Skocz do zawartości
Forum

Mam 20 lat i umysł 5-latki


Gość Mała Księżniczka

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Mała Księżniczka

Witam. Jestem 20-letnią młodą kobietą i mój problem polega na tym że mimo swojego wieku czuję się jak dziecko :(  W sumie to sama nie wiem od czego zacząć, ale może zacznę na przykład od tego że na zakupach (powiedzmy ubraniowych) w ogóle nie interesują mnie ubrania przystosowane do mojego wieku i w takich których chodzą moje równolatki. Cały czas ciągnie mnie tylko na kolorowe i tęczowe stoiska. Kocham ubrania w słodkich pastelowych kolorach, ubrania w stylu kawaii, harajuku i pastel goth, różowy kolor, kigurumi (szczególnie te kolorowe), tiulowe spódniczki i ogólnie spódniczki (bardzo kocham spódniczki i zakolanówki), słodkie pinki do włosów z serduszkami, króliczkami, motylkami, gwiazdeczkami, jednorożcami, tęczą itp. (awwww kocham takie spinki i mam ich naprawdę mnóstwo), różne opaski na włosy np. kocie uszka (uwielbiam) no i mogłabym tak pisać w nieskończoność co jeszcze lubię i noszę. Nie mogę zrozumieć dlaczego nie podoba mi się to co większości... Zauważyłam że ubieranie się w takim stylu i w takie słodkie kolory sprawia mi radość, czuję się wtedy szczęśliwa i spełniona. Dalej chodzę na place zabaw na huśtawki, a raczej chodziłam bo teraz wiadomo - koronawirus :( bo bardzo lubię się huśtać ;) do piaskownicy i na zjeżdżalnię nie chodzę już od dawna (na szczęście, chociaż tyle) ale i tak no sama nie wiem... Martwi mnie to trochę. Śpię z misiem przez cały czas i nie mogę się z nim rozstać, często zabieram też jakiegoś misia ze sobą na dwór, zazwyczaj wkładam go wtedy do worka lub plecaka. Kupiłam sobie też smoczek którego sobie ssę jak nikt nie widzi (bo tego akurat trochę się wstydzę), często marzę i fantazjuję też o tym żeby ktoś karmił mnie butelką. Wiem że to chore, sama nie wiem czemu tak mam :( Wielu ludzi mówi mi że jestem bardzo słodka i urocza i nie widzą w tym problemu, ale ja widzę w tym problem niestety. Chciałabym być normalna. Dodam jeszcze że w związku kocham kiedy ktoś się o mnie troszczy i otacza mnie opieką, lubię czuć się taką małą, bezbronną dziewczynką którą ktoś musi otoczyć opieką i dbać o nią. Ciągle potrzebuję też od drugiej osoby zapewnienia o tym jak bardzo mnie kocha. Średnio idzie ze mną rozmowa na inne tematy, najchętniej wysłuchiwałabym tylko tego i słodkich słówek i kocham kiedy wszystko jest skierowane tylko na mnie. Ciężko mi się zachowywać w związku jak dorosła. Kocham kiedy ktoś mnie nosi na rękach, przytula, całuje, mizia, głaska po główce, rozmawia dużo ze mną, słodko do mnie mówi itd. Kocham kiedy ktoś mówi do mnie "księżniczko", "laleczko", "gwiazdeczko" itp. to zdecydowanie moje ulubione słowa które najbardziej kocham słyszeć od drugiej osoby. Dlatego wchodzę tylko w związki z takimi osobami które traktują mnie tak jak napisałam bo inaczej byłabym nieszczęśliwa w związku z osobami które traktowałyby mnie inaczej czyli o zgrozo... dorosłą kobietę (dalej to do mnie nie dociera bo serio czuję się jak mała dziewczynka). Dodam też że jestem strasznie niestabilna emocjonalnie, byle co potrafi mnie doprowadzić do załamania nerwowego, takiego że potrafię wybuchnąć płaczem w dosłownie ułamek sekundy... Zdarza się to nawet wtedy gdy coś idzie nie po mojej myśli. Przyznam się że kocham idealizować związki damsko-męskie, kiedy wszystko jest idealnie jestem przeszczęśliwa, ale kiedy nagle po jakimś czasie coś pójdzie po nie po mojej myśli skutkuje to u mnie natychmiastowym załamaniem nerwowym. Mam też problemy z zazdrością, jestem zazdrosna o wszystko i wszystkich co również wywołuje u mnie bardzo silne załamania nerwowe, tak silne że natychmiast pojawia się u mnie chęć okaleczenia, myśli samobójcze... Pragnę z kimś bardzo bliskiej relacji na wyłączność dlatego tak źle reaguję na każdą "konkurencję". Mam też że tak powiem potrzeby nie do zaspokojenia. Nawet jeśli ktoś mi będzie non stop słodził i okazywał ciągle miłość ja ciągle będę chciała więcej i więcej, czuję się wtedy jak głodne dziecko które ciągle by jadło i jadło i wciąż było głodne, dziecko któremu to jedzenie podrażniałoby tylko żołądek i ciągle czuło niedosyt. Ehh... W sumie mogłabym tak jeszcze pisać i pisać, ale i tak już wystarczająco dużo napisałam. Sama nie wiem co mi jest, ale ja widzę problem :( I chcę go jakoś rozwiązać. Miałam iść na terapię, ale przez koronawirusa nie mogę :( I sama nie wiem co mam robić... Co wy o tym myślicie? :( Tak z perspektywy drugiej osoby co byście pomyśleli o takiej osobie jak ja? Mam nadzieję, że ktoś mi tu pomoże... Dziękuję za przeczytanie.

