nie potrzebują w tym wieku faceta, przy którym trzeba biegać i usługiwać mu, który może zachoruje i trzeba go będzie myć, przewijać, dźwigać i który być może jeszcze będzie oczekiwał czegoś w łóżku. A wdowiec szuka kobiety do obrobienia chałupy i opieki w razie zachorowania... no i może do tego łóżka ?  To są ich opinie i to do mnie przemawia. 

9 godzin temu, Gość NieszczęśliwaLat26 napisał:

Czy moje życie musi być naprawdę udręką z powodu chromosomu XX!!??

Życie będzie udręką gdy je sama udręczysz ?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość NieszczęśliwaLat26

Zasmucił mnie ten post. To dosyć cyniczne że zamiast chcieć przeżyć miłość chcą być same bo nie chcą "starych dziadów". Że niby uzależniam swoje szczęście od bycia z kimś? Co w tym dziwnego że chcę dzielić życie z drugą osobą i samotność mi dokucza? Poza tym nie jest dziwne że czuję presję, widząc rówieśników i młodszych którzy są JUŻ PO ŚLUBIE. Człowiek zastanawia się: "dlaczego inni potrafią, tylko nie ja?"

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość NieszczęśliwaLat26 napisał:

Poza tym nie jest dziwne że czuję presję, widząc rówieśników i młodszych którzy są JUŻ PO ŚLUBIE. Człowiek zastanawia się: "dlaczego inni potrafią, tylko nie ja?"

Nieszczęśliwa, ty się cały czas skupiasz na innych, na tym czy oni są po czy przed ślubem. Mam wrażenie że to jest twój punkt odniesienia. Porównujesz się do innych. Jedni wcześnie wchodzą w związki, ale nie wszystkim udaje się zostac w tych związkach. nie zawsze jest tak że dane jest nam przeżyć w jednym związku całe zycie. I nie ma to nic wspólnego z tym że zostaje sie wdową lub wdowcem. Każdy kiedyś umrze i nie mamy wpływu na to kiedy i kto pierwszy. Nie ma w tym nic dziwnego że chcesz z kimś dzielić swoje życie. Ale po co skupiasz się na tym co robią inni. Poza tym czemu czujesz presję? Ktoś ją na tobie wywiera że już musisz brać ślub czy wiązać się z kimś? Życie nie polega na tym aby brać kogokolwiek kto się nawinie pod rękę, tylko polega na tym aby żyć zgodnie z kimś z kim się dogadujesz, z kim masz wspólne cele, podobny charakter, poglądy. Dodatkowo napisałaś że w miałaś tylko jednego partnera i w sumie krótko, więc nie bardzo masz doświadczenie. I najgłupszym co byś mogła zrobić to chwycić się byle kogo aby tylko być z kimś. Odniosę sie do tego co napisała Javiola powyzej. Ma rację co do tego że kobietom w wiekszości w starszym wieku ważniejszy jest spokój. Już swoje przeżyły, nachodziły się koło facetów. Z kolei u facetów występuje w dojrzałych latach coś co określa się powiedzeniem "łeb siwieje, du_a szaleje". Kobiety starsze są bardzej świadome tego co chcą, swojej wartości. Starsi panowie dostają kota po 50tce. Nawet jak facet znajdzie sobie młodszą laskę to w końcu i tak kończy się to tym że potrzebuje mieć ogarniety dom, ugotowane i kobietę do łózka (o ile jeszcze może). Dojrzałe kobiety mają też wiekszą świadomość że starszy facet to kwestie opieki nad nim. A w razie poważnej choroby to bycie gosposią, kucharką i pielęgniarką 24/24h. Trzeba brać wszystko pod uwagę gdy chce się wchodzić w stały związek. Pzdr

Odnośnik do komentarza
Gość NieszczęśliwaLat26

Czyli starsza kobieta zawsze jest pewna siebie, a starszy mężczyzna zawsze jest "wariatem"? Nigdy nie jest odwrotnie? Czy nie może być tak, że można się zakochać i po 60. roku życia, wziąć ślub i być ze sobą szczęśliwym? Mnie samotność strasznie dokucza. Gdybym miała pewność, że poznM kogoś i wejdę w szczęśliwy związek w wieku na przykład 36 lat, byłabym spokojna. Później, ale na 100%. Ale tej pewności nie mam. Nadzieja jest TORTURĄ. Z jednej strony słyszę, że im jest się starszym, tym coraz trudniej (zwłaszcza u kobiet) i te cyniczne teksty, z drugiej że miłość nie pyta o wiek. Oszaleję, naprawdę!

