Skocz do zawartości
Forum

Czuje się wyobcowana. Nie umiem znaleźć swojego miejsca na ziemi


Gość Naomixx

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Jestem młodą 20 letnią osobą (Tak wiem, całe życie przede mną, nie mam powodów do narzekania), ale może jednak postaram się przedstawić swoją historie i znajdzie się osoba, która zechce mi pomóc, po prostu doradzić. U mnie w domu działo się źle,  mama była sama z 5 dzieci, ciężko pracowała, ja zajmowałam się 4 rodzeństwa, uczyłam, pracowałam. Po prostu nie było kolorowo, chcąc wspomóc finansowo mamę, a jednocześnie uwolnić się od patologicznego miejsca, rzuciłam liceum i wyjechałam za granice do pracy. Poznałam tam pewnego mężczyznę, zakochałam się, mieszkalismy razem przez rok, pracowaliśmy i w miarę spokojnie żyliśmy, Chociaż to był bardzo zły związek. Pomoglam finansowo mamie, sytuacja się ustabilizowała, mama się wyprowadziła, wyszła na prosta, poznała mężczyznę z czego bardzo się cieszę. Ja z czasem jednak zaczelam podupadać psychicznie, zawsze chciałam iść na studia, wyrwać się z wioski i zrobić coś ze swoim życiem, a z powodu złej sytuacji zawaliłam po całości i upadłam na dno, z tego powodu wróciłam do polski, uparłam sie, ze skończę to liceum, skonczylam. Jednak  znowu wyjechałam za granice, w końcu zdążyłam się już przyzwyczaić do tamtego życia. Z czasem znowu zaczelam odczuwać brak sensu w życiu, w dodatku straciłam prace i ciężko było mi znaleźć nowa, to również mnie podłamywalo. Kilka miesięcy żyłam tak, wegetując, codziennie płacząc i w ciągłej depresji, ze moje koleżanki dostały się na studia, a ja siedzę w obcym państwie, bez pieniędzy, totalnie niezdatna do życia. Wiem, ze trzeba wziąć się w garść, ale ja całe życie brałam wszystkie problemy i walczyłam z nimi, mimo, ze było ich mnóstwo, coś się we mnie wypaliło, ze nagle nie umiałam poradzić sobie sama ze sobą.. byłam w międzyczasie w związku, wiec ostatnie miesiące żyłam na utrzymaniu partnera, co również mnie dobijało, on nie traktował mnie dobrze, a ja będąc w depresji dawałam się poniżać. W końcu doszło do mnie, po wielu miesiącach wegetacji, ze jeżeli ja teraz nic z tym nie zrobie, to nic się nie zmieni. Podjęłam ciężka dla mnie decyzje, zostawiajac partnera, ale zdobyłam się na ta odwagę, zostawiłam wszystko i wróciłam do polski, aby znowu wrócić do nauki, iść na studia, do pracy i zacząć być w końcu niezależna. Do czasu ogarnięcia się zamieszkałam u mojej mamy, jej oczywiście to nie przeszkadza, ona bardzo mnie kocha i mamy świetny kontakt. Jednak ja nienawidzę być dla kogoś obciążeniem i utrzymankiem, oczywiście wysłałam mnóstwo CV, codziennie się ucze, próbuje działać, ale jak narazie nie dostałam żadnego odzewu. To mnie bardzo dołuje, pewnie nie każdy to zrozumie, ale ja odczuwam silna potrzebę niezależności i wpadam w głęboki dół jeżeli tego nie potrafię osiągnąć, a od kilku tygodni siedzę na tyłku i nie potrafię znaleźć pracy. Nie wiem co jest ze mną nie tak, przestaje mi się chcieć uczyc i w końcu dbać o sama siebie, bo myśle, ze to i tak pójdzie na marne. W dodatku w domu mojej mamy, nie czuje się jak u siebie, nie potrafię znaleźć sobie swojego miejsca, jestem skrępowana, nie potrafię się poruszać jakbym była u siebie, zreszta już od dawna jest mi obce to uczucie. Od wyjazdu do innego kraju, czuje się wyalienowana. Czuje, ze nie ma dla mnie miejsca na ziemi, a gdy staram się coś z tym zrobić i walczę, to zostaje zrównana z ziemia, nachodzą mnie idiotyczne myśli samobójcze, a wcale nie jestem typem samobójcy. Nie wiem co się ze mną dzieje i jak mam wyjść z tego dziwnego dołka, mam wrażenie, że ze swojej strony robię dużo, ale nie jestem doceniania, być może to błędne myślenie, być może powinnam robić więcej, ale totalnie nie wiem co. Ta głupia praca dałaby mi kopa, bo chociaż mogłabym się sama utrzymać, skromnie, ale sama. Nie jestem zbyt cierpliwa, to czekanie mnie tak dobija, ze mam ochotę znowu wszystko zostawić i wyjechać na zachód, iść do byle jakiej pracy i wegetować, niestety wiem, ze tam nic nie osiągnę, będę robolem jak większość polakow wyjeżdzających i cieszących się z pracy na produkcji. Oczywiście żadna praca nie hańbi, ale to nie jest moim celem w życiu.. jestem w kropce i nie wiem co robić, będę bardzo wdzięczna za wszelkie rady i komentarze.