Odnośnik do komentarza
W dniu 23.04.2020 o 18:47, Gość Mała Księżniczka napisał:

Nie mogę zrozumieć dlaczego nie podoba mi się to co większości...

Może dlatego, że tkwisz w mentalności dziecka, a oni dojrzeli.

W dniu 23.04.2020 o 18:47, Gość Mała Księżniczka napisał:

Zauważyłam że ubieranie się w takim stylu i w takie słodkie kolory sprawia mi radość, czuję się wtedy szczęśliwa i spełniona. Dalej chodzę na place zabaw na huśtawki,

Śpię z misiem przez cały czas i nie mogę się z nim rozstać, często zabieram też jakiegoś misia ze sobą na dwór, zazwyczaj wkładam go wtedy do worka lub plecaka. Kupiłam sobie też smoczek którego sobie ssę jak nikt nie widzi (bo tego akurat trochę się wstydzę), często marzę i fantazjuję też o tym żeby ktoś karmił mnie butelką.

Nic nie piszesz o swojej rodzinie. Jak traktowali Cie rodzice, czy była patologia, czy nadopiekuńczość?

To mi wygląda na jakiś deficyt uczuć z dzieciństwa. Znam osobę, która utknęła mentalnie na wieku 13-14 lat bo w tym okresie przeżyła straszną traumę.  Możesz nie pamiętać co się wydarzyło w wieku 5 lat, chyba, że opowiadań innych. Jednak z pewnością pamiętasz swoje dalsze życie.

W dniu 23.04.2020 o 18:47, Gość Mała Księżniczka napisał:

 Dodam jeszcze że w związku kocham kiedy ktoś się o mnie troszczy i otacza mnie opieką, lubię czuć się taką małą, bezbronną dziewczynką którą ktoś musi otoczyć opieką i dbać o nią. Ciągle potrzebuję też od drugiej osoby zapewnienia o tym jak bardzo mnie kocha.