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość NieszczęśliwaLat26 napisał:

To dosyć cyniczne że zamiast chcieć przeżyć miłość chcą być same bo nie chcą "starych dziadów"

Nie uważam żeby to był cynizm. Powiem z własnej perspektywy: mam 40+ i gdybym w przyszłość została wdową to tez nie chcę wchodzić w nowy związek. Na emeryturze będę chciała mieć tylko spokój. Zaburzyć mi go moze najwyżej wnuk ? Tymczasem nowy facet to raczej brak spokoju. Mam ułożone życie, pełne harmonii, to jest moja sfera komfortu. To daje im poczucie bezpieczeństwa i doskonale rozumiem te babeczki, że nie chcą wychodzić z tej sfery komfortu. Poza tym... po co szukać nowej miłości jeśli kochamy same siebie? Zauważ, że jeśli ktoś sam siebie lubi dostatecznie mocno, to dobrze się czuje sam ze sobą, to nie czuje samotności i nie ma parcia na nowy związek. Moze za młoda jesteś aby to zrozumieć, a może faktycznie uzależniasz życie od bycia z kimś za wszelką cenę. To kwestia poczucia wartości i samooceny.

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość NieszczęśliwaLat26 napisał:

Czyli starsza kobieta zawsze jest pewna siebie, a starszy mężczyzna zawsze jest "wariatem"? Nigdy nie jest odwrotnie? Czy nie może być tak, że można się zakochać i po 60. roku życia, wziąć ślub i być ze sobą szczęśliwym? Mnie samotność strasznie dokucza. Gdybym miała pewność, że poznM kogoś i wejdę w szczęśliwy związek w wieku na przykład 36 lat, byłabym spokojna. Później, ale na 100%. Ale tej pewności nie mam. Nadzieja jest TORTURĄ. Z jednej strony słyszę, że im jest się starszym, tym coraz trudniej (zwłaszcza u kobiet) i te cyniczne teksty, z drugiej że miłość nie pyta o wiek. Oszaleję, naprawdę!

Nieszczęśliwa, nie chodzi tylko o pewność siebie ale o świadomość siebie i swoich potrzeb. Mężczyźni w wieku ok 50 lat zaczynają szaleć, oglądac się za młodszymi, za wrażeniami. Kobiety powiedzmy w wieku 40 lat stają sie bardziej świadome siebie, swojej wartości bo są bardziej doświadczone. Czasami musimy doświadczyć zawodów miłosnych aby wiedzieć czego chcemy w przyszłym związku/. Oczywiście nie jest tak że każdy mężczyzna 50 letni dostaje kota, a każda kobieta po 40tce zreygnuje ze związku bo woli dbać tylko o siebie i chce spokoju. W każdym związku ważny jest charakter ludzi i to jak się dogadują. Czasami jest tak że mężczyźni i kobiety po 60tce chcą po raz kolejny wchodzić w związek bo po prostu nie umieją być sami. Są osoby w tym wieku które były żonate/męzate wielokrotnie. Nie są wdowami/wdowcami ale po prostu stale kogoś szukają rozstając się z poprzednimi. Nigdy nie ma pewności czy wejście w kolejny związek nie skończy się rozstaniem. Wszystko zalezy od dwojga ludzi którzy ze sobą są, dwie strony muszą pracowac nad nim w każdej jego sferze. Jeżeli ludzie się dobiorą  (w młodym ,średnim czy senioralnym wieku) to są ze sobą do końca. Ale nie ma takich cudów które zapewnią ciebie że nie zostaniesz wdową czy że się nie rozstaniesz. Nikt nikomu nie może dać gwarancji. W tej chwili rozmyślasz na zasadzie "a co będzie", "a co gdyby". Masz 26 lat jak rozumiem  z jednej strony dużo rozmyślasz, z drugiej strony czujesz presję że już powinnaś być w związku bo inni są. Może jednak zamiast skupiac się na tym jak życie sobie układają inni, skup sie na sobie i swoim życiu. Ty nie jesteś innymi i powinnaś żyć tak jak jest tobie wygodnie. Po co ci informacje o tym czy ktoś ma ślub, dzieci, psa,chomika.  Nie kieruj się w swoim zyciu cudzym życiem i marzeniami. Pzdr