Odnośnik do komentarza

Cześć :)

 

Chciałam Ci pogratulować odwagi i zaradności. Cieszę się że udało Ci się skończyć liceum. Z czasem powrócenie do tego jest trudniejsze niz mobilizacja ze studiami.

W dobrym jesteś punkcie. Nie uciekaj od niego

z moich doświadczeń wynika, że takie wyjazdy z domu, za praca, czy z innych powodów, to troche też działaja jak ucieczka również ( od nas samych ). Bo zostawiasz, jednak swoją rodzine, przeszłośc i jestez gdzieś za granica  lub w innym miejscu rzucona w wir  bierzących spraw, zmagań. I intensywnośc dnia nodziennego, i odległość, pozwala nam się troche poodcinac od tego co było... co jest na swój sposób na pewien czas pewnie i korzystne..

Wiec ten powróte teraz do do mamy , jest chyba dobry... w takim sensie że byc może powracasz tez mimochodem, chcąc nie chcąc, do tego co było wcześniej, do korzeni swoich.. i póki się nie zmierzysz to wiesz dalej nie pójdziesz, bo to co było będzie Cie troche zasysać. A jak piszesz, nie tylko mam  miała ciężko, ale ty również.

Ja bym na Twoim miejscu przyjęła, ta obecność mamy i jej wsparcie. pozwoliła sobie na to, odpręzyła..

Wydaje mi sie że dobrze myslisz, długoterminowo... wiesz z praca też jest tak że musi być własciwy moment. Z tego co piszesz to potrafisz się mobilizować i jestes zaradna, daj sobie po prostu czas też i oddech - złap oddech po tym wszystkim  - by wszystko mogło sie zacząć powoli tez samo dla Ciebie układać.

Jeszcze niczegoi w swoim zyciu nie przegapiłaś. A wiele rzeczy mozna z tracić również wiesz, nie tylko z lenistwa i nic nie robienia, ale z szarpania, nadgorliwości, niecierpliwości.. również.

 

Trzymam kciuki!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
18 godzin temu, Gość Naomixx napisał:

Podjęłam ciężka dla mnie decyzje, zostawiajac partnera, ale zdobyłam się na ta odwagę, zostawiłam wszystko i wróciłam do polski, aby znowu wrócić do nauki, iść na studia, do pracy i zacząć być w końcu niezależna.

To był bardzo mądry krok.

 

18 godzin temu, Gość Naomixx napisał:

Nie wiem co się ze mną dzieje i jak mam wyjść z tego dziwnego dołka

Ja widzę początki depresji. To, że mieszkasz u mamy, która się cieszy i kochacie się bardzo to ogromny plus. Wykorzystaj to mimo, iż czujesz się skrępowana i nieswojo. Zacznij od zapisania się do psychiatry (jest na NFZ bez skierowania). Leki na depresję pomogą Ci stanąć na nogi. Mama z pewnością będzie Cię wspierać. Z racji długich terminów proponuję w międzyczasie kupować sobie jakieś ziołowe tabletki na obniżony nastrój i lekką depresję. Przynajmniej będziesz mieć poczucie, że coś robisz i nie siedzisz bezczynnie. Nie wiem czy potrzebna Ci terapia... zawsze polecam leczenie depresji jednocześnie biorąc leki i chodząc do psychoterapeuty, bo to daje najlepsze efekty. Jednak Ty mi się wydajesz osobą z dużym samozaparciem, zdecydowaną, zdeterminowaną, której jedynie brakuje jakiegoś motywatora.

Jeśli chodzi o szukanie pracy... nie wiem jakie masz doświadczenie, co robiłaś za granicą, co chciałabyś tutaj robić i na jakie stanowiska aplikujesz? Jednak ja zasugeruję, mając na uwadze własne doświadczenia, abyś zamieściła ogłoszenie w internecie. Najlepiej na jakimś portalu regionalnym, najbardziej obleganym. Niech to będzie ogłoszenie nietypowe ( z wyjątkową treścią), rzucające się w oczy (z jakimś obrazem/zdjęciem). Systematycznie odświeżane/ponawiane, aby stale było u góry strony. W razie czego służę podpowiedzią ?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Dziękuje bardzo za odpowiedzi. Podniosły mnie trochę na duchu, może jest jeszcze dla mnie nadzieja. Jak narazie dziś wysłałam kolejne CV, pozostaje mi tylko czekać.  Staram się jakoś nie załamywać i być cierpliwa, ale dla osoby z moim charakterem siedzenie w domu jest najgorsza możliwa kara.. 

Odnośnik do komentarza

Oczywiście że jest nadzieja. Jak jej sobie sama nie odbierasz to jest .

I nie porównój sie do innych, do koleżanek itd.

Życie to nie wyścigi ?

A jak zaczynasz sobie sama robić Cisnienie , to  odbierasz sobie tez przestrzeń - Dobrze jest nie spoczywac na laurach, a le trzeba tez sobie dawac czas i łagodnośc .

Pisałaś jeszcze z tym miejscem na ziemi, odnalezieniu go. wiesz jestes młoda i jeszcze spokojnie możesz sobie dac czas na odnalezienie go.

ja to tez tak usłyszałam... żeby się ukoić trochę. Bo podejrzewam że bardzo duzo stresu Cię również spotkało i może stąd to poczucie "że nie jesteś u siebie"... co nie musi mieć związku z pobytem i mamy...  a le to juz tylko moje dywagacje.

Trzymaj sie, trzymam kciuki za pracę.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...