Kocham kiedy ktoś mnie nosi na rękach, przytula, całuje, mizia, głaska po główce, rozmawia dużo ze mną, słodko do mnie mówi itd. Kocham kiedy ktoś mówi do mnie "księżniczko", "laleczko", "gwiazdeczko" itp. to zdecydowanie moje ulubione słowa które najbardziej kocham słyszeć od drugiej osoby.

Znowu widzę tęsknotę z dzieciństwa, braki miłości, troski i zainteresowania ze strony rodziców. To, że czujesz nieustanny głód tych słów jest dowodem, że nie tego pragniesz tak naprawdę. Piszesz co byś chciała dostać od innych, a mnie interesuje co byś chciała dostać sama od siebie? Czujesz niedosyt mimo, że Ci słodzą bo sama siebie powinnaś tak traktować, samej sobie to mówić, sama siebie kochać... i dopóki tak nie będzie, będziesz czuła niedosyt.

W dniu 23.04.2020 o 18:47, Gość Mała Księżniczka napisał:

Dodam też że jestem strasznie niestabilna emocjonalnie, byle co potrafi mnie doprowadzić do załamania nerwowego, takiego że potrafię wybuchnąć płaczem w dosłownie ułamek sekundy... Zdarza się to nawet wtedy gdy coś idzie nie po mojej myśli.

Mam też problemy z zazdrością, jestem zazdrosna o wszystko i wszystkich co również wywołuje u mnie bardzo silne załamania nerwowe, tak silne że natychmiast pojawia się u mnie chęć okaleczenia, myśli samobójcze...

Czyli typowo dziewczyńskie zachowania ?  Poza samookaleczeniem i myślami samobójczymi. To akurat występuje, bo mała zagubiona dziewczynka jest w ciele dorosłej kobiety i każą jej żyć jak dorosła.

W dniu 23.04.2020 o 18:47, Gość Mała Księżniczka napisał:

Co wy o tym myślicie? ? Tak z perspektywy drugiej osoby co byście pomyśleli o takiej osobie jak ja?

Faktycznie terapia powinna być tu niezbędna, a chyba też wizyta u psychiatry, bo może zrodziło się jakieś zaburzenie. Skoro pandemia popsuła plany to trzeba poszukać wizyt online lub przeczekać najgorsze i wtedy się zapisać. Szkoda, że dopiero teraz na to wpadłaś, bo mogłaś już leczyć się 2 lata.

Pomyślałabym, że jesteś niedojrzała... po prostu.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Mała Księżniczka

Bardzo dziękuję za odzew.
Egon Olsen i Javiolla - myślę że moje dzieciństwo był dobre, jestem jedynaczką zawsze byłam i jestem oczkiem w głowie rodziców, miałam wszystko to co chciałam itd. ale jednak od dawna już się czegoś właśnie takiego doszukuje, może faktycznie w moim dzieciństwie czegoś mi brakowało bo inaczej bym się tak raczej nie zachowywała :(
Chciałabym tutaj jeszcze dodać pare rzeczy więc znowu trochę się rozpiszę. Wszystko zaczęło się jak skończyłam 18 lat, wiadomo - na początku był szał, korzystałam ze wszystkich uroków jakie dawała mi pełnoletność, ale potem nagle nastąpiło u mnie takie, no nie wiem... Uświadomienie sobie że jestem już dorosła ? Że już  nigdy nie będę dzieckiem ? I bardzo, bardzo m się to nie podobało. Właśnie wtedy zaczęłam obsesyjnie chcieć wyglądać jak mała dziewczynka, zaczęłam interesować się tylko i wyłącznie ciuszkami dla małych dziewczynek, słodkimi dodatkami, butelkami, smoczkami itp. Najgorsze jest że nie potrafię tego zwalczyć do tej pory :( Żałuję że nie wybrałam się już wcześniej na terapię, ale to dla mnie dość wstydliwy problem... Javiolla, to że napisałaś że potrzebuję tego i ciągle czuję niedosyt bo sama nie potrafię kochać i docenić siebie może być prawdą. Ciągle próbuję sobie budować samoocenę i poczucie własnej wartości na tych słowach. Ja dosłownie za wszystko co zrobię oczekuję pochwał. Potrafię się pytać "ładnie narysowałam?" , "dobrze to zrobiłam?" itd. I nie mogę się wyzbyć moich dziecinnych zachowań... Potrafię się rozłożyć w domu na dywanie z blokiem, kredkami i kolorowankami i rysować, kolorować, często też znoszę maskotki, tulę się do nich itd. Często noszę różowe tiulowe spódniczki po domu, słodkie spineczki, kocie uszka itp. ale to już pisałam nawet wyżej tylko że w wielu rzeczach chodzę też po dworze (serio, nie żartuję). Fakt, słodkie ubranka i stroje sprawiają że czuję się szczęśliwa, ale szczerze? Zazdroszczę kobietom które są pewne siebie i świadome swojej kobiecości i seksapilu. Też bym chciała taka być, ale kiedy ja założę takie ubrania czuję się jak kilkuletnia dziewczynka która postanowiła założyć ubrania mamy. Dlatego ubieram się w ubrania dopasowane do lat na które się czuję, a nie takie które pasują do tych które mam faktycznie... Nie chcę tego tak zostawić, chcę z tym walczyć i w końcu stać się prawdziwą kobietą. Szczerze to czasem boję się, że mam jakieś zaburzenie... Ehh... To trudne dla mnie :(