Odnośnik do komentarza
Gość NieszczęśliwaLat26
4 godziny temu, Javiolla napisał:

Nie uważam żeby to był cynizm. Powiem z własnej perspektywy: mam 40+ i gdybym w przyszłość została wdową to tez nie chcę wchodzić w nowy związek. Na emeryturze będę chciała mieć tylko spokój. Zaburzyć mi go moze najwyżej wnuk ? Tymczasem nowy facet to raczej brak spokoju. Mam ułożone życie, pełne harmonii, to jest moja sfera komfortu. To daje im poczucie bezpieczeństwa i doskonale rozumiem te babeczki, że nie chcą wychodzić z tej sfery komfortu. Poza tym... po co szukać nowej miłości jeśli kochamy same siebie? Zauważ, że jeśli ktoś sam siebie lubi dostatecznie mocno, to dobrze się czuje sam ze sobą, to nie czuje samotności i nie ma parcia na nowy związek. Moze za młoda jesteś aby to zrozumieć, a może faktycznie uzależniasz życie od bycia z kimś za wszelką cenę. To kwestia poczucia wartości i samooceny.

 

Czyżby w związki/małżeństwa wchodzili tylko ludzie, którzy nie potrafią sami sobą pokierować? Twoja wypowiedź to sugeruje. Przyznam, że mnie to niepokoi.

Odnośnik do komentarza
20 godzin temu, Gość NieszczęśliwaLat26 napisał:

Czyżby w związki/małżeństwa wchodzili tylko ludzie, którzy nie potrafią sami sobą pokierować? Twoja wypowiedź to sugeruje. Przyznam, że mnie to niepokoi.

A gdzie ja napisałam, że nie potrafią sobą kierować? Które moje słowa Ci to zasugerowały? Moja wypowiedź nic nie sugeruje, jest tym co napisałam. Po prostu nie należy się uzależniać od innych, trzeba lubić siebie takim jakim się jest, aby czuć się swobodnie i dobrze we własnym towarzystwie. Wtedy nie czuje się przymusu znalezienia kogokolwiek po owdowieniu czy rozwodzie.

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Moim jedynym marzeniem jest zaopiekować się przed śmiercią swoją żoną i nawet żartuję, że jak ją będę woził na wózku to wreszcie ja będę rządził wszystkim. Potem mogę umierać . Ale jak będzie....tego nie wie nikt. Myślę, że to jednak facet na starość powinien zaopiekować się swoją żoną ale często jest odwrotnie. Tobie "Nieszczęśliwa 26" proponuję abyś się zajęła czymś bardziej konkretnym lub jak chcesz poznam Cię z fajnymi chłopakami albo jak potrzebujesz pomocy poproszę o to swoją żonę, która jest psychologiem. Pisz na:  klimart@interia.eu

Odnośnik do komentarza
Gość Prawda was zaboli.

Nieszczęśliwa, a czy jestes pewna, ze osoba z ktora jest Ci teraz po drodze za 2-5-10-20 lat, bedzie godna Twojej uwagi?

Zmieniamy sie, zmieniaja sie i ludzie w okol nas, czesto w kompletnie rozne strony.

Woeksze jest prawdopodobienstwo, ze po oddzieleniu sie meza/zony za 20 lat otworzysz szampana ze szczescia niz bedziesz nad tym ubolewac.

Dzieci wychowujemy dla swiata, nie dla siebie. Jak maja byc jedynym łącznikiem oprócz domu, pieniędzy i seksu, to lepiej, zeby nie wychowywały się w patologii. Po latach możesz wręcz blagac los o uwolnienie od zony/meza a niekoniecznie moze być to mozliwe, ze wzgledu na wymienione wyzej połączenia.

