Skocz do zawartości
Forum

Psychoskutki pandemii czy to ja jestem jakaś nienormalna?


Gość Włochatek

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Włochatek

Wciąż płacze bez powodu, albo mała rzecz potrafi mnie zirytować i przez to, ze nie chce płakać kumulują się we mnie emocje i łzy same lecą. Próbuje to zatrzymać, jestem zła na siebie. Nie chce być taka płaczliwa, irytuje się jeszcze bardziej i nie potrafię sobie z tym poradzić, czuje ciężar w całym ciele, stres próbując to zatrzymać, a łzy lecą i lecą. Nienawidzę tego w sobie, chce zmienić to lecz nie potrafię. Ostatnio sobie z tym totalnie nie radzę, jedna z emocji, która u mnie to wywołała to np. uczucie bycia uwiązana w jednym miejscu, boje się jechać pociągiem, lecieć gdzieś samolotem, spotkać z kimś w miejscu gdzie jest dużo ludzi jak pub, koncert, galeria handlowa. Mam ochotę to pieprznąć, bo już nie mogę wytrzymać w tym mieszkaniu ( mimo, ze mieszkam z osobą, z która mi się nie nudzi i bardzo ją kocham), ale zaraz myśle o skutkach, gdybym faktycznie się zaraziła, a potem wszystkie osoby, które kocham, a potem nie daj Boże skończyłoby się tragicznie. Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Czuje, ze to wszystko co się w środku mnie gotuje nie jest normalne. Są jakieś złote sposoby, żeby wygrać sama ze sobą ? 

Odnośnik do komentarza

Nie ma złotego środka. Głównym jest praca nad sobą, nabranie dystansu. Piszesz, że próbujesz.... może w tym problem, że tylko próbujesz, a nie doprowadzasz do końca. Próby najczęściej kojarzą się z taką sytuacją, podaję przykład obrazowy: chcesz przejść prze ruchliwą ulicę, wystawiasz nogę, wychylasz się, ale auta nadal jadą, robisz ruch ciałem jakbyś chciała już wyjść, znów nogę wystawiasz do przodu... ale nadal stoisz, bo się boisz. Jakby coś to przecież próbujesz przejść, ale nie wychodzi ?

Przestań bezowocnie próbować, a opracuj plan i rusz do przodu. Kto Ci zabrania wyjść na spotkanie? Ja na ten przykład byłam na urlopie w górach. Na Krupówkach i Gubałówce był ludzi tłum, jeden na drugim i 99% bez maseczek. Co mnie obchodzą inni(?) ja i moja rodzina założyliśmy maseczki i też szliśmy. Podobnie w restauracji... niby dezynfekują stoły, ale co któregoś klienta i pobieżnie. Nie miałam z tym problemu, bo miałam swoją buteleczkę z płynem, spryskałam i byłam spokojniejsza. Podobnie w innych miejscach publicznych typu sklep/toaleta. Zawsze nosze przy sobie i pryskam ręce. Kiedy jest dużo ludzi nosze maseczkę bez względu na to czy inni je noszą.

Spotkałam się też z koleżanką. Poszłyśmy do parku, usiadłyśmy w odosobnieniu i gadałyśmy. W przyszłym tygodniu umówiłam się z drugą i też pójdziemy na spacer do parku albo na promenadę, a potem na kawę do ogródka kawiarnianego.

Poza tym... myślisz, że siedząc w domu i wariując uchronisz się na 100%? Nie chodzisz do pracy, na zakupy? I partner też nie pracuje i nie robi zakupów? Jedyną metodą jest uświadomienie sobie, że po pierwsze to nie jest taki śmiertelny wirus jak go przedstawiają. Po drugie przy zachowaniu maksymalnych restrykcji da się zorganizować nawet spotkanie ze znajomymi. Po trzecie -jak sama widzisz- panika jeszcze nikomu nic dobrego nie przyniosła. Tylko spokój nas moze uratować.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...