Skocz do zawartości
Forum

samotność, wieczne bujanie się, że tak to ujmę.


Gość Dariusz567

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Dariusz567

Lat 30. Kolejny na przykład sylwester w samotności.Nie mogę się na na niczym skupić i siedzę jak ta mumia przez tę myśl spędzam go w domu sam. Nigdzie nie potrafię wyjść bo nie wiem kim chce być a co za tym idzie gdzie i z kim przebywać w jakim towarzystwie i klimacie. Więc nie mam żadnych znajomych mimo, że rozmawiam z ludźmi i z osobami z rodziny. Żyję w efekcie życiem którym nie chcę żyć i z którego nie chcę rezygnować. W tamtym roku spędziłem sylwestra bez takiego doła psychicznego przed komputerem oglądając kanał pewnej osoby na internecie gdzie jest czat a na nim kilkuset ludzi. Stworzyłem sobie iluzję, że spędzam go z ludźmi online pijąc i rozmawiając na różne tematy na czacie bo tak chcę bo nie mam innych planów.Dodatkowo jeszcze mama/matka mnie dobija, że znowu komputer, że komputer to moje życie. A teraz na 99% spędzę sylwestra tak samo i mnie to dobija teraz w tym roku. Nie wiem po co piszę.Chyba żeby się tym podzielić.

Odnośnik do komentarza

Jeśli nie masz pomysłu na życie to tu tkwi problem, a nie w samym sylwestrze. Sylwestra można bowiem spędzić na różne sposoby, niekoniecznie samemu w domu z kompem/tv albo ze znajomymi. Można iść do kina, do teatru/opery na wieczorny/nocny seans lub po prostu na imprezę plenerową gdzieś w okolicy.
Musiałbyś się najpierw określić czego chcesz i jaki masz pomysł na życie. W tym wieku już powinieneś to wiedzieć.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Dariusz567

To żeś mi powiedziała. Dobrze wiem że powinienem. Aż za dobrze. Dlatego każdy dzień jest dniem straconym od kilku już lat. I tak od świat do świąt, od sylwestra do sylwestra jak mrugnięcie okiem bo każdy dzień jest jak poprzedni,jak tydzień temu, miesiąc temu, rok temu, dwa lata temu.

Odnośnik do komentarza
Gość Dariusz567

Coś muszę z tym szybko zrobić. Bo właśnie teraz patrzyłem na swoją twarz w lustro i widzę twarz trupa. Aż mnie teraz ściska ze strachu. Czuję, że się zabijam.
Nie mogę w to uwierzyć co się ze mną dzieje, w jakim punkcie jestem.

Odnośnik do komentarza
Gość Dariusz567

Co jest najgorsze to to, że widzę jakąś parę dresiarza ze swoją "wybranką" i czuję się gorszy nawet od nich. Nawet im zazdroszczę i to mnie już mnie dobija że takie mam myśli. Zazdrość związku patologicznego ale związku, że on ma ja a ona jego. Mimo że on jej daje wszystko co ma a ona się puszcza z jego kolegami na jednej imprezie.

