Skocz do zawartości
Forum

Moja długa historia


Gość włóczykij

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie ten post będzie długi więc jeżeli znajdziesz cierpliwość i czas, żeby to wszystko przeczytać to będę niezwykle wdzięczny. Szarpię się ze stanami depresyjnymi od lat, obecnie w styczniu stuknie mi 28. Mieszkam w dużym mieście, jestem samotny, pełny frustracji, pełny codziennego bólu psychicznego, braku sensu i poczucia utknięcia w pułapcę w której z dużą dozą pewności sam się wpakowałem. Na szybko chciałbym zarysować swoją historię. Matka zmarła kiedy miałem 7 lat, ojciec z którym dzisiaj mam całkiem niezły kontakt jest cholerykiem z którym przeżyłem piekło w dzieciństwie, oprócz poniżania, ciągłego obiążania odpowiedzialnością za każdą porażkę, absolutnym braku wsparcia, wysokich wymaganiach potrafił obwiniać mnie za "wykończenie matki" mimo, że mama zmarła w wyniku powikłań pooperacyjnych. Związków w młodości miałem sporo, ale poważnych tylko jeden, trwał 4 lata i skończył się zdradą ze strony partnerki, mieszkaliśmy razem, mieliśmy plany itd. Miałem wtedy jakiś cel, poczucie budowania czegoś, dbania o kogoś ważnego dla mnie. Po tym związku przeprowadziłem się do dużego miasta i kontynuowałem pracę w branży handlowej. Zarobki nie są złe, typowo prowizyjna robota ale przy moich epizodach depresyjnych i wysokim stresie w pracy z klientem po 3 latach potrzebowałem przerwy, potem postanowiłem się przebranżowić, pojawiła się okazja w branży IT i.... po kilku miesiącach zostałem zwolniony właściwie bez słowa, bez wyjaśnienia czy wcześniejszych rozmów, że coś jest nie tak. Tłumaczę sobie, że to przez Coronawirusa ale to też był potężny cios dla mojej samooceny która właściwie nie istenieje. To był też moment w którym wróciły poważne myśli samobójcze i kolejny stan depresyjny. Trwał pół roku, antydepresanty i leki nassenne postawiły mnie na nogi.Plus mam dwa koty którymi się opiekuję więc mam towarzyszy i paru naprawdę dobrych znajomych z którymi od czasu do czasu się spotykam. Z racji na sytuację musiałem wrócić do aktywności zawodowej, a z racji sytuacji dużego wyboru nie było...wróciłem do handlu i obawiam się, że to był błąd. Piszę to wszystko bo nie mam już siły,poczucie własnej wartości leży i kwiczy, mam ochotę ze sobą skończyć, nawet nie chodzi o brak partnerki bo przyzwyczaiłem się do bycia samemu i przestało mi to już przeszkadzać. Utnąłem w fatalnej kondycji psychicznej, braku perspektyw i jakiegokolwiek sensu dalszej wędrówki. Nie mam też, żadnych planów na przyszłość. Mam wrażenie już od bardzo dawna, że do niczego się nie nadaję.Nigdy nie odważyłem się na tak szczere wyznanie, ale kto wie. Może znajdę tu pomoc.

Odnośnik do komentarza

Włóczykiju, pomóc możesz sobie tylko Ty sam. Wiem, że trudno zapomnieć o przeszłości ale nie można wciąż zwalać na nią winę za wszystkie niepowodzenia. Po pierwsze to że aktualnie wróciłeś do handlu nie oznacza że zostaniesz w nim do końca dni ;) Międzyczasie rozglądaj się za czymś innym. Po drugie w handlu też są wyższe stanowiska. A tak w ogóle to nie bądź dla siebie taki surowy, uśmiechnij się do siebie w lustrze...W dużym mieście jest mnóstwo firm. A jak u Ciebie z odżywianiem, snem i stylem życia? Być może wiesz a może nie, że ma to ogromny wpływ na jakość życia i tym samym sukcesy :)  

Odnośnik do komentarza

Przebrnąłem.  

Człowieku  !  Większość z nas ma tak samo albo podobnie jak ty.

Trzeba wyłączyć myślenie i żyć dalej . Ewentualnie można się podbudowywać piosenką Grechuty "Najpiękniejsze są dni , których jeszcze nie znamy" .

Trzymaj się i dbaj o koty . Jeśli idzie o brak partnerki,  to od dłuższego czasu też takowej nie mam .Przywyklem i też mi wydaje się,  że samemu jest mi nawet lepiej .

Odnośnik do komentarza

Co Ci mogę powiedzieć? Mogę jedynie wątpliwie pocieszyć, że nie jesteś sam. Tak ma masa ludzi, w tym choćby ja. Szczególnie w dzisiejszych czasach są takie problemy. Czytam artykuły, wywiady z psychologami, psychoterapeutami i mocno wskazują na jedną rzecz- Lawinowe wzrosty ludzi z poczuciem samotności.   Ciekawi mnie jaki jest tego powód. Moja teoria jest taka, że to przez dzisiejszą technologię. Ludzie przenoszą życie towarzyskie do internetu.  Masz 28 lat a więc jesteś tylko 3 lata młodszy ode mnie. Pamiętasz na pewno z dzieciństwa jak wyglądały podwórka... pełne dzieciaków, w domu im się nudziło. A zobacz teraz. 

Pamiętam jak kiedyś ciągle z ludźmi coś się organizowało, jakieś wypady nad jezioro, na ognisko, itd, itp. Każdy był chętny i było po kilkanaście osób. A dzisiaj? bardzo ciężko kogokolwiek namówić na jakiś wypad gdzieś. Jeśli już to wygląda to tak: "dawaj do mnie do domu, wypijemy piwo", No i ja siedzę i patrzę jak on gra na konsoli albo ogląda serial mało co się odzywając.  Tragedia. Smutne te dzisiejsze czasy. Przykre to. Tęsknię ogromnie za dawnymi czasami bez internetów i komórek.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...