Odnośnik do komentarza
W dniu 24.04.2020 o 20:08, Gość Mała Księżniczka napisał:

jestem jedynaczką zawsze byłam i jestem oczkiem w głowie rodziców, miałam wszystko to co chciałam itd.

W takim razie może w tym problem. Za bardzo jesteś wypieszczona, wychuchana, taka wieczna księżniczka.  Tylko pytanie jak wyglądało to wszystko co otrzymywałaś.? Wszystko materialne, przedmiotowe i uczuciowe? Dostawałaś wsparcie duchowe rodziców, wystarczającą dawkę czułości ,zainteresowania, spędzania wspólnego czasu?

W dniu 24.04.2020 o 20:08, Gość Mała Księżniczka napisał:

Uświadomienie sobie że jestem już dorosła ? Że już  nigdy nie będę dzieckiem ? I bardzo, bardzo m się to nie podobało.

Boisz się pełnoletności, odpowiedzialności, ponoszenia konsekwencji za własne czyny, samodzielne podejmowanie decyzji itp. Moze dostawałaś wszystko oprócz nauki życia, przystosowywania do dorosłości. Toteż nie byłaś gotowa na dorosłość i przyszedł lęk, a potem wyparcie dorosłości i powrót do dzieciństwa.

W dniu 24.04.2020 o 20:08, Gość Mała Księżniczka napisał:

Javiolla, to że napisałaś że potrzebuję tego i ciągle czuję niedosyt bo sama nie potrafię kochać i docenić siebie może być prawdą. Ciągle próbuję sobie budować samoocenę i poczucie własnej wartości na tych słowach. Ja dosłownie za wszystko co zrobię oczekuję pochwał.

A czy Twoi rodzice nie zauważyli, ze zachowujesz się jak dziecko? Chodzenie po domu w różowej tiulowej spódnicy, malowanie na podłodze rysunku kredkami i pytanie czy ładnie narysowałaś, to taki rażący sygnał, że jako matka już dawno bym z Tobą porozmawiała. Dzieci z zasady mają niewysokie poczucie wartości, bo się dopiero uczą życia. To od rodziców zależy jaka ta samoocena i pewność siebie będzie w dorosłości. Całe życie rodzice kształtują dziecko i przygotowują je do dorosłości. Może u Ciebie nie było tego przygotowania, tylko nieustanne rozpieszczanie i traktowanie jak córusie tatusia i księżniczkę mamusi. 