Odnośnik do komentarza
Gość Dariusz567

Od dziecka kolegowałem się z osobami z takiego środowiska na moim osiedlu, że ja do domu kolegów nigdy nie sprowadzałem. To ja wychodziłem z domu codziennie. W wieku 21 lat nagle spadło na mnie gdzie ja jestem i że muszę wybrać czy jestem taki jak oni (środowisko) a oni moimi znajomymi już na całe życie (taki typ znajomych). No i fizycznie się odciąłem ze strachu wtedy. Że jak się nie odetnę a dalej nie dokonam wyboru to spotka mnie coś złego przy nich. Miałem coś takiego, że stając się jednym z nich musiałbym odciąć się od rodziny.
Teraz z perspektywy czasu ciągle gnębię się pytaniem dlaczego ja tak lgnąłem do takich kolegów z tego środowiska. Teraz w mojej głowie nie mam kompletnie dzieciństwa. Bo całe dzieciństwo było związane z tym środowiskiem, kumplami a wszystko co jest z nimi związane skasowałem ze swojej głowy, lub próbuję skasować. I od tamtej pory próbuje być inny a nie mogę i z nikim nie potrafię przeprowadzić luźnej spontanicznej rozmowy. Gdy czuję że druga osoba zaczyna się na mnie otwierać to u mnie zaciąga się w głowie ręczny i odrzucam ją od siebie mówiąc już innym tonem albo mając już inną minę, wyraz twarzy. I tak jakby to obserwuję z wnętrza siebie i krzyczę w środku w sobie za każdym razem kiedy to się dzieje. Że najpierw jakąś zupełnie nieznajomą osobę zainteresuję sobą a potem odrzucam ją od siebie jakimś tekstem albo mówiąc jakimś już innym tonem głosu kiedy to dostrzegę. I tak się bujam. I tak tylko znajduję chwilowe pocieszenie, że na przykład "ta dziewczyna mogła by być moja, moją dziewczyną gdybym ją chciał, gdybym jej nie odrzucił". Teraz już tak nie mam, ale tak miałem jeszcze przed rokiem i wcześniej. Serwuje sobie takie placebo,maskę singla z wyboru. Teraz pracuję u ojca, z bratem już kilka miesięcy i robię się w tym coraz lepszy ale rośnie we mnie stres który powoduje ucisk pod splotem słonecznym, że wykonując tę pracę staję się taki jak brat anie chcę taki być, a kiedy nie pracowałem z nim to zabiegałem o lepszy kontakt z nim.

Odnośnik do komentarza

~Dariusz567
To żeś mi powiedziała. Dobrze wiem że powinienem. Aż za dobrze. Dlatego każdy dzień jest dniem straconym od kilku już lat. I tak od świat do świąt, od sylwestra do sylwestra jak mrugnięcie okiem bo każdy dzień jest jak poprzedni,jak tydzień temu, miesiąc temu, rok temu, dwa lata temu.

Hmmm skoro to wiesz od lat... czemu w tym tkwisz? Dlaczego nie zrobisz czegokolwiek, w ostateczności nie zapiszesz się na terapie? Jest tyle sposobów, tyle pomysłów w internecie, poradników w bibliotece.... nie wystarczy wiedzieć czegoś, aby to minęło. Gdy boli mnie ząb to nie męczę się dla zasady, tylko idę go wyleczyć.
Dobrze, ze odciąłeś się od złego środowiska, ale wpadłeś w drugą skrajność i zamknąłeś się w klatce. Mam wrażenie, że Ty nawet nie znasz samego siebie.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Dariusz567

Terapia, terapeuta. Byłem u psychologa i po 15 minutach z czego 8 to było milczenie czułem się jak upadły facet, to było jak przypieczętowanie. Samo to przywitanie w progu takim półuśmiechem i łagodnym tonem. Cała taka farsa (tak wtedy pomyślałem wchodząc). W pewnym momencie zorientowałem się, że nic nie mówi od 2 minut i sobie pomyślałem, że mnie sprawdza chyba jak ja zareaguje na to. To i ja też nic, twardo milczałem i czekałem, a on sobie coś pisał na komputerze ale raczej tak myślę, że sobie klikał tak bez sensu cokolwiek. W końcu po 20 minutach wypisał mi receptę na SSRI. takie rozwiązanie.

