Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Mój ból


Gość Codziennie inna

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Codziennie inna

Hej wam, mam chyba problem. Czuje się bardzo źle. Ale opowiem wam najpierw moją historię:
Jestem z chłopakiem już ponad dwa lata. Bardzo go kocham, ale nie jestem w stanie zrozumieć kłamstwa.
Często pojawiały się mini sytuacje gdzie on potrafił mnie okłamać. Same te głupstwa które były nawet nieistotne nie rozzłościłyby mnie tak jak fakt ze ukrywa prawdę. Za każdym razem ten sam schemat: wyparcie się kłamstwo, wyparcie się inne kłamstwo, przyznanie do prawdy - już po długiej kłótni. Może napiszecie że to są jakieś bzdety, że nie powinnam się tym w ogóle przejmować i dać mu spokój. Przecież nie robi mi tym żadnej krzywdy a fakt, że zjadł ogórka i się nie przyznał to nic złego (wymyślony przykład). Może i tak i staram się tak myśleć, ale mnie to bardzo boli i do tego jedyny powód przez który mogę wpaść w histerię.
Za każdym razem przepraszał i powiedział, że już nie będzie.
Tak x razy już.

Teraz prawdziwy przykład.
Mieliśmy swoje hasła do fb bo uważał, że nie mamy przed sobą nic do ukrycia. Zgodziłam się. Miało nie być usuwania wiadomości itp bla bla. No nie miałam nic przeciwko.
Aż do momentu gdy zaczął pisać z pewną dziewczyną. Zaczął ukrywać wiadomości i usuwać tłumacząc się, że byłabym zła. Byłam. Ale nie z powodu, że sobie z nią pisał, ale że dawał mi powód do niepokoju i podejrzeń.
Po kłótni powiedział, że nie będzie już usuwał wiadomości ani dawał mi takich powodów. Ok. I było "ok" aż do okresu świąt Bożego Narodzenia w tamtym roku. Kilka dni po wigilii miał do mnie przyjechać gdzie chwilę mieliśmy sobie u mnie posiedzieć a później razem wybrać się na Sylwestra.
W dniu w którym już miał do mnie przyjechać z podekscytowania zaczęłam wypisywać do niego gdzie jest, jak się czuje itp. Nie odpisywał od dłuższej chwili a widziałam, że był dostępny wiec weszłam na jego fb żeby sprawdzić z kim tak pisze że muszę chwile poczekać. (co nie było dla mnie czymś złym - to była ciekawość)
I zobaczyłam, że pisał z tą dziewczyna do 4 w nocy. Ale wiadomości usunięte. Zadzwoniłam i zapytałam czy z nią pisał. Powiedział że nie. Zapytałam się dlaczego mnie okłamuje. Wypierał się aż wpadłam w szał. Powiedziałam mu, że nie chce być dłużej z kłamcą. Że nie jest w stanie przyznać się do takich rzeczy. Zerwaliśmy.
Po 10 minutach tak jakby ocknęłam się i powiedziałam, że przepraszam żeby przyjechał i to obgadamy. Usłyszałam "nie" i że już do mnie nic nie czuje.
To co później przeżyłam pominę bo pewnie nie jeden z was czuł jakikolwiek zawód miłosny.
Byłam trochę tak na lodzie? Bo on pojechał do naszego wspólnego mieszkania i wypowiedział umowę. A sama po nowym roku miałam sobie szukać czegoś innego. Na całe szczęście rodzice mi pomogli i po ugadaniu się z właścicielką przejęłam mieszkanie sama.
Wróciłam do mieszkania po nowym roku. Miałam różne myśli i chciałam się nawet zabić. Jedyną myślą która tak jakby mnie ocaliła była myśl, że zraniłabym tym moją rodzinę. Wiem głupie to wszystko.
Odzywaliśmy się do siebie niekiedy. Pisaliśmy czy wszystko ok. Nalegałam na spotkanie. Miałam ogromną nadzieje że do siebie wrócimy.
Nadszedł dzień spotkania. Wszystko przygotowałam. On przyjechał i na wstępie powiedział, że nie chce do mnie wrócić.
Pękłam.
Gadaliśmy cały wieczór więc musiał zostać na noc. Było tak jak dawniej.
Zapytał się mnie tylko czy byłam z kimś przez ten czas. Powiedziałam nie. On odpowiedział tak samo.
Wszystko tak jakby wróciło do normy. Znowu zamieszkaliśmy razem a ja zaproponowałam, żeby dokładał się do czynszu jak dawniej bo dużo by mi tym pomógł. Powiedział nie - bo wcale nie musi tu mieszkać. Dopiero nie dawno zrozumiałam jak okrutne to było.
Wszystko było ok do czasu aż dowiedziałam się, że kilka dni po naszym zerwaniu on wybrał się na imprezę do naszych znajomych i pojechał na noc do jakiejś kobiety.
Znowu pękłam.
Zaczęłam wypytywać. Mówił, że tylko do niej pojechał, nic z nią nie robił.
Do tego, tego samego wieczoru pisaliśmy do siebie i napisał mi, że może do siebie wrócimy tylko dajmy sobie miesiąc czasu i z nikim nie bądźmy - po czym do niej pojechał.
Pewnie wiedząc ten fakt wcześniej może nie wróciłabym do niego? Nie wiem.
Minęło pół roku a ja dalej czuję wielki ból. Czasami się przypomina, a czasami zanika. Nie jest już tak intensywny jak wcześniej.
Nie piszcie mi proszę żebym to zakończyła bo i tak na tą chwilę nie potrafię.
Zaczynamy nowe życie w nowym mieście. Mamy razem znów zamieszkać. Dałam mu kolejną i ostatnią szansę. Gdy teraz pojawi się podobna sytuacja nie chce się wahać.
Choć mam nadzieję, że taka się nie przytrafi.
Bardzo boję się igieł ale zdrady boję się jeszcze bardziej. Jeśli jest fobia przed zdradą to właśnie ją mam.
Moje zdrowie psychiczne chyba całkowicie się pogorszyło. Ono nie było lepsze przed tym incydentem ale to chyba już prawie całkowicie mnie podłamało.
Ledwo wstaje z łóżka z chęcią do życia. Nawet rzeczy które kiedyś były moją pasją jakoś mnie odrzucają.
Jeśli uważacie, że powinnam zacząć coś brać na głowę to proszę mi o tym napisać to chętnie się do kogoś zgłoszę :D

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czy powinnas cos brac na glowe bo nie jestem lekarzem. Jedynie co napewno moge powiedziec ze to juz nie ma sensu. Jesli nawet bedzie dobrze to bedzie tylko pozornie. Kiedys mialam podobna sytuacje. I dzis moge powiedziec ze za wszystkie skarby swiata bym nie wrocila. Pozdrawiam i zycze niepopelnienia moich bledow bo nic tak nie boli jak to ze wybralismy najgorszy wybor majac inne a czas uciekl przez palce.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...