Piszesz, że nie umiesz się docenić i pokochać. Tylko kogo próbujesz pokochać? Małą dziewczynkę czy dorosłą kobietę? A w jaki sposób próbujesz budować samoocenę i poczucie wartości?

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Mała Księżniczka

Bardzo dziękuję Ci za kolejną wyczerpującą odpowiedź Javiolla. Szczerze? Myślę że trafiłaś ze wszystkim w punkcik. To że jestem wypieszczona i wychuchana to fakt, miałam wszystko to co chciałam, na brak miłości też raczej nie mogłam narzekać. Dalej nie mogę narzekać. Ale najbardziej mnie ruszyło to drugie bo to prawda... Tak, boję się dorosłości, a raczej wielu rzeczy z nią związanych bo wiadomo, wcześniej rodzice wszystko załatwili itd. a teraz? I to mnie przeraża bardzo... Poza tym rodzice zawsze za mnie wszystko robili, nie musiałam nigdy nawet ścielać łóżka czy nastawić pralki przez co teraz w dorosłym życiu kompletnie nic nie umiem i mnie to przeraża. Nie potrafię nawet zmienić sobie pościeli, uprasować koszulki czy dobrze odkurzyć swojego pokoju, a świadomość że będę musiała to robić też wywołuje u mnie jakiś tam lęk. Boję się bardzo też iść do pracy i wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Ciężko mi się pogodzić z tym że nie mogę już sobie tak beztrosko żyć i że życie nie opiera się tylko i wyłącznie na przyjemnościach i zabawie. Dlatego niestety zachowuje się tak jak się zachowuję :( Cały czas zapieram się rękami i nogami żeby tylko nie zderzyć się z rzeczywistością. Staram się za wszelką cenę od tego uciec, chciałabym żeby ktoś ciagle nade mną czuwał i się mną opiekował. Przy rodzicach czuje się bezpieczna, boję się jak dam sobie radę sama... A co do moich rodziców to akceptują moje ubrania, w sensie wiedza że lubię różowy itp. i nie przeszkadza im to jakoś, a z takim bardzo zachowywaniem się jak dziecko aż tak bardzo staram się też nie afiszować. A kogo próbuje pokochać? Siebie. Silną, odpowiedzialną i pewną kobietę która ze wszystkim sobie poradzi bo boję się trochę jak będzie wyglądać moje dalsze życie jeśli się nie zmienię. Zamierzam iść na terapie kiedy tylko będzie to możliwe bo mam wielką nadzieję, że dzięki niej zacznę w końcu normalnie żyć - jak prawdziwa, silna, niezależna kobieta, a nie jak mała dziewczynka. 

Odnośnik do komentarza

Wiesz, to Twoi rodzice troche Cie uzyli. Potraktowali troche jak maskotke.

Widzialam na miescie taki obrazek kiedys: dziewczynka wystrojona  jak ksiezniczka, jakies 11 lat, no kokardki, cekiny, rozowa sukienka bombka jak dla ksiezniczki... Czego tam nie bylo. Poczulam gesia skorke. Rodzice : wpatrzeni w nia, jak w obrazek,  ojciec z rozlanym nieprzytomnym lukrem jak uzalezniony, mama zadowolona , (tak oni miedzy soba niespecjalnie, ale patrza na nia ...jedyna nadzieja...) Ona dzielnie odstawia dla nich przedstawienie, wyglafa Komicznie i nieadekwatnie bo 6 lat tez juz nie ma. Pomyslalam rety jakie pieklo, jak ona sie z tego ewakuuje...

No i jestes

 Rodzice, ktorzy nie stawiaja wymagan, wyreczaja, nie konfrontuja ze swiatem- to jest agresja a nie milosc. To jest uzywanie dziecka.

Cofasz sie do poprzednich etapow, bo czujesz sie w nich bezpiecznie, masz luki i stad obawa(sluszna) z wejsciem w rzeczywistosc.