Odnośnik do komentarza

Ok... skoro nie wyszło u psychologa jednego, to uparty człowiek szuka innego. Poza tym... receptę wystawia psychiatra o ile mi wiadomo, a nie terapeuta.... czy się mylę?
Oprócz tego są poradniki, art i filmiki w sieci i można sobie samemu poradzić na swój sposób. Ja szukałam tak długo, aż znalazłam kilka metod i konsekwentnie sama dążyłam do podwyższenia swojego poczucia wartości i polubienia siebie.
Bardzo chciałam się zmienić i chwytałam się każdej metody i trwałam w niej tak długo, aż osiągnęłam sukces.
Dariuszu, a co Ty robiłeś/robisz, aby poznać samego siebie?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Dariusz567

Tak uważam że dlatego że było mu głupio że wziął ode mnie 200 zł w sumie za nic to dał mi receptę żeby nie było że nic nie zrobił.
Staram się być członkiem swojej rodziny. Synem takim jak brat. Ale jak przebywam w jednym pomieszczeniu z nim z rodzicami, jego żoną i słucham ich rozmów to po 10 minutach nie mogę i wychodzę, bo łapię się na tym że tak tylko stoję jak posąg. Nieraz coś wtrącam od siebie i dużo mówię ale zawsze mam takie wrażenie "że po co ja się w ogóle się znowu odzywam, próbuję rozmawiać". Mój ojciec i jego brat też całe życie nigdy ze sobą nie rozmawiają i jego brat to chodzący dramat i tez mieszka z rodzicami (dla mnie dziadkami)

Odnośnik do komentarza
Gość Dariusz567

Javiolla

Dariuszu, a co Ty robiłeś/robisz, aby poznać samego siebie?

A podsuń mi kilka czynności dzięki którym można poznać samego siebie? Bo ja nie wiem co można robić tak specjalnie w celu poznania samego siebie.

Odnośnik do komentarza

~Dariusz567
Javiolla

Dariuszu, a co Ty robiłeś/robisz, aby poznać samego siebie?

A podsuń mi kilka czynności dzięki którym można poznać samego siebie? Bo ja nie wiem co można robić tak specjalnie w celu poznania samego siebie.

Skoro pytasz to proszę. W poniższym wątku dałam autorce 9 propozycji. Może przydadzą się tez Tobie. Moze w Twoim przypadku zaczęłabym od punktu 6

https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/2338477,problemy-z-asertywnoscia-i-akceptacja

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Dariusz567

~onkaY

Dlaczego, pracując w firmie ojca, chce znowu uciekać, tylko dlatego, że brat go irytuje?
To zupełnie naturalne, że otaczają nas różni ludzie i nie wszystkich musimy akceptować, choć tolerować tak.
Takie jest życie i najczęściej za sytuację w jakiej się znajdujemy, odpowiadamy sami.

Chodzi o ot, że przez te lata propozycji od strony ojca żebym u niego pracował opierałem się bo brat tam pracował. Poszedłem w końcu pełny zaangażowania, pomysłów żeby było lepiej, sprawniej i muszę te pomysły wdrążać na siłę a nie ma to sensu bo brat i tak robi po swojemu. Po pierwszym miesiącu pracy w ogóle ojciec był zdziwiony, że ma mi dać jakąś pensję. Brat kompletnie zdominował ojca, szefuje tam a ojciec uległy już nic nie ingeruje, robi po swojemu, on po swojemu, przez co ciągle nie ma ładu, porządku, jakiegoś systemu stałego żeby się łatwiej pracowało. A ja starając się ogarnąć i stworzyć ład czuję, że robiąc to robię dobrze dla ludzi którzy na to nie zasługują, a z drugiej strony to jest rodzina a innej nie mam chce mieć z nimi dobry kontakt a kończy się to zupełnie odwrotnie...

Odnośnik do komentarza
Gość Dariusz567

~onkaY
To może zmieniłbyś pracę i wszedł w nowe środowisko?