 

 

Odnośnik do komentarza

No dobrze. Może w końcu pójdziecie po rozum do głowy i przestaniecie się produkować w tym wydumanym i wręcz komicznym wątku. 

Ktoś tu sobie jaja robi a wy piszecie jak pokręceni. 

Cześć pamięci przyszłemu mężowi nieszczęsliwej ! 

Odnośnik do komentarza
21 godzin temu, Gość NieszczęśliwaLat26 napisał:

Czyżby w związki/małżeństwa wchodzili tylko ludzie, którzy nie potrafią sami sobą pokierować? Twoja wypowiedź to sugeruje. Przyznam, że mnie to niepokoi.

Nie. W związki, małżeństwa wchodzą ludzie z różnych powodów. Nie tylko miłości, choć tak często jest: ludzie się kochają i chcą być małżeństwem. Z lub bez dzieci.

Ten, kto nie potrafi kierować sobą po wejściu w związek/małżeństwo skieruje ten związek/małżeństwo na manowce. W najlepszym wypadku wpadną do rowu kilka razy zanim odpadnie koło i wóz sie zepsuje. To w wypadku, gdy druga osoba jest w miare zdrowa, stabilna bez zaburzen. Jesli druga osoba jest zaburzona, niezdolna do zycia, czepia sie partnera jak pasozyt razem wpadna do przepasci.

Zdrowa osoba nie wybierze osoby z deficytami, nie umiejacej kierowac zyciem.

Taka osobe wybierze osoba rownie zaburzona.

Dlatego czeka je przepasc a na jej dnie woz zwany zyciem.

Odnośnik do komentarza
Gość Zemsta jest slodka

@Cześć Wiemy, ale milo jest czasami pokłuć prawdą w oczy- skad wiesz czy autor watku czy też inni czytajacy nie zawarli w odpowiedziach troche swoich problemow.

To że ktoś odpowiada, nie znaczy, że ufa piszącemu. Równie dobrze może wbijać igły w oczy trollowi.

Odnośnik do komentarza
Gość Zemsta jest slodka
W dniu 31.10.2020 o 16:57, Javiolla napisał:

Nie uważam żeby to był cynizm. Powiem z własnej perspektywy: mam 40+ i gdybym w przyszłość została wdową to tez nie chcę wchodzić w nowy związek. Na emeryturze będę chciała mieć tylko spokój. Zaburzyć mi go moze najwyżej wnuk ? Tymczasem nowy facet to raczej brak spokoju. Mam ułożone życie, pełne harmonii, to jest moja sfera komfortu. To daje im poczucie bezpieczeństwa i doskonale rozumiem te babeczki, że nie chcą wychodzić z tej sfery komfortu. Poza tym... po co szukać nowej miłości jeśli kochamy same siebie? Zauważ, że jeśli ktoś sam siebie lubi dostatecznie mocno, to dobrze się czuje sam ze sobą, to nie czuje samotności i nie ma parcia na nowy związek. Moze za młoda jesteś aby to zrozumieć, a może faktycznie uzależniasz życie od bycia z kimś za wszelką cenę. To kwestia poczucia wartości i samooceny.

 

Javiolla dobrze mówi. Ludzie często są szczęśliwi, zadowoleni ze swojego życia w pojedynkę. Związek widzą jako kulę u nogi. Coś, co psuje spokój i radość.

Czasami trafi takiego człowieka strzała amora, ale jeśli nie, zyje dalej swoim zyciem, ktore lubi.

Piszesz jak ktos nieszczesliwy sam ze soba, kogo szczescie ma dopelnic zwiazek. Takie podejscie gwarantuje przegraną w życiu.

A lęk przed byciem wdową/wdowcem? Toż to dopiero wtedy życie dla wielu się zaczyna. Tak było w dawnych czasach: najlepiej byłobyć wdową po bogatym. Poczytaj trochę. A miłość można przeżyć w każdym wieku. Na gazeta.pl wczoraj byl artykul o zonie przemocowca i alkoholika, ktora po 45 latach malzenstwa z owym panem zdradzila go i nie zaluje. Odnalazla milosc zycia i dzieci ja wspieraja. Nakrecono na tej podstawie film, pani z polski. Z mezem sie nie rozwiodla ale kocha innego i tworza zwiazek przy wsparciu dzieci. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...