A jak rowiesnicy, kolezanki i taki social? No terapia, terapia innego wyjscia nie ma.

 

Odnośnik do komentarza

I szczerze to ja bym zaczela grubo - od grupowej.

No takie uzaleznianie dziecka od siebie, to jest niesamowita agresja, nacelowana zazwyczaj na zaspokojenie potrzeb rodzica. No maja takiego pluszaka maskotke przy sobie.

I przedewszystkim to Ty teraz nie walcz ze soba, tylko daj sobie stosowna ilosc czasu by sie z tego teraz wykaraskac. No i dzialaj, terapia, absolutnie terapia.

Odnośnik do komentarza
Gość Mała Księżniczka

Rozpocznę terapie od razu jak tylko będzie to możliwe. Dodam jeszcze że zauważyłam już od długiego czasu u siebie bardzo duże przywiązywanie się do rzeczy i lęk przed przemijaniem co też niestety uprzykrza mi życie :( 

Odnośnik do komentarza
W dniu 26.04.2020 o 21:01, Gość Mała Księżniczka napisał:

Tak, boję się dorosłości, a raczej wielu rzeczy z nią związanych bo wiadomo, wcześniej rodzice wszystko załatwili itd. a teraz? I to mnie przeraża bardzo... Poza tym rodzice zawsze za mnie wszystko robili, nie musiałam nigdy nawet ścielać łóżka czy nastawić pralki przez co teraz w dorosłym życiu kompletnie nic nie umiem i mnie to przeraża. Nie potrafię nawet zmienić sobie pościeli, uprasować koszulki czy dobrze odkurzyć swojego pokoju, a świadomość że będę musiała to robić też wywołuje u mnie jakiś tam lęk. Boję się bardzo też iść do pracy i wziąć odpowiedzialność za swoje życie.

Po prostu rodzice nie nauczyli Cię życia, nie przystosowali do trudów życia. Myślę, że musisz do tego podchodzić małymi krokami. Zacznij od uświadomienia sobie, że dorosłość nie jest zła. Podejmowanie samodzielnej decyzji, a nie co każą inni to satysfakcja. Druga rzecz jaką należy sobie uwiadomić, że rodzice nie będą żyć wiecznie i nawet powiem więcej .... nadejdzie czas, że Ty będziesz się zajmować nimi. Pomyśl... kochasz ich, a nie będziesz mogła im pomóc, nawet zmienić pościeli. Przykro prawda? Dorośnij nie tylko dla siebie, ale tez dla nich.

Oswój się z tą myślą i gdy ją zaakceptujesz to będziesz mogła przejść do kolejnego kroku. Proponuję założyć zeszyt i wpisać cele. Czyli wypisać czego chcesz się nauczyć. Po kolei dąż do realizacji, sumiennie i z cierpliwością. Odhaczaj czego się nauczyłaś. To nie są trudne rzeczy, ja podejrzewam, że szybko się zniechęciłaś ? ... jak dziecko. Na yt masz pełno filmików jak sobie ułatwiać życie, a więc znajdziesz tam instrukcję w wykonywaniu czynności codziennych.

 

W dniu 26.04.2020 o 21:01, Gość Mała Księżniczka napisał:

A kogo próbuje pokochać? Siebie. Silną, odpowiedzialną i pewną kobietę która ze wszystkim sobie poradzi bo boję się trochę jak będzie wyglądać moje dalsze życie jeśli się nie zmienię. Zamierzam iść na terapie kiedy tylko będzie to możliwe bo mam wielką nadzieję, że dzięki niej zacznę w końcu normalnie żyć - jak prawdziwa, silna, niezależna kobieta, a nie jak mała dziewczynka. 

A więc się taka pokochaj bo taka jesteś i nie bój się. Boimy się nieznanego, ale wiedz, że często zmiany są lepsze.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...