No właśnie trzymam się sam zamknięty w domu, w ryzach bo boję się że znowu wejdę w takie środowisko w jakim byłem do 21 roku życia. Bo to co sprawiało, że lgnąłem do takiego środowiska ciągle ze mną jest. A brata jak słyszę to on mi przypomina to środowisko a nigdy nie był kumplem takiego środowiska i z tego powodu mam zawsze hamulec żeby z nic rozmawiać, mieć z nim coś wspólnego. A jednocześnie kiedy zaczynam traktować go jak powietrze to czuję się jak bym zabierał jego miejsce w rodzinie i się poddaje i wycofuje z powrotem do swojej pozycji drugoplanowej.Z siostrą młodszą tez nie mogę rozmawiać, a ona przechodzi przez to samo co ja. Tak samo od dziecka sobie znalazła takie koleżanki z domów prawie patologicznych, takie które już w młodym wieku mogły spędzać noc poza domem i coś chlapnąć. I też widziała w nich rodzinę.

Odnośnik do komentarza

Witaj Dariusz. Wiesz, myślę że jesteś uparciuchem co do terapii. Wziąłeś na przetrzymanie terapeutę na zasadzie kto się pierwszy odezwie. Ale to ty poszedłeś aby otrzymać pomoc. I do tego zabuliłeś za twoje milczenie. Przecież to nie terapeuta do ciebie przyszedł porozmawiać. Napisałeś coś takiego:"Teraz z perspektywy czasu ciągle gnębię się pytaniem dlaczego ja tak lgnąłem do takich kolegów z tego środowiska. Teraz w mojej głowie nie mam kompletnie dzieciństwa. Bo całe dzieciństwo było związane z tym środowiskiem, kumplami a wszystko co jest z nimi związane skasowałem ze swojej głowy, lub próbuję skasować. I od tamtej pory próbuje być inny a nie mogę...", "No i fizycznie się odciąłem ze strachu wtedy. ". Odciąłes się fizycznie od tamtych znajomości, a psychicznie? Ciągle masz w głowie coś co cię męczy z tamtego czasu.
Kolejna rzecz która wiąże się z tobą i twoją rodziną: "Staram się być członkiem swojej rodziny. Synem takim jak brat. Ale jak przebywam w jednym pomieszczeniu z nim z rodzicami, jego żoną i słucham ich rozmów to po 10 minutach nie mogę i wychodzę, bo łapię się na tym że tak tylko stoję jak posąg. Nieraz coś wtrącam od siebie i dużo mówię ale zawsze mam takie wrażenie "że po co ja się w ogóle się znowu odzywam, próbuję rozmawiać". Chciałabym zapytać, czy ty nie czujesz się członkiem tej rodziny? Czujesz się gorszy od brata? Uważasz że brat jest od ciebie mądrzejszy i lepszy? Rodzina cie wkurza? I co do pracy:"Po pierwszym miesiącu pracy w ogóle ojciec był zdziwiony, że ma mi dać jakąś pensję. Brat kompletnie zdominował ojca, szefuje tam a ojciec uległy już nic nie ingeruje, robi po swojemu, on po swojemu, przez co ciągle nie ma ładu, porządku, jakiegoś systemu stałego żeby się łatwiej pracowało[...]A ja starając się ogarnąć i stworzyć ład czuję, że robiąc to robię dobrze dla ludzi którzy na to nie zasługują, a z drugiej strony to jest rodzina a innej nie mam chce mieć z nimi dobry kontakt a kończy się to zupełnie odwrotnie..". Brat jest starszy i zapewne dłużej pracuje z ojcem więc sądzę że dlatego "szefuje". Dla twojego własnego spokoju i zdrowia poszukaj pracy w innym miejscu. To nie znaczy że masz zerwać kontakty z rodziną, ale masz zadbać o siebie. Zacznij myśleć o sobie i swojej przyszłości. O nowych ludziach poznanych na żywo nie przez neta. Nie o starszym bracie czy ojcu bo widzisz że oni sobie radzili i jakoś radzą. Ty zadbaj o to żebyś uwolnił się w reszcie od tego co cię zniewoliło psychicznie i fizycznie. Mówisz o ucisku w splocie słonecznym - to nerwy.

Odnośnik do komentarza
Gość KasiaKa70

Całe twoje życie zależy od podjętych decyzji, jeżeli nie podoba ci się twoje życie, to po prostu zrób wszystko żeby je zmienić. W tym może pomóc psycholog, ale musi to być dobry specjalista, poczytaj opinie o lekarzach w internecie, ze swojej strony mogę polecić klinikę Psychomedic, oferują także wideo konsultacje: www.psychomedic.online
Poszukaj u nich specjalisty, który specjalizuje się w tej dziedzinie. Pamiętaj że to od ciebie zależy jak żyjesz, a terapia będzie twoją pierwszą inwestycją w nowe życie. Trzymam kciuki za Ciebie:)

Odnośnik do komentarza
Gość Dariusz567

~Loraine
Chciałabym zapytać, czy ty nie czujesz się członkiem tej rodziny? Czujesz się gorszy od brata? Uważasz że brat jest od ciebie mądrzejszy i lepszy? Rodzina cie wkurza?

Może poukładam myśli i ci odpowiem bo od 4 dni jak próbuję to się ze mną coś dzieje. Tak że nawet zdania nie mogę skończyć.

Odnośnik do komentarza

~Dariusz567
~Loraine
Chciałabym zapytać, czy ty nie czujesz się członkiem tej rodziny? Czujesz się gorszy od brata? Uważasz że brat jest od ciebie mądrzejszy i lepszy? Rodzina cie wkurza?

Może poukładam myśli i ci odpowiem bo od 4 dni jak próbuję to się ze mną coś dzieje. Tak że nawet zdania nie mogę skończyć.

Jak się lepiej poczujesz to napisz co się z tobą dzieje i jak się czujesz. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość Dariusz567

Przeszedłem cały łańcuszek. najpierw miesiąc,dwa stresu potem nagle z dania na dzień bólu w klatce nie ma, ale poszło niżej w żołądek. Czyli stres ewoluował w nerwicę jak czytałem i teraz co jest aktualnie bo ból w też żołądku minął ale było dużo tabletek valeriany, oicia rumianku i przede wszystkim mięty. Czuję strach (dzisiaj akurat nie- lepiej) że mogę mieć jakiegoś tętniaka. Miałem potężny ból głowy raz który przeszedł po kilku ibuprofemach. To że teraz piszę to jet jakieś krótkie okno. Czułem się kilka razy dobrze ale zbyt krótko. Borykam się z czymś takim jak chęć rozwalenia wszystko wokół siebie. Z tym że czuję że tracę kontrolę nad swoim życiem. Czuję jak bym stracił autonomię. tyle mam siły napisać  

Odnośnik do komentarza

Nie masz żadnego tętniaka, to wszystko nerwy. Wierz mi, ja z nerwów miałam takie jazdy, że myślałam że umieram, że już po mnie. Jednak to było 10 lat temu, a ja wciąż tu jestem. chyba dzięki temu, że sama się ogarnęłam i zaczęłam po prostu żyć, nie użalając się nad sobą, bo zrozumiałam, że na świecie jest mnóstwo ludzi, którzy mają gorzej - przykutych do łóżka, głodujących, śmiertelnie chorych dzieci. I odkryłam, że mam zajebiście, jestem zdrowa, mam rodzinę (jaka by nie była, ale jest).

Nie ma ludzi lepszych i gorszych, (gorsi są tylko tacy, którzy się znęcają nad dziećmi i zwierzętami, ale to już inna historia), nikt nie może się czuć bezwartościowy, bo samo to, że żyje i jest istota ludzką nadaje mu znaczenie. Pamiętaj, że są tylko dwie drogi, jeśli chcesz coś zmienić - zrobić wszystko, co możliwe, aby zmienić to, co od Ciebie zależy, co możesz zmienić lub (a może jednocześnie) pogodzić się z tym, co od Ciebie nie zależy i nie możesz tego zmienić. Mnie takie uproszczenie bardzo ułatwiło życie i przestałam się zamartwiać rzeczami ode mnie niezależnymi i staram się robić w danej sytuacji, co mogę, żeby potem nie mieć do siebie o nic pretensji. Poza tym, musisz to zrobić sam, żaden  wujek "dobra rada" tego za Ciebie nie zrobi, bo tylko Ty masz w sobie tą siłę, żeby poukładać sobie wszystko w głowie.

A jeszcze tak sobie myślę - zastanów się, czy uszczęśliwiłoby Cię, gdybyś robił coś innego, żył inaczej. Bo kiedy ja o tym myślałam, kiedy moi znajomi zakładali rodziny, znajdywali pracę itp, też chciałam tak samo, czułam wręcz panikę, że się starzeję i jestem sama. Miałam wrażenie, że moje życie jest puste, że czegoś w nim brakuje. Ale wiesz co? Zrozumiałam, że wcale nie byłabym szczęśliwsza żyjąc innym życiem, bo niezależnie od okoliczności jestem po prostu sobą i zawsze by tak było. To mi dało spokój, nerwy gdzieś powoli zniknęły, to mi dało siłę, żeby mówić, co myślę i postępować zgodnie ze swoim sumieniem, żeby niczego nie udawać, nie bać się, co pomyślą inni. 

Masz jakieś hobby? coś, co będzie odskocznią od codzienności - bieganie, rower, i tylko broń Boże nie komputer! Może poza pracą i siedzeniem w domu warto zrobić coś, co da Ci satysfakcję np. zostań wolontariuszem w schronisku dla zwierząt lub pomagaj w domu starców itp. Wierz mi - to uczy pokory, uwrażliwia, ale jednocześnie otwiera nam oczy na świat.

Odnośnik do komentarza
Gość Dariusz567

Przeszedłem cały łańcuszek psychiczny o którym czytałem. Najpierw tak miesiąc,dwa stresu potem nagle z dania na dzień bólu w klatce nie ma, ale poszło niżej w żołądek. Czyli pewnie stres ewoluował w nerwicę tak jak czytałem i teraz jeszcze nie wiem co jest aktualnie bo ból w też żołądku minął ale było dużo tabletek valeriany, picia rumianku i przede wszystkim mięty które oczywiście tylko łagodziły ten ból żołądka. Czuję strach (dzisiaj akurat nie- lepiej) że mogę mieć jakiegoś tętniaka. Ciągle czuję szyję i potylicę, ręka sama mi leci po kilkadziesiąt razy dziennie żeby robić ruchy okrężne w tych miejscach. Miałem potężny ból głowy raz który przeszedł po kilku ibuprofemach. Piski w uszach wracają. Czuję takie ciśnienie w głowie mimo że ciśnienie mam dobre między 120-130 na 70/80. To że teraz piszę to jet jakieś krótkie okno w mojej głowie. Czułem się kilka razy dobrze ale zbyt krótko.Coraz częściej siedząc ogarnia mnie chęć żeby zacisnąć pięści i zacząć rozwalać wszystko dookoła siebie. Coraz częściej że tracę kontrolę nad swoim życiem. Teraz dzień w dzień czuję  jak bym stracił autonomię. Niby mam wolny dzień tak jak dzisiaj a czuję się non stop jak żołnierz w okopach którego nie atakują ale nie może odłożyć broni i nie może zasnąć, odpocząć, odprężyć się.  

Odnośnik do komentarza
Gość Dariusz567

Odpowiadając na twoje pytania Loraine.

czy ty nie czujesz się członkiem tej rodziny?

Tak. Albo teraz już tak/teraz już nie potrafię się czuć.

Czujesz się gorszy od brata?

Tak 

Uważasz że brat jest od ciebie mądrzejszy i lepszy?

Nie

Rodzina cie wkurza?

Tak. obserwuję ich wewnętrznie krzyczę jak z nimi przebywam.  Teraz tak nie czuje i tak nie myślę ale teraz nie czuję nic i nic nie myślę. 

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...